Reklama

Banki zagraniczne przyspieszyły kryzys

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kraje z naszej części Europy odczuwają skutki kryzysu gospodarczego coraz dotkliwiej. Dzieje się tak, mimo że zarzewie kłopotów powstało za oceanem. Na skutek globalizacji i przede wszystkim swobodnego przepływu kapitału choroba bardzo szybko przeniosła się w inne regiony. W tym w bardzo istotny dla Polski obszar Europy Środkowo--Wschodniej. Ekonomia tych krajów, mimo znacznego wzrostu w ostatnich latach, zaczęła ostro hamować. Przyczyniło się do tego spekulacyjne zachwianie kursów poszczególnych walut. Poprzez manipulacje na giełdach i rynkach pieniężnych przerzucono znaczną część kosztów kryzysu z USA i Europy Zachodniej na te znacznie biedniejsze państwa. Kluczową rolę w tym procesie przenoszenia choroby odegrały duże banki zachodnie.

Dominacja banków zagranicznych

Po załamaniu się na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku systemu komunistycznego państwa Europy Środkowo-Wschodniej rozpoczęły żmudny i - jak się później okazało - bardzo kosztowny proces przejścia z gospodarki centralnie planowanej z dominującą własnością państwową na gospodarkę wolnorynkową z wiodącą własnością prywatną. Nieodłącznym elementem tych przekształceń było sukcesywne otwieranie rynku na produkty i inwestycje z krajów zachodnich o już rozwiniętej gospodarce kapitalistycznej. Towarzyszyła temu prywatyzacja, czyli rozdysponowywanie własności państwowej. Jako jeden z pierwszych temu procesowi został poddany sektor bankowy. Działo się to pod dużą presją ze strony zachodnich doradców ekonomicznych i rządów.
Kraje z tej części Europy chciały jak najszybciej związać się ze strukturami euroatlantyckimi zarówno na poziomie gospodarczym (Unia Europejska), jak i militarnym (NATO). Aby to osiągnąć, musiały się podporządkować regułom narzuconym przez państwa, które wiodły prym w tych organizacjach międzynarodowych. Prywatyzacja bankowości była więc swoistym łupem do zdobycia dla dużych zachodnich instytucji finansowych. Przypominało to trochę podział nowo odkrywanych terytoriów w XVI-XVIII wieku między mocarstwa kolonialne.
W tym podziale bankowości w naszym regionie uczestniczyły m.in.: z USA - Citigroup i AIG; z Niemiec - Commerzbank, Deutsche Bank, BayernLG; z Francji - Societe Generale, BNP Paribas, Credit Agricole; z Włoch - Unicredit, Intesa Sanpaolo; z Belgii - KBC i Fortis Bank; z Holandii - ING; z Austrii - Erste i Raiffeisen oraz Szwecji - Swedbank, SEB i Nordea.
W efekcie na koniec 2008 r. procentowy udział banków zagranicznych w sektorach finansowych prawie wszystkich krajów z regionu wyniósł ponad 50 proc. Prawie całą bankowość, ponad 90 proc., kapitałowi zewnętrznemu oddano w Estonii (98 proc.), Czechach (97 proc.), Słowacji (96 proc.), Bośni i Hercegowinie (91 proc.) i Chorwacji (90 proc.). Tylko niewiele mniej oddano na Litwie (88 proc.), w Bułgarii i Serbii (po 75 proc.) oraz na Węgrzech (68 proc.) i w Polsce (67 proc.). Nieco ponad połową bankowości kapitał zagraniczny dysponuje na Łotwie (56 proc.) i w Rumunii (55 proc.). Jedynym krajem z dawnego bloku wschodniego, który nie uległ tej tendencji, jest Rosja. W 2006 r. (tylko takimi danymi dysponujemy) udział instytucji zagranicznych w sektorze bankowym tego kraju wyniósł zaledwie 12 proc. (!!!).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Spekulują, pogłębiając kryzys

W negatywnych zjawiskach na rynkach walutowych tych krajów aktywną rolę odegrały właśnie banki zachodnie. Już dzisiaj wiemy, że w spekulacyjnym obniżaniu wartości złotówki brały udział amerykańskie banki: JP Morgan i Goldman-Sachs. Ten ostatni zatrudnił do pomocy w operowaniu na polskim rynku m.in. byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza i byłego ministra finansów Marka Gronickiego. Co robiły w tym zakresie inne banki, być może dowiemy się wkrótce, a być może na długo zostanie to tajemnicą.
Z kolei aktywną rolę w przekonywaniu polskich firm do zawierania umów na opcje walutowe odegrały austriacki Rieffaisen i włoski Unicredit, właściciel Pekao SA. Ale ta lista zapewne jest dużo dłuższa. Podobnie we wszystkich pozostałych krajach regionu. Zjawisko spekulacyjnego ataku na narodową walutę albo już wystąpiło, albo należy się spodziewać, że wystąpi wkrótce. Udział w tym procederze banków zagranicznych jest oczywisty. Starając się zrekompensować straty na swoich macierzystych rynkach, w USA lub w Europie Zachodniej, posuwają się w naszym regionie do działań niegodnych, ale - jak polskie i węgierskie doświadczenie uczy - dość skutecznych. A że przy tym zamieszanie przenosi się na dotąd w miarę spokojne kraje, które nie ponoszą winy za ich kłopoty, nie ma znaczenia.
Najgorsze jest jednak to, że mimo iż banki te w krajach regionu nie mają większych trudności ze ściąganiem udzielonych pożyczek, praktycznie wstrzymały akcję kredytową. Banki-matki, mając kłopoty na własnym terenie, ograniczają aktywność zagranicznych oddziałów. Tym samym pogłębiają zjawisko kryzysu w realnej gospodarce krajów, gdzie te oddziały się znajdują. Przemysł bowiem nie mając środków na zakupy zaopatrzeniowe, wstrzymuje produkcję.

Ale i tak dostaną pomoc

Mimo tej niechlubnej roli, jaką banki zagraniczne odegrały w Europie Środkowo-Wschodniej, 27 lutego br. międzynarodowe instytucje finansowe: Bank Światowy, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Europejski Bank Inwestycyjny przyjęły specjalny program pomocy dla banków działających w naszym regionie. Przeznaczono na ten cel łącznie 24,5 mld euro. Większość tej kwoty ma być skierowana na niskooprocentowane kredyty i gwarancje dla banków. Około 11 mld euro natomiast ma trafić do małych i średnich firm w postaci preferencyjnych kredytów. Oczywiście, także za pośrednictwem banków operujących w tych krajach.
Oficjalnym powodem udzielenia tej pomocy jest chęć odblokowania kanałów kredytowania działalności gospodarczej. Warto zaznaczyć, że pomoc ta pochodzi ze środków publicznych, gdyż inicjujące ją instytucje finansowe uzyskują kapitał ze składek krajów członkowskich, w tym także Polski i pozostałych nowych członków UE.
Kraje zachodnie popierają taki sposób udzielania pomocy Europie Środkowo-Wschodniej, gdyż w rzeczywistości trafia ona do ich banków odgrywających dominującą rolę w państwach z tej części Starego Kontynentu.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Kapucyn o imieniu Pio

[ TEMATY ]

O. Pio

Archiwum "Głosu Ojca Pio"

Stygmatyk z Pietrelciny znany jest powszechnie jako charyzmatyczny spowiednik i wybitny kierownik duchowy. Na sprawowane przez niego Msze święte przybywały tłumy. Był także zakonnikiem, bratem mniejszym kapucynem. Czym charakteryzowało się jego podejście do zakonu, w którym wzrastał duchowo, cierpiał i umarł szczęśliwy?

Francesco (Franciszek) Forgione – przyszły Ojciec Pio – dzięki danym mu od Boga duchowym wizjom, jeszcze przed wstąpieniem do zakonu zrozumiał, że jego życie będzie walką, duchową walką z wrogiem zbawienia i nieprzyjacielem człowieka – diabłem. Jednakże w kampanii tej zajął miejsce po stronie Zwycięzcy, a poprzez mistyczne widzenia poznał także, że zawsze może liczyć na Boże wsparcie, które wyprowadzi go z każdej trudności.

CZYTAJ DALEJ

Piłkarski PP - triumf Wisły Kraków

2024-05-02 18:56

[ TEMATY ]

piłka nożna

Puchar Polski

PAP/Marcin Bielecki

Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

Piłkarze Wisły Kraków po raz piąty w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym w Warszawie pokonali Pogoń Szczecin 2:1 po dogrywce. Wcześniej "Biała Gwiazda" zdobyła to trofeum w latach 1926, 1967, 2002 i 2003.

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2 po dogr. (1:1, 0:0).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję