Reklama

Historia

Największa bitwa polskiego średniowiecza

Bitwa pod Grunwaldem, jak każdy heroiczny wyczyn w dziejach narodu, obrosła z czasem legendą. Legendą, która znajduje potwierdzenie w faktach. Niewiele szkody przyniosły powtarzane przez wielu stereotypy odnoszące się do tego tematu.

Niedziela Ogólnopolska 28/2010, str. 28-29

[ TEMATY ]

historia

bitwa

pl.wikipedia.org

„Bitwa pod Grunwaldem”, obraz Jana Matejki z 1878

„Bitwa pod Grunwaldem”, obraz Jana Matejki z 1878

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Bitwa pod Grunwaldem, rozegrana 15 lipca 1410 r., znana większości Polaków z podręczników szkolnych, a może bardziej z literatury pięknej - z „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza i filmu Aleksandra Forda, jest w dziejach Polski wydarzeniem wielkim, ale dla nas współcześnie bardzo już odległym. Na polach, gdzie przed 600 laty odbyła się bitwa, od kilkunastu lat w jej rocznicę organizowana jest inscenizacja z udziałem ponad tysiąca „rycerzy” - pasjonatów historii i militariów. „Bitwę” ogląda każdego roku ok. 100 tys. widzów. Porównywalne zainteresowanie wzbudza dawna krzyżacka superwarownia w Malborku, odwiedzana chętnie przez turystów. Na jej terenie zawsze tydzień po inscenizacji Grunwaldu odbywa się impreza plenerowa „Oblężenie Malborka”.
600-lecie bitwy grunwaldzkiej stanowi dobrą okazję nie tyle do okazania radości czy dumy ze zwycięstwa rycerstwa polskiego w epoce średniowiecza - jak zwykło się tę rocznicę traktować - co pretekstem do poznania historii słynnej bitwy i czasów, w których się odbyła.
Zwycięstwo pod Grunwaldem, początkowo słabo wykorzystane politycznie, było przez całe wieki symbolem naszej siły, przewagi nad wrogiem, krzepiło serca Polaków w ciężkich chwilach, których w naszej historii nie brakowało. Wiktoria grunwaldzka przedstawiona w sposób alegoryczny na monumentalnym płótnie Jana Matejki była w czasach zaborów odpowiedzią na kulturkampf, podobnie jak Sienkiewiczowska powieść „Krzyżacy”, w której niemieccy zakonnicy zostali przedstawieni w najczarniejszych barwach. Ich klęskę pod Grunwaldem uznano za sprawiedliwość dziejową, bo Polacy doznali wielu krzywd od zakonu. W podobnym politycznym klimacie jak powieść Sienkiewicza powstała w 1960 r. ekranizacja „Krzyżaków” w reżyserii Aleksandra Forda. Sprzyjały temu nastroje antyniemieckie po II wojnie światowej i szeroko lansowane w krajach socjalistycznych braterstwo narodów słowiańskich.
Obecną wiedzę tyczącą Grunwaldu - daleką od uproszczeń, legend i mitów, które Polacy przechowywali przez wieki w tzw. pamięci zbiorowej - dokumentują setki rozpraw naukowych. Ważnym źródłem pozostają „Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza. Gruntownie zbadali ten problem wybitni polscy historycy mediewiści, m.in. Stefan Maria Kuczyński, Marian Biskup i Gerard Labuda.

Dobrzy i źli Krzyżacy

Reklama

Zakon krzyżacki u początków swego istnienia oraz współcześnie (obecnie funkcjonuje jako dzieło charytatywne w Wiedniu pod patronatem rodziny Habsburgów) - słusznie jest kojarzony z chrześcijańską misją niesienia pomocy bliźnim. Tymczasem w historii Polski jawi się jako uosobienie zła. Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (Ordo fratrum domus hospitalis Sanctae Mariae Theutonicorum in Jerusalem) powstał w 1190 r. w Akce, w celu opieki nad pielgrzymami chrześcijanami podążającymi do Ziemi Świętej. W zakon rycerski przekształcono go w 1198 r., po czym wzbogacił się dzięki licznym nadaniom ziemskim. Potoczna nazwa „zakon krzyżacki” pochodzi od czarnego krzyża na białych płaszczach rycerzy-zakonników. Ta chwalebna misja zakonu zakończyła się, kiedy krzyżowcy zostali wyparci przez Turków z Ziemi Świętej. Niemiecki zakon, który w dobie krucjat nie był w stanie wystawić do armii krzyżowców 10 rycerzy, postanowił osiedlić się we wschodniej Europie, w pobliżu Rzeszy Niemieckiej. Gdy nie powiodła się próba osiedlenia na pograniczu ziemi węgierskiej, Krzyżacy utworzyli zalążek swojego państwa w Polsce. Książę Konrad Mazowiecki oddał im ziemię chełmińską w 1226 r.
Polska, a jeszcze bardziej Litwa, była na niższym szczeblu cywilizacji niż Rzesza. Feudałom z Zachodu tereny te jawiły się jako dzikie pustkowia zamieszkiwane przez pogan. Niemieckim rycerzom w habitach łatwo było zaskarbić sobie przychylność cesarza i papieża dla „misji ewangelizacyjnej”. Władcy Polski ze zdumieniem, a może nawet z podziwem graniczącym z zazdrością przyglądali się, jak zakon organizuje swoje państwo. Praktycznie z niczego powstała ta potęga. Krzyżacy powiększyli swoje terytorium kosztem m.in. Prusów oraz Polski, zajmując m.in. Pomorze Gdańskie. Z Krzyżakami wojowali Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki, ale byli zbyt słabi, by złamać ich potęgę. Jeszcze w 1237 r. zakon krzyżacki połączył się z niemieckim zakonem inflanckim, a kolejną jego zdobyczą była oddzielająca ziemie dwu zakonów Żmudź, należąca do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gdy kraj ten połączył się unią personalną z Królestwem Polskim w 1385 r., stało się jasne, że nowy król Polski - Litwin Władysław II Jagiełło nie pozostawi swej ojczyzny osamotnionej w walce z zakonem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wielka wojna 1409-11

Po przeprowadzonej przez Jagiełłę i królową Jadwigę chrystianizacji Litwy zdezaktualizował się cel zakonu - rozszerzanie chrześcijaństwa na ziemie pogańskiej Litwy. Wiosną 1409 r. na Żmudzi wybuchło powstanie antykrzyżackie. Litwa, a za nią Korona wystąpiły w obronie Żmudzinów. 6 sierpnia wielki mistrz Ulryk von Jungingen wysłał królowi polskiemu pisemne wypowiedzenie wojny.
Obie strony konfliktu znakomicie przeprowadziły przygotowania do wojny w okresie jesienno-zimowym, również od strony dyplomatycznej. Szczególnie strona polska popisała się kunsztem strategicznym. By połączyć się z Litwinami wielkiego księcia Witolda i uderzyć w serce zakonu - Malbork, Polacy przeprawili się przez specjalnie sporządzony most pontonowy na Wiśle pod Czerwińskiem. 10 lipca 1410 r. na polach Grunwaldu wojska zakonu zastąpiły drogę armii polsko-litewskiej. Niemcy nazywają to starcie pierwszą bitwą pod Tannenbergiem. Do bitwy stanęły armie konne. W średniowieczu każdy rycerz wyruszał w bój z dwoma sługami na koniach, wyposażonymi w kusze (strzelcy). Tę trójkę jeźdźców nazywano kopią - od podstawowej broni rycerza kopijnika. Niewielu rycerzy posiadało pełną zbroję, bo kosztowała ona równowartość 17 wołów. Ogromna większość nosiła lżejsze kolczugi. Oprócz rycerstwa - szlachty z ziem podległych władzom kraju (tzw. pospolite ruszenie) w armiach służyli także najemnicy, tzw. zaciężni. Wojsko było podzielone na chorągwie - oddziały poszczególnych ziem. Piechoty pod Grunwaldem była prawdopodobnie garstka przy krzyżackich armatach - w tamtych czasach w polu zupełnie nieskutecznych. W bitwie wzięło udział ok. 15-20 tys. wojsk zakonu, w tym zaledwie ok. 350 braci-rycerzy jako dowódców (w całym zakonie było ok. 700 braci-rycerzy). Armię tę stanowiło rycerstwo z ziem należących do państwa zakonnego i z Rzeszy oraz posiłki z całej Europy - rycerze, którzy stawili się jak na krucjatę, a także zaciężni (ok. 3,7 tys.). Polaków wraz z niewielką liczbą zaciężnych, m.in. Czechów było ok. 20 tys., a wojsk litewskich oraz posiłków ruskich i tatarskich ok. 10 tys. Ubiór i uzbrojenie w obu armiach niewiele się od siebie różniły, dlatego Jagiełło nakazał rycerzom przepasać się słomianymi powrósłami, by odróżniali się od przeciwnika, i używać haseł: „Kraków” i „Wilno”.
Bitwa rozpoczęła się w upalne południe. Wcześniej Jagiełło wysłuchał dwóch Mszy i pasował na rycerzy kilkuset wojów. Zniecierpliwiony wielki mistrz, którego armia uszykowała się już od dawna do boju, wysłał heroldów z wezwaniem do bitwy. Dwa nagie miecze podarowane wówczas Jagielle, według rycerskiego zwyczaju, jako wezwanie do bitwy, po zwycięstwie uznano za symbol pychy Krzyżaków. Miecze te złożono na Wawelu, ale w czasie rozbiorów Polski wywieziono je do Rosji, gdzie zaginęły. Tuż przed starciem wojsko polskie odśpiewało „Bogurodzicę”, następnie rozpoczęła się szarża oddziałów litewskich oraz kilku polskich. W starciu z siłami zakonu po godzinie wojska litewskie poszły w rozsypkę. W trakcie bitwy zdarzył się niepokojący incydent - sztandar z Orłem Białym, tzw. wielki gonfanon, runął na ziemię, ale zaraz polscy rycerze go podnieśli (zniknięcie sztandaru było sygnałem, że klęska jest bliska i należy się wycofać). Po 6 godzinach walki - podczas których oddziały zastępowały się, by na chwilę odpocząć, opatrzyć rany, zmienić konie czy uzupełnić rynsztunek - zarysowała się przewaga wojsk polsko-litewskich. Niewątpliwie słabością wojsk zakonu, oprócz mniejszej niż przeciwnik liczby zbrojnych, była wielonarodowość. Goście zakonu, lennicy (np. chorągiew ziemi chełmińskiej, która poddała się na polu bitwy, a jej wódz został później za to ścięty przez Krzyżaków), najemnicy, nie mieli woli, by - jak Polacy czy Litwini - oddać życie w tej rozprawie. My walczyliśmy za ojczyznę. Wielki mistrz próbował jeszcze odwrócić losy batalii uderzeniem odwodu, ale nie zmieniło to sytuacji na polu bitwy. Polegli wszyscy dostojnicy zakonu, zdobyty też został obóz krzyżacki. Krzyżacy stracili ok. 10 tys. ludzi, a nasze straty były niewielkie. 10 dni po bitwie wojska polskie dotarły pod Malbork. Nie zdołały go zdobyć. Obrońcą stolicy, a w konsekwencji całego władztwa krzyżackiego był Henryk von Plauen, komtur ze Świecia. 1 lutego 1411 r. w Toruniu zawarto pokój. Jego warunki nie przyniosły zbyt wiele stronie zwycięskiej: ziemia dobrzyńska wróciła w granice Polski, a Litwa odzyskała Żmudź, ale tylko do śmierci Jagiełły i Witolda, potem miała wrócić do zakonu. Krzyżacy zapłacili też duży okup za uwolnienie jeńców. O pozostałych kwestiach spornych miał zadecydować arbitraż. Jednak zakon po Grunwaldzie się już nie podniósł, jego potęga została złamana, z czasem ziemie państwa krzyżackiego stały się lennem królów polskich. Dopełnieniem pierwszego pokoju toruńskiego był drugi pokój toruński z 1466 r. (po wygranej przez Polskę wojnie trzynastoletniej z zakonem).

Pamięć o zwycięstwie

Polacy zawsze pamiętali o wielkim zwycięstwie nad Krzyżakami. Na ziemiach polskich znajdujących się pod zaborami głośnym echem odbiły się krakowskie uroczystości 500. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Były one demonstracją patriotyzmu i miały dodać Polakom otuchy. Uczestniczyło w nich 150 tys. gości, m.in. Henryk Sienkiewicz i Ignacy Paderewski, jeden z głównych fundatorów pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. Po raz pierwszy publicznie wykonano „Rotę” Marii Konopnickiej.
Do sprawy Grunwaldu sięgała niejednokrotnie propaganda niemiecka. Rozbiory Rzeczypospolitej w XVIII wieku uznano za zemstę za rozbicie państwa krzyżackiego. Na początku I wojny światowej, w 1914 r., II Rzesza Niemiecka oficjalnie uznała zwycięstwo nad Rosjanami w drugiej bitwie pod Tannenbergiem za udany rewanż bitwy z 1410 r. Wódz III Rzeszy wykorzystywał propagandowo dziedzictwo krzyżackie, ale zakonników - którzy od 1929 r. zrzeszeni byli w odrodzonym, katolickim zakonie - zamknął w obozie zagłady w Dachau. W 1938 r. powstał spór w sprawie znaczka pocztowego przedstawiającego Jadwigę i Jagiełłę, u których stóp były miecze grunwaldzkie i krzyżacki szyszak. Niemcy zażądali usunięcia tych symboli. Po wybuchu powstania w Warszawie 1 sierpnia 1944 r. pierwszą bitwę pod Tannenbergiem, czyli Grunwald, przywołał Himmler w rozmowie z Hitlerem, dowodząc, że musi być zniszczona stolica narodu Polaków, który od setek lat, m.in. pod Grunwaldem, stał Niemcom na drodze na Wschód.
O ile oficjalna propaganda niemiecka i część historiografii pamiętały o porażce z 1410 r., to już dla przeciętnego Niemca z Rzeszy, dla którego dzieje zakonu krzyżackiego nie stanowiły szczególnie ważnego zagadnienia, kompleksy z tym związane nie miały znaczenia. Może o tym świadczyć choćby wydanie w Niemczech 9 różnych przekładów „Krzyżaków” Sienkiewicza.
Dziś pozostała pamięć o triumfie. Cieszą nas inscenizacje słynnej bitwy na polach Grunwaldu, zachwyca architektura Malborka i innych zamków krzyżackich na naszych ziemiach. Po rzetelną wiedzę o dziedzictwie Krzyżaków i ich roli w historii Polski może sięgnąć każdy z nas.

2010-12-31 00:00

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Monte Cassino

Niedziela w Chicago 22/2004

[ TEMATY ]

bitwa

avinashkunnath / Foter / Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)

Jednym z tych miejsc na świecie i w Europie, gdzie Polska powinna poszukiwać korzeni swojej wielkości, jest Monte Cassino. To tu znajduje się przepiękne opactwo benedyktyńskie, założone przez św. Benedykta w 529 r. Dzieje tego opactwa wpisane są bardzo mocno w historię chrześcijańskiej Europy. W średniowieczu było ono jednym z największych w Europie ośrodków piśmiennictwa, gdzie mnisi wierni swojej regule zakonnej ułożonej przez św. Benedykta, przypominającej o konieczności nie tylko modlitwy w życiu duchowym, ale także o studiach intelektualnych i pracy fizycznej ku czci Stwórcy (ora et labora), z ogromną, benedyktyńską cierpliwością przygotowywali manuskrypty, miniatury, a także przepiękne freski i mozaiki. Jest to miejsce bardzo drogie Polsce i Polakom. To tu znajduje się słynny cmentarz polski, niemy świadek wielkiej bitwy stoczonej z wojskami niemieckimi z okresu II wojny światowej o zdobycie Monte Cassino. Cmentarz ten został zbudowany w 1946 r. Zawiera 1051 mogił żołnierskich. Bitwa stoczona o to miejsce w maju 1944 r. była bardzo trudna i krwawa. Zwycięstwo odniósł tu II Korpus Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie dowodzony przez gen. Władysława Andersa. Monte Cassino, które wznosi się na szczycie masywu górskiego (516 m n.p.m.), było miejscem bardzo silnie bronionym przez Niemców, przez I Dywizję Strzelców Spadochronowych, jednostkę wyborową, świetnie przygotowaną, najlepszą z najlepszych. Skaliste wzgórza zostały pokryte przez nich licznymi umocnieniami. Doskonale były przez Niemców położone stanowiska obserwacyjne i punkty oporu, umocnione przez pancerne wieże, w których znajdowały się działa i karabiny maszynowe. Teren został otoczony przez sieć bunkrów betonowych, położone zostały także pola minowe, zasieki z drutu kolczastego, pułapki minowe. W styczniu 1944 r. alianci, których wojska wylądowały we Włoszech w lecie 1943 r., przystąpili do bitwy o Monte Cassino, którego zdobycie otwierało drogę na Rzym. 17 i 25 stycznia natarcie przeprowadziły korpusy: amerykański, brytyjski i francuski, ale poniosły ogromne krwawe straty. Następnie 15 lutego amerykańskie ciężkie bombowce otwarły drogę do nowego natarcia alianckiego, równocześnie obracając w ruinę klasztor Benedyktynów. Tym razem ponownie atakowali umocnienia niemieckie Nowozelandczycy i Hindusi, którzy także ponieśli wiele ofiar w ludziach. Kolejna, trzecia już bitwa o Monte Cassino rozpoczęła się miesiąc później. W zaciętych walkach, które trwały do 24 marca, brały udział dywizje: nowozelandzka i amerykańska. Jednak i one nie odniosły zwycięstwa. W sumie straty wojsk alianckich w okresie od 16 stycznia do 31 marca wyniosły 52 130 żołnierzy. Po tych niepowodzeniach, jeszcze w marcu, wojska alianckie rozpoczęły przygotowania do nowej ofensywy. Tym razem zwrócono się o pomoc do Polaków. Najtrudniejsze zadanie zostało powierzone II Korpusowi Polskiemu, na czele którego stał gen. Władysław Anders, jeden z najwybitniejszych wyższych dowódców Wojska Polskiego, uczestnik wojny o niepodległość Polski w latach 1918-1920 i II wojny światowej, m.in. więziony przez NKWD w Moskwie. Po wojnie w 1945 r., gdy za przyzwoleniem prezydenta USA Franklina Roosevelta i premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla oraz w wyniku ustaleń konferencji jałtańskiej Polska znalazła się w strefie wpływów Związku Radzieckiego, gen. Anders był ciągle oczerniany przez władze polskie. Osiedlił się na stałe w Londynie. Napisał swoje wspomnienia zatytułowane Bez ostatniego rozdziału. Nigdy nie powrócił do niepodległej Ojczyzny. Zmarł 12 maja 1970 r. II Korpus Polski utworzony został na Bliskim Wschodzie z żołnierzy armii polskiej ewakuowanej ze Związku Radzieckiego w 1942 r., a także Brygady Strzelców Karpackich. Liczył on w sumie 46 tys. żołnierzy oraz 224 działa i 180 czołgów. 24 marca 1944 r. gen. Oliver Leese, dowódca 8. Armii Brytyjskiej, w skład której wchodził II Korpus Polski, powiadomił gen. Andersa o decyzji dowództwa frontu włoskiego, by II Korpus wziął udział w nowej ofensywie, w celu zdobycia masywu i klasztoru Monte Cassino. Gen. Anders po naradzie z szefem sztabu płk. Kazimierzem Wiśniowskim podjął decyzję o wzięciu udziału w bitwie. W nocy z 25 na 26 kwietnia żołnierze polscy podjęli pierwsze działania i zluzowali brytyjską 78. Dywizję Piechoty. W bezpośrednim natarciu na Niemców 12 maja wzięło udział ok. 5 tys. żołnierzy, wspieranych ogniem przez 310 polskich i 108 brytyjskich dział. Jednak Niemcy nie dali się zaskoczyć. Ale II Korpus Polski podjął ponowną próbę zdobycia Monte Cassino. Główny szturm rozpoczął się 17 maja. Niemcy stopniowo zaczęli tracić swoje pozycje. Najcięższym okresem bitwy była noc z 17 na 18 maja. Już rankiem 18 maja do gen. Andersa i dowództwa zaczęły napływać radosne wieści. Najuporczywiej bronione przez Niemców pozycje zostały zdobyte i żołnierze niemieccy zaczęli się wycofywać. O godz. 10.30 na ruinach klasztoru zawisła biało-czerwona flaga. Straty II Korpusu Polskiego były ogromne. Straty bojowe w zabitych, rannych i zaginionych wyniosły od 11 do 31 maja 1944 r. 307 oficerów, 3892 szeregowych. Na cmentarzu pod klasztorem spoczęło 117 oficerów i 884 szeregowych. W bitwie o Monte Cassino wsławiła się m.in. 3. Dywizja Strzelców Karpackich, 5. Dywizja Strzelców Kresowych, a także zmotoryzowane pułki ułanów podolskich, karpackich i poznańskich. O wielkiej i jakże krwawej bitwie żołnierzy polskich na Monte Cassino przypomnia napis u stóp cmentarza: „Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie”. Miejsce to, tak bardzo drogie i bliskie Polakom, nawiedził Ojciec Święty Jan Paweł II 17 maja 1979 r. Powiedział wówczas m. in.: „Na Monte Cassino walczył żołnierz polski, tu ginął, tu przelewał swoją krew z myślą o Ojczyźnie, która dla nas tak bardzo umiłowana jest Matką właśnie dlatego, że miłość do niej tylu domaga się ofiar i wyrzeczeń”.
CZYTAJ DALEJ

Abp Wacław Depo z Watykanu: trzeba przyklęknąć, żeby stąd odchodzić świadkiem wiary

2025-09-28 17:40

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Monika Książek

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Na dziękczynną pielgrzymkę jubileuszową do Rzymu przybyło około 250 osób z archidiecezji częstochowskiej, w tym księża, osoby konsekrowane i świeccy. „Jesteśmy tu jako pielgrzymi nadziei. Cieszymy się ze spotkania z Ojcem Świętym i uzyskania jego błogosławieństwa” – powiedział abp Depo. Dziś metropolita częstochowski udziela portalowi niedziela.pl wywiadu - prosto z Watykanu.

Ks. Mariusz Bakalarz: Księże Arcybiskupie, dziś Msza z Ojcem Świętym na Placu Świętego Piotra. Za nami piękna pielgrzymka i przejście przez Drzwi Święte. Jakie wrażenia?
CZYTAJ DALEJ

Któż jak Bóg

2025-09-29 22:29

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W kolegiacie pw. św. Michała Archanioła w Ostrowcu Świętokrzyskim, która w Roku Jubileuszowym jest kościołem stacyjnym, Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz przewodniczył uroczystościom odpustowym ku czci patrona parafii. Wespół z Biskupem Eucharystię koncelebrowali księża prałaci i kanonicy kapituły kolegiackiej oraz przybyli kapłani z dekanatu Ostrowiec Świętokrzyski oraz Szewna na czele z ks. prał. Janem Sarwą, proboszczem parafii.

W homilii bp Nitkiewicz podkreślił rolę aniołów jako sług Boga i Jego posłańców, a szczególnie znaczenie św. Michała Archanioła. Zaznaczył, że świat bez Boga prowadzi do upadku człowieczeństwa, a wierni powinni bronić wiary i chrześcijańskich wartości w swojej ojczyźnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję