Zaczęło się od niepozornego mandatu drogowego, który wywołał ogólnonarodową dyskusję na temat francuskiej tożsamości. W kwietniu tego roku „drogówka” w Nantes zatrzymała Sandrine Mouleres, Francuzkę wyznania muzułmańskiego. Policjanci ukarali ją mandatem za jazdę w muzułmańskiej chuście, która ogranicza widoczność i tym samym sprawiała, że kierowca stwarzał zagrożenie na drodze. Mouleres uznała, że jest to sprawa polityczna i efekt planu francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, który chce zakazać noszenia muzułmanom chust.
W sprawę wmieszał się zaufany Sarkozy’ego, minister spraw wewnętrznych Brice Hortefeux, atakując męża Mouleres, Liesa Hebbadja, Algierczyka, który uzyskał francuskie obywatelstwo po ślubie z ukaraną mandatem kobietą. Minister oskarżył Hebbadja o poligamię i nadużywanie francuskiego systemu opieki społecznej. Ten, otoczony prawnikami i ochroniarzami, na specjalnym briefingu stwierdził, że legalną żonę ma jedną, a pozostałe kobiety, z którymi utrzymuje kontakt, to kochanki, a francuskie prawo nie zabrania przecież posiadania kochanek.
Minister Hortefeux nie akceptuje tego pokrętnego tłumaczenia i mówi o faktycznej poligamii, w której żyje od 16 do 20 tys. rodzin arabskich imigrantów z północnej Afryki. Domaga się również, żeby zmienić konstytucję i wprowadzić zapis, który takim imigrantom pozwalałby łatwiej odbierać francuskie obywatelstwo. Cały spór opisał „The Washington Post”.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu