Reklama

Młodzi wolą bilard niż politykę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy tekst ten ukaże się na łamach Niedzieli Częstochowskiej”, będzie już po wyborach, ale trudno jest uciec od tematu, który przez wiele tygodni zaprzątał umysły tak wielu ludzi.

Do batalii o parlamentarne fotele stanęli liczni politycy i działacze społeczni. Wśród nich była również maleńka grupka młodych. Z dala od przedwyborczych mównic zasiedliśmy kiedyś w małym gronie przyjaciół, aby pogadać o tym, czy dzisiejszy młody katolik jest zainteresowany wszystkim tym, czego kulminacją były wybory 23 września br.

Wszystko zaczęło się od małego sondażu, który przeprowadziliśmy w jednej z częstochowskich szkół. O sprawy politycze zapytaliśmy grupę 188 uczniów szkoły średniej 16-, 17-, 18- i 19-latków. Połowa z nich wy-bierała się do urn wyborczych, dla niektórych był to pierwszy obowiązek i przywilej obywatelski. Oto, jak na zbliżające się wybory patrzyli zapytani przez nas młodzi ludzie.

Po pierwsze wcale tak nie jest, że młodzi nie interesowali się tą sprawą. Aż 103 pytanych przez nas uczniów odpowiedziało, że są zainteresowani wyborami. To jest trochę więcej niż połowa, bo całe 55 %. Reszta mówiła, że ich to w ogóle nie interesuje. W swoich wyborach politycznych najbardziej dla młodych liczyła się opinia środków przekazu (33%) oraz zdanie rodziny i znajomych (27%). Osoby, które nie wykazały zainteresowania wyborami, wypowiadały się równie negatywnie o czynnikach wpływających na ich sympatie polityczne. 73 osoby (39% badanych) odpowiedziały, że w tej sprawie nie liczą się z niczyim zdaniem. Niestety, tylko jeden uczeń wymienił Kościół jako instytucję mającą znaczenie w jego wyborczych opiniach. Podobne, niskie notowanie w tej sprawie mają opinie nauczycieli w szkole.

Jak to jest z tym zainteresowaniem sprawami społecznymi u młodego pokolenia chrześcijan? O tej sprawie rozmawialiśmy krótko z młodymi z Częstochowy.

Aleksander Walewski: Mówi się, że młodych chrześcijan drażni polityka i uważają ją za rzecz, której nie ma co poświęcać życia. Czy zgadzacie się z taką opinią?

Mateusz: U mnie w szkole zdecydowana większość woli pograć w bilard niż spotkać się z jakimś czołowym politykiem, ale trzeba też powiedzieć, że jest wielu młodych ludzi, również w mojej klasie, którzy wręcz fanatycznie śledzą scenę polityczną. Jeden z moich kolegów pragnie nawet zostać zawodowym politykiem. Tak wygląda sprawa w szkole, ale myślę, że o wiele gorzej wypada polityka w formacji religijnej w naszych wspólnotach. Ja nigdy w mojej wspólnocie parafialnej nie rozmawiałem poważnie i na poziomie o sprawach społecznych. Czasem tylko drażniliśmy się z księdzem, krytykujac jego wątki polityczne z kazania.

Paweł: Nie wiem, czyja to wina, ale dla nas, młodych, mówienie w kościele o politycznych i społecznych sprawach wydaje się czymś nie na miejscu. Mam wrażenie, że o wiele łatwiej nam szukać w kościele miłego nastroju, najlepiej przy gitarze, jakichś egzaltowanych i naładownych emocjami form modlitewnych niż zastanawiać się nad Ewangelią w życiu społecznym. Ja na przykład chciałbym być kiedyś dobrym inżynierem i nie bardzo wiem, jak to pogodzić z życiem duchowym, bo formy, które proponują niektóre wspólnoty, są właściwe dla zakonników. Jeśli będę miał żonę, trójkę dzieci i własną firmę, i do tego chciałbym coś zrobić dla miasta, a może nawet dla kraju, to już naprwadę nie będzie mnie stać na długie medytacje i życie w ścisłej regule jakiejś głębokiej wspólnoty modlitewnej. A chciałbym być kiedyś kompetentnym inżynierem, dobrym ojcem i mężem. Dlatego szukam w Kościele propozycji dla młodych, która zawierałaby w sobie program życia duchowego realnie odpowiadającego moim zadaniom jako wierzącego człowieka.

Ania: Uważam, że w polityce jest bardzo dużo zła i grzechu. Nie wyobrażam sobie, aby można być uczciwym politykiem, a jeśli tak, to trzeba się chyba przygotować na wielką walkę. Nie sądzę, żeby Kościół musiał się zajmować polityką, wystarczy, żeby nauczył nas, ludzi, porządnie się modlić i kochać Pana Boga. Wtedy świat sam się zacznie zmieniać na lepsze.

Aleksander Walewski: Może Ania ma rację? Fundamentem naszego życia ma być Ewangelia, dlatego może najlepiej zacząć od poznania i ukochania Chrystusa, a z tego dopiero będzie wynikać nasze społeczne zaangażowanie?

Paweł: Ja wcale nie twierdzę, że nauka Pana Jezusa nie jest najważniejsza. Dla mnie to fundament i dlatego mówiłem, że jako chrześcijanin bardzo chciałbym być kompetentnym inżynierem i aktywnym społecznie człowiekiem. Chodzi mi o to, że Ewangelia nie jest tylko programem do kontemplacji i celebracji liturgicznej, ale do realizacji w świecie, a świat to moja rodzina, praca, parafia, dzielnica, to wreszcie moja Ojczyzna. I dlatego chciałbym, aby zaistniało w Kościele takie miejsce, gdzie poznając Chrystusa, jednocześnie zacznę uczyć się Nim żyć w świecie, bo ja czuję się powołany do świata, i nie chcę być duchownym, ale świeckim.

Jestem w klasie maturalnej, w opinii moich kolegów trudno znaleźć katolika, który byłby jednocześnie doskonałym specjalistą w swojej dziedzinie. Dla nich jest tylko wybór albo - albo. Albo będę pobożny i dam sobie spokój z doskonaleniem warsztatu zawo-dowego albo zajmę się nauką i pracą i muszę sobie darować trochę Pana Boga. Kiedyś chodziłem na oazę. To było dla mnie cudowne doświadczenie wiary, ale w którymś momencie stanąłem przed dylematem: czy wchodzić głebiej w ruch kosztem moich obowiązków w szkole, czy zgodzić się na opinię słabszego ucznia, a doskonalić się w życiu wewnętrznym.

Aleksanedr Walewski: I co wybrałeś?

Paweł: Wybrałem bycie dobrym uczniem. Mój ojciec wziął mnie na poważną rozmowę i mądrze wytłumaczył, że są ludzie, których Pan Bóg powołuje wyłącznie do głoszenia Ewangelii i do długiej modlitwy w intencji całego świata, ale są też ludzie, którym Pan Bóg wyznacza inne zadanie. Oni mają uczyć się matematyki, zdać wzorowo maturę i zostać fachowcami w tym, co robią. I przez to swoje bycie fachowcami uczestniczą wspaniale w zbawczym działaniu Pana Boga. Musisz się zdecydować, jakie jest twoje powołanie, a wtedy będziesz umiał wybrać”- powiedział mi mój rodzony ojciec i wybrałem bycie inżynierem informatykiem, chciałbym w przyszłości zająć się również polityką. I jakoś mocno w to wierzę, że jak będę w tym dobry, to Pan Bóg będzie miał ze mnie lepszy pożytek, niż gdybym żyjąc w świecie, próbował naśladować zakonnika.

Mateusz: Zgadzam się z Pawłem. Chciałbym tylko jeszcze zwrócić uwagę, że tak, jak doskonale już przygotowuje się nas w Kościele do życia w małżeństwie, trzeba by nam jeszcze pomóc przygotować się do życia w społeczeństwie. Strasznie się cieszę, że we Wrocławiu działa Katolicki Instytut Zarządzania, że są już katolickie studia dziennikarskie, że są już wspólnoty, w których dużo mówi się o życiu społecznym i politycznym. Trochę jeszcze tylko nie rozumiem, co to jest katolicka nauka społeczna, i myślę, że ją też trzeba byłoby bardziej przełożyć na język młodzieży i bardziej dostosować do realiów dzisiejszego świata, bo w ustach niektórych polityków kojarzy się ona z kilkoma ogólnymi definicjami. Mimo wszystko, bardzo dużą nadzieję pokładam w katolickich stowarzyszeniach społecznych, takich jak Akcja Katolicka czy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Mają one wane założenia, żeby mocno chodzić po ziemi, ale mieć dużo wiary w sercu.

***

Nasza rozmowa ciągnęła się jeszcze bardzo długo. Niech te kilka zdań wystarczy do powyborczych refleksji, aby także młodzi katolicy pomyśleli o ważnych sprawach i aby polityka nie była już dla nich mniej istotna niż gra w bilard.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie, daj nam wiarę żywą

2025-09-30 11:27

Niedziela Ogólnopolska 40/2025, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

adobe Stock

Każdy z nas w życiu mierzy się z trudnościami i pytaniami, które rodzą się w sercu. „Jak długo, Panie, mam wzywać pomocy – a Ty nie wysłuchujesz?” – woła prorok Habakuk. To słowa, które brzmią bardzo współcześnie. Ile razy bowiem człowiek pyta: dlaczego Bóg milczy, gdy cierpię, gdy się modlę, gdy walczę z problemami? Takie wołanie może być znakiem rozpaczy, ale może też stać się początkiem drogi prawdziwej wiary. Można ją opisać w trzech krokach.
CZYTAJ DALEJ

Pierwsze dłuższe wystawienie na widok publiczny ciała św. Franciszka z Asyżu

2025-10-04 17:24

[ TEMATY ]

Asyż

Vatican News

Św. Franciszek z Asyżu. Fragment obrazu przypisywanego Cimabue w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Druga połowa XIII wieku. Według tradycji jest to obraz najbardziej zbliżony do rzeczywistych rysów fizycznych Franciszka z Asyżu.

Św. Franciszek z Asyżu. Fragment obrazu przypisywanego Cimabue w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Druga połowa XIII wieku. Według tradycji jest to obraz najbardziej zbliżony do rzeczywistych rysów fizycznych Franciszka z Asyżu.

Jak poinformowało biuro prasowe franciszkańskiej wspólnoty w Asyżu, w ramach obchodów 800. rocznicy śmierci św. Franciszka, przypadającej w 2026 r., odbędzie się historyczne wydarzenie, na które zaproszeni są pielgrzymi z całego świata. Po raz pierwszy szczątki świętego będą widoczne dla wszystkich w dniach 22 lutego do 22 marca przyszłego roku. Będzie możliwość m. in. zwiedzania grupowego, w tym z polskim tłumaczeniem.

Oficjalne informację tę ogłoszono 4 października – w dniu wspomnienia św. Franciszka, patrona Włoch. W komunikacie podkreślono, że to niezwykły dar i szczególne zaproszenie do modlitwy. Wydarzenie oparte będzie na ewangelicznym motywie ziarna, które obumiera, aby przynieść owoce miłości i braterstwa. Zachęci do refleksji nad życiem świętego, który 800 lat po śmierci nadal przynosi owoce i inspiruje wielu.
CZYTAJ DALEJ

Wąwolnica. Śpiewanie Bogu jako sposób na życie

2025-10-05 07:06

Agnieszka Marek

Chór Jubilate Deo z sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy świętuje jubileusz 30-lecia istnienia.

Główne uroczystości odbyły się 28 września i rozpoczęły się uroczystą Eucharystią w wąwolnickiej świątyni. Ks. Łukasz Czapla modlił się o Boże błogosławieństwo dla żyjących i życie wieczne dla zmarłych, którzy na przestrzeni tych 30 lat śpiewali w chórze. W czasie Mszy świętej chór wykonał Kyrie oraz Agnus Dei z Missa Princeps Pacis A. L.Webbera oraz Jesu dulcis memoria L. Bardosa. Następnie parafianie i zaproszeni goście mogli wysłuchać czterech części koncertu przygotowanego na okoliczność jubileuszu. Odbył się on jako koncert finałowy III Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej. Festiwal został zapoczątkowany przez Adama Łagunę i Szymona Czapika przed trzema laty ze względu na 100-lecie oddania organów w Wąwolnicy. Od tamtej pory melomani mogą słuchać koncertów wirtuozów organów z różnych ośrodków w Polsce. W tegorocznej edycji wystąpili m.in. Hubert Trojanek z Poznania oraz Stanisław Maryjewski z Lublina, zaś w koncercie finałowym – Szymon Czapik z Wąwolnicy. Na początku koncertu ks. Jeży Ważny podkreślił znaczenie chóru Jubilate Deo dla wspólnoty parafialnej i wąwolnickiego sanktuarium. – Oni wcześniej powstali nim ja tu przyszedłem – mówił. – Zastałem już tych pięknych ludzi, piękny zespół. I zwracając się do chórzystów dodał: obyście trwali jak najdłużej, rozrastali się i służyli we wszystkim Panu Bogu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję