Reklama

Sudan czeka na naszą pomoc

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pozdrawiam wszystkich z upalnego Chartumu, stolicy Sudanu. Dziś po raz pierwszy oglądałam szkołę sióstr salezjanek, które pracują w Sudanie od 25 lat. Sam budynek jest bardzo mały, o wiele za ciasny, by pomieścić wszystkich chętnych do nauki. Przysłuchiwałam się zajęciom przedszkolaków, które przez 3 godziny uczyły się liter: A, B, C, D. Nauczyciel zaczął od sprawdzania listy, a ponieważ nie zna jeszcze dzieci, jedno nazwisko wyczytywał parę razy i próbował je „namierzyć”. Głównie to pomocni koledzy pokazywali „ofiarę”. Niektórzy dowcipni podawali się za innych i tak sprawdzanie listy trwało około godziny. W tym czasie kilku uczniów zaczęło się ze sobą szarpać i bić. Trzeba było ich przesadzać, w klasie rozpoczęła się więc roszada.
Większość uczniów to uchodźcy z Południa, z różnych plemion, których w Sudanie jest ponad 500. Siostry salezjanki mają ciekawe programy do nauki tolerancji. Tłumaczą, że każde plemię w czymś się specjalizuje i jeśli go zabraknie, to i tych wyrobów zabraknie. „Moi ludzie”, jak i „twoi ludzie” są ważni. Bóg każdemu z nas wybrał specjalne miejsce na ziemi. Nie jest to łatwa nauka, bo ludzie ci wiele wycierpieli. Widać to po ich twarzach. Sprawiają wrażenie nieufnych, zalęknionych, smutnych. Ale po historiach, które słyszałam od sióstr, nie dziwię się wcale. To, co tutaj się dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie. Od chwili odzyskania niepodległości w 1955 r., z małymi przerwami, trwa tutaj prawdziwa wojna. Największe prześladowania zaczęły się w 1983 r., kiedy to ustanowiono szariat - prawo kierujące życiem wyznawców zarówno sunnickiej, jak i szyickiej odmiany islamu, które nie uznaje rozdziału życia świeckiego od religijnego. Choć było ono adresowane głównie do muzułmańskiej Północy, objęło w rzeczywistości wszystkich, łącznie z chrześcijańskim Południem. Dwie organizacje guerrilla z Południa przeciwstawiły się tym wpływom i rozpętała się wojna, która trwała prawie 20 lat.
W 2005 r. podpisano układ pokojowy między rządem Sudanu (Północ) a armią wyzwoleńczą SPLA (Południe). Szokująca jest dla mnie wyprawa do centrum Chartumu. Powstają tu dzielnice finansowe i kompleksy hotelowe, których nie powstydziłaby się sama Polska. Budynki ministerialne czy siedziby firm handlujących ropą są przestrzenne i bardzo reprezentacyjne. I wcale nie odczuwa się, że jest się w biednym kraju, gdzie tuż obok ma miejsce ludobójstwo. Prezydent został właśnie oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości o wszelkie możliwe zbrodnie przeciwko ludzkości.
Podjeżdżam na stację benzynową, aby zatankować. Benzyna kosztuje 1SDP (ponad złotówkę). Stacja, na której tankowałam, nazywa się CNPC, czyli „Chinese National Petroleum Company” (Chińska Narodowa Rafineria). Przez to konsorcjum przechodzi około 80 proc. eksportu całej sudańskiej ropy. Z czego 70-80 proc. wpływów rząd wykorzystuje na utrzymanie siły militarnej, w tym słynnych bojówek muzułmańskich „janjawid” („jeźdźców diabła”). Prowadzą oni walkę z rzekomymi rebeliantami w trzech prowincjach Darfuru, mordując przy tym ludność cywilną, gwałcąc i okaleczając kobiety, skazując na wygnanie i głód całe wioski. I koło się zamyka.
Jan Paweł II przyjechał do Sudanu w 1993 r. i powiedział: „W tej części Afryki widzę jasno, jak powtarza się misterium Męki Pańskiej w życiu większości mieszkańców”.
W Chartumie, w obozach dla przesiedleńców żyje obecnie 2 mln przesiedlonych (to prawie połowa ludności aglomeracji warszawskiej!). Mieszkają w bardzo trudnych warunkach, czekając na lepsze jutro. Pytam: Dlaczego nie wracają na Południe, skoro walki już ustały? - Nie mamy do czego. Wszystko zostało zniszczone. Osiedlimy się, zaczniemy uprawiać i znów wojska rządowe zaatakują i zniszczą - odpowiadają. Rzeczywiście, w maju np. całe miasto Abyei liczące około 100 tys. mieszkańców zostało w ciągu jednego dnia zbombardowane i zrównane z ziemią. Miasto leży na granicy Południa i Północy i posiada znaczące złoża ropy. Ropa wydobywana jest tutaj w dużych ilościach i w szybkim tempie, mając na uwadze referendum przewidziane na 2011 r., dotyczące podziału lub utrzymania status quo między Północą a Południem. Miejsce zamieszkane jest w większości przez dwa rywalizujące ze sobą plemiona - al-Nour z Misseriya (pasterzy nomadów z Północy, wspomagających armię sudańską) oraz Moyak z Dinka Ngok z Południa. W dzień wzmożona jest kontrola i prawie niemożliwe staje się dotarcie z Północy. S. Maria, salezjanka, właśnie stamtąd pochodzi. Jej mama jest gdzieś w obozie, nie można się z nią skontaktować. Dom został zrównany z ziemią. Sudański koszmar dla wielu wciąż trwa.
Dlatego przesiedleńcy boją się powracać. Żyją z dnia na dzień, czekając na lepszą i bezpieczniejszą przyszłość, choć często w ich oczach nie ma nadziei. I to jest chyba najgorsze.
Podziwiam odwagę pracujących tu misjonarzy, którzy nie wiedzą, czy następnego dnia coś nie wybuchnie. Są dla mnie wzorem pokoju i radości. Śmierć jest naturalnym etapem ich życia i czy przyjdzie tutaj, czy na ulicy w Polsce - in šah Allāh! (co Bóg da). I choć ciągle jest „pod górkę”, wszyscy się jednoczą, pomagają sobie i stoją wiernie w obronie wiary, godności ludzkiej i poszanowania praw człowieka.

Więcej na stronie: www.misje.salezjanie.pl.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Katecheci przeciwko zmianom zasad organizacji religii w szkołach

2024-05-21 16:42

[ TEMATY ]

katecheta

Bożena Sztajner/Niedziela

Nauczyciele ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich krytykują propozycję MEN zmian w zasadach organizacji lekcji religii w szkołach. Według nich spowodują one utratę pracy przez część katechetów. Opowiadają się za natomiast za wprowadzeniem obowiązkowych dla uczniów lekcji religii lub etyki.

Pod koniec kwietnia do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Zaproponowano w nim uelastycznienie możliwość organizacji nauki religii i etyki. Łatwiej niż dotychczas będzie można tworzyć grupy dzieci z różnych roczników i oddziałów klasowych.

CZYTAJ DALEJ

Siostry duchaczki: Gwidon z Montpellier – nowy błogosławiony w duchu Franciszka

2024-05-21 17:37

[ TEMATY ]

błogosławiony

Przemysław Radzyński

Bł. Gwidon z Montpellier

Bł. Gwidon z Montpellier

Na ogłoszenie Gwidona błogosławionym trzeba było czekać 800 lat, ale to wydarzenie opatrznościowe, bo to człowiek na nasze czasy - mówią siostry kanoniczki Ducha Świętego de Saxia z Krakowa, duchowe córki nowego błogosławionego - Gwidona z Montpellier, założyciela Zakonu Ducha Świętego.

Gwidon urodził się w drugiej połowie XII wieku we francuskim mieście Montpellier w zamożnej rodzinie. Przed rokiem 1190 zaczął służyć ubogim i potrzebującym, zakładając dla nich dom, szpital na obrzeżach Montpellier. Od samego początku to dzieło powierzył Duchowi Świętemu. W krótkim czasie znalazł wielu naśladowców, którzy zainspirowali się jego przykładem i zapragnęli służyć ubogim i potrzebującym. I w ten sposób narodziła się wspólnota, której członkami byli mężczyźni i kobiety, ludzie świeccy i duchowni.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję