Reklama

Szczecin-Świnoujście spisane na straty?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Decyzje podjęte w ostatnich latach przez rząd Donalda Tuska były wyjątkowo niekorzystne dla zespołu portów Szczecin-Świnoujście, a w konsekwencji także dla tych miast i całego regionu. Seria złych wiadomości, jakie napływały z Warszawy, nie tylko nie daje szans na szybszy rozwój w najbliższym czasie, ale wręcz uderza w podstawy funkcjonowania tego głównego, obok Gdańska i Gdyni, ośrodka polskiej gospodarki morskiej. W ten sposób najdalej na zachód wysunięta polska aglomeracja traci na znaczeniu i staje się zapleczem dla Berlina, powoli, ale systematycznie rozluźniając więzy z centrum kraju.

Zablokowany rozwój portów

Zaczęło się od likwidacji stoczni w Szczecinie. Pracę straciło ponad 2 tys. osób. Ale produkcja statków to złożony proces. Potrzeba do tego wielu urządzeń i elementów wyposażenia. Potrzebne są też różnorakie usługi dodatkowe. Upadek stoczni oznaczał więc dodatkową likwidację kilku tysięcy miejsc pracy w zakładach kooperujących. Znaczna część z nich zlokalizowana była w najbliższej okolicy. Dodatkową gorzką pigułką był program przeszkolenia dla tracących pracę. W ramach tej operacji np. ok. 680 stoczniowców przeszło kurs operatora wózków widłowych. Ale żaden z nich nie znalazł pracy na takim stanowisku, a koszty szkolenia były opłacone z budżetu państwa.
Potem też nie było lepiej. W końcu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że ostatecznie Gazociąg Północny, kładziony po dnie Bałtyku, z Rosji do Niemiec, zablokuje rozwój portów. W grudniu premier Tusk rozmawiał z kanclerz Angelą Merkel na temat zakopania gazociągu w morskim dnie na odcinku tylko 5 km. Ale nawet na to nie uzyskał zgody. Strona niemiecka odpowiedziała, że kiedy port w Świnoujściu zostanie zmodernizowany i będzie w stanie przyjmować większe jednostki, wtedy wrócą do rozmów na ten temat. Ale to jest wymówka. Wiadomo, że o wiele trudniej jest doprowadzić do zakopania rury, którą już płynie gaz. A bez takich gwarancji nie jest też racjonalne wydawanie pieniędzy na przebudowę portu.
Sytuacja ta zagraża opłacalności planowanego gazoportu. W ramach dywersyfikacji dostaw gazu polski rząd zdecydował się na zbudowanie w Świnoujściu terminalu przyjmującego skroplony gaz. Byłby on dostarczany drogą morską za pośrednictwem wyspecjalizowanych statków zwanych gazowcami. Gazoport miałby przyjmować 5-7,5 mld m3 gazu rocznie. Im większe statki dostarczałyby gaz, tym mniejsze byłyby koszty jednostkowe transportu, który ma istotny udział w cenie tego typu gazu. Po położeniu Gazociągu Północnego do Świnoujścia będą mogły wpływać tylko jednostki o maksymalnym zanurzeniu 13,5 m. Tymczasem planowano przygotowanie portu na przyjmowanie statków o zanurzeniu do 14,5 m. Jest to niewielka różnica, ale bardzo istotna. Eliminuje bowiem możliwości skorzystania z dużych jednostek - zarówno handlowych, jak i właśnie gazowców.
Na tym wszystkim najbardziej skorzysta niemiecki port w pobliskim Rostoku, który takich ograniczeń nie ma. Dodatkowo ma też o wiele lepiej rozbudowane lądowe zaplecze transportowe, służące do przywozu i rozwozu ładunków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rezygnacja z rozbudowy zaplecza portów

Zły stan sieci transportowej w Polsce jest powszechnie znany. Przedsiębiorstwa spedycyjne zajmujące się przewozem ładunków wybierają port ze względu na jego dostępność od strony lądu. Do statku trzeba bowiem towar przywieźć i ze statku wywieźć, czasami jeszcze setki kilometrów zanim dotrą do ostatecznego celu. Ostatnie decyzje rządu, które nie są jednostkowe i dotyczą wielu elementów, wskazują, jakbyśmy mieli do czynienia ze świadomym działaniem prowadzącym do obniżenia konkurencyjności portów w Szczecinie i Świnoujściu.
Dużym dotychczasowym atutem była możliwość korzystania z barek pływających po Odrze aż po Górny Śląsk. W ubiegłym roku doszło tutaj do prawdziwej katastrofy. Na odcinku od Kędzierzyna-Koźla do Wrocławia państwo polskie nie było w stanie przywrócić żeglugi po wiosennych roztopach i powodziach. Po wielu miesiącach próśb i gróźb właściciele barek sami sfinansowali naprawę podstawowych urządzeń i pogłębienie rzeki. Doszło do wydarzenia bezprecedensowego, aby przedsiębiorcy działali zamiast państwa i robili to, co do tego państwa należy. Ta historia dobrze się zakończyła, ale nie pozostanie bez konsekwencji. Straty dla tych małych firm były olbrzymie i wielu zamierza zakończyć działalność. Bo przecież sytuacja może się powtórzyć. Dlatego żegluga na Odrze powoli, ale systematycznie zamiera.
W zakresie sieci drogowej zrezygnowano z dwóch kluczowych inwestycji. Pierwsza - to budowa tunelu łączącego Świnoujście z wyspą Wolin i resztą kraju. Obecnie miasto ma połączenie promowe, które jest już przestarzałe i odstrasza inwestorów oraz turystów. Decyzję o budowie tunelu drogowego podjął rząd Jarosława Kaczyńskiego. Projekt był zaawansowany, ale nowa ekipa wycofała się z niego, odkładając go do 2013 r., bez podania jakiegokolwiek nowego terminu realizacji.
Podobny los spotkał budowę drogi ekspresowej S3, łączącej Szczecin z Gorzowem Wlkp., Zieloną Górą, Wrocławiem i dalej z Czechami oraz resztą kontynentu. Niestety, w nowym programie budowy dróg krajowych rząd PO-PSL chce zakończyć budowę tej trasy na Gorzowie, odkładając resztę na bliżej nieokreśloną przyszłość.
W czasach systemu komunistycznego ówczesna Czechosłowacja miała własną flotę handlową. Nie mając dostępu do morza, korzystała z polskich portów, w tym zwłaszcza Szczecin-Świnoujście. Teraz przedsiębiorstwa z tej części Europy korzystają coraz częściej z portów niemieckich, bo mają tam o wiele łatwiejszy dojazd autostradami i koleją.

Niemcy robią swoje

12 grudnia ub.r. niemieckie koleje państwowe skorzystały z otwarcia polskiego rynku i uruchomiły po raz pierwszy bezpośredni pociąg ze Szczecina do Pragi czeskiej, przez Berlin i Drezno. Całą trasę pokonuje on w ok. 7 godz. Ze Szczecina do stolicy naszego południowego sąsiada można też dojechać koleją przez Polskę. Problem w tym, że mimo krótszej trasy trzeba na to poświęcić minimum 10,5 godz. i po drodze co najmniej dwukrotnie się przesiadać. To mówi samo za siebie. W dłuższej perspektywie skutki takich działań będą nieodwracalne.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Kapucyn o imieniu Pio

[ TEMATY ]

O. Pio

Archiwum "Głosu Ojca Pio"

Stygmatyk z Pietrelciny znany jest powszechnie jako charyzmatyczny spowiednik i wybitny kierownik duchowy. Na sprawowane przez niego Msze święte przybywały tłumy. Był także zakonnikiem, bratem mniejszym kapucynem. Czym charakteryzowało się jego podejście do zakonu, w którym wzrastał duchowo, cierpiał i umarł szczęśliwy?

Francesco (Franciszek) Forgione – przyszły Ojciec Pio – dzięki danym mu od Boga duchowym wizjom, jeszcze przed wstąpieniem do zakonu zrozumiał, że jego życie będzie walką, duchową walką z wrogiem zbawienia i nieprzyjacielem człowieka – diabłem. Jednakże w kampanii tej zajął miejsce po stronie Zwycięzcy, a poprzez mistyczne widzenia poznał także, że zawsze może liczyć na Boże wsparcie, które wyprowadzi go z każdej trudności.

CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Autorzy książki o rodzinie Ulmów odznaczeni polskim Złotym Krzyżem Zasługi

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

książka

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

rodzina Ulmów

złoty Krzyż Zasługi

Episkopat.news

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Autorzy książki o błogosławionej rodzinie Ulmów "Zabili także dzieci": watykanistka włoskiej agencji prasowej Ansa Manuela Tulli i szef polskiej redakcji watykańskich mediów Vatican News ks. Paweł Rytel-Andrianik zostali w czwartek odznaczeni Złotym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.

Ceremonia wręczenia odznaczeń odbyła się w ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej, a Krzyże Zasługi wręczył ambasador Adam Kwiatkowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję