Reklama

Przesłanie z Madrytu

Ręka, która wprawia w ruch kołyskę, porusza światem.
Rainer Maria Rilke

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W tym pierwszym w nowym roku spotkaniu z Czytelnikami „Niedzieli” chciałbym podzielić się ubogaceniem, którego doświadczyłem podczas spotkania rodzin w Madrycie, zorganizowanego przed kilkoma dniami z inicjatywy kard. Rouco Varela i Drogi Neokatechumenalnej z jej założycielem - Kiko Argüello na czele.
Temat rodziny zajmuje dzisiaj umysły wielu ludzi na całym świecie. Jedni chcą ją zniszczyć, burząc jej naturalne fundamenty, inni bronią jej wartości. Dla ludzi odpowiedzialnych problem umierania Europy, a po części i całego świata zachodniego - bo przecież to zjawisko przenosi się na inne kontynenty - jest oczywisty i niepokojący. Niestety, nie jest zrozumiałe, dlaczego ludzie mający wielkie możliwości medialne nie biją na alarm. Dlaczego oczywiste fakty przemilcza się, więcej - okłamuje się ludzi tak bzdurnymi informacjami i rzekomo naukowymi hipotezami, jak ta ostatnia - o konieczności zmniejszenia liczby ludności o jeden miliard, aby w ten sposób zmniejszyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery, co - zdaniem owych pseudonaukowców - miałoby być jedynym ratunkiem w obliczu globalnego ocieplenia.

Czerwone światło

Wróćmy jednak do refleksji poważnych i wartych zastanowienia. Może gwarantem zachowania gatunku ludzkiego na świecie jest wskaźnik 2,1 dziecka na małżeństwo. Wskaźnik 1,6 oznacza stan alarmowy: społeczeństwo o takim wskaźniku może ulec samoistnej zagładzie. Parametr 1,3 ujawnia niezbitą prawdę o tym, że taka populacja już się nie podniesie, nie ma siły witalnej, by umierających zastąpić młodymi.
Według tych wskaźników, obraz Starego Kontynentu rysuje się dramatycznie, żeby nie powiedzieć apokaliptycznie - Europa zwyczajnie umiera. Polska w bezmyślnym pędzie przechwytywania wszystkiego z Zachodu uplasowała się na przedostatnim miejscu pod względem przyrostu naturalnego z wyrokiem biologicznego zaniku. Nasz parametr to 1,2. Wyprzedza nas jedynie Hiszpania ze swoim wskaźnikiem 1,1, co nie jest żadną pociechą. Sytuacja jest zatem dramatyczna. Stąd ludzie myślący, ale i bogatsi duchowo podejmują kroki mające na celu uświadomienie zagrożenia. Temu miało służyć spotkanie w Madrycie, które mimo niesprzyjającej pogody zgromadziło blisko milion osób, w tym wielu kardynałów, biskupów, a przede wszystkim wielodzietne rodziny neokatechumenalne z całej Europy (z Polski przybyło ponad 600 osób).
Wiemy dobrze, że umieranie Europy powoduje napływ emigrantów z krajów muzułmańskich i z kontynentu afrykańskiego. Jak dotychczas, podejmują oni posługi jakby służebne przy ludziach starych i chorych, których jedno dziecko nie ma możliwości otoczyć opieką. Rzeczą oczywistą jest, że w pewnym momencie ludzie ci przejmą także ważne strategicznie miejsca w konkretnym kraju, co zresztą jest już widoczne np. w Kanadzie, Francji czy w Niemczech.
Emigrantami „ratują się” również Stany Zjednoczone, ale problem rośnie, bo przecież ci ludzie, którzy byli wychowani w pewnych standardach życiowych, koniecznie muszą skorzystać z pomocy biedniejszych, a tymi biedniejszymi są dzisiaj ludzie z Azji czy Afryki, często muzułmanie, którzy na szczęście kochają życie i mają liczne rodziny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Będziecie świadkami

Manifestacja i modlitwa w Madrycie to kolejna - czwarta już okazja do spotkania, ukazującego, że i w Europie są chrześcijańskie rodziny wielodzietne i że kolejne dziecko nie jest uważane za „nieszczęście”, ale przyjmowane jest z miłością. Manifestacja ta była także wyrazem odpowiedzialności za losy rodziny jako takiej, za Kościół na naszym kontynencie i za losy Europy. Byłem zdumiony niektórymi świadectwami, np. zaproszono nas, żebyśmy zwiedzili Muzeum Prado. Dyrektor tego jednego z najbardziej znaczących na świecie muzeów, człowiek wykształcony, należy do wspólnoty neokatechumenalnej, ma siedmioro dzieci, oczekuje z żoną na ósme. Jego najstarszy syn ma 21 lat, jest już żonaty i oczekuje z żoną drugiego dziecka. Dyrektor muzeum wraz z żoną podjęli zobowiązanie, że wyruszą jako wędrowni katechiści do Afryki głosić Ewangelię, dawać świadectwo prawdy o Bogu Żywym. Zostawiają zdobytą karierę, staną się ubodzy, bo będzie ich utrzymywała wspólnota Drogi Neokatechumenalnej, kiedy oni będą głosić to, o czym mówi im sumienie, do czego się zapalili przez modlitwę i co rozeznali sercem. Potrzebne są takie radykalne świadectwa, bo nie nawraca się ludzi argumentami, logiką poprawnego myślenia, tylko łaską, miłością i świadectwem życia.
Człowiek rozwija się jako jednostka, ale potrzebuje do swego rozwoju innych ludzi. Środowisko wyzwala lub usypia geniusza w jednostce. Każdy z nas jest istotą społeczną i ilekroć będzie się zamykał, redukował relacje z innymi ludźmi, tyle razy będzie ponosił ryzyko utracenia zachowań pozytywnych. Prawdziwy, twórczy rozwój musi się odbywać we wspólnocie, w społeczeństwie. Również wiary nie można realizować tylko w wymiarze indywidualnym - ja i Pan Bóg - w tę relację musi być wpisany drugi człowiek, Kościół i świat. Nie tylko rodzina, ale także poszerzone środowisko, bo człowiek żyje nie tylko w czterech ścianach, wszędzie tam, gdzie jest, musi się uczyć i z innymi dzielić atmosferę życzliwości dla prawdy, dobra, piękna, drugiego człowieka i natury, atmosferę współczucia dla cierpiących, prześladowanych. Żeby temu sprostać, koniecznie trzeba przekraczać swój egoizm, wychodzić poza indywidualny cel, poszerzać charakter oczekiwań, a do tego potrzebna jest wspólnota. Pan Jezus też nie posyłał jednego apostoła, aby przepowiadał dobrą nowinę o zbawieniu - słał ich po dwóch, trzech.
W szczególnie groźnych dla ludzkości sytuacjach istnieje potrzeba wyjścia poza zaścianek domowego myślenia i reagowania, kiedy stwierdzamy: owszem, to wszystko, co słyszymy, jest prawdą, groźną prawdą, ale nas to nie dotknie, nasza rodzina jest bezpieczna. Wrogom porządku Bożego na świecie o to chodzi. Zresztą zawsze o to chodziło - ustanowić swój własny porządek, narzucić swoje zasady wolności i zniewolenia, dobra i zła, zamknąć Kościół i ludzi stających w obronie świata wartości zrodzonego z Objawienia w kruchcie lub, co gorsze, ośmieszyć ich jako szowinistów, dewotów czy wsteczników.
W duszpasterskim roku przeżywanym pod hasłem: „Bądźmy świadkami Miłości” trzeba wyławiać świadków i posyłać ich po dwóch i trzech, aby byli obecni w różnych sytuacjach i świadczyli o tym, że Jezus żyje i daje nowe życie. Wspomniana hiszpańska rodzina dyrektora Muzeum Prado bierze na serio zalecenie Jezusa o potrzebie ewangelizacji, ale to zalecenie dotyczy i nas - wszędzie tam, gdzie jesteśmy, bądźmy świadkami Jezusa przez słowo, postawę, czyn.

Szukając drogowskazów

Uważam, że apostolstwo winno w tym roku iść dwoma nurtami. Z jednej strony winna to być modlitwa i wspieranie wszelkiego rodzaju apeli, manifestacji, jak choćby trwającej nieustannie krucjaty modlitwy u bram sumienia ludzi, a także wobec praw aborcyjnych czy promujących niemoralne eksperymenty in vitro. Z drugiej strony - wysiłek budzenia aktywności u ludzi nauki, kultury. Niech udzielą prostym ludziom swojego głosu, także protestu, ale nade wszystko niech głoszą pozytywny wymiar wartości życia.
Opowiadano mi o lekarce, która świadomie jako specjalizację wybrała ginekologię, aby, jak twierdzi, dać odpór tym wszystkim bzdurom, które bezkarnie głoszą zwolennicy aborcji, wolnej miłości i innych form deprawacji. Mogła studiować spokojniejszy dział medycyny, ale posłuchała głosu Ducha Świętego, który chce z niej uczynić narzędzie swojej obecności w świecie ludzkich sumień.
I jeszcze jedna uwaga - nie godzi się zniechęcać. Musimy ciągle pamiętać, że tkwimy w wielkiej wyrwie intelektualnej, jaką przez dwa pokolenia „zafundował” społeczeństwu w Polsce komunizm, a którego dziedzictwo przejął agresywny liberalizm. Totalitarny przymus oduczył ludzi, a właściwie odebrał im możliwość wolnego wyrażania swoich poglądów, przekonań. Musimy niestrudzenie odrabiać te straty.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fatima: z gajów oliwnych należących do sanktuarium pozyskano w 2023 roku 13 ton oliwy

2024-04-26 19:58

[ TEMATY ]

Fatima

oliwa

gaj oliwny

Ks. dr Krzysztof Czapla

Z położonych na terenie Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie, w środkowej Portugalii, gajów oliwnych pozyskano w 2023 roku około 13 ton oliwy, podały władze tego miejsca kultu, na terenie którego znajdują się tysiące drzew oliwki europejskiej.

Jak poinformowała Patricia Duarte z władz portugalskiego sanktuarium, w minionym roku zanotowano mniejsze zbiory oliwek, co było równoznaczne ze zmniejszeniem pozyskanej ilości oliwy z pierwszego tłoczenia. Dodała, że w latach najlepszego urodzaju z należących do sanktuarium fatimskiego gajów pozyskiwano rocznie surowiec, z którego wytwarzano do 30 litrów oliwy. Duarte sprecyzowała, że oliwa kierowana jest w Fatimie do placówek należących do sanktuarium i służy miejscowym placówkom przyjmującym pielgrzymów na ich własne potrzeby.

CZYTAJ DALEJ

Siedlce: Pogrzeb dzieci utraconych

2024-04-26 18:01

[ TEMATY ]

pogrzeb

dzieci utracone

Siedlce

Magdalena Pijewska

- Jeśli rodzicami byliście przez pięć czy dziesięć minut, to rodzicami zostaliście na wieczność - wskazał ks. kanonik Jacek Sereda podczas Mszy św. w katedrze siedleckiej. Dziś odbył się pogrzeb 20 dzieci. Podczas liturgii modlono się dar pokoju i nadziei dla rodziców przeżywających ból po stracie dziecka.

Ks. Jacek Sereda, w nawiązaniu do odczytanej Ewangelii, wskazał, że bardzo ważne jest przeżycie okres żałoby, smutku. - To jest czas na nasz żal i łzy; ale Pan Jezus mówi do nas „nie trwóż się”. To mówi Ten, który Zmartwychwstał, jest zwycięzcą nad śmiercią - wskazał ks. Sereda.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję