Reklama

Pamiętnik z warsztatów muzycznych w Zakopanem

Niedziela podlaska 8/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedziela, 28 stycznia

Jest już grubo po 1 w nocy, dochodzi 2. Niedawno dotarliśmy na miejsce. Jesteśmy w Zębie, miejscowości oddalonej ok. 4 km od Zakopanego.
Z naszej 26-osobowej grupy większość już śpi rozlokowana w pokojach, a garstka dopija gorącą herbatę, którą poczęstowali nas nasi gospodarze. Bardzo miłe małżeństwo. Na dworze okropna zawieja, ledwo przeszliśmy z autokaru do domu. To się nazywa zima.
Miejsce w którym przyszło nam spędzać ferie, to typowy góralski dom, w jadalni na ścianach wiszą ciupagi, skóry zwierząt, a dom pachnie mlekiem i serem.
Z Łochowa wyjechaliśmy ok. 14 i po ponad 10-godzinnej podroży byliśmy bardzo zmęczeni. Ks. Krzysztof Grzybowski po przedstawieniu nam naszych opiekunów, ktorymi byli: Anna Kania, Agnieszka Śliwoska, Elżbieta Nurkiewicz, Jarosław Śliwoski i Michał Ziębowski, zarządził krótką modlitwę i już ruszyliśmy.
Sama podróż minęła dosyć szybko. Dwoje gitarzystów cały czas umilało nam czas, grając i śpiewając. Mieliśmy w naszym gronie również studniówkowiczów, którzy całą noc przed wyjazdem bawili się, dlatego też było ich najmniej słychać. Po prostu spali.

Poniedziałek, 29 stycznia

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem nart. Po obfitym góralskim śniadaniu i nauce kilku nowych piosenek wyszliśmy szaleć na stoku. Większość z nas po raz pierwszy miała narty na nogach. W moim przypadku zimowe szaleństwo skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Po kilku upadkach i próbach wstania byłam zniechęcona i poszłam oddać narty. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam jeszcze kilka dziewczyn oddających sprzęt.
Muszę jednak zaznaczyć, że zdecydowana większość naszych początkujących narciarzy zagryzła wargi i postanowiła szaleć mimo licznych upadków i nabijania sobie coraz to nowych siniaków.
Po powrocie ze stoku miałyśmy czas na ogarnięcie się przed kolacją. Zaraz po przebraniu w suche ubrania wskoczyłyśmy pod kołderkę i postanowiłyśmy się ogrzać. Oglądałyśmy telewizję, kiedy zorientowałyśmy się, że w całym budynku jest strasznie cicho, za cicho... Kiedy wyszłam na korytarz i zapukałam do kilku pokoi, okazało się, że wszyscy śpią... Co najśmieszniejsze, kiedy wróciłam do siebie do pokoju... pozostała piątka również spała...
Na kolację zeszły cienie, prawie dorośli ludzie, a ich największym marzeniem była poduszka...
Po kolacji wspólnie oglądaliśmy film. Po seansie do naszego pokoju wpadło ok. 10 osób i urządziliśmy sobie wspólne śpiewanie. Spać poszliśmy ok. 1, a rano znowu trzeba wstać...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wtorek, 30 stycznia

Dzisiaj ogarnął nas szał zakupów. Po wspólnym śpiewaniu, które zawsze trwało od ok. 10 do 12, wybraliśmy się do Zakopanego. Przez ponad 2 godziny biegaliśmy po Krupówkach.
Po zaspokojeniu żądzy kupowania wybraliśmy się na basen. Prawie 1,5 godziny pływania, zabawy na zjeżdżalniach czy przesiadywania w saunie.
Po atrakcjach w Zakopanem mieliśmy Mszę św. Odprawił ja Ksiądz Krzysztof. Była to nasza wspólna modlitwa. Przynieśliśmy swoje instrumenty i śpiewaliśmy. W małym górskim kościółku chyba najbardziej czuje się Bożą obecność. To była jedna z piękniejszych Mszy św., na których byłam. Była to chwila zadumy i wyłączenia się. W kościele było cicho, a na dworze szalała zawieja, za to ten kościółek dawał poczucie bezpieczeństwa. Podczas kazania ksiądz mówił o tym, żeby zaufać Bogu i pozwolić Mu się prowadzić... Z tej Mszy św. wyszłam odmieniona, bo była inna niż wszystkie.
Po kolacji część osób poszła oglądać film, część poszła na spacer po okolicy, część grać na gitarze i śpiewać, a część spać. Ja wybrałam opcję grania na gitarze i śpiewania. Późnej dołączyło do nas kilka osób i bawiliśmy się w kalambury. Oczywiście, tak jak poprzedniego dnia, nasze harce skończyły się sporo po 1 w nocy.

Środa, 31 stycznia

Dzisiaj znowu narty. Zaraz po śniadaniu i śpiewaniu znaczna część osób wyszła na stok, żeby poszaleć na nartach. Zniechęcone jednostki, czyli dokładnie 4 osoby, zostały w domu. Wczesne popołudnie spędziłyśmy w pokojach, rozmawiając i konsumując czekoladę. Nie nudziłyśmy się ani chwili.
Szalejący na nartach wrócili mokrzy, poobijani, ale szczęśliwi. Kiedy narciarze odpoczęli chwilę i przebrali się, poszliśmy na Mszę św.
Po Eucharystii była kolacja, a po niej wspólne śpiewanie, podziękowanie wszystkim i ok. 22 rozeszliśmy się. Oczywiście w pokojach standardowo jeszcze gra na gitarze i kalambury.
Tradycyjnie spać położyliśmy się bardzo późno.

Czwartek, 1 lutego

To ostatni dzień naszych ferii. Po śniadaniu dopakowanie się, szybkie, ostatnie spojrzenie na Tatry, i w drogę. Przed nami znowu ponad 10 godzin jazdy.
Po drodze zajechaliśmy do Łagiewnik, żeby zobaczyć i pomodlić się w sanktuarium Miłosierdzia Bożego. To miejsce robi wrażenie. Całą ozdobą świątyni jest wykute ogromne drzewo znajdujące się za ołtarzem. Jego konary są powykrzywiane, tak jakby właśnie wiał w nie bardzo silny wiatr. W środku między konarami jest obraz Jezusa Miłosiernego. Całość wygląda tak jak w piosence, zatytułowanej „W lekkim powiewie przychodzisz do mnie, Panie”.
Po krótkiej modlitwie w samej świątyni poszliśmy do kaplicy cudownego obrazu Jezusa Miłosiernego, tam po krótkiej adoracji i modlitwie ucałowaliśmy relikwie św. s. Faustyny Kowalskiej. Następnie zostaliśmy zaprowadzeni przez siostrę przewodniczkę do podziemnych kaplic świątyni, gdzie znajdują się kaplice pielgrzymów różnych narodowości. Tam w jednej z nich siostra przewodniczka opowiedziała nam o Siostrze Faustynie i cudach dokonanych za jej wstawiennictwem.
Następnie wsiedliśmy w autokar, żeby pokonać pozostałe 400 km dzielące nas od domów. Wracając, słuchaliśmy ciekawego wykładu o miłości.
Droga była dosyć dobra, więc w Warszawie byliśmy już przed 21. Droga szybko zleciała, wszyscy zadowoleni, że jeszcze tylko chwila i będziemy w domach, gdy zupełnie niespodziewanie padło hasło: Jedziemy do KFC, opiekunowie stawiają. W myśl prostej zasady: „Jak dają, to bierz...” - zgodziliśny się na pysznego kurczaczka.
Do Łochowa dotarliśmy po 22, i tak zakończył się nasz wspólny wyjazd. Wspolne ferie były czasem nauki, dobrej zabawy i poznania się. Już planujemy, żeby kiedyś powtórzyć taki wspólny wyjazd.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Matki Bożej rozwiązującej węzły!

[ TEMATY ]

modlitwa

nowenna

Karol Porwich/Niedziela

Zachęcamy do odmawiania Nowenny do Matki Bożej rozwiązującej węzły. Już od dziś poświęć kilka minut w Twoim życiu i zwróć swą twarz ku Tej, która zdeptała głowę szatanowi.

1. Znak krzyża

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Wielu pielgrzymów informuje o łaskach, które otrzymali za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli, a ks. Józef Niżnik skrzętnie archiwizuje tę swoistą księgę cudów udzielonych za jego przyczyną.

W Strachocinie, na Bobolówce – wzgórzu nieopodal kościoła, gdzie prawdopodobnie urodził się Andrzej Bobola, jest dziś kaplica. Rokrocznie podczas uroczystości odpustowych w tym miejscu gromadzą się rzesze ludzi, czcicieli św. Andrzeja.

CZYTAJ DALEJ

O ducha służby, miłosierdzia - rozpoczęły się rekolekcje pracowników Służby Zdrowia

O ducha służby, miłosierdzia, cierpliwości i pokoju modlą się na Jasnej Górze w przededniu Pięćdziesiątnicy, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego, uczestnicy dwudniowych rekolekcji środowiska medycznego. Odbywają się one po raz 44., zostały zapoczątkowane przez bł. ks. Jerzego Popiełuszko. - Uczył nas, nawet swoją postawą, jak mieć serce dla człowieka - mówią pielęgniarki, które pamiętają pielgrzymki z bł. ks. Jerzym.

Maria Labus z Katowic dyplom pielęgniarski otrzymała w 1958r. Jedną z pierwszych pielgrzymek, które zapamiętała to ta, której towarzyszył bł. ks. Jerzy. - To śmieszne co powiem, ale wydawało mi się, że to taki młody ksiądz – przyznała przytaczając jednocześnie swój obraz błogosławionego księdza kiedy siedział na stopniach ołtarza z ręką na policzku. - Cichutki, nigdy nie wiedział dlaczego się go ludzie czepiają o kwestie polityczne – opowiadała pielęgniarka dodając, że bł. ks. Popiełuszko kierował się sercem i służbą Bogu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję