Reklama

Temat tygodnia

Wyobraźnia miłosierdzia: opieka nad nieuleczalnie chorymi

Konsekracja bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach i wezwanie do dzieł miłosierdzia, które głosił podczas pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II stały się okazją do swoistego rachunku sumienia z "wyobraźni miłosierdzia". Jednym z niedostrzeganych na co dzień, a bardzo potrzebnych uczynków miłosiernych jest troska o nieuleczalnie chorych i umierających.

Niedziela płocka 46/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina: "osoby, których sprawność życiowa jest ograniczona lub osłabiona, domagają się szczególnego szacunku. Chorzy lub upośledzeni powinni być wspierani, by mogli prowadzić, w takiej mierze, w jakiej to możliwe, normalne życie" (KKK 2276). Wskazanie na obowiązek tej troski łączy się w Katechizmie z nawiązaniem do nauczania o sakramencie Namaszczenia Chorych. Wyjaśniając podstawy tego sakramentu (KKK 1500-1513), Katechizm rozwija motyw Chrystusa lekarza: "współczucie Chrystusa dla chorych i liczne uzdrowienia z różnego rodzaju chorób są wymownym znakiem, że Bóg łaskawie nawiedził lud swój (Łk 7,16) i że Królestwo Boże jest bliskie. (...) Jego współczucie dla wszystkich cierpiących posuwa się tak daleko, że Jezus utożsamia się z nimi: Byłem chory, a odwiedziliście Mnie (Mt 25, 36). Jego szczególna miłość do ludzi dotkniętych słabością nie przestaje w ciągu wieków pobudzać chrześcijan do specjalnej troski o tych, którzy cierpią na ciele i duszy. Znajduje się ona u podstaw podejmowania niestrudzonych wysiłków, by ulżyć im w cierpieniu" (KKK 1503).
Pomoc potrzebna jest choremu nie tylko podczas pielęgnacji w chorobie, ale szczególnie w przygotowaniu do śmierci. Do przeżywania umierania i śmierci trzeba się przygotowywać przez całe życie. Jeżeli ktoś stale odsuwa od siebie myśli, że jego ciało jest śmiertelne, to zubaża swoje życie, a jego kres postrzega jako katastrofę. Ale przecież nawet wtedy, kiedy patrzymy na śmierć z perspektywy chrześcijańskiej, umieranie często staje się zakłóceniem przyjętego systemu wartości i naruszeniem równowagi psychicznej i duchowej.
Zmagania z cierpieniem i bliską śmiercią są zawsze tajemnicą i powinny być postrzegane w kategoriach religijnych. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Czas jest miarą naszego życia; w jego biegu zmieniamy się i starzejemy. Jak w przypadku wszystkich istot żyjących na ziemi, śmierć jawi się, jako normalny koniec życia. Ten aspekt śmierci jest pewnym przynagleniem dla naszego życia; pamięć o naszej śmiertelności służy także jako przypomnienie, że mamy tylko ograniczony czas, by zrealizować nasze życie: Pomnij... na Stwórcę swego w dniach swej młodości... zanim wróci jako proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał (Koh 12, 1.7)" (KKK 1007).
Człowiek chory w obliczu śmierci odczuwa często lęk, niepokój, a nawet rozpacz i doświadczenie bólu. W encyklice Evangelium vitae czytamy: "wystawia to na ciężką próbę poczucie równowagi, niekiedy już zachwianej, życia osobistego i rodzinnego, tak że z jednej strony chory, mimo coraz skuteczniejszej pomocy lekarskiej i socjalnej, może czuć się jakby zmiażdżony przez własną słabość; z drugiej strony u osób uczuciowo związanych z chorym może wówczas dochodzić do głosu zrozumiała - chociaż źle pojęta - litość".
Z takiego spojrzenia na śmierć i umieranie płyną istotne konsekwencje praktyczne, związane z odpowiedzialnością terapeutyczną pracowników służby zdrowia: "śmierć należy do życia jako jego ostatnia faza. Powinna być więc szanowana jako jego ostatnia chwila. Domaga się więc odpowiedzialności terapeutycznej pracownika służby zdrowia, tak jak każda inna chwila życia ludzkiego". Nie wolno zatem traktować umierających tak, jakby już nic nie dało się zrobić. Przeciwnie, rozstrzygający charakter sytuacji umierania i śmierci powinien motywować personel medyczny do większej wrażliwości na los i potrzeby pacjenta. Dlatego "umierający nie tylko nie powinien być traktowany jako nieuleczalny i porzucony w swoją samotność i zdany na rodzinę, ale powinien być powierzony opiece lekarzy i pielęgniarek. Ta opieka, łącząc się z opieką kapłanów, opiekunów społecznych, wolontariuszy, członków rodziny i przyjaciół, pozwala umierającemu zaakceptować śmierć i przeżywać ją. Pomagać osobie w umieraniu, oznacza pomagać jej w przeżyciu śmierci jako ostatniego doświadczenia życia. Gdy jest to możliwe i zainteresowany to akceptuje, powinno dać się mu możliwość zakończenia swojego życia w rodzinie z odpowiednią opieką medyczną".
W tym kontekście tak ważne są zabiegi paliatywne i leczenie objawowe, "które pozwolą zmniejszyć ciężar śmierci". Pierwszy i najważniejszy zabieg polega na pełnej miłości obecności przy umierającym. Jest to obecność ściśle medyczna, która nie budząc u niego złudzeń, pozwala mu czuć się żywym, osobą pośród osób, ponieważ jest adresatem, jak każda potrzebująca uwagi i troski istota. Ta uważna i troskliwa obecność pobudza ufność i nadzieję w chorym oraz pojednuje go ze śmiercią. Jest jedynym w swoim rodzaju wkładem, jaki pielęgniarki i lekarze, z ich ludzką i chrześcijańską postawą, jaką wcześniej niż to, co wykonują, mogą i powinni ofiarować umierającemu, by "w miejsce odrzucenia weszła akceptacja, a nad strachem przeważyła nadzieja". Dokument ogłoszony w 1995 r. przez Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, zatytułowany Karta Pracownika Służby Zdrowia często powołuje się na wcześniejsze wypowiedzi Kościoła, w tym na wydaną prawie równocześnie, bo 25 marca 1995 r., encyklikę Jana Pawła II Evangelium vitae. U Jana Pawła II znajdujemy szczególnie bogate nauczanie na temat teologii cierpienia, a także sensu umierania i śmierci oraz potrzeby towarzyszenia umierającym i opieki nad nimi.
Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu. Obowiązek przekazania prawdy o stanie chorego wymaga od personelu medycznego właściwego rozeznania i taktu ludzkiego: "nie może przekazanie prawdy polegać na przekazaniu oderwanego i obojętnego w stosunku do diagnozy i związanego z nią przewidywania. Prawda nie powinna być przemilczana, ale nie powinna być również po prostu komunikowana w swojej brutalnej rzeczywistości. Powinna być powiedziana z pełną miłością, wzywając do włączenia się do tej komunii wszystkich tych, którzy z różnych racji asystują choremu".
Związek pomiędzy zespołem hospicyjnym, pacjentem i jego rodziną zbudowany jest na zaufaniu; jest wzmacniany przez uczciwość, ale może być zatruty przez kłamstwo i nieprawdę. Spotkanie pracownika służby zdrowia z człowiekiem śmiertelnie chorym jest nie tylko częścią powinności i sprawności medycznych, lecz odbywa się na poziomie osobowym, jako wzajemna wymiana dóbr duchowych. "Śmiertelnie chory jest osobą potrzebującą ludzkiej i chrześcijańskiej opieki; lekarze i pielęgniarki są powołani, by dać w tym względzie swój własny i nieodzowny wkład. Chodzi o realizację szczególnej opieki medycznej nad umierającym, ponieważ także umierając, człowiek powinien być uznany i traktowany jako żyjący". Dlatego też "nigdzie jak w bliskości śmierci i w samej śmierci należy celebrować i wywyższać życie. Powinno ono być w pełni szanowane, chronione i wspomagane także w tym, kto przeżywa jego naturalne zakończenie" - mówił Jan Paweł II 29 sierpnia 1990 r. do uczestników Międzynarodowego Kongresu Omnia Hominis. W czasach, kiedy głośno dyskutuje się o eutanazji, a w niektórych krajach wręcz wprowadza się ją jako dopuszczalną prawem praktykę, warto o tym szczególnie pamiętać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Brat Albert pokonał depresję

2025-04-11 07:58

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

mat. prasowy

Ciekawym porównaniem jest proces tworzenia fortepianów Steinway, które powstają po długim i skomplikowanym procesie, pełnym wyzwań. Podobnie jak drewno, które musi przejść przez wiele prób, aby stać się instrumentem muzycznym o doskonałym brzmieniu, tak i nasze życie, poddane cierpieniu, może stać się źródłem piękna i dobra. Przykłady wielkich artystów i myślicieli, którzy zmagali się z problemami psychicznymi, pokazują, że cierpienie może być drogą do głębszego zrozumienia i twórczości.

Przykład życia Adama Chmielowskiego, znanego jako Brat Albert, ilustruje jak cierpienie może prowadzić do odkrycia głębszego sensu życia. Choć jego życie było pełne trudności, w tym utraty rodziców i zmagania z chorobą psychiczną, to właśnie przez te doświadczenia odkrył swoje powołanie do służby najbiedniejszym. Jego decyzja o porzuceniu kariery malarskiej na rzecz pomocy innym pokazuje, jak cierpienie może być przekształcone w coś pięknego i wartościowego.
CZYTAJ DALEJ

Katolicy i prawosławni świętują w jednym terminie. Dzieje się tak tylko raz na jakiś czas

2025-04-13 09:28

[ TEMATY ]

katolicy

Niedziela Palmowa

święta wielkanocne

Prawosławni

Ks. Paweł Kłys

Prawosławna Jutrznia w cerkwi

Prawosławna Jutrznia w cerkwi

Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich obchodzą w niedzielę Święto Wjazdu Pańskiego do Jerozolimy, czyli Niedzielę Palmową. W tym roku Święta Wielkanocne wypadają u nich w tym samym terminie, co u katolików. Dzieje się tak jednak tylko raz na jakiś czas.

Niedziela Palmowa, w tradycji wschodniosłowiańskiej zwana również wierzbową, to jedno z dwunastu najważniejszych świąt w prawosławnym kalendarzu liturgicznym. Zgodnie ze wschodnią tradycją, pierwsze nabożeństwa ze święceniem palm odprawiane były w cerkwiach już w sobotę wieczorem.
CZYTAJ DALEJ

Co daje wspólna Wielkanoc

Lubię ten okres, kiedy wszystkie Kościoły chrześcijańskie: wschodnie i zachodnie, w tym samym czasie celebrują Wielkanoc, a więc i Wielki Tydzień. Tak jest w tym roku. To pomaga uświadomić, że największe święto chrześcijańskie tak naprawdę łączy nas wszystkich. Bo wierzymy w tego samego Jezusa Chrystusa i mamy wiele wspólnych elementów naszej wiary i praktyk liturgicznych.

Zatem Anno Domini 2025 w Niedzielę Palmową w wielu miejscach Polski krzyżują się procesje z palmami, gdy katolicy i prawosławni świętują uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. W Wielki Czwartek w tym samym czasie będziemy świętować ustanowienie sakramentu eucharystii i kapłaństwa, które mają takie samo znaczenie w obu kościołach: wschodnim i zachodnim. Także w Wielki Piątek czcimy Mękę Pana Jezusa, nawet jeśli w nieco inny sposób, to wymowa celebracji jest taka sama. W obu Kościołach centrum obchodów stanowi adoracja krzyża. Kościół prawosławny nie zna wprawdzie drogi krzyżowej i nie umieszcza Najświętszego Sakramentu nad udekorowanym Grobem z figurą Jezusa, za to wierni niosą w procesji – nieznaną u nas - Świętą Płaszczenicę, czyli tkaninę z wizerunkiem Chrystusa leżącego w grobie, a następnie przed Płaszczenicą oddają głębokie pokłony, dotykając czołem posadzki świątyni. To właśnie Płaszczenica symbolizuje Grób Pański. Liturgie wschodnie są też dłuższe, mają więcej śpiewów chóralnych, ale też nasze Wielkopiątkowe obrzędy i śpiewy pieśni pasyjnych mają wyjątkowy charakter, pozwalają się skupić i autentycznie włączyć w Mękę Chrystusa. To chyba sprawia, że to nabożeństwo jest dla mnie co roku ogromnym przeżyciem i mocnym doświadczeniem wiary.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję