Strachocina a Bobolowie
Miejscowość Strachocina powstała w 1369 r. Jest to wioska królewska. Leży na południu Polski w woj. podkarpackim, w powiecie sanockim. W 1390 r. został wzniesiony kościół i powstała parafia, która należy do diecezji przemyskiej. Z początkiem XVI w. Strachocina przeszła w ręce szlachty Bobolów. Pierwszym posesorem wsi był Jan Bobola. W dokumentach historycznych, które opisują wydarzenia z ziemi sanockiej, w wielu miejscach dowiadujemy się o Bobolach ze Strachociny, którzy w sposób nie zawsze przynoszący chlubę wpisali się w historię ziemi sanockiej. O pobycie szlachty Bobolów w Strachocinie mówią także dokumenty zachowane w Archiwum Archidiecezjalnym w Przemyślu. Spory toczone między szlachcicem Bobolą, a plebanem strachocińskim stanowią ważny dodatek do kultu św. Andrzeja Boboli w Strachocinie. Faktem historycznie potwierdzonym jest to, że Strachocina była w posiadaniu Bobolów do końca XVIII w. W archiwum wiedeńskim zachował się akt notarialny sprzedaży Strachociny przez Bobolów rodzinie Giebułtowskich. Więcej wiadomości na ten temat można zaczerpnąć z książki Zarys dziejów parafii, napisanej przez mgr. Tomasza Adamiaka.
Św. Andrzej Bobola ze Strachociny?
Reklama
A jakie są związki św. Andrzeja Boboli ze Strachociną? Święty
nigdzie nie napisał, gdzie się urodził. Jeśli łączymy go ze Strachociną
to tylko dlatego, że wiele wskazuje na to, że Andrzej Bobola urodził
się w Strachocinie koło Sanoka. Ale czy na pewno? Wątpliwości wydają
się bardzo sensowne dla tych, którzy znają życiorys św. Andrzeja
Boboli. Przecież przez wiele wieków Święty z parafią Strachocina
nie miał nic wspólnego i nie było tutaj jego kultu. Początek kultu
św. Andrzeja w parafii Strachocina jest wydarzeniem z lat osiemdziesiątych
naszego stulecia. Powracając do postawionego pytania zaznaczam, że
pierwszym człowiekiem, który zwrócił uwagę na pochodzenie św. Andrzeja
Boboli ze Strachociny k. Sanoka jest ks. Jan Poplatek, jezuita. W
książce: Błogosławiony Andrzej Bobola Towarzystwa Jezusowego. Życie
- męczeństwo i kult, wydanej w 1936 r., wyraża opinię, że Andrzej
Bobola urodził się w Strachocinie. Rodzi się więc pytanie: dlaczego
dopiero w XX w. pochodzenie św. Andrzeja wiąże się ze Strachociną?
Dlaczego wcześniej pochodzenie Świętego łączono z ziemią sandomierską
czy w pewnym okresie nawet z Mazowszem? Odpowiedź nie należy do łatwych.
Ks. Poplatek oparł swoje twierdzenie o pochodzeniu św.
Andrzeja ze Strachociny na podstawie dokumentów mówiących o tym,
że Strachocina była własnością rodziców św. Andrzeja. Jeśli tu mieszkali,
to z początkiem XVII w. musieli wyjechać ze Strachociny z powodu
zagrożenia ze strony Tatarów. Wiele miejscowości w tym czasie zostało
spalonych przez Tatarów. W 1624 r. nieszczęście dotknęło Strachocinę.
Tatarzy całkowicie spalili wioskę. Wtedy spalony został kościół,
wraz z plebanią. Spalony został żywcem ówczesny proboszcz, ks. Maystroga,
a z ludzi uratowali się tylko ci, którzy znaleźli schronienie w pobliskich
lasach. Ks. Mirosław Paciuszkiewicz w książce Znów o sobie przypomniał
św. Andrzej w Strachocinie napisał: "Po ukazaniu się dzieła ks. Jana
Poplatka już chyba nie powtarzano twierdzenia, że Andrzej Bobola
urodził się w Pińsku czy Pułtusku. Zdecydowanie zaczęła się utrwalać
opinia, że miejscem urodzenia jest Strachocina". Tę nazwę znany biograf
wymienia dwadzieścia pięć razy. W innym miejscu napisze: "Odpadają
także okolice Sandomierza. Wyraźne ślady prowadzą do Strachociny"
. Współczesne publikacje jezuickie mówiące o św. Andrzeja Boboli,
jednoznacznie opowiadają się za Strachociną, jako miejscu urodzenia.
Zaznaczyć należy, że w Strachocinie niedaleko kościoła, od niepamiętnych
czasów jedno ze wzgórz nazywa się Bobolówka. Na wzgórzu tym znajduje
się tzw. "resztówka", pozostałość po dworku. Wzgórze to zdobią kilkuwieczne
dęby w liczbie około 40.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kult św. Andrzeja Boboli w Strachocinie
Reklama
Kult św. Andrzeja w Strachocinie związany jest z tym, co działo
się przez dziesiątki lat w tej parafii na plebanii. Wiesław Kielar,
krewny ks. Władysława Barcikowskiego, jednego z proboszczów Strachociny
w latach 1912-1942 w książce Nasze młode lata opisując pobyt u wujka
na plebanii napisał, że na plebani ktoś się pojawia. W późniejszych
latach proboszczowie podobnie się wyrażali. Najwięcej spotkań z nieznaną
pojawiająca się postacią miał ks. Ryszard Mucha, proboszcz w latach
1970-1984. Podobnych zjawisk doświadczyłem i ja w latach 1983-1987.
Zakończenie tych zjawisk miało miejsce w nocy z 16 na 17 maja 1987
r., gdy zjawiająca się postać na moje pytania (wypowiedziane wolą
i pragnieniem, a nie ustami): kim jesteś? i czego chcesz? - odpowiedziała:
Jestem Święty Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie (
odpowiedź była nie słowna, ale wiedzą przenikająca do mojego wnętrza...
znałem prawdę, ale jej nie rozumiałem). Pragnę zaznaczyć, że przychodzącej
postaci nigdy nie utożsamiałem ze św. Andrzejem Bobolą. Powiem więcej,
nigdy bez tego, co się stało owej nocy - nie pojechałbym do Warszawy
i nie prosiłbym o Relikwie. Nigdy bym się nie odważył opowiadać o
tym, co napisał ks. Mirosław Paciuszkiewicz w książce Znów o sobie
przypomniał św. Andrzej w Strachocinie. To właśnie od niego po raz
pierwszy dowiedziałem się o początkach kultu św. Andrzeja w Pińsku.
I jeszcze jedno: ja nigdy nie twierdzę, że św. Andrzej Bobola urodził
się w Strachocinie, ale tylko to, że powiedział: zacznijcie mnie
czcić w Strachocinie.
Gdy podjąłem realizację tego wezwania - od tamtej nocy
- nikt w Strachocinie na plebanii się nie zjawia. Otrzymane z Warszawy
od Jezuitów Relikwie zostały uroczyście wprowadzone do kościoła parafialnego
16 maja 1988 r. Uroczystościom wprowadzenia Relikwii przewodniczył
bp Ignacy Tokarczuk, ordynariusz przemyski. Podczas kazania powiedział:
Najmilsi, w dniu tak ważnym, historycznym wprost dla tutejszej parafii,
modlimy się gorąco, aby przez Jego wstawiennictwo obdarzył nas pokojem,
obdarzył lepszą przyszłością, obdarzył czasami, kiedy będzie rządziła
prawda, miłość, sprawiedliwość, pokój... Dzisiaj trzeba zaśpiewać:
raduj się ziemio strachocińska, raduj się ziemio sanocka, bo wydałaś
wielkiego Świętego, wielkiego Męczennika, wielkiego Bohatera i wielkiego
Patrona.
Z powstaniem kultu św. Andrzeja w Strachocinie należy
też związać inne ważne wydarzenie, które miało miejsce w tej parafii,
a mianowicie erekcja pierwszego w Polsce Niepokalanowa Żeńskiego.
17 września 1988 r. wmurowano kamień węgielny pod klasztor Zgromadzenia
Sióstr Rycerstwa Niepokalanej. Zgromadzenie to powstało w 1950 r.
w Japonii. Założył je franciszkanin z Polski, o. Mieczysław Mirochna,
który w 1930 r. wyjechał ze św. Maksymilianem na misje. Erekcja Zgromadzenia
z Japonii w Strachocinie, jak i kult św. Andrzeja Boboli czasowo
powiązane z sobą - rodzi wiele pytań, na które nie można znaleźć
wyczerpujących odpowiedzi. Ale warto postawić zasadnicze pytanie:
Czy bez woli Bożej możliwe byłoby to, co wydarzyło się Strachocinie?
Te dwa wydarzenia: powstanie kultu św. Andrzeja i pierwszego Niepokalanowa
Żeńskiego w Polsce, są dopełniającymi się działaniami Bożymi, które
się przenikają i ku sobie prowadzą. Jedno jest pewne, że obecność
sióstr w parafii jest pożyteczna dla rozwoju kultu, gdyż bez nich
trudno by było zatroszczyć się o godziwą opiekę nam pielgrzymami
przybywającymi z całej Polski, aby modlić się w tutejszym kościele.
Gdy mówimy o rozwoju kultu nie sposób nie wspomnieć o
dziennikarzach, których artykuły w różnych czasopismach informują
czytelników o wydarzeniach w Strachocinie. Ponadto programy w TV,
film o św. Andrzeju Duszochwata, patronat nad Akcją Katolicką w archidiecezji
przemyskiej - przyczyniają się do rozwoju kultu św. Andrzeja Boboli
w Strachocinie. Początki kultu nie były łatwe. Przeciwności było
wiele. Zresztą dzisiaj też ich nie brakuje. Ale pragnę powiedzieć,
że nigdy nie szukaliśmy popularności. Dowodem na to może być, że
nie zapraszaliśmy ani TV, ani dziennikarzy. Jeśli przybywali, to
dlatego, że o Strachocinie mówiono wiele. Strachocina był na ustach
ludzi. Jedni szukali sensacji, inni drwili sobie z tego, co tu się
dzieje, a jeszcze inni wypowiadali słowa uznania. Uważałem, że jeśli
jest to sprawa Boża to niech św. Andrzej Bobola sam prowadzi to dzieło.
Dziś po kilkunastu latach jestem pewny, że to, co robimy
ma sens. Powiem więcej, że tak miało być. Kult się rozwija bardzo
dynamicznie. A liczba pielgrzymów i uczestników uroczystości ciągle
wzrasta. Pragnę zaznaczyć, że w roku 2000 zapisało się w księdze
pamiątkowej ponad 700 grup pielgrzymkowych, a w skrzynce pozostawiono
około 8000 próśb i podziękowań. Być może okazją ku pielgrzymowaniu
do kościoła w Strachocinie było to, że kościół w Strachocinie w Roku
Świętym był kościołem jubileuszowym. W roku 2001 i w tym roku może
trochę mniej było pielgrzymek autokarowych, ale ruch pielgrzymkowy
nie ustaje. Najważniejsze jest to, że kult św. Andrzeja Boboli w
Strachocinie przyciąga coraz więcej pielgrzymów. Przychodzą tu dlatego,
że św. Andrzej stał się tu orędownikiem u Boga ludzkich problemów
dotykających ciała i duszy. Uzdrowienia, nawrócenia, wyzwolenia ze
zła, cudowne uleczenia.
Pozwólcie, że przytoczę świadectwa ludzi, które znalazły
się w skrzynce na prośby i podziękowania. Oto one:
Dziękuję ci św. Andrzeju, że uratowałeś moją córkę od
śmierci i że mogła szczęśliwie urodzić dziecko. Tobie tę trudną sprawę
oddałam i teraz przyjm moją wdzięczność.
* * *
Św. Andrzeju, dziękuję Ci za uzdrowienie mnie z pewnej choroby, tobie wiadomej. Pragnę podziękować publicznie, gdyż do tego się zobowiązałam...
* * *
Ukochany św. Andrzeju, dziękuję Ci za uzdrowienie mojej mamusi z ciężkiej choroby i za to, że mogła tu przybyć, by Tobie podziękować za ten cud.
* * *
Św. Andrzeju, tak bardzo chciałam być zawsze dobra i nosić
Boga w sercu. Ale przyszedł moment, że przestałam wierzyć, zagubiłam
się moralnie. Przybywam tutaj i nagle zrozumiałam, że tak dalej być
nie może. Dlatego proszę Cię, pomóż mi wyrwać się z tego zła, którego
sama porzucić nie potrafię. Chcę być inna. I za to, że to odkryłam,
dziękuję Ci...
Zresztą, czy możliwe by było to, co się dzieje w Strachocinie
bez pomocy i obecności św. Andrzeja? Aby spojrzeć na Strachocinę
właściwie i na to wszystko, co tu się dokonuje trzeba ją nawiedzić.
Trzeba w Strachocinie pobyć, by odczuć obecność Świętego.
Co w przyszłości?
I z tej propozycji niektórzy już korzystają. Zbudowany Dom Rekolekcyjno-Pielgrzymkowy prowadzony przez Siostry MI służy w parafii pielgrzymom przybywającym do św. Andrzeja Boboli. Coraz bardziej cenione w naszym terenie stają się nabożeństwa ku czci św. Andrzeja Boboli w 16. dzień miesiąca, szczególnie w okresie od maja do października, połączone z procesją z Relikwiami na Bobolówkę. Wzniesiony tam w roku 1993 polowy ołtarz służy do odprawiania Mszy św. Miejsce to staje się celem pielgrzymowania wiernych przybywających do Strachociny, do św. Andrzeja. Dotychczas Bobolówka była własnością Kółek Rolniczych i mieniem komunalnym. Od tego roku w obszarze 6 ha stała się własnością parafii, gdyż dokonano zamiany gruntów. W związku z nabyciem Bobolówki otworzyła się możliwość zagospodarowania jej terenu. Jest on naprawdę piękny. Uroczystości majowe ku czci św. Andrzeja będą okazją do odwiedzenia tego miejsca, tym bardziej, że w tym roku Święty zostanie ogłoszony w dniu 16 maja br. Patronem Polski.