Reklama

Nadzieja umiera ostatnia

Przerwała się nadzieja rodzin górników z kopalni „Halemba”. Ale umarła ostatnia. Bo wszyscy do końca mieli nadzieję na ocalenie. Teraz trzeba ją na nowo wykrzesać, by móc żyć dalej. Bo ona jest konieczna, w każdej sytuacji.

Niedziela Ogólnopolska 50/2006, str. 11-13

Margita Kotas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Matką głupich cię nazwali, nadziejo, ludzie podli, ludzie mali, nadziejo - tę piosenkę zna chyba każdy. Przez długie lata była w Polsce przebojem, obok innej, też śpiewanej do słów znanego satyryka Jana Pietrzaka w czasach pierwszej „Solidarności”: „Żeby Polska była Polską”.
Czy nadzieja jest faktycznie matką głupich? - Ta piosenka jest polemiką z tym poglądem - wyjaśnia w rozmowie z „Niedzielą” Jan Pietrzak. - Nadzieję nazwali w ten sposób „ludzie podli, ludzie mali”, a więc cyniczni, głupi, bezduszni, ci wszyscy, którzy się z nadziei natrząsają, głośno śmieją.
To nadzieję Pietrzak prosi w tej piosence, by nie odchodziła, w „ciemny czas”, w „nocnej mgle”. - Nadzieja jest niezbędna, by człowiek miał moc podążania naprzód, by miał motywację oparcia się złu - mówi satyryk. - Nadzieja jest potrzebna, byśmy mogli żyć dobrze, pięknie, godnie, byśmy mogli dążyć do prawdy.
Nie przypadkiem mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. - Nadzieja uchodzi z nas wraz z życiem - przekonuje Bogusław Wolniewicz, profesor filozofii. - Życie bez nadziei jest nic niewarte - dodaje znany aktor Jan Kobuszewski.
Nie przypadkiem zatem nadzieja kojarzy się ze słońcem, z jasnością. Jest jak źródło. Daje życie. Dzięki niej człowiek widzi jaśniej, jakby przez rozświetlające okulary.

Jak wzbić się do lotu

Św. Bonawentura porównał chrześcijańską nadzieję do lotu ptaka, który chce oderwać się od ziemi i wzbić w powietrze. Siła grawitacji ciągnie jednak ptaka ku ziemi. Dlatego musi on włożyć wiele wysiłku, by rozpostrzeć skrzydła i pofrunąć. Nadzieja jest takim właśnie lotem, przy którym niezbędny jest wysiłek człowieka. „Kto wierzy - mówi Bonawentura - musi unieść swoje czoło, by skierować myśli ku górze, musi wznieść swoje oczy, by być świadomym wszystkich wymiarów rzeczywistości. Musi także swoimi rękami włączyć się do pracy”.
O nadzieję trzeba się więc starać i zabiegać, podtrzymywać ją i pielęgnować. Nie pojawia się ona bowiem nagle i raz na zawsze. Wymaga pracy i wysiłku. Przecież całe życie walczymy także o większą miłość, a gdy ona nie jest potwierdzana i rozwijana, powoli usycha. Także staramy się o coraz głębszą wiarę - inaczej może się wyziębić. Trzeba też walczyć o nadzieję i ją umacniać, by łatwiej w niej wytrwać, kiedy przyjdą chwile trudne.
- Gdy pojawi się choroba, cierpienie, okazuje się, że nawet duchowni nie potrafią stanąć na wysokości zadania i powiedzieć: czyń ze mną, Boże, co chcesz - mówił mi kiedyś ks. Jerzy Zakrzewski, jezuita, cierpiący na stwardnienie rozsiane, przez ponad 20 lat przykuty do wózka inwalidzkiego. - Gdy się rozchorowałem, ciągle dopominałem się o „swoje”, miałem przecież wobec siebie inne plany, jak mi się wydawało, ważne. Długo nie mogłem się pogodzić z moim stanem ani zobaczyć jakiegoś jasnego promienia w mym życiu. Po niemal 20 latach życia na wózku inwalidzkim zrozumiałem, że bunt nie ma sensu. Przestałem się buntować. Wróciła we mnie nadzieja. Choroba trwała nadal, stała się nawet dotkliwsza, ale ja odżyłem wewnętrznie. Jakbym wrócił do życia.
Bo nadzieja pomaga pogodzić się z tym, czego zmienić nie można. Pozwala przyjąć, że życie jest reżyserią Pana Boga, której do końca nie można zrozumieć, przynajmniej obecnie. Nie ma więc sensu podglądanie na siłę tajemnic, które są na razie przed nami zakryte.
Skąd czerpać taką nadzieję? - Słowo Pisma Świętego pomaga mi na nowo odkryć i umocnić nadzieję, która już jest we mnie, lecz do tej pory leżała przywalona warstwą lęku - pisze Anselm Grün OSB.
Oczywiście, rozważanie Biblii jest tutaj wielką pomocą. Ukazuje ona bowiem takiego Boga, którego obchodzi ludzki los. Takiego, który zawsze, w całej historii, wiernie wypełnia wszystkie obietnice. Właśnie nadzieja płynie z tej pewności, że Bóg zawsze dotrzymuje słowa i nigdy ostatecznie nie zawodzi. Ernest Bryll, poeta i prozaik, wyjaśnia to w ten sposób: - Jak Dawid, idę nieraz ciemną doliną, ale nie w przekonaniu, że Dobry Pasterz mnie ze wszystkiego wybawi. Mam też poczucie, że Go wielokrotnie zdradziłem. Nie powtarzam więc radosnej pieśni człowieka, który idzie bez lęku. Ja idę z lękiem - mówi Bryll. - Mam jednak przekonanie, że ów Pasterz nigdy mnie nie zdradzi. I to jest moja nadzieja.
Podobnie ujął to kiedyś kard. Franciszek Macharski, który mówił w wywiadzie dla KAI: - Nadzieja to świadomość, że Bóg nie zostawi mnie samego. Że uratuje moje człowieczeństwo i odda mi je z powrotem w moje własne ręce, żebym mógł je złożyć w darze Bogu i ludziom. Nadzieja zawsze zatrzyma się przed bramami nieba, tam będzie już tylko miłość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Złudna i prawdziwa

Nadzieja nie jest matką głupich, ale mądrością trwania przy życiu. Może być jednak źle pojmowana.
Może być traktowana w sposób lekki i banalny, jako rodzaj taniego optymizmu. Ma to miejsce wtedy, gdy nie jest przeczuciem sensu świata i ludzkiej kondycji, ale jakimś założeniem, że z naszego świata znikną całkowicie problemy, trudy i cierpienia. Wtedy czujemy się zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności. Oczekujemy, że wszelkie kłopoty zostaną rozwiązane bez naszego udziału. To ucieczka w jakąś formę fałszywej świadomości. Jest to nadzieja próżna, niemająca podstaw i uzasadnienia.
To prawda, że nadzieja pomaga pogodzić się z tym, czego nie można zmienić. Ale daje też siłę, by wytrwać w cierpieniu i wreszcie daje odwagę, by zmieniać to, co zmienić można. Stąd nadzieja potrzebna jest - nie tylko w przeciwnościach losu. Niezbędna okazuje się być także wtedy, gdy jest nam dobrze. Bo trzeba mieć ufność, że można i warto coś zrobić, zmienić, ulepszyć.
Od wieków autorzy chrześcijańscy rozróżniali nadzieję złudną i prawdziwą. Złudna to ta, która ogranicza się wyłącznie do szczęścia doczesnego. Swą ufność pokłada we władzy, pieniądzach, przyjemnościach, urodzie. Tymczasem to wszystko przemija. Nie chodzi o to, by pomniejszać doniosłość zadań ziemskich, ludzkiej pracy i wysiłków nad przemianą świata, ale by nie zamknąć się jedynie w doczesności. A kiedy nadzieja jest prawdziwa? Gdy jest pokładana w tym, co jest trwałe: w miłości, przyjaźni, prawości. I w tym, co prowadzi do pomnażania dóbr, które istnieją wiecznie.
Św. Josemaría Escriva mówił, że nadzieja tego świata otwiera się na prawdziwą nadzieję wtedy, gdy uznajemy małość i kruchość doczesnych inicjatyw. - Pan nie stworzył nas po to, byśmy tutaj zbudowali trwałe miasto, gdyż ten świat jest drogą do innego świata. Dlatego każdemu ludzkiemu działaniu powinna przyświecać nadzieja, która wykracza ponad czas i przemijalność rzeczy tego świata.
Podobną opinię wyraża Madzia Buczek, inicjatorka Podwórkowych Kółek Różańcowych. - Nadzieję może człowiekowi dać tylko Bóg. Dzięki Niemu możemy zobaczyć sens całego naszego życia - tłumaczy. - Pan Bóg nie stawia nigdy człowieka w sytuacji bez wyjścia, zawsze daje światło, swoje łaski, pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. I to jest moja nadzieja. Wiem, że Bóg w każdej chwili jest ze mną, że mnie nigdy nie opuści. Jestem pewna, że jeżeli ktoś każdego dnia się modli, ten ma nadzieję.
- Nadzieja jest oczekiwaniem przyszłego dobra. A największym dobrem dla człowieka jest sam Bóg, który daje zbawienie. On wzywa nas do siebie i jednocześnie wskazuje sposoby dojścia. Idziemy do tej Wielkiej Nadziei drobnymi krokami - podkreśla Prymas Polski kard. Józef Glemp.

Reklama

Nie porzucaj nadziei

W „Boskiej Komedii” Dantego nad piekłem widnieje napis: „Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”. Dopóki jednak człowiek żyje, winien zawsze mieć nadzieję - dotyczącą zarówno obecnego życia, jak też wiecznego zbawienia.
Dlatego w chrześcijaństwie nigdy nie było zgody na takie postawy i uczucia, które są przeciwieństwem nadziei, czyli na rozpacz, smutek, przygnębienie.
Jak pisał św. Cyryl Jerozolimski, nawet grzech nie powinien skłaniać człowieka do rozpaczy. - Ufność w miłosierdzie Boże winna prowadzić do przemiany życia. Straszną rzeczą jest wątpić w możliwość nawrócenia. Kto traci nadzieję na zbawienie, ten do grzechu dodaje następny grzech - czytamy w „Katechezach chrzcielnych” Cyryla.
Nadzieja pokładana w Bogu może mieć jednak wydźwięk fałszywy, jeśli polega na zuchwałym liczeniu na Jego miłosierdzie. Przed taką nadzieją przestrzega św. Augustyn: „Biada temu, kto rozpacza, ale biada też temu, kto trwając w jakimś złu, żywi przewrotną nadzieję, to znaczy taką, która prowadzi do następnych grzechów”.

Nie przeminie wszystko

Nadzieja chrześcijańska oznacza też świadomość, że istnieje inny świat, do którego zmierzamy przez całe swe życie. „Nie przeminie wszystko, nie przeminie…” - pisał Jan Paweł II w „Tryptyku rzymskim”. I ponadto, że po tym życiu przejdziemy do Domu miłosiernego i wszechmocnego Ojca. Stąd płynie ufność, jaka towarzyszy chorobie, umieraniu, śmierci - także tej śmierci przedwczesnej. Ufność ta nadaje sens wszystkiemu, co dzieje się chociażby w hospicjum, gdzie przebywają dzieci nieuleczalnie chore. - I choć trudno to po ludzku zrozumieć, właśnie patrząc na tych, co odchodzą, uświadamiamy sobie, że śmierć nie jest końcem, ale bramą, przez którą przechodzi się dalej - mówi ks. Władysław Duda z Warszawskiego Hospicjum Społecznego. - To właśnie hospicjum pozwala patrzeć na śmierć w perspektywie nadziei, a nie tragedii. Dlatego hospicjum przywraca człowiekowi nadzieję.
Nadzieja - jak mówi Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei” - to świadomość, że „istnieje Ktoś, kto dzierży losy tego przemijającego świata, Ktoś, kto ma klucze śmierci i otchłani”.
Nadzieja na inny świat - to także nadzieja na wyjaśnienie wielu spraw, których nie da się wyjaśnić tutaj, na ziemi. Wreszcie, to nadzieja na spotkanie z Niewidzialnym, który ma moc odmienić ludzki los, który bezgranicznie i bezwarunkowo kocha człowieka i jest dla niego ostateczną Nadzieją. Dla tak pojmowanej nadziei żadnej alternatywy nie ma. Bo ta Nadzieja zawieść nie może.

2006-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: oskarżenia wobec kanadyjskiego kardynała okazały się bezpodstawne

2024-05-21 12:25

[ TEMATY ]

kardynał

sąd

oskarżenie

Kanada

made by © Peter Potrowl/pl.wikipedia.org

Kard. Gérald Lacroix

Kard. Gérald Lacroix

Oskarżenia wysuwane wobec arcybiskupa Quebecu, kardynała Géralda C. Lacroix okazały się bezpodstawne - wynika z komunikatu opublikowanego dzisiaj przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Wynika to z wniosków ze wstępnego dochodzenia kanonicznego w sprawie anonimowego oskarżenia przeciwko arcybiskupowi Québecu.

W watykańskim komunikacie przypomniano, że 8 lutego 2024 r. Ojciec Święty powierzył emerytowanemu sędziemu Sądu Najwyższego prowincji Québec, André Denisowi, misję wyjaśnienia zarzutu postawionego w kontekście pozwu zbiorowego wniesionego przeciwko archidiecezji Québec. Sprawozdanie ze wstępnego dochodzenia kanonicznego przeprowadzonego przez sędziego zostało zakończone 6 maja 2024 r. i przekazane w następnych dniach Ojcu Świętemu.

CZYTAJ DALEJ

Premier: konsekwencją pracy komisji ds. badania wpływów rosyjskich będą działania służb i prokuratury

2024-05-21 16:41

[ TEMATY ]

premier

PAP/Piotr Nowak

Premier Donald Tusk podkreślił, że konsekwencją pracy komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich "mogą być i będą z całą pewnością" działania służb i prokuratury. Zapewnił, że celem komisji nie jest ściganie przeciwników politycznych.

Premier wydał we wtorek zarządzenie ws. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce w latach 2004-2024. Jej szefem będzie szef SKW gen. Jarosław Stróżyk.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję