Reklama

Pusta katedra, czyli Europa bez ducha

Niedziela Ogólnopolska 32/2012, str. 12-13

Archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszyscy komentatorzy i politycy od pewnego czasu powtarzają, że Unia Europejska znalazła się w kryzysie. Jako znamiona tego kryzysu jedni wskazują zawirowania w strefie euro i problemy z zadłużeniem niektórych państw Południa, drudzy zwracają uwagę na rosnące nastroje ksenofobiczne w bogatych społeczeństwach Północy, co skutkuje wzrostem popularności partii antyimigranckich (w tym także skierowanych np. przeciw Polakom) i polityką zamykania granic, trzeci wreszcie podkreślają malejącą konkurencyjność Europy w skali globalnej, starzenie się europejskiego społeczeństwa i tym samym coraz bardziej peryferyjną pozycję Starego (nomen omen) Kontynentu.
Wszystkie te elementy opisu są prawdziwe, problem jednak polega na tym, że nie diagnozują one źródeł kryzysu, lecz jedynie przedstawiają symptomy choroby, która dotknęła proces integracji europejskiej i politykę na naszym kontynencie.

W poszukiwaniu źródeł kryzysu

Reklama

Gdzie zatem tkwi przyczyna słabnącej pozycji Europy i utraty przez nią tej siły witalnej, która przez stulecia powodowała, że to właśnie Stary Kontynent wyznaczał dynamikę światowego rozwoju i określał standardy cywilizacyjne?
W moim przekonaniu, istota europejskiej słabości tkwi w utracie duchowego wymiaru życia w Europie, nie tylko w wymiarze prywatnym i indywidualnym, ale także - a może przede wszystkim - w wymiarze publicznym, mającym swe konsekwencje dla wspólnoty europejskich narodów i dla polityki rozumianej jako roztropna troska o dobro wspólne, realizowana z poszanowaniem wartości fundamentalnych dla naszej cywilizacji.
Symboliczną ilustracją tej europejskiej słabości była uroczystość, która odbyła się we francuskim Reims 8 lipca br., gdzie w katedrze spotkali się liderzy współczesnej Europy: niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent François Hollande. Spotkanie to było formą uczczenia i nawiązania do symbolicznego wydarzenia sprzed 50 lat, kiedy to w tym samym miejscu w „Mszy pokoju” uczestniczyli ówcześni liderzy tych dwóch państw: Konrad Adenauer i Charles de Gaulle.
Jak wiele jednakże dzieli te dwa wydarzenia i jakże wyraziście można było to dostrzec!
W 1962 r. w arcykatolickiej katedrze w Reims spotkali się katoliccy politycy: Adenauer i de Gaulle (ten drugi może niezbyt gorliwy, ale wychowany w ultratradycyjnej rodzinie katolickiej). Wtedy gest pojednania między nimi w tym miejscu - tak jak wcześniejsze działania bardzo religijnego Roberta Schumana, tegoż Adenauera i przedstawiciela tradycyjnej włoskiej katolickiej chadecji Alcide de Gasperiego - miał głęboki religijny i etyczny wymiar. Pojednanie i przyszłość Europy po hekatombie II wojny światowej miały być bowiem budowane nie w duchowej próżni, ale na trwałym fundamencie cywilizacji europejskiej, jakim był „trójkanon”: grecka filozofia (umiłowanie mądrości), rzymskie prawo (w tym także charakterystyczne dla naszej kultury religijnej rozdzielenie prawa świeckiego i prawa kościelnego) oraz chrześcijańska etyka z centralnym znaczeniem przyrodzonej każdemu godności ludzkiej. Politycy powojenni mówili wprost, że demokracja i integracja europejska mają sens tylko wówczas, gdy zawierać będą trwałe poszanowanie chrześcijańskiej natury europejskiego porządku.
Jednocześnie fundamentem polityki w ramach integrującej się Europy miały być zasady wyprowadzone z etyki chrześcijańskiej i cnót publicznych, takich jak: równość, szacunek dla każdego (w tym słabszego i biedniejszego), lojalność, prawda, współpraca, odpowiedzialność, uczciwość.
Integracja europejska nie miała być zatem konstruktywizmem społecznym w wydaniu lewicowym, nie miała być budową supersystemu biurokratycznego, tak jak ma to miejsce dziś, lecz miała być połączeniem dwóch zasadniczych społecznych wartości, o których mówi katolicka nauka społeczna: wolności oraz solidarności poprzez pojednanie bez zapominania (wybaczenie bliźniemu). System władzy europejskiej miał zaś realizować zasadę pomocniczości, którą od Arystotelesa przeniósł św. Tomasz z Akwinu, a do współczesnej nauki społecznej wprowadził papież Leon XIII.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z wartościami - sukces zagwarantowany

Integracja europejska zatem - i to było bezdyskusyjnym przekonaniem tzw. ojców założycieli (wspomnianych: Schumana, Adenauera, de Gasperiego) - miała się udać wyłącznie pod warunkiem, że nie będzie budowana w próżni aksjologicznej, że nie będzie bezwartościowa. Jednocześnie ważne jest to, że nie zakładali oni, iż to zadaniem polityków jest określanie wartości, którymi ma się kierować życie publiczne. Wartości te muszą być pozapolityczne, tzn. że nie mogą być rezultatem decyzji politycznych, lecz odwrotnie - wartości mogą decydować o kształcie polityki tylko wówczas, gdy są to uniwersalne nakazy moralne i zasady stanowiące fundament cywilizacyjnej tożsamości Europy.
W tym znaczeniu krzyż, który wisi w sali obrad Sejmu RP, wyraża właśnie tę zasadę i woła: panie i panowie politycy, to nie do was należy pełnia władzy bez granic, nie możecie stanowić jakiegokolwiek prawa, nawet jeśli macie większość, bo istnieje coś znacznie większego niż cały polityczny porządek razem wzięty. Na tym polega tradycyjnie rozumiane ograniczenie demokracji przed jej własnym „demokratycznym totalitaryzmem”, przed którym przestrzegał Jan Paweł II, gdy pisał o tym, że demokracja bez wartości przekształca się w jawny lub ukryty totalitaryzm.

Symbol, który stał się karykaturą

Tymczasem jednak proces integracji europejskiej w pewnym momencie, w rezultacie m.in. dojścia do władzy „pokolenia 1968”, uległ „lewicowemu abordażowi” i został skierowany na kurs, od którego jak najdalsi byli twórcy europejskiego zjednoczenia - na kurs w kierunku tworzenia „nowego Europejczyka”, według politycznie określonych parametrów, który będzie wierzył w polityczne wartości, takie jak: wielokulturowość, mobilność, modernizacja, polityczna tolerancja, afirmacja różnorodności, racjonalizm, postęp, pokój, ekologizm i wiele innych. Miały one zastąpić fundamenty wartości chrześcijańskich i stać się źródłem nowej, ściśle upolitycznionej, tożsamości Unii Europejskiej, tj. takiej, która podlega określeniu wolą większości rządzącej i na której straży nie stoją kultura i sumienie, ale prawo tworzone w procesie politycznego decydowania.
W efekcie widzimy dziś na obrazku z uroczystości 8 lipca, jak w pustej katedrze w Reims z niewyraźną miną za biskupem miejsca podąża dwoje polityków po to, by udać się nie na Mszę św., ale na „moment zadumy”. Jednym z nich jest córka protestanckiego pastora z NRD, która jest współodpowiedzialna za to, że dzisiejsze partie nazywane chrześcijańsko-demokratycznymi (w Polsce: PO i PSL) tak dalece utraciły tożsamość aksjologiczną, że nawet nie broniły choćby symbolicznego odwołania do Boga w projekcie preambuły do europejskiej konstytucji i już dawno porzuciły wszelkie religijne inspiracje swego programu. Drugim zaś - antykatolicki prezydent Francji, zwolennik aborcji i eutanazji na życzenie oraz związków ludzi różnorodnie parowanych.
Politycy ci mieli do przekazania Europejczykom (ze stopni katedry!) komunikat jakże odmienny od komunikatu swych poprzedników. Było nim hasło: „Więcej Europy”, które nie znaczy dziś, niestety, więcej ducha, więcej wartości, więcej cnót publicznych, lecz odwrotnie: więcej superwładzy w rękach najbogatszych i najsilniejszych państw, budowa supersystemu coraz bardziej regulowanego, jeszcze więcej politycznego wychowania nowych społeczeństw, a jednocześnie mniej lojalności, równości i solidarnej współpracy między państwami. To Europa utopii i przemocy.
Nie ma to nic wspólnego z korzeniami integracji europejskiej i jest wielkim politycznym nadużyciem. Dyscyplina w rękach ponadnarodowej władzy plus tworzenie „nowego Europejczyka” według lewackich eksperymentów - to przepis dzisiejszych gości katedry w Reims.
Europa budowana na takich piaskach padnie. I to się jej należy. Europa nie odzyska bowiem wigoru bez porzucenia tych społecznych eksperymentów i powrotu do swych źródeł, które tkwią w tradycyjnych fundamentach aksjologicznych naszej cywilizacji i które dawały nam przez wieki siłę do odważnego wyjścia do świata i patrzenia z nadzieją w przyszłość.

* * *

Dr hab. Krzysztof Szczerski - politolog, wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, poseł na Sejm RP (Prawo i Sprawiedliwość)

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg dał Polakom proroka nadziei

2025-10-16 10:15

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Watykan

Vatican Media

W Biblii czytamy, że w każdym trudnym momencie dla narodu wybranego Bóg posyłał do Izraela proroków. 47 lat temu, kiedy Polska była otoczona „morzem czerwonym” Pan Bóg dał Polakom proroka nadziei – Jana Pawła II – mówił ks. Arkadiusz Nocoń w homilii podczas Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II w Watykanie. Sprawowana była ona w rocznicę wyboru Papieża Polaka.

Arcybiskup Andrzej Przybylski, metropolita katowicki, na początku liturgii powiedział: „16 października 1978 r. kardynał krakowski Karol Wojtyła w swoim dzienniku zapisał: ‘Około 17.15 – Jan Paweł II’. Tak się rozpoczął pontyfikat naszego Papieża Ojca Świętego”.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa o Ziemi Świętej: Potrzeba nowych liderów, nowego języka

2025-10-16 09:37

[ TEMATY ]

Pierbattista Pizzaballa

Vatican News

O nadziei na budowę trwałego pokoju w Ziemi Świętej, trudnej sytuacji Gazy i Zachodniego Brzegu, a także poczuciu wspólnoty, które wyraziło się w manifestacjach jednoczących ludzi w imię godności człowieka - to niektóre z tematów poruszonych przez patriarchę łacińskiego Jerozolimy, kardynała Pierbattistę Pizzaballę, podczas wizyty w środę 15 października w studiu Radia Watykańskiego. Kardynał mówił o kruchym zawieszeniu broni, ale też o wspólnej nadziei Izraelczyków i Palestyńczyków, że nie będzie to jedynie „przerwa”, lecz początek życia w nowej perspektywie - wolnej od wojny i przemocy.

Jest Eminencja w Rzymie, by odebrać nagrodę Achille Silvestriniego, która zostanie wręczona ojcu Gabrielowi Romanellemu, proboszczowi parafii Świętej Rodziny w Gazie. Jak wygląda sytuacja chrześcijan w tej wspólnocie, która zdecydowała się pozostać mimo trudności?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec w trudnych sprawach ze świętą Ritą

2025-10-16 20:58

[ TEMATY ]

rozważania różańcowe

Bożena Sztajner/Niedziela

Można powiedzieć, że w tych rozważaniach św. Rita nie jest obecna przez przywoływanie jej myśli lub szczegółów życia, ale ona po prostu do nich była zapraszana. I przychodziła. Przychodziła do ludzi, którzy modlili się o rozwiązanie swoich beznadziejnych spraw. Dawała zrozumienie, dotykała indywidualnie serc.

Tajemnica I - Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu Bóg kocha cię i zadba o to, by nie brakowało ci niczego, co ci naprawdę jest potrzebne. Pamiętaj jednak, że tym, czego najbardziej potrzebujesz, jest POKORA. Ona przyjdzie do ciebie, gdy ZAAKCEPTUJESZ, że nie CZUJESZ SIĘ akceptowany, odwiedzany, zauważony, nie ciebie się pytają o zdanie; inni są wybierani, chwaleni, utalentowani, przebojowi, ładniejsi, z nimi rozmawiają, nie z tobą; jesteś odrzucany, niechciany– siostra lub ktoś inny z rodziny jest lepiej traktowany. Nie chcę ci powiedzieć, że jesteś niechciany, odrzucany, brzydki, masz być popychadłem, chłopcem do bicia itd., ale chcę cię zachęcić do pokory, która polega na akceptacji twoich odczuć i pragnieniu, by inni byli lepsi i bardziej obdarowani od ciebie, o ile tylko ty będziesz taki, jaki być powinieneś. Pokora przyjdzie na ciebie przez szereg rozczarowań i porażek. Pokora to stanięcie w prawdzie i wybranie tego, co wybrał Jezus – kielicha męki. Wtedy będziesz mógł powiedzieć: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie” (por. Ps 23,1). Przyjmij tę obietnicę z psalmu jako prawdę, uchwyć się jej jak kotwicy podczas sztormu: „Szukającemu Boga żadnego dobra nie zabraknie”. Jeśli pragniesz przezwyciężyć kłótnie rodzinne, to czy jednocześnie pragniesz pokory, która pomaga przezwyciężać spory? Jeśli pragniesz być pokornym jak Jezus, to czy jednocześnie pragniesz środków, które do głębokiej pokory prowadzą? Na skale pokory zbudujesz duchowe drapacze chmur sięgające nieba. Pokorą przebijesz najwyższe niebiosa; pokorą zdobędziesz Serce Boga; pokorą pokonasz wrogów, odbudujesz swoją rodzinę; dzięki pokorze pokonasz lęk, osiągniesz szczęście, wolność i nadprzyrodzoną radość. Dzięki pokorze staniesz się spokojniejszy, bardziej cierpliwy, mniej będziesz krzyczał, a więcej swoich grzechów będziesz wyznawał na spowiedzi, bo zobaczysz swoją nędzę. Dlaczego mamy tak mało świętych? Bo mało kto chce być głęboko pokornym. Niech Chrystus pomoże ci wpatrywać się w Niego – w Tego, który stracił wszystko, byś zyskał wszystko; w Tego, który tak bardzo się uniżył, by ciebie wywyższyć. Błogosławię cię, byś patrzył na świat nie przez pryzmat własnych odczuć, lecz w Bożej perspektywie. Popatrz na świat w kontekście wielkiej Twojej potrzeby – potrzeby stania się pokornym. Niech Jezus nauczy cię patrzeć dalej i nie skupiać się wyłącznie na tym, czego ci według twojej oceny najbardziej brakuje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję