Reklama

Karnawałowe maski i maski czasu

Niedziela Ogólnopolska 7/2009, str. 17

Mateusz Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Wenecji spotykają się ludzie z całego świata, których interesuje maska artystyczna. Dodatkowy impuls stanowi karnawał wenecki. Maska karnawałowa jest kwintesencją ludzkiej odrębności, oryginalności człowieka. Musi być lapidarna, dobrze widoczna. Dlatego artysta, tworząc ją, musi się błyskawicznie koncentrować. Powstają maski na wzór dawnych, zakrywające np. tylko fragment twarzy - daje to znakomity efekt, jak wszelka gra „sztuczności” z „naturalnością”.
W Wenecji zawsze chętnie tworzy się maski również autorskie, w prywatnych „bottegach” artystów, jak i estetyczną „galanterię” pamiątkarską.
Wenecja lubi maski z tradycji komedii dell’arte. Powstała ona we Włoszech XVI wieku i rozpowszechniła się na całą Europę, aż pod koniec XVIII wieku. Miała zawsze ustalone typy ról (grane przez aktorów): Arlekin, Kolombino, Pantalone, Doktór i inni. To widowisko sceniczne według scenariusza bez pisanego tekstu. Komedia dell’ arte zachwycała i zachwyca całe pokolenia, a szczególnie jej walory plastyczne. Jej teksty były często dowcipną improwizacją, dostosowaną do gustów publiczności, nawet dzielnicy itp.

Maski czasu istnieją na całym świecie, one nas zmieniają bez naszej woli, przez nie cierpimy lub - kiedy ich działanie ma skutek dobry, szczęśliwy - dusza człowieka potężnieje, rozrasta się. A bywają maski żałoby, bólu. Wszystkie one stanowią substancję życia, która też jest darem Boga; dziękujemy i za to.
Dużo mówi się teraz w środkach masowego przekazu o karnawale, w tym, mimo woli, o współczesnych duchowych maskach, którymi zaczyna posługiwać się cały świat. Jest to może działanie niezamierzone, ale te maski istnieją. Próbujemy je zrozumieć?
Chwilami próbujemy o nich zapomnieć - uciekając w przeszłość. Zaraz nasuwa mi się wspomnienie dwóch różnych karnawałów. Jeden wywodzi się z XIX wieku - to u mojej Babki, drugi z międzywojnia, z czasów polskiego art déco - z czasów mojej Matki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Babka lubiła wszelkie intelektualne mistyfikacje - sama np. nadawała tytuły obrazom. I tak obraz Władysława Czachórskiego (1850-1910), malarza osiadłego w Monachium, lubiącego malować sceny z życia salonów, sceny rodzajowe, Babka nazwała „Powrót z balu”, i zaraz dodała krótko: to ja powróciłam z balu; uwierzyłam jej natychmiast, bez zastrzeżeń.
Wprawdzie dama na obrazie była młoda i miała bardzo jasną suknię, koloru bzu - ale widocznie Babka nie była jeszcze wdową? Jako wdowa, i później też, chodziła na bale zawsze w czerni.
Do Powstania 1944 r. zachowały się pamiątki z jej balu: czarna wytworna suknia z lekkiej tkaniny, czarny wachlarz ze strusich piór, długie sznury szklanych czarnych koralików; także aksamitka z wpiętą w nią broszką z turkusów, czarny koronkowy szal.
Babka pozwalała mi dotykać tych przedmiotów, a czasami… czasami przebierać się w nie. Dzieciom bardzo rzadko wolno było bawić się samym, bez obecności dorosłych. Około dwóch godzin dorośli byli w innej części mieszkania. To wtedy starałam się wykreować „Czarną Damę” - i, jako „duch Czarnej Damy”, straszyłam bardziej płochliwe dzieci zaproszone na ten wieczór, przebrana w balowy strój Babki - taka dziecięca maskarada. Twarz zakrywałam jedną z falban sukni. Dzieci bały się mnie, ale były zainteresowane - co tu jeszcze może się zdarzyć? Nie chciały jednak przyznać się do słabości. Moja młodsza o 4 lata siostra Basia płakała nawet trochę, ale nie opuściła dziecięcej widowni, stała tylko blisko pluszowej portiery - na wszelki wypadek, gdyby trzeba było się jednak ewakuować.
To, że nie zniszczyłam wówczas tych pięknych rzeczy, świadczy o moim szacunku i miłości do Babki.
Babka mówiła o balowych zwyczajach tamtej Warszawy swojej młodości: wodzireje, kotyliony, „trudne” tańce - polka, kujawiak, no i król tamtych balów - wiedeński walc „Nad pięknym, modrym Dunajem”. Mnie uczyła tańczyć z książką na głowie - żebym zachowywała prawidłową postawę.
Szczególnie podczas karnawału grała dużo na fortepianie i czasami śpiewała ładnym mezzosopranem. My, dzieci, uwielbiałyśmy wprost, kiedy siadała przy instrumencie, okryta szalem i uśmiechnięta.
Nawet podczas popowstaniowej tułaczki 1944 r., po wygnaniu z Warszawy, potrafiła grą i uśmiechem zaczarować złe moce wojny. Byłam tak pod urokiem osobowości Babki, że prawdopodobnie owa „Czarna Dama”, którą chciałam niegdyś wykreować, była śladem tego zauroczenia.
Kiedy Babka żegnała się ze światem, usiadłam przy Niej bardzo blisko. Ona, patrząc na mnie, powiedziała pogodnie: „Och, jak ci pięknie w tych paciorkach” - były czarne, połyskliwe i ze szkła. Pomyślałam, że świat mój włożył najsmutniejszą ze swoich masek. Później szyłam w pośpiechu, wraz z krawcową, ostatnią czarną suknię dla Babki.

Reklama

Inna epoka, to nasza Matka. Maria - „Marychna”, jak ją wówczas nazywano. Była bardzo piękna - ciemnowłosa, z zielonymi oczami; ekspresję twarzy podkreślała jasno-różowa cera. Matka dużo pracowała, była taką ówczesną „kobietą biznesu”. Wyglądała jak rajski ptak: kolorowe suknie, duże kapelusze, małe pantofelki na bardzo wysokich obcasach; wszystko według gustu epoki art déco, którą bardzo lubiła. Nawet wzory na jej sukniach były w tym stylu. Później szyto z nich sukienki dla mnie, z falbankami zamiast rękawków.
Kobiety epoki art déco nie ukrywały już makijażu - nawet winny się malować. Używała więc szminki, różu do policzków, ołówka do brwi, w małej torebce miała puderniczkę o ciekawym rysunku i owalnym kształcie - art déco. Chodziła na dansingi, tańczyła fokstrota. Chodziła też na bale - pamiętam ją w jasnozielonej sukni. Kiedy widzę wzór jak ten, który miała na sukni, robi mi się smutno - a to przecież był tylko letni karnawał, jedna z masek, jakie kolejno przybiera świat...

Okazuje się, że bardzo trudno jest uciec od rzeczywistości we wspomnienia, to nie zawsze przynosi ulgę. Na pewno pogłębia nasze życie wewnętrzne - cierpienie to mądry towarzysz. Jednak nie możemy przecież całkowicie zapomnieć o karnawale.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Złożyli przysięgę, będą święceni

2024-05-10 23:38

[ TEMATY ]

Świdnica

święcenia diakonatu

wsd świdnica

alumni

archiwum prywatne

Marcin Dudek składa przysięgę przed święceniami diakonatu.

Marcin Dudek składa przysięgę przed święceniami diakonatu.

W sobotę 11 maja Kościół świdnicki cieszyć się będzie z czterech nowych duchownych.

CZYTAJ DALEJ

Ekspertka: dzisiejszej nocy duża szansa na obserwację zorzy polarnej

2024-05-10 19:36

[ TEMATY ]

zorza polarna

wikipedia/United States Air Force photo by Senior Airman Joshua Strang - Public-Domain

Zorza polarna

Zorza polarna

Prognozowana jest bardzo silna burza geomagnetyczna, w związku z czym dzisiejszej nocy będzie duża szansa na obserwację zorzy polarnej - powiedziała PAP Helena Ciechowska z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

"Od kilku dni naukowcy obserwują silne rozbłyski na Słońcu - dokładnie w obszarach oznaczonych numerami 3663 i 3664. Niektóre z nich to rozbłyski erupcyjne, wyrzucające plazmę słoneczną w przestrzeń kosmiczną. Najsilniejsze wśród nich to rozbłyski klasy X. W trakcie majówki obserwowaliśmy trzy rozbłyski klasy X, w poniedziałek - kolejne dwa, a od poniedziałku jeszcze pięć. Dołączają do nich mniejsze, o klasie M i C" - opisała specjalistka z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.

CZYTAJ DALEJ

150 minut do potęgi

2024-05-11 09:02

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Centralny Port Komunikacyjny to nie tylko projekt infrastrukturalny, lecz także manifestacja polskiej determinacji i ambicji. W kraju, gdzie przez lata samo mówienie o potrzebie rozwoju i byciu na równi z zachodem było kwestionowane. Gaszenie polskich ambicji pustymi hasłami o „megalomanii”, „mocarstwowości” i „machaniu szabelką” to zmora ostatnich 35 lat. Dziś sama idea CPK stanowi punkt zwrotny, jako symbol odrzucenia kompleksów na rzecz przyszłościowych inwestycji.

Zacznijmy od faktu, że projekt CPK to nie tylko lotnisko, ale cała, rozległa sieć kolei, którą może zobrazować jedna liczba: 2,5 godziny, czyli 150 minut. Tyle zajmowałby dojazd do Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i Warszawy z każdej aglomeracji w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję