Reklama

Felietony

Aniele Stróżu, zdziel mnie po głowie

Chodzi o ocalenie szacunku do samego siebie, wiary w to, że potrafimy działać na rzecz dobra.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Beznadzieja, opadnięte ręce – stan, którego czasem doświadcza każdy z nas. Przychodzi, gdy wydaje się, że wszystko się sprzysięgło przeciwko naszym marzeniom i planom. Acedia – demon zwątpienia, duchowego wypalenia – potrafi dopaść każdego. Wtedy wszystko wydaje się szare, rozmemłane i nierokujące żadnej nadziei na poprawę. Pojawia się pokusa, aby pogrążyć się w takiej duchowej beznadziei i skapcanieć. Czasem nieomal czuję, jak demon siada mi na karku i sączy w myśli trujące poczucie braku wpływu na cokolwiek, przekonanie, że czego bym nie uczynił, i tak nie ma to żadnego wpływu na bieg spraw – i to zarówno tych bliskich, jak i dalszych. Nic nie mogę, nie potrafię zmienić kierunku wiatru.

Pamiętam, jak – w latach 80. – prowadziliśmy niekończące się dyskusje na temat tego, co nas czeka. Przeważał w nich ton minorowy. Nic wszakże nie zapowiadało ani upadku ZSRR, ani też małej nawet szczeliny wolności w PRL. Los wydawał nam się marny i przesądzony. Czekała nas albo emigracja (jakimś cudem), albo los wyrobników na marnych posadach, bo przecież ludzi z takimi poglądami i „plamami” w życiorysach nikt nie chciał promować. „Polityczni” nie mieli wtedy żadnych widoków na karierę. Nikt nie wierzył w odmianę losu, w opadnięcie „żelaznej kurtyny”. Minęło niewiele lat i wszystko tak się zmieniło, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jestem z pokolenia bogatszego o świadome przeżywanie takiego doświadczenia. Nauczyło mnie ono nie przesądzać z góry i gonić demona acedii od siebie. Nie wiemy, co zdarzy się jutro, a rzeczywistość za rok jawi się jedynie w mglistych zarysach. Dopóki żyjemy, właściwie wszystko jest możliwe.

A teraz do sedna. Spotykamy się wreszcie, siadamy przy kawiarnianych stolikach i gdy minie pierwsza euforia, zaczynają się dyskusje na temat tego, co się dzieje i co się wydarzy za parę miesięcy – bo dalej, przezornie, już nasze prognozy nie sięgają. Dominuje minorowy ton: macki globalistów coraz mocniej się nad nami zaciskają, los pieniądza niepewny, dalsze ograniczenia naszej osobistej wolności wydają się jedynie kwestią czasu. A podróżowanie będzie możliwe tylko z paszportami covidowymi, po zaszczepieniu, i z plikiem stosownych certyfikatów. Nic od nas już nie zależy, nic nie możemy zrobić. Pojedynczy człowiek może jedynie czekać na to, co „wielcy” z nim zrobią. To kwintesencja tych rozmów. Nosy na kwintę i totalny brak napędu do jakiegokolwiek działania.

Acedia, kochani! Acedia i nic więcej – jeżeli istnieje jakiś globalny wróg, jakieś globalne fatum ciążące nad światem, to chyba teraz właśnie zaciera ręce (my wiemy, że istnieje, i to... od początku świata). Wygrywa w naszych mózgach i duszach. Sami się obezwładniamy, sami ściągamy na siebie plagi. Jeżeli nie będziemy robić tego, co możemy, jeżeli nie wykażemy minimum aktywności i odwagi, to nic dobrego się nie stanie. Kładąc uszy po sobie, zasłużymy na jak najgorszy los, a zło nas i tak nie ominie tylko z tego powodu, że będziemy siedzieli cicho i pokornie czekali na to, co nastąpi.

Reklama

Nie ma, oczywiście, żadnej gwarancji, że jak będziemy się buntowali i przeciwdziałali temu, co nas niepokoi, to coś zmienimy. Kiedyś jednak, gdy ostatecznie spotka nas obrachunek życia inaczej będziemy na siebie spoglądać. Fakt, ściągnęliśmy na siebie nieco kłopotów, ale twarz pozostała, jest się czego złapać przy przejściu dalej. Może to niewiele, ale tu chodzi o ocalenie szacunku do samego siebie, wiary w to, że potrafimy działać na rzecz dobra.

Wielu ludzi pyta mnie: po co panu manifestacje na rzecz obrony wolności w czasie zarazy, po co wypowiedzi, które narażają na niechęć ze strony władzy. Przecież może się pan wygodnie urządzić, permanentnie przebywać w strefie osobistego komfortu i grzać się przychylnością tych, którzy rządzą i nieco panu zawdzięczają?

Po to, aby kiedyś powiedzieć dzieciakom: być może niewiele potrafiłem, ale w chwilach, gdy padały ważne pytania, starałem się im sprostać. Starałem się walczyć, choćby ten trud był daremny i zgoła infantylny. Powtarzam sobie: być może nie mam jędrnego umysłu ani zdolności, ale ile mogę, tyle chcę z siebie dać. Życie nie polega na bezmyślnym trawieniu kolejnych dni, bezrefleksyjnym uleganiu okolicznościom.

Aniele Stróżu, ty zawsze przy mnie stój i jak przyjdzie acedia, to zdziel mnie solidnie po głowie.

2021-06-22 14:24

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Urlop rodziców, czyli remont

Wanna wypełniona jest pianą, bynajmniej nie z płynu do kąpieli. Piętrzą się w niej talerze i garnki – świadkowie sąsiedzkiej dobroci. A ja siedzę na muszli klozetowej i myję naczynia. Z kuchni dobiega kakofonia szlifierki kątowej i disco polo. Z pyłem przesypywanych zapraw i klejów do domu wdziera się wielka radość: że nowe, że w naszym stylu (a ten niezmienny od kilkunastu lat – już w czwartym miejscu kładziemy te same kafle), oraz wdzięczność dla utalentowanego męża, doświadczonego pracownika, cierpliwych i cudownych sąsiadów, którzy użyczają kuchenki, znoszą wszelkie niedogodności i hałasy... I mimo rodzinnych trudów codzienności, spotęgowanych nadliczbowymi obowiązkami, czuję się jak... na najlepszych wakacjach! Nie wszystko jest takie oczywiste, jak nam się wydaje.
CZYTAJ DALEJ

Nasz portal niedziela.pl i serwis Niezbędnik Katolika nagrodzone „Małym Feniksem 2025”

2025-10-07 12:02

[ TEMATY ]

portal

Niezbędnik Katolika

red

Czy istnieje lepsza metoda ewangelizacji niż promowanie Pisma Świętego? Odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama – przecież to Słowo Boże daje życie. Wychodząc z tego założenia, redakcja portalu niedziela.pl oraz serwisu Niezbędnik Katolika od lat głosi Słowo Boże w przestrzeni wirtualnej.

Działania te nabierają wielkiego znaczenia szczególnie w obecnych czasach, w których bez internetu nie wyobrażamy sobie życia. Ogromny postęp technologiczny, komunikacyjny a nawet w pewnym sensie cywilizacyjny, który umożliwia globalna sieć, powinien iść w parze z rozwojem duchowym, ponieważ ludzie odarci ze sfery duchowej tracą istotny pierwiastek człowieczeństwa.
CZYTAJ DALEJ

Inauguracja roku akademickiego w Ignatianum

2025-10-07 23:11

Uniwersytet Ignatianum

W piątek 3 października Uniwersytet Ignatianum w Krakowie (UIK) zainaugurował nowy rok akademicki: dziewięćdziesiąty czwarty w historii i trzeci jako uniwersytet.

Podczas uroczystości rektor uczelni, profesor Tomasz Homa SJ, wymienił najważniejsze zadania, jakie stoją przed Ignatianum – jednej ze 177 jezuickich uniwersytetów i instytucji akademickich na świecie. - Nasza tożsamość wzywa nas do bycia świadkami nadziei, sprawiedliwości, dialogu i pojednania. To są znaki rozpoznawcze uniwersytetów Towarzystwa Jezusowego – podkreślił rektor, cytując słowa o. Artura Sosy SJ, Wielkiego Kanclerza Ignatianum. I dodał: - Gdy wielu jest przytłoczonych strachem przed utratą wszystkiego, nawet samego życia, bądź cynizmem, który wypacza prawdę oraz polaryzacją, która dusi demokrację – nasze uniwersytety muszą towarzyszyć naszym studentom i społeczeństwom z mądrością i nadzieją, pielęgnując wizję, wytrwałość i solidarność.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję