Reklama

Święci i błogosławieni

Audiencja generalna, 27 stycznia 2010

Święty Franciszek z Asyżu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzisiaj chciałbym przedstawić postać Franciszka, prawdziwego „giganta” świętości, który nie przestaje fascynować wielu osób w każdym wieku i wszystkich religii.

„Narodziło się dla świata słońce”. Tymi słowami w „Boskiej Komedii” („Raj”, Pieśń XI) wielki włoski poeta Dante Alighieri mówi o narodzinach Franciszka, które nastąpiły pod koniec 1181 r. bądź na początku 1182 r. w Asyżu. Pochodzący z zamożnej rodziny - ojciec był kupcem bławatnym - Franciszek beztrosko spędził okres dojrzewania i młodość, hołdując rycerskim ideałom swoich czasów. W dwudziestym roku życia wziął udział w kampanii wojskowej i dostał się do niewoli. Rozchorował się i został zwolniony. Po powrocie do Asyżu rozpoczął się w nim powolny proces nawrócenia duchowego, które doprowadziło do stopniowego porzucenia światowego życia, jakie wiódł do tej pory. To wtedy doszło do znanych epizodów - spotkania z trędowatym, którego Franciszek, zsiadłszy z konia, ucałował na znak pokoju i przesłania Ukrzyżowanego w kościółku św. Damiana. Trzy razy Chrystus na krzyżu ożył i rzekł mu: „Franciszku, idź i napraw mój Kościół, który, jak widzisz, cały jest w ruinie”.


Ten prosty fakt - słowa Pana, usłyszane w kościele św. Damiana - kryje w sobie głęboką symbolikę.
Św. Franciszek wezwany jest od razu do naprawienia tego kościółka, lecz ruina tego budynku jest symbolem dramatycznej i niepokojącej sytuacji samego Kościoła w owym czasie, gdy powierzchowna wiara nie kształtuje ani nie przemienia życia, duchowieństwo jest mało gorliwe, miłość stygnie, a wewnętrzne zniszczenie Kościoła pociąga za sobą także rozkład jedności wraz z narodzinami ruchów heretyckich. Jednakże w centrum tego zrujnowanego Kościoła jest Ukrzyżowany i przemawia: wzywa do odnowy, nawołuje Franciszka do pracy fizycznej w celu konkretnej naprawy kościółka św. Damiana, symbolu głębszego powołania do odnowy samego Kościoła Chrystusowego, z jego radykalizmem wiary i z jego entuzjazmem miłości do Chrystusa. Wydarzenie to, do którego doszło najprawdopodobniej w 1205 r., nasuwa myśl o innym podobnym wydarzeniu - z 1207 r.: śnie papieża Innocentego III. Śniło mu się, że Bazylika św. Jana na Lateranie, matka wszystkich kościołów, wali się, a mały i nic nieznaczący zakonnik podtrzymuje ją plecami, by nie runęła. Warto zauważyć z jednej strony, że to nie papież przychodzi z pomocą, aby kościół się nie zawalił, lecz mały i niepozorny zakonnik, którego papież rozpoznaje we Franciszku, gdy ten go odwiedza. Innocenty III był potężnym papieżem, o wielkiej kulturze teologicznej i wielkich wpływach politycznych, a jednak to nie on odnawia Kościół, lecz mały i nic nieznaczący zakonnik: jest nim św. Franciszek, wezwany przez Boga. Z drugiej strony jednak trzeba zauważyć, że św. Franciszek nie odnawia Kościoła bez papieża czy wbrew niemu, ale wyłącznie w jedności z nim. Obie te rzeczywistości idą w parze: następca Piotra, biskupi, Kościół zbudowany na sukcesji apostolskiej i nowy charyzmat, jaki Duch Święty tworzy w tym momencie, aby odnowić Kościół. Dzięki wspólnym działaniom wzrasta prawdziwa odnowa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Powracamy do życia św. Franciszka. Ponieważ jego ojciec Bernardone zarzucał mu zbytnią hojność w stosunku do ubogich, Franciszek, w obecności biskupa Asyżu, w symbolicznym geście zrzucił z siebie okrycie, wyrażając w ten sposób zamiar wyrzeczenia się ojcowskiego dziedzictwa: tak jak w chwili stworzenia, Franciszek nie ma nic, tylko życie, które dostał od Boga, w którego ręce je składa. Później żył jak pustelnik do czasu, gdy w 1208 r. nastąpiło inne fundamentalne wydarzenie na drodze jego nawrócenia. Słuchając fragmentu Ewangelii Mateusza - mowy Jezusa do Apostołów, wysłanych z misją - Franciszek poczuł powołanie do życia w ubóstwie i oddania się przepowiadaniu. Przyłączyli się do niego inni towarzysze i w 1209 r. udał się on do Rzymu, aby przedłożyć papieżowi Innocentemu III projekt nowej formy życia chrześcijańskiego. Został po ojcowsku przyjęty przez tego wielkiego papieża, który, oświecony przez Pana, wyczuł boskie pochodzenie ruchu stworzonego przez Franciszka. Biedaczyna z Asyżu zrozumiał, że wszystkie charyzmaty otrzymane od Ducha Świętego należy oddać na służbę Ciału Chrystusa, którym jest Kościół; dlatego działał w pełnej jedności z władzą kościelną. W życiu świętych nie ma sprzeczności między charyzmatem proroctwa a charyzmatem władzy, a jeśli występuje jakieś napięcie, umieją oni cierpliwie poczekać na czas Ducha Świętego.

Reklama

W rzeczywistości niektórzy historycy XIX wieku, a nawet ubiegłego stulecia, starali się stworzyć za plecami Franciszka tradycji tzw. Franciszka historycznego, tak jak próbuje się stworzyć za Jezusem z Ewangelii tzw. Jezusa historycznego. Taki historyczny Franciszek nie byłby człowiekiem Kościoła, lecz człowiekiem związanym bezpośrednio i wyłącznie z Chrystusem, człowiekiem, który chciał dokonać odnowy ludu Bożego bez form kanonicznych i bez hierarchii. Prawda jest taka, że św. Franciszek pozostawał rzeczywiście w jak najbardziej bezpośrednim związku z Jezusem i ze słowem Bożym, za którym chciał iść „sine glossa” - takim, jakie jest w całym swym radykalizmie i prawdzie. Prawdą jest też, że początkowo nie zamierzał tworzyć zakonu z niezbędnymi formami kanonicznymi, lecz po prostu przez słowo Boże i obecność Pana chciał odnowić lud Boży, zgromadzić go znów na słuchaniu słowa i werbalnym posłuszeństwie Chrystusowi. Wiedział ponadto, że Chrystus nie jest nigdy „mój”, lecz zawsze „nasz”, że „ja” nie mogę mieć Chrystusa i budować „ja” przeciw Kościołowi, jego woli i jego nauczaniu, lecz tylko w jedności Kościoła, zbudowanego na sukcesji apostolskiej, odnawia się także posłuszeństwo wobec słowa Bożego.

Prawdą jest również to, że nie zamierzał tworzyć nowego zakonu, lecz jedynie odnowić lud Boży dla Pana, który nadchodzi. Zrozumiał jednak w cierpieniu i bólu, że wszystko musi mieć swój porządek, również prawo Kościoła niezbędne jest, by nadać kształt odnowie, i tak rzeczywiście wpisał się w pełni, całym sercem, we wspólnotę Kościoła, z papieżem i biskupami. Wiedział zawsze, że centrum Kościoła jest Eucharystia, gdzie Ciało Chrystusa i Jego Krew stają się rzeczywiście obecne. Przez kapłaństwo Eucharystia jest Kościołem. Tam, gdzie kapłaństwo, Chrystus i jedność Kościoła są razem, tylko tam mieszka także słowo Boże. Prawdziwy Franciszek historyczny jest Franciszkiem Kościoła i właśnie w ten sposób przemawia także do niewierzących, do wierzących innych wyznań i religii.

Reklama

Franciszek i jego bracia, coraz liczniejsi, osiedlili się w Porcjunkuli, jak nazywano kościół Matki Bożej Anielskiej - w miejscu najświętszym dla duchowości franciszkańskiej. Również Klara, młoda niewiasta z Asyżu, pochodząca z rodziny szlacheckiej, wstąpiła do szkoły Franciszka. Tak powstał drugi zakon franciszkański, Zakon Klarysek - inne doświadczenie, które miało przynieść wspaniałe owoce świętości w Kościele.
Także następca Innocentegoo III - papież Honoriusz III swoją bullą „Cum dilecti” z 1218 r. poparł wyjątkowy rozwój pierwszych braci mniejszych, którzy wędrowali, otwierając swe misje w różnych krajach Europy, a nawet w Maroku. W 1219 r. Franciszek otrzymał zgodę na to, by udać się do Egiptu i rozmawiać z muzułmańskim sułtanem Melekiem el-Kamelem, by głosić tam Ewangelię Jezusa. Pragnę podkreślić ten epizod z życia św. Franciszka, który jest bardzo aktualny. W czasach, gdy trwał konflikt między chrześcijaństwem a islamem, Franciszek, uzbrojony świadomie jedynie w swoją wiarę i w swoją osobistą skromność, skutecznie przemierzył drogę dialogu. Kroniki mówią nam o życzliwym i serdecznym przyjęciu, jakie zgotował mu muzułmański sułtan. Jest to wzór, z którego także dziś powinny brać przykład stosunki między chrześcijanami a muzułmanami: krzewić dialog w prawdzie, we wzajemnym szacunku i zrozumieniu (por. „Nostra aetate”, 3). Wydaje się też, że w 1220 r. Franciszek odwiedził Ziemię Świętą, rzucając w ten sposób ziarno, które miało przynieść bogate owoce: jego synowie duchowi uczynili bowiem z miejsc, w których żył Jezus, uprzywilejowane środowisko swojej misji. Z wdzięcznością myślę dziś o wielkich zasługach Kustodii Franciszkańskiej w Ziemi Świętej.

Reklama

Powróciwszy do Italii, Franciszek przekazał rządy w zakonie swemu wikariuszowi, br. Pietro Cattaniemu, podczas gdy papież powierzył kard. Ugolino, przyszłemu papieżowi Grzegorzowi IX, opiekę nad zakonem, który miał coraz więcej członków. Ze swej strony Założyciel, całkowicie oddany przepowiadaniu, które prowadził z wielkim powodzeniem, ułożył Regułę, zaaprobowaną następnie przez papieża.
W 1224 r. w pustelni Verny Franciszek widzi Ukrzyżowanego w postaci serafina i w czasie spotkania z ukrzyżowanym serafinem otrzymuje stygmaty; staje się w ten sposób jednym z Chrystusem Ukrzyżowanym: otrzymuje dar, wyrażający jego głębokie utożsamienie się z Panem.
Śmierć Franciszka - jego „transitus” - nastąpiła wieczorem 3 października 1226 r. w Porcjunkuli. Po udzieleniu błogosławieństwa swym duchowym synom zmarł, rozpostarty na gołej ziemi. W dwa lata później papież Grzegorz IX zaliczył go do grona świętych. Wkrótce potem została wzniesiona w Asyżu wielka bazylika ku jego czci, będąca po dziś dzień celem niezliczonych pielgrzymów, którzy mogą czcić grób Świętego i podziwiać freski Giotta - malarza, który wspaniale ukazał życie Franciszka.

Powiedziano, że Franciszek reprezentuje „alter Christus” (drugiego Chrystusa), gdyż był rzeczywiście żywą ikoną Chrystusa. Nazywano go także „bratem Jezusa”. Był to w istocie jego ideał: być jak Jezus; rozważać Chrystusa Ewangelii, kochać Go mocno, naśladować Jego cnoty. Chciał zwłaszcza nadać podstawową wartość ubóstwu wewnętrznemu i zewnętrznemu, ucząc go także swych synów duchowych. Pierwsze błogosławieństwo z Kazania na Górze - „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3) - znalazło świetliste urzeczywistnienie w życiu i w słowach św. Franciszka. Zaprawdę, Drodzy Przyjaciele, święci są najlepszymi interpretatorami Biblii; to oni, wcielając w swym życiu Słowo Boże, czynią je bardziej niż kiedykolwiek atrakcyjnym, tak iż rzeczywiście przemawia ono do nas. Świadectwo Franciszka, który ukochał ubóstwo, aby iść za Chrystusem z całkowitym oddaniem i wolnością, jest w dalszym ciągu również dla nas wezwaniem do pielęgnowania ubóstwa wewnętrznego, aby wzrastać w zaufaniu Bogu, łącząc także umiarkowany styl życia z zachowaniem dystansu wobec dóbr materialnych.

Reklama

We Franciszku miłość do Chrystusa wyraża się w sposób szczególny w adoracji Najświętszego Sakramentu Eucharystii. W źródłach franciszkańskich można przeczytać wzruszające wyrażenia, jak to: „Niech cała ludzkość się lęka, niech drży cały wszechświat i niebo niech nie posiada się z radości, gdy na ołtarzu, w ręku kapłana, jest Chrystus, Syn Boga żywego. O cudowna łasko! O pokorna wzniosłości, że Pan wszechświata, Bóg i Syn Boży, tak się ukorzył, ukrywając się dla naszego zbawienia pod skromną postacią chleba” (Franciszek z Asyżu, „Pisma”, Padwa 2002, s. 401).
W trwającym obecnie Roku Kapłańskim chciałbym także przypomnieć zalecenie, skierowane przez Franciszka do kapłanów: „Gdy zechcą odprawiać Mszę św., czyści w sposób czysty, niech sprawują ze czcią prawdziwą ofiarę Najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Franciszek z Asyżu, „Pisma”, s. 399). Franciszek okazywał zawsze wielki szacunek kapłanom i polecał, aby zawsze ich szanowano, nawet wówczas, gdy osobiście byli mało tego godni. Jako uzasadnienie tego głębokiego szacunku przyjmował on fakt, że otrzymali oni dar konsekrowania Eucharystii. Drodzy Bracia w kapłaństwie, nie zapominajmy nigdy tego nauczania: świętość Eucharystii wymaga od nas bycia czystymi, życia w sposób spójny z Tajemnicą, którą sprawujemy.
Z miłości do Chrystusa rodzi się miłość do osób, jak również do wszystkich stworzeń Bożych. Oto inna cecha charakterystyczna dla duchowości Franciszkowej: poczucie powszechnego braterstwa i umiłowanie stworzenia, które natchnęło go do słynnej „Pieśni słonecznej”. Jest to przesłanie bardzo aktualne. Jak przypomniałem o tym w swej ostatniej encyklice „Caritas in veritate”, zrównoważony jest tylko taki rozwój, który szanuje stworzenie i nie szkodzi środowisku (por. nn. 48-52), a w orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Pokoju podkreśliłem, że również budowa mocnego pokoju wiąże się z poszanowaniem stworzenia. Franciszek przypomina nam, że w stworzeniu ujawnia się mądrość i życzliwość Stwórcy. Zaplanował On przyrodę jako język, w którym Bóg przemawia do nas, w którym rzeczywistość staje się przejrzysta i my możemy mówić o Bogu i z Bogiem.

Drodzy Przyjaciele, Franciszek był wielkim świętym i radosnym człowiekiem. Jego prostota, jego pokora, jego wiara, jego umiłowanie Chrystusa, jego dobroć w odniesieniu do każdego mężczyzny i każdej kobiety czyniły go radosnym w każdej sytuacji. Między świętością a radością istnieje bowiem głęboki i nierozerwalny związek. Pewien pisarz francuski powiedział, że na świecie jest tylko jeden smutek: ten, że nie jesteśmy świętymi, to znaczy, że nie jesteśmy blisko Boga. Spoglądając na świadectwo św. Franciszka, rozumiemy, że to właśnie jest tajemnica prawdziwej szczęśliwości: stawać się świętymi, bliskimi Bogu!
Niech Maryja Panna, tak czule umiłowana przez Franciszka, wyjedna nam ten dar. Zawierzmy się Jej słowami Biedaczyny z Asyżu:
„Święta Maryjo, Dziewico, wśród niewiast na świecie nie urodziła się podobna Tobie, Córko i Służebnico najwyższego Króla, Ojca niebieskiego, Matko Najświętszego Pana naszego Jezusa Chrystusa, Oblubienico Ducha Świętego: módl się za nami (...) do Twego Najświętszego, Umiłowanego Syna, Pana i Mistrza” (Franciszek z Asyżu, „Pisma”, s. 163).

Z oryginału włoskiego tłumaczył o. Jan Pach OSPPE

2010-12-31 00:00

Ocena: +27 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odpust w Dolinie św. Franciszka w Toporowie

W parafii św. Franciszka z Asyżu w Toporowie 4 września biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski przewodniczył uroczystej Mszy św. odpustowej.

Marian Florek

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Magdalena Guziak-Nowak: wszystkie ręce na pokład dla ochrony życia dziecka nienarodzonego

2024-05-04 09:55

[ TEMATY ]

pro life

Adobe.Stock

- Jestem przeciw aborcji, ponieważ po pierwsze nie wolno zabijać niewinnych dzieci, a po drugie kobiety zasługują na dobrą, konkretną, realną pomoc w rozwiązaniu ich prawdziwych problemów, z którymi czasami w ciąży muszą się borykać, a nie na taką tanią alternatywę, która do końca życia pozostanie wyrwą w sercu - mówi Magdalena Guziak-Nowak, sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, dyrektor ds. edukacji.

Pani Magdalena wraz z mężem Marcinem wygłosiła 2 maja konferencję nt. „Każde życie jest święte i nienaruszalne” w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w ramach comiesięcznych modlitw w intencji rodzin i ochrony życia poczętego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję