Reklama

Michał Kaziów czyli: Jak widzieć, nie posługując się oczyma...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak rozpoznawać dotykiem, nie używając dłoni

W świecie Michał Kaziów był pionierem czytania naskórkiem górnej wargi, a przede wszystkim jedynym człowiekiem, który mimo braku oczu i rąk legitymował się tak spektakularnymi osiągnięciami w dziedzinie działalności społecznej i twórczości literackiej. Gdy w 1954 r. w Paryżu na Kongresie Światowej Rady Pomocy Niewidomym spotkali się specjaliści ds. rehabilitacji inwalidów wojennych, stwierdzili, że w innych krajach próby czytania brajla kikutami rąk, podejmowane przez w ten sam sposób okaleczonych kombatantów II wojny światowej, okazały się mało skuteczne. Przypadek Kaziowa był precedensem i stał się inspiracją dla nowych poszukiwań w dziedzinie usprawniania i usamodzielniania weteranów pozbawionych oczu i dłoni. Biografia i osiągnięcia Michała Kaziowa porównywalne są z życiem i sukcesami legendarnej, głucho-niewidomej Amerykanki - Heleny Keller, którą szczerze podziwiał i której przykład był jedną z jego życiowych inspiracji.

Gdy się uśmiechnę, uśmiechają się wszyscy

Ten wieczór autorski, organizowany w jednej z katowickich kawiarenek literackich, zapowiadał się nieco inaczej, bo twórca, który był gościem, należał do tych niezwykłych istot, które choć nie widzą, to jednak z pismem, gazetą i książką są wciąż za pan brat. Zdziwienie miłośników literatury było jeszcze większe, bo przekonali się naocznie, że autor wielu prac naukowych i tekstów literackich jest ponadto osobą pozbawioną obu rąk.
Michał już od pierwszej chwili umiał stworzyć nastrój, w którym nikt nie mógł czuć się skrępowany. Był bezpośredni, a jednocześnie uroczysty i elegancki. Ten przystojny mężczyzna, zawsze w garniturze i wizytowej koszuli, mimo ewidentnych dysfunkcji chętnie rozmawiał, stojąc lub przechadzając się wśród słuchaczy. Nawiązywał bezpośrednie kontakty i niekiedy cytował obszerne fragmenty swoich utworów, zdecydowanie częściej pisanych prozą niż wierszem.
Ludzie pytali nie tylko o warsztat pisarski, ale i o sposoby na życie codzienne, no bo jak można sobie poradzić z myciem zębów albo odbieraniem telefonu, kiedy nie ma się rąk? On cierpliwie opowiadał, a jego głos o ciepłym brzmieniu, zabarwiony kresowym akcentem, zachęcał do jeszcze większej poufałości.
- Gdy mam przed sobą ludzi, wiem, że jeśli zapłaczę, zapłaczę sam. Lecz gdy się uśmiechnę - uśmiechają się wszyscy - zwykł mawiać Michał Kaziów.
Znaliśmy jego utwory, ale z przyjemnością wsłuchiwaliśmy się w nie ponownie, bo interpretowała je utalentowana aktorka Halina Lubicz Kirszke, która jak zwykle towarzyszyła pisarzowi. Tego wieczoru płonęły świece. W takiej scenerii komentarze i zapowiedzi Michała brzmiały jeszcze bardziej sugestywnie.
Halina - jak twierdził Michał - była nie tylko najcudowniejszym medium „odtwarzającym” jego zapisy, ale i najprawdziwszym źródłem natchnień. Wiele spośród tych tekstów powstawało bowiem z jej inspiracji i pod wpływem lektury bądź informacji, jakich ona mu dostarczała. Pół żartem, pół serio ganiło i chwaliło jedno drugiego, na przemian. Prawili sobie komplementy, a czasem dystyngowane uszczypliwości. W tych wyznaniach kryła się cała prawda o ich wspólnym sukcesie. Były nim osiągnięcia artystyczne, naukowe i społecznikowskie Michała, których Halina była inspiratorką, troskliwą sojuszniczką i najserdeczniejszym promotorem.

W hołdzie człowiekowi i twórcy

Ostatni raz spotkałem Kaziowa w jego Zielonej Górze, gdzie mieszkał od 1973 r. To było tak niedawno, bo zaledwie we wrześniu 2000 r. Wielbiciele jego talentu, władze miasta i przedstawiciele licznych organizacji przybyli do tamtejszej biblioteki, której patronuje Cyprian Kamil Norwid, a która sprawuje pieczę nad książką i czytelnictwem w całym regionie lubuskim. Tego dnia było wyjątkowo uroczyście. Michał Kaziów, okrzyknięty kiedyś przez lubuszan Człowiekiem Roku, obchodził 75. urodziny i 50-lecie pracy artystycznej.
Miałem wrażenie, że Michał nie był już tak energiczny jak przed laty. Był może mniej ruchliwy, ale z jego twarzy emanowała radość. Jej wyraz tak jak zawsze nie pozwalał wątpić, że mam przed sobą człowieka o wyjątkowej dobroci.
Goście zebrali się w nastrojowym wnętrzu Sali Dębowej, a jubilat zajął honorowe miejsce w stylowym fotelu z purpurową tapicerką, i wtedy Maria Wasik - majordomus i reżyser tego przedsięwzięcia powiedziała:
- To Twoja zasługa, Michale, że przyszliśmy tu z piętnem miłości. Dziękujemy Ci za niepoddawanie się losowi, życzliwość dla ludzi, za dowcip i szarmanterię wobec dam.
Specjalnie na tę okazję ukazała się księga jubileuszowa, zatytułowana Wywiedzione z losu, będąca swego rodzaju dossier naukowca, publicysty i literata. Tam właśnie kryje się odpowiedź na pytania, jak widzieć, nie posługując się oczyma, i jak rozpoznawać dotykiem, nie używając dłoni.
Tego dnia dotarło do mych rąk premierowe wydanie zbioru opowiadań Pod tęczą. Jego obszerne fragmenty czytał Ryszard Żuchowski Zarewicz, aktor i reżyser, syn Haliny Lubicz Kirszke, która tak wielką rolę odegrała w życiu Michała.
Zanotowałem też znamienne wyznanie jubilata: „Chętnie oddałbym swoje pięć zmysłów, łącznie z tymi, których nie posiadam, aby posiąść ten szósty, pozwalający przeniknąć drugiego człowieka i skutecznie mu pomagać”.

PS
Michał Kaziów zmarł 6 sierpnia 2001 r. Leksykon Polscy pisarze współcześni L. M. Bartelskiego przypomina, że pierwsza praca Kaziowa nosiła tytuł Postać niewidomego w oczach poetów. Było to studium wydane przez wrocławskie Ossolineum w 1968 r. W 4 lata później Michał Kaziów uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych poznańskiego UAM. Napisał i wydał kilkanaście książek, opracowań naukowych, zbiorów opowiadań, monografii i autobiografię. Jest autorem licznych artykułów prasowych, powieści: Gdy moim oczom, A jednak w pamięci, Dłoń na dźwiękach, zbioru opowiadań: Zdeptanego podnieść i innych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nauczyciel życia duchowego

Święty Paweł VI uważał go za wzór do naśladowania dla wszystkich współczesnych księży cierpiących na kryzys tożsamości.

Święty Jan z Ávili urodził się w rodzinie szlacheckiej o korzeniach żydowskich. Już jako 14-latek studiował prawo na uniwersytecie w Salamance, a potem filozofię i teologię w seminarium w Alcalá. Od samego początku jednak chciał służyć biednym. Po śmierci swoich rodziców rozdał majątek ubogim, a na przyjęcie po święceniach kapłańskich zaprosił dwunastu żebraków i osobiście im usługiwał. Jego wielkim pragnieniem były misje w Ameryce, jednak na polecenie arcybiskupa Sewilli został misjonarzem ludowym. Głosząc misje w Andaluzji, katechizował dzieci, uczył dorosłych modlitwy, był gorliwym spowiednikiem. W 1531 r. trafił do więzienia inkwizycji, gdyż oskarżono go o herezję iluminizmu (przeświadczenie, że prawdę można poznać wyłącznie intuicyjnie, dzięki oświeceniu umysłu przez Boga). Po licznych interwencjach oczyszczono go jednak z zarzutów i został uwolniony. Założył m.in. uniwersytet w Baeza, na południu Hiszpanii. Powołał także do istnienia stowarzyszenie życia wewnętrznego. Prowadził korespondencję duchową m.in. z Ludwikiem z Granady, Ignacym Loyolą i Teresą z Ávili.

CZYTAJ DALEJ

Jazłowiecka Pani, módl się za nami

2024-05-09 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl.wikipedia.org

Około 40 kilometrów na zachód od Warszawy, niedaleko Niepokalanowa, w powiecie sochaczewskim położona jest wieś Szymanów. To tutaj, w Kaplicy Klasztornej Sióstr Niepokalanek znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Jazłowieckiej.

Rozważanie 10

CZYTAJ DALEJ

Relikwie Męczenników Ugandyjskich powrócą z Rzymu do ojczyzny

2024-05-10 18:19

[ TEMATY ]

relikwie

Rzym

Uganda

www.glassisland.com

Relikwie dwóch spośród 22 katolickich Męczenników Ugandyjskich, przechowywane od 60 lat w Rzymie, powrócą do ojczyzny w roku 60. rocznicy ich kanonizacji. Chodzi o kości świętych: Karola Lwangi i Macieja Mulumby. Zawieziono je do Wiecznego Miasta w 1964 roku na uroczystości kanonizacyjne.

Ponieważ nie chcieli się wyrzec wiary w Chrystusa i uczestniczyć w homoseksualnych praktykach króla Bugandy, 22 rzymskich katolików i 23 anglikanów zostało zamordowanych w 1885 i 1886 roku na rozkaz monarchy, który obawiał się rozszerzania się wpływów chrześcijaństwa w swoim kraju.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję