Reklama

A mnie się Afryka śni...

Każdy wyjazd poza centrum parafii przygotowany jest według pewnego scenariusza. Celebry odbywają się pod drzewami. Ogromne, monumentalne drzewa nadają się do funkcji sakralnych doskonale. Dają też nieco cienia. Ale nim rozpocznie się Eucharystia, ksiądz siada pod tym drzewem i spowiada. Około godziny, czasem dłużej. Ten czas potrzebny jest, by wierni zeszli się. A schodzą się powoli, choć od tygodni wiadomo, że przyjeżdża ksiądz. Spóźnianie się na Mszę św. pół godziny bywa normą. Ta ospałość nie jest jednak lekceważeniem - wynika z owej afrykańskiej mentalności. Tubylcy mają takie powiedzonko, że Europejczyk ma zegarek, a Afrykanin czas.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego biały człowiek z północnego kraju jedzie na drugi koniec świata? Jakby nie mógł mówić o Bogu na miejscu. Misjonarze kwitują takie pytanie uśmiechem. Ks. Krzysztof Domagalski uważa, że każdy ksiądz nosi w sobie marzenie o wyjeździe na daleką misję. Nie każdemu wystarcza tylko odwagi. Ks. Krzysztof przyjechał tej wiosny do Polski na leczenie w klinice chorób tropikalnych. I choć powrót do ojczyzny jest zawsze miłym wydarzeniem, tym razem mocno dotyka go tęsknota. - Ksiądz zostawia serce w parafii, wśród swoich wiernych - mówi.
W dalekim, tropikalnym Czadzie ks. Krzysztof duszpasterzuje w parafii liczącej - uwaga! - ok. 40 tys. wiernych, 200 wiosek; w najszerszym miejscu parafia mierzy ok. 100 km. I na tę ziemię, dla tej liczby chrześcijan, Bóg posłał jednego kapłana i 4 zakonnice.

Afryka dzika

Czad to państwo w środkowej Afryce. Sąsiaduje z Libią, Sudanem, z Republiką Środkowoafrykańską, z Kamerunem i Nigerią, a od zachodu z Nigrem. Nazwa państwa pochodzi od jeziora Czad. Kraj liczy ponad 9 mln mieszkańców i ma powierzchnię 1284 tys. km˛. Językiem urzędowym jest francuski, pamiątka po kolonistach, i arabski, ze względu na przeważającą liczbę muzułmanów. Dopiero w 1960 r. Czad uzyskał niepodległość. Kościół katolicki pojawił się na tych terenach w latach 20. XX wieku. Kraj podzielony jest administracyjnie na 18 regionów. Kościelnie - na 8 diecezji. W jednej z parafii duszpasterzuje Polak - ks. Krzysztof Domagalski. To niejedyny polski akcent w egzotycznym Czadzie. Biskupem diecezji jest Miguel Sebastian Martínez z Hiszpanii, wicerektorem Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego - ks. Paweł Pietrusiak z Rzeszowa, a w sąsiedniej parafii pracują księża Jakub Szałek z diecezji bydgoskiej i Wiesław Podgórski z diecezji sandomierskiej.
Czad zamieszkuje ponad 200 grup etnicznych, mówiących blisko setką różnych języków. Niemal 25% ludności stanowią Arabowie sudańscy. Północ kraju zamieszkują w większości wyznawcy islamu (44% ogółu ludności kraju), a południe jest zdecydowanie chrześcijańskie (33%). Sporo ludzi wyznaje religie animistyczne (23%).
Północ kraju to część olbrzymiej pustyni - Sahary, im dalej na południe, tym więcej w krajobrazie sawanny. Czad nie ma dżungli ani lasów tropikalnych. Mieszkańcy Czadu to rolnicy, w większości analfabeci. Spore zacofanie cywilizacyjne i niechęć do europejskich nowinek wynika ze złych doświadczeń z czasów kolonialnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ksiądz misjonarz

Ks. Krzysztof Domagalski pochodzi z Wielkopolski, został wyświęcony w Gnieźnie w 1988 r. Pierwsze lata przepracował na wikariatach, potem wyjechał na misje do Albanii. Przeżył albańską rewoltę w 1997 r. i wojnę w Kosowie w 1999 r. Rok później wrócił do Polski, objął probostwo w małej miejscowości Bardo pod Wrześnią. Wiele prawdy jest w przysłowiu: „ciągnie wilka do lasu”. W 2004 r. wysłuchał na Kongresie Misjologicznym wykładu ks. prof. Jana Górskiego z Uniwersytetu Śląskiego, który martwił się spadkiem liczby misjonarzy. Jesienią 2005 r. siedział już w samolocie z Paryża do afrykańskiego Czadu. O kraju tym wiedział niewiele. W ciągu roku nauczył się samodzielnie francuskiego, podobnie jak wcześniej włoskiego i albańskiego. Na lotnisku w stolicy kraju - Ndżamena dał się mu we znaki upał. Na własnej skórze miał się przekonać, co znaczy pora sucha, gdy temperatura dochodzi do plus 50 °C, i czym jest pora deszczowa, gdy jest chłodniej (30 °C) i codziennie leje. Celem jego podróży była duża wioska Bologo na południu kraju, gdzie pustynię zastępuje sawanna, wielka płaska przestrzeń przetykana kępkami krzewów i samotnymi drzewami. Na szczęście centrum parafii leży przy jedynej (!) w Czadzie drodze asfaltowej, co pozwala na kontakt ze światem także w porze deszczowej, gdy dukty zamieniają się w rozlewiska, które pokonać może jedynie wprawny kierowca w aucie z napędem na 4 koła.

Reklama

Obrazek z życia misjonarza

By dojechać do stolicy diecezji, do swojego biskupa, trzeba przeprawić się przez rzekę. W najbliższej okolicy mostu nie ma, więc pozostaje prom. Jeśli jest uszkodzony, a tak bywa najczęściej, pozostaje piroga. Na tej chybotliwej łódeczce pokonujemy rzekę, auto zostawiamy na brzegu, resztę drogi pokonujemy piechotą. Wracamy popołudniem, z nadzieją, że samochód stoi tam, gdzie go zostawiliśmy. Taka wyprawa uczy pokory.
W porze deszczowej rzeka wylewa szeroko i trzeba jeździć po niej, bacząc pilnie, by zapamiętać, gdzie kończy się rozlewisko, a zaczyna koryto rzeki. Kiepski kierowca polegnie na pierwszych kilometrach, cała sztuka polega bowiem na nieustannym trzymaniu nogi na gazie. Gdy zatrzymamy auto, woda, która sięga do drzwi, wleje się do rury wydechowej i…koniec jazdy. Stoimy na środku drogi zalanej wodą i nie możemy ruszyć ani w jedną, ani w drugą stronę. Nie dziwi więc, że podstawowa zasada misjonarza brzmi: nie zrażać się...

Parafia

Sercem parafii są budynki postawione 6 lat temu. Tu mieści się kościół, plebania, ogród, dom sióstr. Stąd kapłani wyruszają do bliskich i dalszych wiosek. W parafii Bologo do niedawna pracował jeszcze jeden duchowny, Polak - ks. Mariusz Misiorowski. Niestety, stan zdrowia zmusił go do wyjazdu na leczenie i powrotu do Europy.
Ogromna przestrzeń parafii jest podzielona na sektory. Na czele każdego z nich stoi animator - to najbliższy współpracownik kapłana. Sektory dzielone są na jeszcze mniejsze jednostki, zwane z francuska - CEB - podstawowe wspólnoty parafialne. Tam katechezy, spotkania modlitewne i formacyjne prowadzi katechista. Animatorów jest 17, katechistów znacznie więcej. Katechiści są wolontariuszami, animatorzy raz na trzy lata dostają rower i pieniądze - równowartość worka sorgo na rok.
Parafia to działalność wielopłaszczyznowa. Oprócz zwyczajnej aktywności duszpasterskiej prowadzone są szkoły, przychodnie zdrowia, organizowane są kursy pisania i czytania dla dorosłych. Najbardziej doskwiera brak kapłanów. W Czadzie święci się niewielu księży miejscowych, mimo że działa już pewien system kształcenia: od najprostszego wioskowego preseminarium, czyli przyparafialnej szkoły z internatem dla chłopców od 12. do 14. roku życia, przez niższe seminarium duchowne, po wyższe.
Sytuację duszpasterską częściowo ratują zakonnice. W parafii ks. Krzysztofa 4 Kongijki ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia z Namur ewangelizują, przygotowują do chrztu i ślubu, walczą z analfabetyzmem, opatrują rany, odbierają porody. Codziennie pokonują drogę przez mękę, by dotrzeć do jedynej w promieniu dziesiątek kilometrów parafialnej przychodni. Możliwe jest jednak, że i one odejdą… Warunkiem, jaki stawia matka przełożona, jest bowiem obowiązek uczestniczenia w codziennej Mszy św., a od kilku tygodni nie ma już kapłana.

Ludzie

Dla chrześcijan z Czadu dwie rzeczy mają pierwszorzędne znaczenie: pogrzeb i marche (targ). Gdy przed świtem ok. 4 rano słychać bębny, wiadomo, że kogoś chowają i uroczystość wraz ze stypą potrwa jakieś trzy dni. Z powodu pogrzebu wierni potrafią odmówić spotkania z biskupem, który przyjeżdża do takiej małej wioski raz na wiele lat - nie przyjdą nawet na Mszę św. Bo jak się dusza obrazi, będzie źle - mówią. To spadek po animizmie. Wierzenia w wielką moc dusz zmarłych są niezwykle silne. Misjonarz musi pokornie przyjąć tę rzeczywistość, podobnie jak słynne marche. Marche to nie tylko zwyczajny targ - to styl, filozofia życia, jedyna atrakcja, centrum życia towarzyskiego, kulturalnego, a nawet więcej. Gdy marche przypada w sobotę, co oznacza, że zabawa potrwa po świt, nie ma co liczyć, że ludzie przyjdą w niedzielę do kościoła. Poza centrum parafii trzeba tak planować Mszę św., by nie kolidowała z marche ani z pogrzebem. I tak oto obyczaje kształtują duszpasterstwo.
- To ogromny problem, ewangelizuje się ludzi, którzy choć przyznają się do chrześcijaństwa, nogami tkwią w animizmie - tłumaczy ks. Krzysztof.
Dla Europejczyka egzotyką Afryki jest nie tylko przyroda, ale także mentalność jej mieszkańców. Pytanie, co będzie jutro, pojutrze - nie istnieje.
- Dla człowieka z Wielkopolski taki brak planowania jest męczący - przyznaje ks. Krzysztof.
W pracy duszpasterskiej pomaga tłumacz. Mszę św. odprawia się w języku lokalnym. Części nieprzetłumaczone wygłaszane są w języku francuskim. Ks. Krzysztof podjął się zadania niezwykłego - kompletuje lekcjonarz w języku lele, w którym mówi większość jego parafian.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna Beretta Molla. Każdy mężczyzna marzy o takiej kobiecie

Niedziela Ogólnopolska 52/2004

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Zafascynowała mnie jej postać, gdyż jest świętą na obecne czasy. Kobieta wykształcona, inteligentna, delikatna i stanowcza zarazem, nie pozwalająca sobą poniewierać, umiejąca zatroszczyć się o swoją godność, dbająca o swój wygląd i urodę, a jednocześnie bez krzty próżności.

Żona biznesmena i doktor medycyny, która nie tylko potrafiła malować paznokcie - choć to też istotne, by się podobać - ale umiała stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom. W gruncie rzeczy miała czas na wszystko! Jak to czyniła? Ano wszystko układała w świetle Bożych wskazówek zawartych w nauczaniu Ewangelii i Kościoła. Z pewnością zdawała sobie sprawę z tego, że każdy z nas znajduje czas dla tych ludzi lub dla tych wartości, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na kimś nie zależy, to nawet wolny weekend będzie za krótki, aby się spotkać i porozmawiać. Jednak gdy na kimś mi zależy, to nawet w dniu wypełnionym pracą czas się znajdzie. Wszystko przecież jest kwestią motywacji. Ona rzeczywiście miała czas na wszystko, a przede wszystkim dla Boga i swoich najbliższych.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję