Reklama

Ani kroku w tył

Niedziela Ogólnopolska 46/2011, str. 21-23

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Można powiedzieć, Pani Doktor, że życie starszego pokolenia Polaków upłynęło na obserwowaniu walki między „dwiema Polskami” lub na czynnym w niej udziale. I wielu z nas wciąż nie może zrozumieć, dlaczego tych naszych polskich spraw nie możemy sobie jakoś poukładać, choć zaczęliśmy przecież tak wspaniale w 1980 r...

DR BARBARA FEDYSZAK-RADZIEJOWSKA: - Największym problemem jest to, że zdajemy się być społeczeństwem, które nie pamięta, albo nie chce pamiętać, jak wielki wysiłek, ile heroizmu ma za sobą polska wspólnota narodowa, licząc nie tylko od 1980, ale od 1918 r... Dziś to bagatelizujemy, dlatego nie potrafimy zrozumieć teraźniejszości. Czy przy okazji kolejnych demokratycznych wyborów nie warto przypomnieć sobie np. tych z 1947 r., w których PSL Mikołajczyka nie zgodziło się na wejście do bloku zwanego demokratycznym i tym samym próbowało nadać prawdziwie demokratyczny charakter obiecanym przez Stalina wyborom? Mimo mordów, aresztowań i bardzo wielu łamiących procedury demokratyczne działań, partia Mikołajczyka te wybory wygrała, a komuniści i tak je sfałszowali... Dziś to wiemy. Dobrze byłoby pamiętać o tej długiej i dramatycznej batalii, stoczonej po to, by Polska wreszcie wróciła do kręgu suwerennych państw Europy.

- Komentując wyniki ostatnich wyborów, ich zwycięzcy chętnie powtarzali, że dopiero teraz Polska będzie krajem nie tylko wolnym, ale i europejskim, a nie zaściankowym... bo przegrali ci, którzy niczym dinozaury upominali się o tę polską pamięć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dlatego najwyższy czas, by zadać sobie pytanie, co się z nami dzieje! Za miesiąc będziemy obchodzić trzydziestolecie wprowadzenia stanu wojennego. Proponuję nie wykreślać z pamięci tamtej absurdalnej i zarazem tragicznej sytuacji, gdy władza ogłosiła wojnę z wolnymi związkami zawodowymi. Przypominajmy sobie te zakazy podróżowania, wyłączone telefony, internowania, aresztowania, wyrzucanie z pracy, groteskowe karanie za posiadanie informacji drukowanych na powielaczu. Nie przekazując młodemu pokoleniu nawet tej nieodległej historii, sami sobie gotujemy tę dzisiejszą rzeczywistość...

- Jaką?

- Taką, w której polityk w Sejmie - wybrany w dużej mierze głosami młodych ludzi - może opowiadać, że Kościół powinien być biedny i trzeba mu koniecznie zabrać własność... Nie pamiętamy czy udajemy, że nie pamiętamy, że tę własność już kiedyś komuniści Kościołowi zabrali w stu procentach, że z tego właśnie wynika wiele dzisiejszych problemów z komisjami majątkowymi, z Funduszem Kościelnym.

- A przy okazji tenże polityk, który ogłasza zdejmowanie krzyży, wmawia społeczeństwu, że wreszcie będzie normalnie i nowocześnie...

- Nie, nie, przepraszam, nie godzę się na taką opowieść, w której usprawiedliwiamy się, powtarzając, że coś „wmawia się nam”... Musimy sami sobie zadawać pytania, dlaczego „wmawia się nam” coś, z czym się nie godzimy. To my decydujemy, jakie poglądy akceptujemy, a jakie odrzucamy.

- Dlaczego nie zadajemy pytań?

- Przestaliśmy zadawać sobie wiele najważniejszych pytań i czas je wreszcie postawić. Dlaczego okazaliśmy się podatni na medialne manipulacje? Dlaczego środowiska postsolidarnościowe, te, które jeszcze 20 lat temu wiedziały, że zawierają kompromis przy okrągłym stole ze strachu przed przemocą, udają, że uczyniły to w pełni dobrowolnie? Dzisiaj powtarza się prostackie slogany wymierzone w Kościół, a ja zadam konkretne pytanie: Dlaczego zrezygnowaliśmy z wyjaśnienia zbrodni dokonanej przez do dzisiaj „nieznanych sprawców” na trzech księżach: Stanisławie Niedzielaku, Sylwestrze Zychu i Stanisławie Suchowolcu - na trzech bardzo ważnych dla ludzi „Solidarności” duszpasterzach? To my (ludzie „Solidarności”), nie „oni” (postkomuniści), uznaliśmy, że to nie jest ważne. Dlaczego?

- W tej chwili ten sam sposób „niemyślenia” pojawia się przy okazji katastrofy smoleńskiej...

- Tak, to jest podobne „niemyślenie”... Dla mnie katastrofa smoleńska stała się przypomnieniem wielu spraw i wydarzeń, których nie mamy odwagi albo siły do końca wyjaśnić... Być może dlatego, że przypominają nam o wdrukowanym w naszą świadomość lęku, kiedyś uzasadnionym dramatycznymi okolicznościami. Ta dzisiejsza niechęć pamiętania to wyraz naszych skomplikowanych kompleksów i swoistego przytłumienia okrągłostołową narracją o przyjaźni łączącej dwie strony solidarnościowo-komunistycznego konfliktu...

- Narracja okrągłostołowa wciąż tłumi pamięć?

- Tak. Istotą „uważniania” jednych i unieważniania innych wydarzeń w dyskursie publicznym okazało się po 1989 r. sprawne i skuteczne nobilitowanie przez okrągłostołową „elitę symboliczną” kompromisu, a całkowite zmarginalizowanie tego, między kim a kim ten kompromis został zawarty. Dlatego mam wrażenie, że dzisiaj, choć bez marksizmu-leninizmu, bez Armii Czerwonej pod Legnicą, bez PZPR-u, mamy coś na kształt recydywy starego sposobu myślenia; pewne nawyki i zachowania odtwarzają to, do czego byliśmy przez lata przyzwyczajeni, jakbyśmy znów nie potrafili udźwignąć trudów suwerenności i demokracji.

- Dlatego zdarza się nam dokonywać dziwnych wyborów?

- Uważam, że dzieje się coś znacznie poważniejszego, niż mówi o tym np. wynik ostatnich wyborów. Kiedy pada pytanie o wojowniczą antykościelność Palikota, który uzyskał aż 10 proc. poparcia, odpowiadam, że to, co on zapowiada, nie jest zaskoczeniem w stosunku do represji i upokorzeń, jakie w Polsce przeszli katolicy, bo w PRL-u w latach 80. też zdejmowano krzyże nie tylko w Miętnem...

- To powtórka z historii?

- Tak, powtórka z historii w nowym kostiumie, w którym wydaje się bardziej strawna i skuteczna - w kostiumie europejskiego, niezwiązanego z PRL-em filozofa, absolwenta KUL-u... Tyle że sposób, w jaki on mówi o Kościele i o wartościach chrześcijańskich, nie jest europejski, bo w Europie poprawność polityczna ogranicza np. groźby pozbawienia własności czy ograniczania praw innych. W Polsce „europejski” kostium wydaje się być skuteczny.

- W jakim kostiumie występuje dziś PO - jeszcze solidarnościowym?

- Warto szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego PO, wyrastając z solidarnościowych korzeni, z etykietką partii konserwatywno-liberalnej, ma dzisiaj poparcie tego samego elektoratu, z którym swego czasu Aleksander Kwaśniewski dwa razy wygrał prezydenturę. Można powiedzieć, że to „elektorat Aleksandra Kwaśniewskiego” gwarantuje ciągłość władzy. Platforma odwołuje się do niego coraz bardziej otwarcie. A jeśli tak, to nie szuka poparcia wśród postsolidarnościowych wyborców, lecz w jakimś kompromisowym centrum...

- Skąd się wzięło, zdaniem Pani Doktor, to nieoczekiwane poparcie dla ekstremalnie liberalno-lewicowego Ruchu Palikota z jego hasłami walki z Kościołem?

- Może po części stąd, że nie potrafiliśmy - adresuję to także, a może głównie, do środowisk związanych z Kościołem katolickim w Polsce - tak mówić o Janie Pawle II, o prymasie Stefanie Wyszyńskim, o bł. Jerzym Popiełuszce i o wielu ważnych duszpasterzach Kościoła, by przekazać Polakom ich znaczenie i wielkość. Dlatego dzisiaj może kogoś przekonać absurd walki z Kościołem w imię wolności - wolności, która przecież głównie dzięki Kościołowi została odzyskana.

- Jeszcze bardziej absurdalne wydaje się, że tej walce kibicują dziś ci, którzy o tę wolność walczyli i wprost korzystali ze wsparcia Kościoła...

- Tak, gdy Lech Wałęsa mówi dziś o „ożywczych” działaniach Palikota, wstydzę się za niego. Ja pamiętam, że kiedy reprezentował strajkujących w stoczni, towarzyszyła mu Matka Boska... Że strajkujący w imię wolności i demokracji zapraszali księży, żeby odprawiali im Msze św. Tak działali ludzie, którzy wtedy walczyli z systemem zniewolenia.

- A jednak szybko i łatwo o tym zapomniano.

- Bardzo ubolewam, że tak niewiele z własnych doświadczeń i przemyśleń pokolenie „Solidarności” przekazało młodszym. Dlaczego, gdy po 1989 r. można już było mówić, milczeliśmy lub pozwalaliśmy w naszym imieniu mówić tak nielicznym? Dzisiaj wiem, że to była walka elity o władzę symboliczną nad dyskursem publicznym. Może nie dało się jej wygrać, ale nie wiem, czy próbowaliśmy w pełni świadomie stawić czoło nieakceptowanym przez nas poglądom. Dla mnie symbolem tej słabości jest pierwsza do wolnej Polski pielgrzymka Jana Pawła II w 1991 r...

- Rzeczywiście, mieliśmy wtedy niemalże oburzenie, a co najmniej zdziwienie elit, że Jan Paweł II chce nas upominać, że przypomina Dekalog...

- Proszę zwrócić uwagę, jak wielu ludzi autentycznie ujawniło wtedy swoje poglądy, pokazując, że Kościół był dla nich tylko instrumentem w walce o władzę... Przypominam sobie, że nawet „Tygodnik Powszechny”, z którym Jan Paweł II był związany, boleśnie dla Ojca Świętego stanął po stronie tych, którzy mówili, że Papież się myli. Pamiętam też taki komentarz: Papież nie rozumie już polskiego społeczeństwa, ono pójdzie zupełnie inną drogą.

- Czy teraz - po 20 latach - nią pójdzie?

- Zapewne będziemy przeżywać kolejną odsłonę zwyczajnej walki z Kościołem i z Panem Bogiem, z tym, że jak zawsze w Polsce będzie ona miała swoje dodatkowe znaczenie; będzie wyrazem braku akceptacji wojujących dla tożsamości Polaków, którą bardzo wielu z nas wciąż niezmiennie posiada i którą - mam nadzieję - mimo wszystko ochronimy w polskiej polityce i w życiu społecznym.

- A czy Polska może jeszcze pójść drogą „Solidarności”?

Reklama

- Z sondaży wynika, że wiemy, iż nie potrafiliśmy wykorzystać dziedzictwa „Solidarności”... Dlaczego? Zapewne można przytoczyć wiele przyczyn i skomplikowanych uwarunkowań, ale ja podam tu tylko jeden przykład, by pokazać absurdy myślenia większości polskich elit, także - a może nawet przede wszystkim - solidarnościowych. W polityce UE obowiązuje zasada solidarności i spójności, polegająca na tym, że np. wsparcie jest w Unii kierowane do słabszych grup społecznych, w tym, przykładowo, do rolników, słabszych regionów etc. Polska walczy o te pieniądze, bo jest biedna, po czym większość polskich elit uważa, że... powinno się je przeznaczyć dla tych bogatszych, a nie dla wsi, dla producentów, a nie dla biedniejszych rolników.

- To efekt ortodoksyjnie prawicowego myślenia, które zakłada, że warto dać więcej bogatym, bo oni dadzą biednym miejsca pracy...

- No właśnie! Bardzo wielu młodym ludziom tego rodzaju prawicowość ukształtował Janusz Korwin-Mikke, który rozpowszechnił w miejsce doktrynerskiego i prostackiego marksizmu równie doktrynerski i prostacki liberalizm. Przenicował marksizm jak stary garnitur na drugą stronę. Głosi ten sam determinizm: nie mamy na nic wpływu, niech się wszystko samo dzieje... rynkowo... Byt określa świadomość! Górą mechanizmy ekonomiczne! Takie myślenie byłoby nawet zabawne, gdyby nie osłabiało dramatycznie wspólnoty i państwa.

- Dlaczego już w kolejnych wyborach przegrywają zwolennicy solidarnego i silnego państwa?

- Kiedyś śp. Lech Kaczyński wspominał, jak to po 1989 r. ludzie „Solidarności” starali się unikać samego słowa „państwo” (np. policja państwowa), aby go nie dowartościować. Mamy w Polsce do czynienia z dziwną alergią na państwo, może dlatego, że Polacy traktowali PRL z całą jego przemocą jako ucieleśnienie silnego państwa. A przecież to nie było nasze państwo, tylko struktura władzy partyjnej, wspierana służbami i zarządzana z zewnątrz. Walcząc ze wspomnieniem państwa peerelowskiego, nie potrafiliśmy tego odróżnić... Niestety, głównie środowiska prawicowe są za to odpowiedzialne.

- Tzw. przeciętni obywatele wciąż nie rozumieją ostrej walki w obozie postsolidarnościowym i - jak sami przyznają - dlatego nie uczestniczą w wyborach.

- Można to zrozumieć. Jest absolutnie nienormalne, że ta batalia o hegemonię po stronie postsolidarnościowej odwołuje się wprost do peerelowskich obyczajów. Czyli - nie rywalizuje się merytorycznie z programem ani politykami, tylko obraża się wyborców drugiej strony barbarzyńskim, dyskredytującym językiem, takim jak w PRL-u, np. „zaplute karły reakcji”, „kułak”, „klecha” etc...

- A dziś mówi się: „mohery”, „ciemnogród”?

- Tak właśnie, a odpowiednikiem „elementów antysocjalistycznych” jest określenie „opozycja antysystemowa”. Jedna z postsolidarnościowych partii używa języka, którego kiedyś używała PZPR, by zlikwidować konkurencję polityczną. Opozycja jest dziś traktowana tak jak opozycja w PRL-u: odbierane są jej moralne racje i prawo do istnienia, jest spychana poza dyskurs publiczny...

- Okazuje się, że obrażanie przeciwnika jest dziś w Polsce bardzo skuteczną metodą walki politycznej...

- To skuteczna technika ograniczania liczby wyborców politycznego rywala. Wyborców PiS obraża się po to, by nie dołączyli do nich nowi sympatycy tej partii. Nikt przecież nie chce być obrażany... Tak tworzy się symboliczny „kordon sanitarny” wokół politycznych przeciwników...

-...jeden z rządzących polityków użył dokładnie tego określenia.

- A przypomnijmy, że były i gorsze epitety... Ludzie boją się zepchnięcia do grupy tych, którymi rządzący i medialne elity pogardzają...

- Mamy coraz wyraźniej dwie Polski?

- Nie godzę się na określenie „dwie Polski”! Jestem częścią wspólnoty, która jest odpowiedzialna za całość. Prof. Radosław Markowski proponował kiedyś podział na dwie Polski, niech każda ma swoje. Jego - „lepsza Polska” i nasza - w domyśle „gorsza”, która siedzi w kącie, czyta te swoje „głupie gazetki” i lata do kościoła... Jesteśmy jedną wspólnotą, czy to się panom profesorom podoba, czy też nie.

- Mówi się także o głębokim, wręcz kulturowym podziale.

- Nie akceptuję tego, co się nam wmawia! Patrzę na rzeczywistość i widzę wspólnotę Polaków podzielonych poglądami politycznymi. Nikt nie jest „gorszy” i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za całość. Nie jesteśmy dinozaurami skazanymi na wymarcie, chociaż tak nas chcą widzieć.

- A zatem - co mamy robić?

- Po pierwsze, odbudować poczucie własnej wartości, pewność siebie. Mamy prawo kształtować programy edukacyjne w szkołach, programy kształcenia na wyższych uczelniach, mamy prawo uczestniczyć w debacie w mediach publicznych, a nie ograniczać się wyłącznie do „swoich” gazet i niszowych enklaw...

- A może czas na kolejny bunt?

- Nie, trzeba spokojnie i wytrwale działać na rzecz zbudowania silnej pozycji własnych środowisk i ich elit. Po prostu nie wpadajmy w panikę ani w emocje, nie dajmy się prowokować. Mamy być w pełni świadomi swojej sytuacji i swoich praw. I kropka. Ani kroku w tył.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Czego uczy nas świętość Jana Pawła II? Msza św. z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża

2024-04-27 17:55

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

@VaticanNewsPL

Odważny, zdecydowany, konsekwentny, człowiek pokoju, obrońca rodziny, godności każdego ludzkiego życia, prawdziwy i szczery przyjaciel młodych oraz wielka pobożność Maryjna - tak scharakteryzował św. Jana Pawła II kard. Angelo Comastri. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej w homilii podczas Mszy św. w Bazylice św. Piotra z okazji obchodów 10. rocznicy kanonizacji papieża Polaka starał się odpowiedzieć na pytanie: Czego uczy nas świętość Jana Pawła II - niezwykłego ucznia Jezusa w XX wieku?

Hierarcha nawiązał do dnia pogrzebu Jana Pawła II, 8 kwietnia 2005 roku na Placu Świętego Piotra, wspominając księgę Ewangelii, której strony zaczął przewracać wiatr. "W tym momencie wszyscy zadaliśmy sobie pytanie: `Kim był Jan Paweł II? Dlaczego tak bardzo go kochaliśmy?`" - powiedział kardynał i dodał: "Niewidzialna ręka przewracająca Ewangeliarz zdawała się mówić nam: `Odpowiedź jest w Ewangelii! Życie Jana Pawła II było nieustannym posłuszeństwem Ewangelii Jezusa, i z tego powodu - mówił nam wiatr! - z tego powodu go umiłowaliście!`"

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję