Reklama

Ciekawe, co teraz robią rodzice... czyli kiedy życie zaczyna się wraz ze śmiercią

Niedziela Ogólnopolska 46/2007, str. 25

GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najpierw zawsze jest zaskoczenie… że to już, że wreszcie, że nareszcie, że dopiero… potem - radość i nadzieja bądź rozpacz i zwątpienie… później zawsze choć chwila strachu i niepewności. Kiedy powoli mijają emocje, pozostaje oczekiwanie i planowanie…
Gdy na świecie pojawia się Mały Cud, zwany Dzieckiem, nikt nie pozostaje obojętny.
Pisząc to, patrzę na mojego kilkumiesięcznego synka. Jest zdrowy i właśnie śpi. Uśmiecha się przez sen. Uśmiecham się i ja, ale jednocześnie w sercu pojawia się dziwny ból i pustka… pół roku po urodzeniu syna „odkryliśmy” z mężem, że znów jestem w ciąży - nieplanowanej zupełnie, ale chcianej. Zorientowaliśmy się już po kilkunastu dniach. Test potwierdził. Badanie krwi też. Zaczęliśmy czekać i marzyć. Czułam, że to będzie dziewczynka…
Poroniłam w 4. tygodniu ciąży… w domu… do dziś nie rozumiem do końca, jak to się stało. Gdzieś w głowie tylko jest myśl, że po tak malutkim dziecku nie może przecież zostać aż taka wielka pustka; że przez te kilkanaście dni, kiedy o nim wiedzieliśmy, nie można aż tak mocno pokochać, by teraz czuć taki ból. A jednak…
Mój Aniołek zapukał do bram Nieba w święto Aniołów Stróżów. Nie zdążyłam go przytulić. Jedyne pamiątki, jakie mi po nim zostały, to kilka wyników badań - tych, że jest, i tych, że odszedł…
Słyszałam, że codziennie ok. 100 kobiet przeżywa poronienie. Wyniki badań dowodzą, że 40-60 % zapłodnionych komórek jajowych „obumiera” bez zauważalnych dla kobiet oznak. Kobieta wówczas myśli, że ma opóźnioną miesiączkę.
Nie będę doszukiwać się przyczyn medycznych czy społecznych poronień, bo to sprawy indywidualne i jeszcze nie do końca wyjaśnione. Wiem, że każdy ma swoją historię życia, a my nie mamy prawa nikogo osądzać.
Listy, które zamieszczam poniżej, podyktowało mi serce. Dedykuję je tym wszystkim, którzy stracili swoje Maleństwo, i tym, którzy cierpią razem z nimi.

Reklama

Kochana Mamo, Kochany Tato!

To, co się stało, nie jest Twoją winą. Możesz myśleć: gdyby inny lekarz, gdyby nie zwłoka w zrobieniu jakiegoś badania… To nieprawda. Najczęściej przyczyny poronień samoistnych są niewyjaśnione, a jeśli uda się znaleźć przyczynę, to okazuje się, że człowiek nie mógł zapobiec tej tragedii. Nie pozwól sobie wmówić, że nic się nie stało. Stało się - odeszło Twoje dziecko. Nie ma znaczenia, jak było małe. Masz prawo cierpieć, być smutna i rozżalona. Masz prawo do żałoby i do pogrzebu dziecka. W swoim cierpieniu pamiętaj jednak, że obok Ciebie cierpi ktoś jeszcze. Czuje nie tylko ból, ale martwi się także o Ciebie. Nie zostawiaj go samego/jej samej. Łatwiej jest razem, łatwiej trzymając się za ręce. Łatwiej, kiedy zwrócicie się do kogoś o pomoc. Nie odrzucajcie wyciągniętych czyichś dłoni. Alkohol czy praca tylko pozornie i na krótki czas pozwalają „nic nie czuć”, zapomnieć i przez chwilę znów żyć normalnie. Tak naprawdę już nic nie będzie takie jak kiedyś, bo każde doświadczenie nas zmienia - ale ta zmiana wcale nie musi być na gorsze. Od teraz będzie po prostu inaczej, ale od dziś też może Was spotkać wiele dobrych rzeczy. Wasze dziecko z pewnością chciałoby zobaczyć jeszcze na Waszych twarzach uśmiech. Nie róbcie jednak nic na siłę. Każdy stratę przeżywa inaczej. Na wszystko przyjdzie czas. Także na kolejne dziecko. Niech ono będzie tym wyczekanym, ale „zastępstwem” za to, które odeszło. Niech będzie kimś wyjątkowym, a Mały Aniołek niech ma na zawsze swoje miejsce w Waszych sercach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rodzino i Przyjaciele!

Zaakceptujcie fakt, że utrata każdego dziecka jest tragedią, która może bardzo długo i bardzo mocno boleć. Pozwólcie na płacz, na żal. Nie uszczęśliwiajcie na siłę. Po prostu bądźcie. Pomóżcie w codziennych obowiązkach i błagam, nigdy nie mówcie: „na tym etapie ciąży to jeszcze nie dziecko”; „trzeba się cieszyć, urodziłabyś dziecko z wadami”; „nie ty pierwsza, nie ostatnia”; „wiem, co czujesz”; „jesteś młoda, będziesz mieć jeszcze inne dzieci”; „jeszcze będziecie mieli dzieci”; „jesteście młodzi, spróbuj zapomnieć”. Takie słowa bardzo bolą. Zamiast tego weźcie za rękę albo przytulcie mówiąc: tak mi przykro.

Epilog

Nie widzieliśmy swojego dziecka - było zbyt małe. Nigdy Go nie zobaczymy. Nie możemy pochować Jego ciała. Postanowiliśmy jednak z mężem, że nie zapomnimy o tej malutkiej istotce.
Na cmentarzu w naszej miejscowości jest wiele zaniedbanych grobów małych dzieci. Znajdziemy jeden i zaopiekujemy się nim. Może w obecności księdza zakopiemy obok szkatułkę z pamiątkami po Marysi, bo takie imię otrzymał nasz Aniołek. A zawsze 1 listopada zapalimy świeczkę…
Wierzę, że mój mąż i ja zrobiliśmy wszystko,
by przygotować dom naszemu maleństwu. Wierzę jednak, że Bóg potrzebował tak małego Aniołka. Może ma dla Niego ważną misję. Wierzę, że nasz Aniołek nie jest sam, że ma nową Mamę i nowego Tatę, którzy otaczają Go prawdziwą troskliwą miłością. Wierzę także, że odwiedza czasem nas i swojego brata, że widzi,
jak za nim tęsknimy…
Jezu, Ty widzisz nasz ból, tęsknotę, niezrozumienie, zwątpienie. Napełnij nasze serca miłością i pokojem. Niech miłość do naszego zmarłego dziecka towarzyszy nam przez całe życie. Dopomóż, aby pamięć o Nim w nas nie zginęła.
…Bóg dał, Bóg wziął. Niech Imię Jego będzie pochwalone…

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Czy jestem świadomy tego, ile kosztowałem Jezusa?

2024-04-16 13:32

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 15, 9-17.

Wtorek, 14 maja. Święto św. Macieja, apostoła

CZYTAJ DALEJ

Mężczyzna szuka miejsca. Męskie forum w Częstochowie

2024-05-15 13:25

[ TEMATY ]

Częstochowa

forum

mężczyźni

Karol Porwich/Niedziela

„Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” – to hasło męskiego forum w Częstochowie. W trakcie tego wydarzenia każdy uczestnik otrzyma wskazówki pomagające w odnalezieniu swojego miejsca. Możliwa będzie również wymiana osobistych doświadczeń związanych z poszukiwaniem własnego miejsca w ramach panelu dyskusyjnego.

W kontekście powszechnej narracji o zagubieniu przez mężczyznę jego tożsamości oraz o tzw. kryzysie męskości i ojcostwa forum ma stanowić zachętę do podejmowania odpowiedzialnej aktywności mężczyzny oraz jego pełniejszej integracji z rodziną i społeczeństwem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję