Reklama

Była do zalesienia - dzisiaj promieniuje nadzieją

W tym roku mija dwadzieścia lat od czasu, gdy zamieszkaliśmy na Jamnej na stałe. Decyzją Rady Gminnej w Zakliczynie n. Dunajcem stara szkoła, góra i kawałek lasu stały się własnością poznańskiego klasztoru Dominikanów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Było to tuż po bierzmowaniu młodzieży świata przez Jana Pawła II podczas VI Światowego Dnia Młodzieży w 1991 r. na Jasnej Górze, gdzie mieliśmy swój znaczący udział. To bierzmowanie papieskie było wielkim krokiem w naszym dojrzewaniu wiary.
Dostaliśmy Jamną na własność. Staliśmy się jej gospodarzami. To od razu zmieniło nasz sposób duszpasterzowania. Byliśmy na swoim, uczyliśmy się odpowiedzialności za mienie i za osoby. Nasze duszpasterzowanie stało się konkretne, mniej ideologiczne. Stało się to za sprawą Matki Bożej, której w nocy 25 marca 1992 r. zawierzyłem całkowicie Jamną i jej dzieje. Klasztor poznański przyjął darowiznę i odtąd zaczął się niesamowity rozwój Jamnej.

Tragiczna historia

Jamna to wieś zniszczona i spalona przez Niemców w dniach 24-25 września 1944 r. w odwecie za przechowywanie partyzantów Batalionu „Barbara”. Po jednodniowej bitwie partyzanci ewakuowali się z Jamnej, na której Niemcy dokonali samosądu.
Naprzeciw nacierającym Niemcom z piwnicy wypchnięto kobietę z trójką dzieci (siedmio-, pięcioletnie i roczne), wierząc, że do matki z dziećmi nikt nie odważy się strzelić. Kobieta, wychodząc, zasłaniała się obrazem Matki Bożej. Tymczasem strzelono do obrazu, kobiety i dzieci. Potem strzelano do innych ludzi i podpalano ich domy. Zastrzelonych mieszkańców Jamnej pochował w zbiorowej mogile mój stryj, ówczesny proboszcz w Paleśnicy, do której wtedy należała Jamna. Od tamtej chwili wieś zapadała się powoli pod ziemię. Pola leżały odłogiem. Domostwa opustoszały. Ludzie wyjeżdżali lub czekali na śmierć. Jamna powoli zarastała, a ci światlejsi mówili: - Gdzie się tam pchasz, Jamna przeznaczona jest na zalesienie. Do Jamnej nie było jeszcze wtedy przejezdnej drogi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nowe życie Jamnej

Drogę na Jamną wskazał mi wcześniej o. Tomasz Pawłowski OP, duszpasterz akademicki z Krakowa: - Jedź na Jamną z młodzieżą. Jest tam stara szkoła, opiekuje się nią starszy pan, a ludzie pamiętają twojego stryja. Do Zakopanego jeżdżą wszyscy. Trzeba mieć wyczucie formy. Więc pojechałem. Zastałem miejsce, które rzeźbiła natura.
Po przekazaniu starej szkoły, góry i lasu klasztorowi na cele wychowawcze i duszpasterskie na Jamną wróciła nadzieja. Od razu ofiarowałem pokój Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, a on przysłał nam swoje błogosławieństwo. To był najwspanialszy dar, który otwierał umysł, serce, oczy i portfele, wzbudzał entuzjazm. Opłacało się jechać na Jamną, aby tam, przy kominku, w cudownej atmosferze, wspólnie coś czytać, rozmawiać, modlić się i pracować. Pracowaliśmy już przecież na swoim. Jakaż to satysfakcja. Byliśmy u siebie.
Patrząc na Jamną, uświadomiłem sobie, że sam, własnymi siłami, nie dam rady nic tutaj zrobić. Dlatego poprosiłem Małgosię Sokołowską, niezwykle uzdolnioną malarkę, aby namalowała Matkę Bożą w zielonej sukience, w kolorze nadziei, ale tak piękną, aby oczu od Niej nie można było oderwać. I powstała Matka Boża Prześliczna. Następnie zawiozłem ten Jej wizerunek do Rzymu i na Placu św. Piotra Ojciec Święty osobiście koronował obraz. Kardynał wydał stosowną bullę. I kiedy szczęśliwi wracaliśmy z ukoronowanym obrazem, zaczepił nas burmistrz Zakopanego Adam Bachleda Curuś i zapytał: - Co się stało, żeście tacy weseli? - Ojciec Święty koronował nam obraz - odpowiadamy. - To wybudujcie mu kościół. Dam wam 100 kubików drewna. Drewna tyle nigdy nie dał, ale dał pomysł, którego uchwyciłem się mocno. Trzeba wybudować kościół na Jamnej.
Stopniowo powstawały obiekty, ale nadal dusiliśmy się w kaplicy domowej. Powoli dojrzewał pomysł kościoła. Pojechałem do Rzymu po kamień węgielny. Jan Paweł II podarował mi kamień i poświęcił go oraz serdecznie mnie przytulił. Widział to elegancki pan, który dopiero na schodach przy wyjściu spytał mnie, kim jestem, że Ojciec Święty mnie tak uściskał serdecznie. Odpowiedziałem, że jestem takim żołnierzem liniowym, zwykłym duszpasterzem akademickim w Poznaniu. Spytał, co robię. - Zamierzam budować kościół na Jamnej. - Za co? - spytał. - Nie mam jeszcze za co, ale mam papieskie błogosławieństwo. - To już masz - odpowiedział. Ja takiej miłości jeszcze nie widziałem. Tak powstał kościół na Jamnej, na szczycie naszego wzgórza.

Reklama

„Pocałunek” Ojca Świętego

Wezwanie wymyślił sam Ojciec Święty, cytując słowa prefacji o Matce Bożej, że „stała się dla pielgrzymującego ludu Bożego znakiem radości i niezawodnej nadziei”. Powstał zatem kościół pod wezwaniem Matki Bożej Niezawodnej Nadziei. A dla mnie kościół, który prywatnie nazywam pocałunkiem Ojca Świętego.
Na Jamnej zamieszkał o. Andrzej Chlewicki OP, mój współpracownik z duszpasterstwa akademickiego. Potem dołączyły do nas siostry Jezusa Miłosiernego, ubogacając ośrodek nabożeństwem do Bożego Miłosierdzia.

Reklama

Jamna tętni życiem

Jamna tętni życiem. Odbywają się tutaj rekolekcje dla młodzieży, dla kapłanów, dla kobiet i mężczyzn. Tutaj spędzamy każdego sylwestra i wakacje w sierpniu, lipiec rezerwując na Lednicę i Hermanice. Jamna stała się ważnym ośrodkiem formacyjnym Ruchu Lednickiego. I ciągle promieniuje nadzieją. Kiedyś poprosiłem jednego z profesorów, aby mi podpowiedział przyszłościowe Boże działania na Jamnej i nad Lednicą. - Co ojciec jeszcze chce? - zapytał. - Mało ojcu? Ma ojciec dwie studnie głębinowe: studnię nadziei na Jamnej i studnię wiary nad Lednicą. Dwie studnie głębinowe. Niech ojciec czerpie sam i pije, i daje innym. To właśnie staram się robić.
W dniach 14 i 15 sierpnia br. zapraszam wszystkich, aby przybyli na Jamną czerpać ze studni nadziei i wziąć udział we Mszy św. z okazji dwudziestolecia oraz w koncercie jubileuszowym. Więcej informacji na stronie: www.lednica2000.pl.

* * *

20-lecie
14-15 sierpnia 2012

14 sierpnia
15.00 - Koronka
17.00 - Pogrzeb Matki Bożej
19.00 - Msza św.
20.00 - Koncert Jubileuszowy: Stanisław Sojka, „Siewcy Lednicy”, soliści Opery Poznańskiej - Monika Florek z zespołem, Kazek Urbaś, Jan Budziaszek, Agnieszka Chrostowska

Reklama

15 sierpnia
10.00 - Apel i modlitwa pojednania
11.00 - Msza św.
13.00 - Polonez na trawie i grochówka starosty

Organizują: Duszpasterstwo Akademickie Dominikanów w Poznaniu, Starostwo Powiatowe w Tarnowie
www.lednica2000.pl

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w Wenecji: Młody człowieku - wstań i idź!

2024-04-28 10:52

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

"Młody człowieku, który chcesz wziąć w ręce swe życie, wstań! Otwórz swoje serce przed Bogiem, podziękuj Mu, przyjmij piękno, którym jesteś; zakochaj się w swoim życiu. A potem idź! Wyjdź, idź z innymi, szukaj samotnych, nadaj barwy światu swoją kreatywnością, pomaluj drogi życia Ewangelią. Wstań i idź" - wezwał Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na placu przed bazyliką Santa Maria della Salute w Wenecji. Papież zachęcił: "Weź życie w swoje ręce, zaangażuj się; wyłącz telewizor i otwórz Ewangelię; zostaw telefon komórkowy i spotkaj się z osobami!

Franciszek zachęcił młodych do dzielenia się doświadczeniami, które są tak piękne, że nie można ich zatrzymać dla siebie. "Jesteśmy tu dzisiaj właśnie po to: aby na nowo odkryć w Panu piękno, którym jesteśmy i by radować się w imię Jezusa, Boga młodego, który miłuje młodych i który zawsze zaskakuje" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję