Reklama

Prawda wyzwala

Co trzy minuty umiera śmiercią męczeńską jeden chrześcijanin na świecie. Rocznie ginie 170 tys. chrześcijan. Ta refleksja jednego z Apeli Jasnogórskich wpisała się w moje serce

Niedziela Ogólnopolska 6/2011, str. 12-13

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedyś jeden z piosenkarzy śpiewał, że świat nie wierzy łzom (...), bo za dużo jest ich na świecie. Dlatego bardzo ważne jest tworzenie opinii i wrażliwość, reagowanie na cierpienie ludzi. Tworzyć opinię, stając w prawdzie - bo prawda jest taka, że Kościół jest, z niezrozumiałych racji, ze zwykłej nienawiści, prześladowany. Wiemy, dlaczego: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15, 20). Chrystus był znakiem sprzeciwu, szedł pod prąd myślenia wygodnego, relatywnego, zorientowanego na korzyść, na zysk, na władzę, na przywileje.

Uczyć się mądrości od innych narodów

Myślę, że w tej sprawie winniśmy się uczyć mądrości od innych narodów, np. od narodu wybranego - Żydzi powołali ligę przeciwko dyfamacji czyli przeciw zniesławieniu, potwarzy, oszczerstwom. To mądry naród, który warto w wielu sprawach naśladować - oni solidaryzują się w demaskowaniu kłamstw.
Parę miesięcy temu Rada Biskupów Europy postanowiła powołać biuro do gromadzenia dokumentacji dotyczącej prześladowań chrześcijan. To prześladowanie może mieć różne stopnie i metody, pojawia się wyraźne eliminowanie prawdy, fałszywe oskarżenia, powstają całe książki, które powielają stare argumenty sprzed 300, 400 lat, zgodnie z zasadą: Kłamcie, kłamcie, zawsze coś z tego zostanie. Dzisiaj rozpowszechnia się je jako bestsellery, po to żeby zakłamać prawdę o Kościele, o chrześcijaństwie i o zbawczej misji Chrystusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mówić całą prawdę

Reklama

Mówiąc o mądrości narodu wybranego, nie pomijam, oczywiście, i faktów bolesnych, jakim ostatnio jest choćby książka Jana T. Grossa „Złote żniwa”. Przykro mi o tym mówić w związku z odbywającym się niedawno w Przemyślu Dniem Judaizmu, ale może tym bardziej uprawnia mnie to do zajęcia stanowiska. Chcąc pisać taką książkę, trzeba być obiektywnym i powiedzieć o tym, że terror okupacji niemieckiej w Polsce był większy niż gdziekolwiek w Europie, że tylko w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Bardzo nieuczciwe są uogólnienia typu: znam jednego nieuczciwego Polaka/Żyda, więc wszyscy Polacy/Żydzi są nieuczciwi. Trzeba powiedzieć, że były przypadki nadużyć, ale koniecznie trzeba też powiedzieć, że w tym samym czasie byli ludzie, którzy życie oddawali, żeby pomóc Żydom. Tego się nie da zakłamać. Dla mnie kapitalnym dowodem na pełną prawdę o postawie Polaków w trudnych latach okupacji jest świadectwo życia Józefa i Wiktorii Ulmów - biednej rodziny z Markowej k. Łańcuta, która przyjęła do siebie dwie równie biedne rodziny żydowskie, ukrywając je przez całe dwa lata. Już przed wojną bardzo ciężko pracowali, wiadomo - rodzina wielodzietna. A jeszcze ciężej później, w czasie okupacji, żeby prócz siebie utrzymać dwie żydowskie rodziny - razem trzeba było wyżywić siedemnaście osób. W Markowej uratowano także szesnastu kolejnych Żydów. Na szczęście jest jeden sprawiedliwy - Romek Abraham Segal, który mówi o swych przeżyciach i ludziach z godnością, który przyjeżdża, pisze, utrzymuje przyjacielski kontakt. I ta jedna historia już wystarczy (a są ich tysiące), żeby wszystkie kłamstwa i manipulacje postawić w innym świetle. Nie można zaprzeczyć, że w czasie okupacji byli szmalcownicy, ludzie nieuczciwi; zresztą w każdym narodzie tacy są - trzeba ich zachowanie napiętnować. Ale na piedestale trzeba stawiać wzorce pozytywne.
Jak się okazuje, można też nienawidzić narodu, który ratował ludzi, płacąc najwyższą cenę własnego życia. To jest przykład kultury człowieka, który szuka sławy, a sam sobie ją skutecznie odbiera. I tu nasuwa się bardzo ważne spostrzeżenie - nie można dać się wpędzić w nienawiść do kogoś ani w pogardę dla kogoś, nawet tych celowo raniących nasze poczucie godności. I nigdy nie wolno uogólniać resentymentów.
Istnieją pewne atawizmy, przyzwyczajenia myślowe, jakieś urazy prowadzące do próby tworzenia mitów. Widać, że jednym z mitów w niektórych środowiskach jest strach przed jakimiś przedwojennymi „narodowcami” obawa; że budzi się ruch narodowy i obawa, że nasz światły salon zostanie wyeliminowany. Chciałoby się powiedzieć: to już nie te lata i nie te wiatry! Niebezpieczeństwo tkwi zupełnie w czym innym. Ale jak tworzy się pewne kręgi przyjaciół, lobbystów, tak dzisiaj niektórzy ludzie, a nawet środowiska potrzebują do życia wrogów. Jeśli ich nie ma, to trzeba ich stworzyć i przed tymi rzekomymi wrogami się bronić. To jest niepotrzebne tracenie energii.

Puste slogany

A swoją drogą, zdumiewająca jest ta zmasowana ostatnio niechęć, wręcz atak na Radio Maryja i „Nasz Dziennik”, które funkcjonują poza układami wielkich koncernów medialnych. Fenomen jedyny w Europie. Jak to sobie wytłumaczyć? Mój krytyczny sąd na temat całej rzeczywistości eklezjalnej w Polsce jest bardzo skromny, ale jasny: skoro mamy środowiska „postępowe”, dlaczego nie pozwolić na działanie środowisk zachowawczych, zwłaszcza że starają się być wierne nauce Kościoła (jednostronne, niestety, zaangażowanie społeczno-polityczne, zarówno środowisk „otwartych”, jak i „zachowawczych”, uważam za niewłaściwe). Jestem przekonany, że dialog publiczny duchownych w sprawach ich dotyczących jest szkodliwy. W Kościele powinno się rozmawiać między sobą, a nie przez telewizję czy prasę.
Reformę trzeba też zacząć od siebie. Pan Jezus, powołując Apostołów, głosił wytrwale królestwo Boże, ale na zewnątrz w świecie nic się nie zmieniało - zmieniało się w Piotrze, w Bartłomieju, w Mateuszu: oni się zmieniali, i to jest droga reformy. Poprawić Kościół to poprawić siebie w kontakcie z Bogiem, z bliźnim, z Kościołem. Każdy z nas: i Radio Maryja, i „Niedziela”, i „Tygodnik Powszechny” może być doskonalszy i powinniśmy nieustannie nad sobą pracować. Puste rzucanie oskarżeń, sloganów jest niesprawiedliwe, bo trzeba pokazać, w którym punkcie, wobec kogo przekroczono granice.
Antysemityzm to także slogan, który podnosi się często niesprawiedliwie. Warto też przypomnieć, że różnorodność w myśleniu nie musi być znakiem podziału, ale może być ubogaceniem. Ktoś, kto reprezentuje inną linię myślenia, może być przyjacielem. Opozycja w Anglii, w starej demokracji, jest szanowana, wspierana, bo jest potrzebna. Myślę, że i Polska dojrzewać będzie do tego, aby „różnić się pięknie”, choć dla niektórych środowisk i elit jest to trudne.

Zamęt wokół Bractwa

Ostatnią kwestią, którą chcę poruszyć, jest ujawniony na forach internetowych zamęt wokół Bractwa św. Piusa X. Także w jednej z parafii archidiecezji przemyskiej, pod Krosnem, otwarta zastała kaplica, zaistniało środowisko, które sprzeciwiając się nauce Soboru Watykańskiego II - nauce o wolności religii i praktyce ekumenizmu - próbuje wprowadzić rozłam w Kościele katolickim. Ci ludzie odwołują się do Kościoła katolickiego, ale negują coś, co dla Kościoła jest bardzo ważne - osobę papieża, i tworzą własną hierarchię. Od bardzo dawna prowadzony jest trudny dialog z Bractwem św. Piusa X od kiedy abp Lefebvre, podpisawszy najpierw konstytucję o liturgii Soboru Watykańskiego II, zaczął ją później zwalczać. Bractwo jest grupą schizmatycką, nieuznającą autorytetu papieża i nauczania Soboru Watykańskiego II. Jest tam bardzo wiele pretensji i przekonania o własnej nieomylności, także zupełnego zamknięcia na Pawła VI, a także na Jana Pawła II, dlatego że modlił się on z Żydami i że uczcił święte księgi Koranu. Niechęć do innych religii nie jest chrześcijańska, nie jest Chrystusowa.
W Polsce nie było po Soborze nadużyć, które by prowokowały do potrzeby cofania reformy, bo Kościół w Polsce miał gigantów świętości, jakimi byli słudzy Boży: Stefan kardynał Wyszyński, Jan Paweł II, ks. Franciszek Blachnicki i inni - oni przeprowadzili Kościół w Polsce przez odnowę posoborową bez pośpiechu, starannie. Oczywiście, były środowiska, które twierdziły, że dzieje się to zbyt wolno. Dzisiaj widzimy, jak wielką wartością w formacji wiary jest język polski w liturgii czy udział świeckich w życiu Kościoła. Kościół w Polsce przyjął bez zastrzeżeń decyzję papieża o możliwości odprawiania Mszy św. po łacinie, w starym rycie, dlatego że nigdy nie było zakazu jej odprawiania. Wśród moich profesorów, którzy widzieli wielkie plusy odnowy soborowej, byli kapłani, którzy do końca odprawiali Mszę św. w starym rycie - tak byli wychowani, tak przeżywali Eucharystię, to był ich świat - i nigdy nie byli przecież wyłączeni z Kościoła. Do dziś można odprawiać tę Mszę św. i w niej uczestniczyć, trzeba natomiast zachować porządek kościelny, uszanować papieża, przyjąć Sobór Watykański II, zrozumieć, że wspólna modlitwa z wyznawcami innych religii, którzy się modlą do tego samego Boga, jest Bogu miła. Tymczasem Bractwo Piusa X uważa, że Bóg Żydów, Bóg Izraela nie jest Bogiem chrześcijaństwa. To kim jest Pan Jezus, który uczył nas modlitwy do Boga „Ojcze nasz”? Konieczne jest więc krytyczne podejście do tego, co głosi Bractwo Piusa X. Niestety, zranienia tych ludzi są tak głębokie, że nie pozwalają spojrzeć na siebie z dystansu, co, niestety, bardzo utrudnia porozumienie. Ufajmy, że Opatrzność i z tej sytuacji zdoła wyprowadzić dobro.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Czy wierzysz w znaki od Boga? Ten odcinek może Cię zaskoczyć

2025-12-19 11:04

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Diec. Bielsko-Żywiecka

Wyobraź sobie: noc, autokar pełen pielgrzymów… i nagle ktoś orientuje się, że jedziemy pod prąd autostradą. Przez 15 minut strach ściska gardło – a jeden przeoczony znak mógł kosztować życie wielu osób.

I wtedy zadałem sobie pytanie, które dziś stawiam także Tobie: czy my przypadkiem nie robimy tego samego w życiu duchowym?
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś podczas ingresu: Wszyscy w Kościele współtworzymy dom, za który jesteśmy odpowiedzialni

Wszyscy w Kościele współtworzymy dom, za który jesteśmy odpowiedzialni - powiedział kard. Grzegorz Ryś w homilii podczas swojego ingresu do katedry na Wawelu. W wygłoszonym słowie metropolita krakowski ukazał Kościół jako wspólnotę pełną łaski, zakorzenioną w Słowie Bożym, Maryi oraz w misji ewangelizacyjnej i synodalnej, do której Duch Święty wzywa wspólnotę wierzących.

Duchowny podkreślił, że wydarzenie ingresu nie odnosi się tylko do osoby metropolity, ale przede wszystkim do ludu Bożego. - Bóg posyła do naszego Kościoła anioła ze Słowem. To Słowo odsłania dwie rzeczywistości. Najpierw łaskę, a potem misję, ta kolejność jest ważna - najpierw łaska, potem misja - zaznaczył.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Wyruszył Orszak Trzech Króli!

2025-12-21 11:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Spotkanie organizacyjne Orszaku Trzech Króli

Organizatorzy i wolontariusze Orszaku Trzech Króli 2026 rozpoczęli bezpośrednie przygotowania do tego wydarzenia.

Już po raz kolejny w święto Trzech Króli ulicami miast całej Polski, jak i archidiecezji łódzkiej przejdą kolorowe, roztańczone i radosne Orszaki Trzech Króli. Do organizacji zgłosiły się zarówno największe miasta jak i małe miasteczka czy wsie. Odpowiedzialni za przygotowanie tego wydarzenia spotkali się, by rozpocząć bardzo intensywne, bezpośrednie przygotowania do Orszaku. Hasło tegorocznego Orszaku Trzech Króli „Nadzieją się cieszą” wywodzi się ze słów drugiej zwrotki kolędy „Mędrcy świata, Monarchowie”. Wynika ono z Roku Nadziei, ogłoszonego przez śp. Papieża Franciszka jako Rok Jubileuszu Narodzin Jezusa Chrystusa, a który zakończy się właśnie 6 stycznia 2026 r. Spotkanie wolontariuszy, artystów i koordynatorów Orszaku rozpoczęła modlitwa. Koordynator Orszaku Trzech Króli przedstawił tegoroczną trasę Orszaku, który, podobnie jak w roku ubiegłym, rozpocznie się Mszą świętą w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego na ulicy Sienkiewicza, gdzie gościnnie progi świątyni otworzą ojcowie Dominikanie. - W scenariuszu tegorocznego Orszaku zawarte są sceny ukazujące różne ludzkie sytuacje, które obrazują brak nadziei. Będziemy szli widząc wokół nas samotność, depresję, czy Heroda – influencera, zapatrzonego tylko w samego siebie. Można powiedzieć, że Orszak idzie wbrew nadziei! A na zakończenie dochodzimy do żłóbka, w którym jest cała nasza Nadzieja – Jezus Chrystus – tłumaczy ks. Grzegorz Matynia, organizator łódzkiego Orszaku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję