Reklama

Sumienie aptekarza

Niedziela Ogólnopolska 19/2011, str. 38-39

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich i Human Life International Polska rozpoczęły w sieci akcję zbierania podpisów popierających prawo farmaceutów do respektowania klauzuli sumienia. Z tego prawa korzystają już lekarze, odmawia się go jednak farmaceutom.
Zmuszanie do sprzedawania w aptekach środków farmakologicznych niszczących płodność lub rodzące się życie polscy farmaceuci odczuwają jako dyskryminację. Akcja zbierania podpisów popierających prawo tej grupy zawodowej do korzystania z klauzuli sumienia - rozpoczęta na stronie www.sumienie-farm.pl przez Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich i Human Life International Polska - ma tworzyć swoiste społeczne lobby do respektowania rezolucji Rady Europy z października ubiegłego roku pt. „Prawo do klauzuli sumienia w ramach legalnej opieki medycznej” także w stosunku do farmaceutów.

Zawodowy ostracyzm

Reklama

Brak respektowania tego prawa naraża katolickich farmaceutów i techników farmaceutycznych na konflikty moralne, zmuszając do zachowań sprzecznych z nakazami sumienia. Postawieni w sytuacji wyboru między obowiązkiem utrzymania swojej rodziny a wiarą i moralnymi przekonaniami, osoby postępujące zgodnie z zasadami sumienia doświadczają w środowisku pracy przykrości, niezrozumienia, zawodowego ostracyzmu. Zdarza się, że zmuszane są do zmiany miejsca pracy, a w skrajnych przypadkach - do rezygnacji z wykonywania zawodu. - Jako farmaceutka poczułam powiew niezadowolenia z tego powodu, że nie sprzedawałam spirali, środków wczesnoporonnych i antykoncepcyjnych... - mówi dr n. farm. Agnieszka Mietkiewicz-Capała. - Potem jakoś tak się złożyło, że pracodawca nie był zainteresowany pójść mi na rękę i udzielić urlopu wychowawczego, tylko rozwiązał umowę, na czas określony, z dniem urodzenia Frania.
Nierzadko pracodawcy lub współpracownicy tak długo stosują mobbing, aż farmaceuta sam rezygnuje z pracy. Niejedna kariera zawodowa została złamana tylko dlatego, że farmaceuta postępował zgodnie z klauzulą sumienia. - Często farmaceuci sami wycofują się ze skorzystania z tego prawa z obawy przed odrzuceniem w swoim środowisku zawodowym, a także przed przeciwstawieniem się „prawom” pacjenta zgłaszającego się do apteki - mówi mgr farm. Małgorzata Prusak, współorganizatorka akcji zbierania podpisów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Klauzula sumienia

Reklama

W „Deklaracji poparcia prawa do sprzeciwu sumienia dla farmaceutów”, umieszczonej na stronie: www.sumienie-farm.pl, czytamy: „Każdy farmaceuta lub właściciel apteki powinien, zgodnie ze swoim sumieniem i Kodeksem etyki aptekarza, mieć wolność wyboru odnośnie do sprzedaży tych środków, jak i posiadania ich we własnej aptece”. Wspomniany Kodeks zawodowy aptekarzy w § 3 mówi, że „powołaniem aptekarza jest współudział w ochronie życia i zdrowia, zapobieganie chorobom, niesienie ulgi w cierpieniu”. § 4 stwierdza, że farmaceuta musi mieć wolność wyboru postępowania zgodnie ze swoim sumieniem. Współczesny świat spycha sumienie do sfery prywatności, zapominając o tym, że jest ono nośnikiem niezmiennych, uniwersalnych i obiektywnych norm moralnych.
Polscy farmaceuci domagają się prawa do stosowania klauzuli sumienia, podobnie jak to się ma w przypadku lekarzy. W potocznej świadomości odpowiedzialność za stosowanie środków przeciw życiu spada na lekarza, który wypisuje receptę, i na pacjenta, który je stosuje. Odpowiedzialność farmaceuty jest minimalizowana. Jednak to właśnie farmaceuta dostarcza środków przeciw życiu i pobiera za to marżę, a to już nie jest moralnie obojętne. Farmaceuci katoliccy uważają, że jeżeli farmaceuta nie może uniknąć dystrybucji lub sprzedaży, to powinien skorzystać z prawa do klauzuli sumienia, nie ponosząc przy tym żadnych konsekwencji. Zwraca na to uwagę Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”: „Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe” (74).

Prawo naturalne a prawo stanowione

Prawo stanowione stawia środowisko medyczne szanujące życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci w konfrontacji z klauzulą sumienia. Rozwój nauki, coraz to nowe odkrycia biomedyczne umożliwiają działania uderzające w ludzką godność. „Leczenie” jednego człowieka kosztem unicestwienia życia innego pojawia się w ustawodawstwie coraz to nowych państw. Ustawy sankcjonujące in vitro, eksperymenty medyczne z udziałem ludzkich embrionów, pozyskiwanie komórek macierzystych z ludzkich embrionów, klonowanie i hybrydyzacja człowieka, pomoc w samobójstwie, eutanazja - stawiają ludzi sumienia, w tym szczególnie środowiska zawodowe odpowiedzialne za leczenie i leki, przed trudnymi wyborami sumienia, o czym pisał Jan Paweł II w „Evangelium vitae”: „Wprowadzenie niesprawiedliwych ustaw prawnych stawia często ludzi moralnie prawych przed trudnymi problemami sumienia, dotyczącymi kwestii współpracy, a wynikającymi z obowiązku własnego prawa do odmowy uczestnictwa w działaniach moralnie złych” (tamże).

Słudzy życia

Jan Paweł II nazywa pracowników służby zdrowia sługami życia, ludźmi, którym powierzone jest zdrowie człowieka od chwili poczęcia do śmierci. I ta powinność stawia farmaceutę wobec szczególnych zadań, które nie są znane zawodom niezwiązanym ze służbą zdrowia. Farmaceuci nie są sprzedawcami czy dystrybutorami leków. Są pośrednikami między lekarzem a pacjentem. I w takiej sytuacji nie mogą „wyłączyć” sumienia, wyrzucić moralności poza swój zawód. Jan Paweł II w „Przemówieniu do farmaceutów katolickich”, wygłoszonym 13 listopada 1990 r., powiedział, że „relacja pomiędzy farmaceutą a tym, który prosi o lek, powinna stać wysoko ponad aspektami komercyjnymi, ponieważ wymaga głębokiego zrozumienia osobistych problemów zainteresowanego oraz podstawowych aspektów etycznych służby życiu i godności osoby ludzkiej (...). W dystrybucji środków medycznych farmaceuta nie powinien zrzekać się wymogów swego sumienia w imię praw rynkowych ani w imię wypełniania obowiązujących ustaw”. O prawie farmaceutów do klauzuli sumienia, odmowy współpracy pośredniej lub bezpośredniej w sprzedaży substancji uderzających w godność osoby ludzkiej, niemoralnych, niszczących życie lub naruszających integralność ciała - mówił również Benedykt XVI podczas Kongresu Farmaceutów Katolickich, odbywającego się w Rzymie w 2007 r. „Nie wolno usypiać sumień - mówił Papież. - Na przykład pomijając milczeniem skutki działania substancji aktywnych, które mają uniemożliwić zagnieżdżenie się embrionu lub skrócić życie człowieka... Farmaceuta winien zachęcać wszystkich do kierowania się głęboko ludzkimi uczuciami, ażeby każda istota była objęta ochroną od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, a lekarstwa spełniały naprawdę rolę terapeutyczną”.

Wobec chorego

Problem klauzuli sumienia farmaceutów stał się głośny wraz z rozwojem medycyny i dostępnością na rynku leków środków godzących w ludzkie życie. Farmaceuta jako osoba zaufania publicznego - związana z dystrybucją leku i powinnością informowania chorego o działaniu leku i jego skutkach ubocznych - stał się zakładnikiem produktów nieetycznych, ale dopuszczonych do legalnego obrotu na rynku farmaceutyków. Z jednej strony zobowiązany jest udostępnić choremu przepisany lek przez lekarza, a z drugiej - jako pracownik służby zdrowia, doskonale znający skutki uboczne leku lub jego dalekosiężne działanie, zobowiązany jest do informowania o etycznych implikacjach używania niektórych preparatów. Sytuacja taka rodzi konflikt powołania farmaceuty: ochrony życia i zdrowia, zapobiegania chorobom, niesienia ulgi w cierpieniu. Farmaceuta jako druga osoba po lekarzu wie, jakie prawdziwe działanie w organizmie ma stosowanie środków godzących w życie, np. preparaty uniemożliwiające zagnieżdżenie się zarodka w ścianach macicy, powodujące śmierć poczętego dziecka, środki wczesnoporonne, wspomagające samobójstwo, wykonanie eutanazji, preparaty z płodów ludzkich i inne. Abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, przypominając o wielkiej godności zawodu farmaceuty, zaznacza, że farmaceuta powinien mieć „pełną autonomię sumienia, zgodnie z zasadami etycznymi, zawsze mając na uwadze prawa osób chorych i szacunek dla życia” („Nasz Dziennik”, 2009, nr 226).

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Apostoł Armenii

Niedziela Ogólnopolska 39/2024, str. 20

[ TEMATY ]

patron

commons.wikimedia.org,

Święci Juda Tadeusz i Bartłomiej jako pierwsi ewangelizowali tereny Armenii, ale to dzięki św. Grzegorzowi Oświecicielowi chrześcijaństwo stało się tam religią panującą.

Życiorys Grzegorza pełen jest luk, które uzupełniają legendy. Miał on być synem księcia Armenii, który wraz z całą rodziną został zamordowany w wyniku walki o władzę. Ocalał jedynie Grzegorz, którego mamka w porę wywiozła do Cezarei Kapadockiej. Tam wychował się w wierze chrześcijańskiej. Był gorliwy, chciał się poświęcić Bogu, ale nakłoniono go do małżeństwa, by zachować ród. Z tego związku narodziło się dwóch synów, którzy wykazali się pobożnością godną swojego ojca. Wkrótce żona Grzegorza poświęciła się na służbę Bogu, a on sam wrócił do Armenii.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź jubileuszu 700-lecia wschowskiej fary

2025-09-30 18:32

[ TEMATY ]

Konferencja naukowa

Wschowska fara

Karolina Krasowska

Zamek Królewski we Wschowie, prof. Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej opowiada o architekturze wschowskiej fary

Zamek Królewski we Wschowie, prof. Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej opowiada o architekturze wschowskiej fary

Na Zamku Królewskim we Wschowie odbyła się dwudniowa konferencja zapowiadająca przyszłoroczny jubileusz 700-lecia wschowskiej fary pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika.

„Siedem wieków wschowskiej fary. Dzieje – ludzie – sztuka” - tak brzmiała pełna nazwa konferencji, która odbyła się 29 i 30 września na Zamku Królewskim we Wschowie. Konferencja została zorganizowana przez parafię pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie oraz Stowarzyszenie Czas A.R.T.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję