Reklama

Trudno nie wierzyć w nic

Niedziela Ogólnopolska 13/2009, str. 18-19

Archiwum „Raz, Dwa, Trzy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla Adama Nowaka i jego kolegów z zespołu „Raz, Dwa, Trzy” ubiegły rok był pracowity i owocny. Zespół dostał dwa muzyczne Fryderyki i choć koncert gonił koncert, po kilku latach przerwy przygotował nową autorską płytę.
Płyta, która ma się wkrótce pojawić, będzie szczególnie ważna. - Po nagraniach piosenek Osieckiej i Młynarskiego mówiono, że jesteśmy specjalistami od cudzych utworów. A my pracujemy także nad własnymi - mówi Adam Nowak.
Sporo swoich pomysłów - jak podkreśla lider „Raz, Dwa, Trzy”- odsunęli w czasie. - Nie chcemy seryjnie produkować płyt. Piosenki powinny powstawać z potrzeby serca - tłumaczy.
Na poprzedni autorski krążek „Trudno nie wierzyć w nic” też trzeba było długo czekać, ale warto było. Zawierał - mógł pisać potem jeden z recenzentów - „wszystko to, co w «Raz, Dwa, Trzy» lubimy najbardziej”.

Rodzinne hobby

Muzykowanie zawsze było rodzinnym hobby Nowaków. Byli bardzo muzykalni: mama grała na fortepianie (przestała po urodzeniu pierwszego dziecka), grał i śpiewał tata - z zawodu biochemik, świetnym skrzypkiem był jego dziadek. Adam nauczył się grać, podpatrując kiedyś siostrę i brata, potem grając razem z nimi dla przyjaciół.
Droga Adama Nowaka do kariery muzyka, do „Raz, Dwa, Trzy” i na listy płytowych bestsellerów była jednak długa i kręta. „Potrafiłbyś się przestawić na coś innego niż poezja, muzyka i występy?” - zapytał kiedyś dziennikarz Adama. - Chyba tak. Robiłem przecież już wiele rzeczy: byłem garderobianym, kelnerem, roznosiłem mleko i kopałem rowy - odpowiedział.
Najpierw był „gastronomik”, w rodzinnym Poznaniu, w którym uczył się zawodu kelnera. Z przekory wobec rodziców, którzy posłali go do liceum, a jemu tam bardzo się nie podobało. - Zawodówkę wymyśliłem, bo liczyłem, że da mi samodzielność, na której mi zależało - opowiadał po latach. Nawet się nie obejrzał - twierdzi - jak został kelnerem-czeladnikiem i zaczął pracować w hotelu „Poznań”.
Maturę zrobił jako dwudziestokilkulatek, co było spowodowane - twierdzi - przeciąganiem wszystkiego, byle uciec przed ludowym wojskiem. Próbował dostać się na studia aktorskie we Wrocławiu, ale bez skutku. Studiował za to pedagogikę kulturalno-oświatową w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze. Związał się tam wtedy z kabaretami - był aktorem kabaretów „Drugi Garnitur” i „Grupy Działań Odurzających - Kibuc”, współpracował z popularnym kabaretem „Potem”. Grał w skeczach i śpiewał. I poznał ludzi, z którymi do dziś gra w „Raz, Dwa, Trzy”.
Kabaret z czasem przestał go bawić. - Wiedziałem, że nie potrwa to długo. To była za wąska i jednostronna formuła, a na dodatek przestało mnie to śmieszyć - opowiada. Po odejściu z kabaretu zaczął grać na gitarze i pisać piosenki. Wkrótce, razem z kolegami ze studiów, założyli zespół. Zaczęły się koncerty, nie było czasu na dalsze studiowanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jedna z twarzy

Piosenka autorska, poezja śpiewana, pop dla ambitnych, rock dla ambitnych, a nawet liryczny pop w znakomitym wydaniu… Twórczość Adama Nowaka i jego zespołu wielokrotnie próbowano zaszufladkować. I najczęściej to się nie udawało. Sam Nowak też lubi się wymykać szufladom i recenzjom. Twierdzi, że on i „Raz, Dwa, Trzy” grają i śpiewają… piosenki.
- Kiedyś nasza muzyka nosiła nazwę „happy spirit”. Później nasz gitarzysta Jarek Treliński wymyślił nazwę „bridge music”, czyli muzyka - pomost między czymś a czymś. W zależności od tego, co chciał akurat połączyć - mówi półżartem Nowak. - Być może gramy trochę piosenkę autorską, choć ta jest przecież bardziej literacka.
Gdy w 1990 r. powstały właśnie zespół „Raz, Dwa, Trzy” wygrał Studencki Festiwal Piosenki, jego muzyczna kariera stała się bardzo realna. Niedługo potem nagrali pierwszą płytę. - Wydaliśmy ją właściwie sami, zrzuciliśmy się. Było tysiąc „naleśników” (płyt analogowych) i 3 tys. kaset. Sami je pakowaliśmy w koperty, rozwoziliśmy - wspomina Adam Nowak. - Nie zarobiliśmy na tym wcale. Ale sympatycznie jest dziś słyszeć, że w internecie płyta kosztuje 500 zł!
Jacek Kaczmarski, poproszony o kilka słów na okładkę tej płyty, napisał, że podoba mu się, ale… nie wszystko. Nowakowi zresztą dziś też nie wszystko z tej płyty się podoba. - Ale choć może jeszcze nie wiedziałem, co chcę grać, wiedziałem już, czego grać nie chcę - mówi lider „Raz, Dwa, Trzy”. - Dopiero po nagraniu tamtej płyty zaczęliśmy się naprawdę rozwijać. Na drugiej sporo już było nowych brzmień i naszych poszukiwań.
Sam szybko stawał się liderem i rozpoznawalną twarzą zespołu. Do dziś twierdzi jednak, że siłą „Raz, Dwa, Trzy” jest to, że grają i potrafią grać zespołowo. - Piszę teksty i komponuję część muzyki, ale jakby koledzy chcieli, to mogliby mnie zwolnić. Nie jestem właścicielem zespołu. Jestem jedną z jego twarzy - twierdzi.

Reklama

Słowa wiele znaczą

Ważne były słowa Wojciecha Waglewskiego, z którym od czasu do czasu grają i współpracują. Starszy kolega, świetny muzyk, mówił im: - Róbcie kariery, ale grajcie też dobrą muzykę i mądre piosenki.
- Kiedy piszę piosenkę, chciałbym napisać ją tak, żeby składała się z bardzo prostych słów, które jednak wiele znaczą. Żeby nie można ich było zapomnieć. Jeśli mi się to uda, jestem bardzo szczęśliwy - mówił lider „Raz, Dwa, Trzy”.
Szczęśliwi mogli być też jego koledzy z zespołu. Bo za główną siłę ich piosenek uważa się właśnie teksty Nowaka. Często były i są o rzeczach prostych, wręcz elementarnych, o których ludzie zapominają na co dzień rozmawiać. Często to teksty subtelnie ironiczne.
Jednak na płycie „Trudno nie wierzyć w nic” odkrył się ze swoją wiarą - twierdzono - czego wcześniej nie zwykł robić. - Jestem człowiekiem wierzącym, choć długo byłem poza wiarą - mówił nagabywany na ten temat.
„Zawiera to wszystko, co w «Raz, Dwa, Trzy» kochamy najbardziej: połączenie poetyckich tekstów z rockowo-folkowym graniem, bogate instrumentarium (sekcja smyczkowa i dęta) i oryginalne pomysły aranżacyjne - pisał jeden z recenzentów o tej płycie. - A w najlepszych utworach, takich jak «Nazywaj rzeczy po imieniu», «Tak mówi Pismo» czy piosenka tytułowa, w niebanalny sposób mówi o sprawach wiary”.
Jak to się stało, że wrócił do Boga? - To nie był piorun sycylijski ani jakieś przełomowe wydarzenie. To był dość powolny i trudny proces. Wymagał poznania własnych słabości. To się stało, kiedy miałem 28, 29 lat, czyli jakieś dwanaście lat temu. Na początku nawet trudno mi było zauważyć zmiany - tłumaczył w jednym z wywiadów. Bez Boga było… niebezpiecznie. - Wróciłem do Boga, żeby nie umrzeć - mówił.
W wielu tekstach pisze o Bogu wprost, ale częściej nie wprost. Tak naprawdę, jak sam twierdzi, pisze o swoich słabościach i o tym, że nie zawsze był i jest dobrym chrześcijaninem. - Jestem słaby i psuję Panu Bogu zabawę ze mną - mawia. - Ale chciałbym wypełniać Jego wolę jak najlepiej.

Reklama

Niepowtarzalne wydarzenia

W Toruniu mieszka od ponad 10 lat. Z żoną Dorotą, z zawodu aktorką, i czwórką dzieci w wieku od kilku do kilkunastu lat, od przedszkolaka do dorastającej panny. Przeprowadzkę zaproponowała jego żona. - Wiedzieliśmy, że w sytuacji, gdy wychowujemy dwoje małych dzieci i planujemy kolejne, niezbędna jest pomoc jej rodziny - mówi.
Dzieci wychowuje zgodnie z wiarą i dobrze mu to wychodzi. Czyta im Pismo Święte, razem chodzą do kościoła.
- Bycie muzykiem jest takim samym zawodem jak każdy inny - uważa. Poza tym, że tutaj trzeba włożyć więcej pracy. - Żeby wybić się z morza talentów, trzeba mieć niesamowitą barwę, dużo szczęścia i na pewno pokory. Tak jak sposób bycia popularnym, co jest wymogiem show-biznesu. Popularność jest miła przez 15 minut, potem staje się uciążliwa. Omijam ją szerokim łukiem. Jestem muzykiem, nie showmanem - mówi.
Popularność to, jego zdaniem, zamach na rodzinę. Tak jak duża liczba koncertów. Grają ich dużo, za dużo, 120-150 rocznie. Tyle że dla „Raz, Dwa, Trzy” są ważne. - Lubimy koncerty. Nie gramy tego, co na płycie, staramy się, żeby było to nowe, niepowtarzalne wydarzenie. Przygotowując się do koncertu, nigdy do końca nie wiemy, co się wydarzy - podkreśla lider.
Jednak - jak mówi - to, co najważniejsze, czeka na niego w domu. Miłość, ciepło, zrozumienie, spokój. Jednego, czego nie może tu zrobić, to… dobrze się wyspać.

W nowym świetle

Sięgnięcie po piosenki Agnieszki Osieckiej w 2003 r. było, zdaniem krytyków, odważnym pomysłem Nowaka i jego „Raz, Dwa, Trzy”. Album „Czy te oczy mogą kłamać” był sukcesem, sprzedał się w 110 tys. egzemplarzy! Zachęceni uznaniem, po kilku latach sięgnęli po Młynarskiego.
- To Wojciech Młynarski jakieś pół roku po wydaniu albumu z piosenkami Osieckiej zasugerował, byśmy zajęli się jego nagraniami. Wtedy nie chcieliśmy, to było zbyt szybko - mówi Adam Nowak. Po kilku latach zdecydowali się.
Piosenki Osieckiej i Młynarskiego w ich wykonaniu żyły nowym życiem. Niewiele w tym ich własnej zasługi - twierdzi skromnie. - Żeby za ich pośrednictwem powiedzieć coś nowego, nie trzeba ich specjalnie aranżować. Wystarczy wsłuchać się i grać - mówi lider.
Ich aranżacje, jak oceniono, były bardzo rozbudowane, zarazem jednak bardzo jednorodne i wyraziste, czuło się brzmienie „Raz, Dwa, Trzy”... Nic dziwnego, że znów był sukces, a dodatkowo dwa muzyczne Fryderyki.
Ciągu dalszego Osieckiej ani Młynarskiego nie będzie. - Nie wyobrażam sobie pójścia komercyjną drogą - mówi Adam Nowak w jednym z wywiadów. Kusi go nagranie piosenek Grzegorza Ciechowskiego. Tyle że byłby to jego Ciechowski - zastrzega. Teraz jest jednak czas na płytę autorską, która z pewnością potwierdzi, że jest specjalistą od własnych, a nie cudzych piosenek.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trudny patron

O tym, że św. Zygmunt jest trudnym patronem, wiedzą najlepiej kaznodzieje, którzy głoszą kazania ku jego czci. Jak bowiem stawiać za wzór - co przecież jest naturalne w przypadku świętych - człowieka, ogarniętego tak wielką żądzą władzy, że dla jej realizacji nie zawahał się zabić własnego syna? Niektórzy pomijają ten fakt milczeniem, przywołując za to chrześcijańskie cnoty króla Burgundów, których był przykładem. Inni koncentrują się na męczeńskiej śmierci, nie wspominając, że rozkaz królewski stał się przyczyną śmierci młodego Sigeryka.

Lęk o władzę

CZYTAJ DALEJ

2 maja – Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju

2024-05-02 07:15

[ TEMATY ]

Dzień Flagi

Karol Porwich/Niedziela

Na fladze RP nie wolno umieszczać żadnych napisów ani rysunków. Flaga nigdy nie może też dotknąć podłogi, ziemi, bruku lub wody - Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju łączy manifestowanie przywiązania do barw i symboli narodowych.

Kilkadziesiąt dni po wybuchu powstania listopadowego, zebrani na Zamku Królewskim w Warszawie posłowie i senatorowie Królestwa Polskiego podjęli pierwszą w dziejach Polski uchwałę ustanawiającą barwy narodowe. „Izba senatorska i poselska po wysłuchaniu wniosków Komisyi sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni łączyć się wszyscy Polacy, postanowiły i stanowią: Kokardę narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym” – czytamy w uchwale z 7 lutego 1831 r. Akt ten interpretowano jako dopełnienie decyzji o przywróceniu polskiej suwerenności, którym była decyzja o detronizacji cara Mikołaja I jako króla Polski.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

2024-05-02 20:32

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Dlaczego Maryja jest Królową Polski? Kto to w ogóle wymyślił? Co to właściwie oznacza dla współczesnych Polaków i czy faktycznie jest to sprawa wyłącznie religijna? Zapraszamy na trzeci odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski przybliża fascynujące początki królowania Maryi w naszej Ojczyźnie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję