Słyszy się ostatnio opinie, że właściwie suwerenność państwa
traci w dzisiejszych czasach na znaczeniu i wartości, staje się mało
ważna, że ważniejsze są "połączenia międzynarodowe", globalizacja, "
demokratyczne uzgodnienia międzynarodowe" etc. Wszystko to trąci
wielkim mętniactwem i czczą frazeologią. Trudno oprzeć się wrażeniu,
że tego rodzaju "mętnologia" ma na celu propagandowe przygotowanie
Polaków do utraty suwerenności przez Polskę w przypadku ewentualnego
akcesu do Unii Europejskiej.
Piszę "utraty" - gdyż suwerenność jest niepodzielna,
więc kto mówi o jej "ograniczeniu" - tak naprawdę mówi o jej utracie.
Tymczasem w ostatnich dniach przed sądem nowojorskim
odrzucony został pozew zbiorowy grupy Żydów amerykańskich przeciw
państwu polskiemu o odszkodowanie. Sąd amerykański nie wdawał się
nawet w rozstrzyganie słuszności czy niesłuszności tych zarzutów,
ale stwierdził - uzasadniając odrzucenie pozwu - że przed sądami
amerykańskimi nie mogą być pozywane rządy suwerennych państw.
Wyobraźmy sobie, że Polska przystąpiła do Unii Europejskiej
i zrezygnowała na jej rzecz z części suwerenności. Unia Europejska
póki co nie jest "suwerennym państwem", jest zaledwie (jedną z wielu)
organizacji międzynarodowych. Gdyby wówczas taki pozew skierowany
został nie bezpośrednio przeciwko Polsce, ale przeciw Unii Europejskiej
- sąd amerykański nie odrzuciłby tego pozwu, gdyż Unia Europejska
nie jest "suwerennym państwem". Nie wiadomo, jakie byłoby merytoryczne
rozstrzygnięcie sądu amerykańskiego: jeśli korzystne dla Polaków,
to byśmy się ucieszyli, jeśli jednak niekorzystne - Unia Europejska
szukałaby środków, aby zmusić swego niesuwerennego członka, Polskę,
do wykonania takiego orzeczenia...
Jak widać na powyższym przykładzie - nie jest wcale tak,
że suwerenność państwowa stała się w naszych czasach przeżytkiem,
zmieniła swój adres, że "traci na znaczeniu", że "rozpływa się" w
umowach międzynarodowych. Suwerenność państwowa nie oznacza bowiem,
że słabe państwo znaczy w świecie tyle samo, co silne - ale oznacza,
że na własnym terytorium i wobec własnych obywateli inne państwo
nie może narzucać mu prawnych rozwiązań, których nie akceptuje. Tylko
tyle - i aż tyle. Werdykt amerykańskiego sądu, przywołujący suwerenność
jako ważną kategorię prawną, powinien skłonić do refleksji pięknoduchów,
gotowych wyrzec się suwerenności państwa dla "globalizacji", "połączeń
międzynarodowych" i temu podobnych haseł i sloganów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu