W związku z pojawiającą się szansą na zaakceptowanie przez strony konfliktu planu pokojowego w Ziemi Świętej patriarcha łaciński Jerozolimy pisze, że po raz pierwszy po dwóch latach tragedii docierają wiadomości o możliwej nowej, pozytywnej karcie: o uwolnieniu izraelskich zakładników, części więźniów palestyńskich oraz o zakończeniu bombardowań i ofensywy militarnej.
To może być nowy początek
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„To pierwszy, ważny i długo oczekiwany krok. Nic nie jest jeszcze całkiem jasne ani zdefiniowane, wciąż wiele pytań czeka na odpowiedź, wiele pozostaje do ustalenia i nie możemy się łudzić. Ale cieszymy się, że na horyzoncie pojawia się coś nowego i pozytywnego” - pisze kard. Pizzaballa.
Reklama
Oczekując na radość rodzin, które będą mogły uściskać swoich bliskich - zarówno zakładników, jak i więźniów palestyńskich - patriarcha wyraża nadzieję, że koniec działań wojennych będzie trwały. „Cieszymy się także wszyscy, bo możliwy koniec tej strasznej wojny, który wydaje się już bliski, może wreszcie oznaczać nowy początek dla wszystkich - nie tylko Izraelczyków i Palestyńczyków, ale także dla całego świata” - pisze kardynał i dodaje: „Musimy jednak pozostać realistami. Wiele pozostaje jeszcze do zrobienia, aby dać Gazie spokojną przyszłość. Zakończenie działań wojennych to tylko pierwszy krok - konieczny i niezbędny - w trudnej drodze, w kontekście, który wciąż pozostaje problematyczny.”
Duchowe skutki wojny
Kardynał dodaje, że konflikt odbija się także na wspólnotach chrześcijańskich, które borykają się z wieloma problemami, począwszy od bezpieczeństwa po logistyczne. „Niejasność co do przyszłych perspektyw, które wciąż są nieokreślone, potęguje poczucie dezorientacji i wzmacnia nieufność. Ale właśnie tu, jako Kościół, jesteśmy wezwani, by wypowiedzieć słowo nadziei, mieć odwagę narracji, która otwiera horyzonty, która buduje, a nie niszczy - zarówno językiem, jak i czynami” - dodaje kard. Pizzaballa.
Ostrzega przed duchowymi skutkami wojny. „Przemoc, której byliśmy świadkami, zniszczyła nie tylko naszą ziemię, ale i ludzkie serca. Złość, uraza, brak zaufania, a także nienawiść i pogarda zbyt często dominują nasze rozmowy i zatruwają nasze serca (…) Grozi nam przyzwyczajenie się do cierpienia, ale nie możemy na to pozwolić. Każde utracone życie, każda zadana rana, każdy zniesiony głód pozostają zgorszeniem w oczach Boga” - wskazuje hierarcha.
Przeciwstawia się poglądowi, że tylko siłą można zaprowadzić właściwe rozwiązania i wymusić pokój. „Widzieliśmy w przeszłości, dokąd prowadzą przemoc i siła” - przypomina kard. Pizzaballa i wskazuje, że ten czas wystawił na próbę także wiarę ludzi, gdyż nawet dla wierzącego nie jest oczywiste przeżywać wiarę w tak trudnych czasach.
Reklama
„Głęboka nienawiść, która nas ogarnia, wraz ze swoimi konsekwencjami śmierci i bólu, stanowi ogromne wyzwanie dla tego, kto widzi w życiu świata i ludzi odbicie obecności Boga” - wskazuje.
Nie przyjmujemy logiki zemsty
Kardynał pisze w liście, iż własnymi siłami nie można się przeciwstawić złu, dlatego trzeba wpatrywać się w Jezusa, aby uporządkować wnętrze i patrzeć na rzeczywistość innymi oczami. „I razem z Jezusem, jako wspólnota chrześcijańska, chcemy zebrać łzy tych dwóch lat: łzy tych, którzy stracili bliskich - zabitych lub porwanych, łzy tych, którzy stracili dom, pracę, wioskę, życie - niewinne ofiary bez końca widocznych rozliczeń” - pisze.
Wskazuje wiernym, że jako Kościół „nie przyjmujemy logiki odwetu - ani w myśli, ani w języku”, gdyż „Jezus, nasz Mistrz i Pan, uczynił ze swego życia dar i przebaczenie. Jego rany nie są zachętą do zemsty, lecz świadectwem zdolności cierpienia z miłości.”
Patriarcha stwierdza, że Kościół jest szczególnie wezwany, by świadczyć swoją wiarę w mękę i zmartwychwstanie Jezusa, a decyzja, by pozostać, gdy wszystko zachęca do odejścia, nie jest wyzwaniem, lecz trwaniem w miłości.
Koniec wojny, to pierwszy krok
Reklama
Kard. Pizzaballa pisze, że nie wiadomo, czy ta wojna naprawdę się skończy, że konflikt będzie trwał nadal, bo przyczyny, które go podsycają, wciąż czekają na rozwiązanie. A nawet jeśli wojna skończyłaby się teraz, przezwyciężenie jej skutków będzie wymagało czasu i ogromnych sił. „Koniec wojny nie oznacza jeszcze początku pokoju. Ale jest pierwszym, niezbędnym krokiem, by go budować. „Czeka nas długa droga odbudowy zaufania, nadania nadziei konkretu, oczyszczenia się z nienawiści tych lat” - wskazuje i dodaje, że to wyzwanie zostanie podjęte przez chrześcijan w Ziemi Świętej.
Różaniec w intencji pokoju
„Pusty grób Chrystusa, przy którym nasze serca tak długo zatrzymywały się w tych dwóch latach, czekając na zmartwychwstanie, daje nam pewność, że cierpienie nie będzie trwało wiecznie, że oczekiwanie nie zostanie zawiedzione, że łzy, które podlewają pustynię, zakwitną w ogrodzie Paschy” - pisze kardynał i apeluje o modlitwę różańcową w październiku w intencji pokoju, a także o odpowiedź na apel Papieża Leona XIV, który ogłosił sobotę 11 października dniem postu i modlitwy o pokój.