Obie Ameryki, Europa i Azja - na tych kontynentach do tej pory odbywały się Światowe Dni Młodzieży z udziałem Ojca Świętego Jana Pawła II. Zaplanowane na ten rok spotkanie w Toronto w Kanadzie będzie drugim tego rodzaju zlotem w Ameryce Północnej. Poprzednie miało miejsce 9 lat temu w Denver, stolicy stanu Kolorado w USA.
John Paul Two - we love you
Reklama
- Jest, jest, to helikopter Papieża - tysiące ludzi zgromadzonych
12 sierpnia 1993 r. na Mile High Stadium pokazywało sobie palcem
maszynę kołującą nad stadionem, gdzie zazwyczaj drużyna Denver Broncos
toczyła zacięte pojedynki futbolu amerykańskiego.
Stadion na Jednej Mili - tak potocznie nazywano to miejsce
położone półtora kilometra nad poziomem morza. Z wysokości kilkuset
metrów stadion prezentował się imponująco. Helikopter zaczął schodzić
coraz niżej.
- John, co to jest? - krzyknął mechanik do pilota - strasznie
rzuca maszyną.
- Turbulencje - pilot ściskał stery, usiłując zapanować
nad śmigłowcem.
- Tutaj? Na tej wysokości? - mechanik nie mógł zrozumieć
anomalii.
- To od krzyków na stadionie - wyjaśnił mu pilot.
"John Paul Two - we love you" ("Janie Pawle II, kochamy
Cię) - skandowało 90 tysięcy ludzi na dole. A gdy Ojciec Święty wjechał
w papamobile na bieżnię, młodzież dosłownie oszalała z radości. Widać
było, że Papież czuje się jak ryba w wodzie. Serdecznym gestem pozdrawiał
tłumy, odpowiadające mu efektownymi "falami", które widownia ćwiczyła
już wcześniej. Ale to nie byli kibice. Przypomniał im o tym sam Ojciec
Święty w swoim przemówieniu: "Przybyliśmy do Denver jako pielgrzymi. (
...) Pielgrzymi wyruszają w drogę do jakiegoś celu. W naszym przypadku
nie jest to miejsce czy sanktuarium, któremu chcielibyśmy oddać cześć.
Nasza pielgrzymka prowadzi do nowoczesnego miasta, jej symbolicznym
celem jest ´metropolia´: miejsce, które u schyłku XX wieku kształtuje
styl życia i historię wielkiej części ludzkiej rodziny".
Miasto wybrane przez Papieża znane było dotąd przede
wszystkim z serialu filmowego Dynastia i rzeczywiście znakomicie
pasowało do tej opowieści z życia amerykańskich rekinów finansjery
i wyższych sfer. Wielkie bogactwo, wspaniałe wieżowce i pustawe kościoły
- tak można w skrócie określić Denver, którym kilka tygodni wcześniej
wstrząsnęła wielka tragedia - w samym centrum w gangsterskiej strzelaninie
zginęli przypadkowi przechodnie. Wśród nich było 6-letnie dziecko.
Teraz przyjeżdżał tu Papież, który na hasło spotkania wybrał słowa: "
Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie" (J 10, 10).
Ameryko, jesteś pięknym krajem
Pomysł zorganizowania Światowego Dnia Młodzieży w Stanach Zjednoczonych
i w dodatku w takim miejscu, jak Denver, wydawał się ryzykowny. To
już nie był Rzym - stolica chrześcijaństwa, nie Buenos Aires w katolickiej
Argentynie. Nie były to również centra pielgrzymkowe, jak Santiago
de Compostela czy Jasna Góra. Ale był to - jak się miało okazać -
kolejny papieski "strzał w dziesiątkę".
Jeszcze kilka dni wcześniej wszystko wskazywało na to,
że będzie to strzał chybiony. Prasa przedstawiała Papieża jako apodyktycznego
staruszka występującego przeciw aborcji i antykoncepcji. Nawet sami
biskupi amerykańscy obawiali się, że Amerykanie zawiodą i w Denver
nie pojawi się zbyt wiele młodzieży. Ale już na lotnisku Ojciec Święty
podbił wszystkich, przypominając swoje słowa z poprzedniej pielgrzymki: "
Ameryko, jesteś pięknym krajem, bogatym w różnorodne dobra. Ale Twoim
największym pięknem i najcenniejszym bogactwem jest człowiek: każdy
mężczyzna, kobieta i dziecko, każdy imigrant i Indianin". Jan Paweł
II nie unikał trudnych tematów i wobec prezydenta Billa Clintona
- zwolennika aborcji - mówił o prawie do życia każdej ludzkiej istoty.
Słysząc okrzyki wznoszone przez grupę młodych ludzi, przerwał przemówienie
i zapytał: "Krzyczycie za tym, co mówi Papież, czy przeciwko?" "Za!"
- usłyszał w odpowiedzi.
Podobnie młodzież zareagowała na stadionie, gdy Papież
powiedział: "Moje przemówienie było długie, zbyt długie, ale już
skończyłem". Wówczas młodzi wykrzyknęli jednym głosem: "No!" ("Nie!")
.
Między drapaczami chmur a Górami Skalistymi
Jan Paweł II bezbłędnie wyczuł potrzeby młodych ludzi. W przemówieniach
stawiał im wysokie wymagania, wyrażając zarazem przekonanie, że stać
ich na wiele. "Zdobądźcie się na odwagę w obliczu życiowych trudności
i niesprawiedliwości - mówił. - Poświęćcie Waszą młodzieńczą energię
i Wasz talent na budowanie cywilizacji chrześcijańskiej miłości".
Papież nie zawiódł się na młodych. Pierwszym dowodem ich chęci do
poświęceń była pielgrzymka, jaką odbyli w sobotę z miasta do Parku
Narodowego Cherry Creek u stóp Gór Skalistych. 250 tys. osób pokonało
w upale na piechotę prawie 20-kilometrowy dystans, aby uczestniczyć
w wieczornym czuwaniu z Ojcem Świętym. Nazajutrz jeszcze liczniejsza,
bo półmilionowa rzesza wiernych uczestniczyła we Mszy św. na zakończenie
spotkania.
Gdy Jan Paweł II opuszczał Denver, wiadomo już było,
że wyjeżdża z innego miasta. Mieszkańcy stolicy Kolorado trochę żałowali,
że kończy się to święto. Nie tylko przyniosło im ono znaczny dochód,
ale sprawiło, że życie stało się bezpieczniejsze. Tam, gdzie dotychczas
szerzyły się rozboje w biały dzień, przestępczość spadła niemal do
zera. A w całej Ameryce zaczęła się nowa rewolucja. Coraz więcej
młodych - dzieci pokolenia ´68 zaczęło kontestować wartości, którymi
żyli ich rodzice. W odpowiedzi na praktykę wolnej miłości i antykoncepcji
powstał ruch "Prawdziwa miłość czeka". W niedługim czasie kilkaset
tysięcy młodych ludzi złożyło ślubowanie, że ze współżyciem seksualnym
będą czekać aż do ślubu.
Zaś Ojciec Święty myślał już o następnej stacji Światowych
Dni Młodzieży. Już w Denver ujawnił, że za dwa lata, to znaczy w
1995 r., spotkanie odbędzie się w Manili na Filipinach.
Tekst oparty jest na fragmencie biografii Ojca Świętego
Nasz papież, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa "M" i Księgi
Świętych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu