Reklama

Wiara

Świadectwo Tomasza Adamka: Ojciec Pio, różaniec i bokserska rękawica

Modlę się codziennie – także przez wstawiennictwo Ojca Pio – nie tylko przed walką w myśl zasady, że „jak trwoga to do Boga”. Nie wypowiadam jednak intencji, bo wiadomo, że wystarczy, jak o czymś pomyślę, a Pan Bóg już wie, czego mi potrzeba – mówi Tomasz Adamek, jeden z największych pięściarzy w historii polskiego boksu.

2024-09-21 20:50

[ TEMATY ]

świadectwo

św. Ojciec Pio

Tomasz Adamek

fot. z archiwum Tomasza Adamka/"Głos Ojca Pio"

Tomasz Adamek

Tomasz Adamek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

TEKST POCHODZI Z NAJNOWSZEGO "GŁOSU OJCA PIO", ZOBACZ WIĘCEJ: glosojcapio.pl/nowy-numer

W 2005 roku wystąpił Pan w programie Kuby Wojewódzkiego. Przyniósł Pan wtedy do studia obrazek Ojca Pio, który właśnie Pan wyszywał. Co Pana skłoniło do tego, żeby u znanego telewizyjnego obrazoburcy pochwalić się przywiązaniem do wiary?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chciałem pokazać Kubie, że jestem prawdziwym katolikiem. Sam nigdy nie chwaliłem się swoją wiarą, zawsze pytanie o nią wychodziło od dziennikarzy, bo wiedzieli, że Tomasz Adamek jest wierzący. Tak ja i moja żona zostaliśmy wychowani. Ponieważ nie wszyscy w to wierzyli, więc przyniosłem do studia wyszywany przeze mnie obrazek religijny, który do dzisiaj się zachował.

Postępując tak, nie miałem żadnych obaw, bo wiara zawsze się obroni. Nie mówię: tak, tak, modlę się, a robię swoje. Gdyby tak było, Kuba na pewno wyciągnąłby brudy z mojej przeszłości. Wtedy bym się ośmieszył. Idę przez życie zawsze z Bogiem, więc nikt na mnie nic nie ma.

Skąd u boksera, znanego z potężnych ciosów, wzięło się zamiłowanie do wyszywania? Przecież to typowo babskie hobby?

Reklama

Mój tata zginął, gdy byłem dwulatkiem. Nie miałem męskiego wzorca. Podpatrywałem więc mamę, która haftowała kapcie. Wyszywanie wyniosłem z domu. Jestem nauczony porządku. Potrafię gotować. Byłem wychowywany z kobietami (mam cztery siostry), stąd też żadne kobiece zajęcie nie jest mi obce.

O haftowaniu pomyślałem na obozie sportowym, podczas którego przygotowywałem się do walki. W dzień chodziłem na treningi, ale wieczorami nie było co robić. Poszedłem więc do pasmanterii i kupiłem płócienną kanwę z wizerunkiem Ojca Pio. Ekspedientka dobrała nici i zacząłem wyszywać. Krzyżykami. To nic trudnego. Jest to jednak zajęcie czasochłonne, po jednym dniu efektów właściwie nie było widać. Wyszycie całości zabrało mi ponad dwa miesiące.

Potem, ponieważ mieliśmy świeżo wybudowany dom, wyszyłem jeszcze kilka innych obrazków, między innymi motyw czterech pór roku. Teraz zarzuciłem to hobby, ponieważ urodziła się wnuczka i nią się zajmuję.

Nie uważa Pan tego za obciach? Niejeden mężczyzna nie przyznałby się nikomu do tego, a już na pewno nie w mediach.

Naśmiewali się z tego, ale nie przy mnie. Jestem bokserem, więc czuli respekt.

Najbardziej jednak drwili z mojej wiary. Atakowały mnie głównie media. Przyznawałem się do Pana Boga, różańca. Mówiłem, że chodzę na pielgrzymki. Gdy w 2005 roku zdobyłem pierwszy pas mistrzowski, ukryci w krzakach paparazzi z TVN-u nagrywali mnie, jak szedłem na pielgrzymkę ze Ślemienia do Częstochowy. Nagrali i odjechali. Uwierzyli, że Tomasz Adamek naprawdę modli się nie na pokaz.

Dlaczego wybrał Pan do wyszywania właśnie obrazek z Ojcem Pio? Był ku temu szczególny powód?

Reklama

Czytałem książki o nim i jego cudach. Zaciekawiło mnie jego ziemskie życie, cierpienie ran Jezusa, które nosił na swoim ciele. Był to wielki człowiek i wielki święty. Modlę się też przez jego wstawiennictwo.

Nie myślał Pan, żeby pojechać do Włoch, aby tam, w miejscu, gdzie żył i umarł, spotkać się z nim?

Nie byłem jeszcze u Ojca Pio, ale mam takie pragnienie. Obiecałem sobie, że na pielgrzymkę do Włoch zabiorę ze sobą żonę i razem zwiedzimy Watykan i San Giovanni Rotondo.

To może gdzie indziej spotkał Pan Ojca Pio?

Spotkałem się z nim w śnie. Byłem w kościele w Gilowicach. Podszedłem do ołtarza, uklęknąłem przed Najświętszym Sakramentem, spojrzałem w prawo, a on podniósł głowę, potem skłonił ją w dół. Dostrzegłem, że jest smutny.

Niedługo później stoczyłem przegraną walkę. Przypomniałem sobie wtedy ten sen. Ojciec Pio wiedział, że jej nie wygram.

Szkoda, że ludzie małej wiary nie wierzą w obcowanie świętych. Przecież oni są obok nas. Jest niebo, jest piekło. Dziękuję Bogu, że mam wiarę i przekazałem ją dzieciom.

Ojciec Pio modlił się na różańcu wszędzie: w celi, na korytarzach, w zakrystii, wchodząc i schodząc po schodach, w dzień i w nocy. Pytany, ile różańców odmawia w ciągu dnia i nocy, odpowiadał: „Czasem czterdzieści, a czasem pięćdziesiąt”...

...jak zmówił pięćdziesiąt, był zadowolony, jeśli mniej – bardzo zły.

A ile różańców odmawia bokser?

Od lat odmawiam przeważnie dwa różańce. Czasami uda mi się zmówić trzy, a czasami cztery części.

Reklama

Kiedy po raz pierwszy sięgnął Pan po różaniec?

Jako mały chłopak widziałem mamę trzymającą różaniec w ręku... Tak naprawdę sięgnąłem po niego, gdy się ożeniłem. Moja teściowa jest bardzo rozmodloną kobietą. Ma figurkę Matki Boskiej Fatimskiej, którą przed śmiercią przekazała jej teściowa. Wtedy ona złożyła obietnicę, że będzie odprawiać pierwsze soboty miesiąca, co robi do dzisiaj. Jej przykład podziałał na mnie.

Najpierw odmawiałem codziennie jeden różaniec. Spotkałem jednak o. Józefa, który odmawiał cztery części. Od niego dowiedziałem się, że jeśli będę chciał, Matka Boża da mi też taką łaskę.

Gdzie najczęściej odmawia Pan tę modlitwę?

W domu, samochodzie, kościele. Dzisiaj jest wystawienie Najświętszego Sakramentu, więc pójdę i przed nim odmówię różaniec.

Co daje Panu odmawianie różańca?

Czerpię z niego siłę. Ludzie myślą, że jako sportowiec jestem silny, nie do pokonania. Takie zwykłe gadanie. Tymczasem ja wiem, że człowiek sam z siebie jest słaby i bez wstawiennictwa Matki Bożej nie idzie poradzić sobie w życiu, zwłaszcza dzisiaj, kiedy widzimy, w jaką stronę zmierza świat. Zawsze proszę, żeby Matka Najświętsza okryła płaszczem swojej opieki mnie i moją rodzinę.

Czy Bóg jest Panu potrzebny na ringu? Modli się Pan o wygraną walkę?

Reklama

Modlę się codziennie, nie tylko przed walką w myśl zasady, że „jak trwoga to do Boga”. Nie wypowiadam intencji, bo wiadomo, że zanim ją powiem, Pan Bóg już wie, czego mi potrzeba.

Co Pan czuje, kiedy przegrywa mimo prośby o wsparcie od Boga?

Trzeba się poddać woli Bożej. Nie modlę się po to, żeby dostać od Boga wszystko, czego chcę. Gdyby modlitwa tak działała, nasze życie byłoby za łatwe. On wie, co dla człowieka lepsze. Przecież daje też krzyże, krzyżyki... I one jeszcze bardziej przybliżają człowieka do Niego. Trzeba to zrozumieć. Większość ludzi odrzuca cierpienie i widzimy, co się dzieje na świecie...

Czasami modlę się o coś, a Bóg to widzi inaczej. Nie ustaję jednak w modlitwie, mimo że niekiedy są niepowodzenia.

Skoro tak dużo modli się Pan na różańcu, Maryja musi zajmować szczególne miejsce w Pana sercu?

Jeśli idzie się z Maryją przez życie, nigdy nie zostanie się samemu. Ona zawsze jest z nami.

Czy Matka Boża dostrzega Pana oddanie? Jak Pan tego doświadcza?

Był 2005 rok. Miałem złamany nos i chciałem zrezygnować z walki. Poznałem jednak wspomnianego wcześniej o. Józefa – to nie był przypadek – z którym po kilku dniach znajomości odmówiłem akt oddania się Matce Bożej. Po tej modlitwie powiedział: „Z Maryją zawsze będziesz zwyciężał”.

Po trzech tygodniach poszedłem do ringu ze złamanym nosem i zdobyłem mistrzostwo świata. Zrozumiałem wtedy, że otrzymałem tę łaskę przez Maryję. I jednocześnie pomyślałem sobie: „Możecie się śmiać, że Adamek to katol”.

Reklama

Matka Boża, a szczególnie dedykowana jej modlitwa różańcowa chroni od Złego. Czy są demony, które Pana prześladują?

Ojciec Pio mówił, że gdybyśmy zobaczyli wszystkie popełnione przez siebie grzechy, płakalibyśmy do końca życia. Nie musimy grzeszyć czynem czy słowem, często robimy to w myślach, a one bywają różne. Ich przezwyciężenie wiąże się z ogromnym zmaganiem. Dam przykład ewangeliczny: ludzie myślą, że Pan Jezus najbardziej cierpiał podczas biczowania, kiedy ranione było jego ciało, tymczasem On najwięcej cierpiał w Ogrójcu, podczas duchowej walki z całym piekłem.

Jeśli jesteśmy złączeni z Jezusem w łasce uświęcającej, Zły nie ma do nas dostępu. Dlatego raz w miesiącu jestem u spowiedzi. Kiedy pokusa była silna, bywałem dwa razy. Gdy dołączymy do tego uczestnictwo w mszy świętej, wtedy wszystko odchodzi i człowiek jest wolny.

Często zamiast udać się na wymarzone wakacje, chodzi Pan na pielgrzymki do miejsc kultu maryjnego. I to jeszcze z rodziną. Skąd takie preferencje? Dokąd najczęściej Pan pielgrzymuje?

W Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkam, pielgrzymuję do amerykańskiej Częstochowy. Wychodzimy z New Jersey i przez trzy i pół dnia w sierpniu maszerujemy sto dwadzieścia kilometrów. Niejeden raz niosłem figurę Matki Bożej.

Reklama

Byłem na tej pielgrzymce z żoną także w tamtym roku. Wcześniej towarzyszyły nam córki, ale urodziła się wnuczka i zostały w domu, aby się nią opiekować. Tak zostałem wychowany i tak wychowałem swoje dzieci, bo kiedyś będziemy z tego rozliczani. One są dzisiaj dorosłe i odpowiadają za siebie, nie muszę pilnować, żeby poszły do kościoła.

Dlatego boli mnie, kiedy niektórzy mówią, że Adamek to się na pokaz modli.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że walczy o niebo. Jak Pan sądzi, jakie będzie niebo Tomasza Adamka?

Każdy dąży do świętości. W życiu ważne są trzy rzeczy: różaniec, spowiedź i Eucharystia. Jeśli będziemy spełniać je w życiu i bliźniemu nie robić krzywdy, zostaniemy zbawieni. Swoim dzieciom od zawsze powtarzam: „Postępujcie tak, żebyśmy mogli razem być w niebie. Jeśli pójdziecie inną drogą, będziemy się szukali, ale się nie spotkamy”.

Tomasz Adamek – polski pięściarz, były zawodowy mistrz świata w wadze junior ciężkiej oraz w wadze półciężkiej, medalista mistrzostw Europy amatorów, międzynarodowy mistrz Polski. Pokonał trzech zawodników o tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej i dwóch o tytuł mistrza świata wagi półciężkiej. Jest pierwszym Polakiem, który zdobył Muhammad Ali Giant Athlete Award, nagrodę imienia Muhammada Alego za wybitne osiągnięcia sportowe i postawę poza ringiem, a także The Ring championship belt – pas mistrzowski magazynu „The Ring”.

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pietro Sarubbi: jedno spojrzenie Chrystusa sprawiło, że zapragnąłem żyć na nowo

[ TEMATY ]

świadectwo

Wydawnictwo Salezjańskie/mat.prasowy

Będziesz Barabaszem. Potrzebuję twojego wielkiego gniewu na tę rolę – takie słowa miał usłyszeć włoski aktor Pietro Sarubbi od reżysera "Pasji" Mela Gibsona.

Włoski aktor Pietro Sarubbi nie należał do tych, którzy prowadzą spokojne i ułożone życie. Wręcz przeciwnie, ta rola bardzo do niego pasowała. Niepoukładane relacje, związek niesakramentalny, w którym tkwił od dłuższego czasu, używki spowodowały, że na jego twarzy naprawdę widniał „Barabaszowy gniew i złość”.
CZYTAJ DALEJ

Na Sumatrze poświęcono największą na świecie figurę Jezusa

2024-09-21 15:54

[ TEMATY ]

Figura Jezusa Chrystusa

x.com zrzut

Nad kurortem turystycznym w indonezyjskiej prowincji Sumatra Północna wkrótce będzie górował najwyższy na świecie posąg Jezusa. Według informacji agencji prasowej Ucanews, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Indonezji, biskup Antonius Subianto Bunjamin, poświęcił 61-metrowy posąg Jezusa Chrystusa Zbawiciela na wzgórzu w pobliżu jeziora Toba.

Miniaturę pomnika pobłogosławił papież Franciszek w nuncjaturze apostolskiej podczas swojej wizyty na początku września br. w stolicy Indonezji, Dżakarcie. Tam też Franciszek podpisał modlitwę wyrytą na tablicy przymocowanej do posągu.
CZYTAJ DALEJ

Przedstawienie

2024-09-21 17:28

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

To już zaczyna zakrawać o farsę. Podziękowania składane na ręce wojewody, który na sztabie kryzysowym odczytuje je premierowi Donaldowi Tuskowi. Jedno wielkie łubudubu. Jak bardzo ten cały cyrk kontrastuje z tragedią powodzian i oceną działań rządu nie trzeba pisać, wystarczy posłuchać ludzi, którzy mierzą się z powodzią i jej skutkami. To już nie komedia, to tragikomedia, gdzie raz słyszymy pohukiwanie premiera, który obiecuje ściganie szabrowników, a innym razem podległa mu policja ściga młodego człowieka, który miał czelność w mediach społecznościowych przed nimi ostrzegać.

Gdy opadnie wielka woda, konieczny będzie solidny rachunek sumienia tej władzy, a co za nim idzie wyciągnięcie wniosków i pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy zawiedli. Nie dało się uniknąć żywiołu, ale można było zminimalizować straty i przygotować mieszkańców na to, co nieuchronne. Wyszło już na jaw, że Komisja Europejska ostrzegała, meteorolodzy ostrzegali, a władze w Polsce wprowadzały obywateli w błąd, z premierem na czele. Zamiast już na początku września ostrzegać i informować – były zapewnienia, że „nie ma powodów do paniki”. Dziś powodów do dymisji jest kilka. Przede wszystkim nieprzygotowanie zbiorników retencyjnych na przyjęcie fal powodziowych, nie spuszczanie wody, „bo złote algi”, wypowiedzi premiera z 13 września, gdy nasz sąsiad, premier Czech już był po pierwszych konsultacjach kryzysowych z lokalnymi władzami. Do tego dochodzi odpowiedzialność samorządów i zbyt późna reakcja wojewodów na zagrożenie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję