Reklama

Kościół

Kiedy wreszcie nikt nie odważy się podnieść ręki na papieża-seniora?

„Czy niestrawne nagłówki na temat Benedykta będą się powtarzać nieustannie? Miesiąc po miesiącu? Kiedy wreszcie nikt nie odważy się podnieść ręki na papieża-seniora?” – pyta Peter Seewlad, autor monumentalnej biografii „Benedykt XVI. Życie” w artykule zamieszczonym na niemieckojęzycznym portalu katolickim kath.net. Papieski biograf odnosi się do niczym nie uzasadnionej permanentnej kampanii przeciwko Benedyktowi XVI i niedawno złożonej przeciwko niemu skardze w Sądzie Okręgowym w Traunstein.

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy tekst artykułu.

Czy niestrawne nagłówki na temat Benedykta ędą się powtarzać nieustannie? Miesiąc po miesiącu? Kiedy wreszcie nikt nie odważy się podnieść ręki na papieża-seniora??

Czytelnicy w całym kraju zostali zaskoczeni nowymi sensacyjnymi nagłówkami: "Czy papież Benedykt XVI musi stanąć przed sądem? Serwis informacyjny Watson donosił: "Papież Benedykt współwinny?". Dla „Bilda” niemiecki papież był "przegranym dnia". A ekspert kościelny z Augsburger Allgemeine z miejsca stwierdził, że "proces o nadużycia przeciwko Benedyktowi XVI jest już sukcesem".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nawiasem mówiąc, żadna z tych gazet nie doniosła o mającej miejsce w Monachium uroczystości z okazji 95. rocznicy urodzin byłej głowy Kościoła katolickiego, podczas której były premier Edmund Stoiber wychwalał papieża z Niemiec jako jedną z największych osobowości naszych czasów. Również lokalna gazeta „Süddeutsche Zeitung” milczała na temat tego wydarzenia. Zamiast tego dziennikarz zajmujący się tematyką religijną w gazecie wspomniał, gdzie tylko było to możliwe, że były papież złożył fałszywe oświadczenie w związku z nadużyciami, które następnie musiał sprostować. Nie wspomina się o tym, że nie było to fałszywe oświadczenie, lecz jedynie błąd, za który odpowiedzialny był nie papież-senior, lecz błąd powstały podczas przepisywania popełniony przez pracownika z zewnątrz.

Aby wywołać najnowszą falę oburzenia w permanentnej kampanii przeciwko Benedyktowi XVI, wystarczyło, że pewien zaradny berliński prawnik złożył skargę w Sądzie Okręgowym w Traunstein. W uzasadnieniu adwokat argumentuje, że jego klient był ofiarą wykorzystywania seksualnego przez Petera H., księdza z Essen, który został zatrudniony również w Monachium. Ratzinger, jako biskup, nie zadbał o to, aby ten człowiek przestał pracować. Ponosi "odpowiedzialność solidarną". Wcześniej prawnik zabrał na pokład kilku dziennikarzy, którzy zapewnili niezbędną falę uderzeniową. To, co nastąpiło później, to dobrze znane tsunami, które w przypadku Benedykta wielokrotnie przetacza się przez świat mediów.

Reklama

Czy to nie ma znaczenia, że klient adwokata nie urodził się nawet, gdy Ratzinger był biskupem w Monachium? Albo że kosztujące 1,5 mln euro śledztwo, przeprowadzone przez monachijską kancelarię prawniczą Westpfahl, Spilker, Wastl, do której odnosi się jego pozew, nie może dostarczyć ani krzty dowodu na to, że Ratzinger był zamieszany w ukrywanie przypadków nadużyć? W opinii byłego sędziego federalnego Thomasa Fischera, prawozawcy monachijska kancelaria stwarzała pozory niezależnego i neutralnego orzekania, jak sąd państwowy, chociaż prywatna ekspertyza nie ma żadnego znaczenia dla sądu.

Porażka Kościołów w walce z nadużyciami seksualnymi popełnianymi przez osoby duchowne jest przerażająca i niewybaczalna. Nie ma na to innej odpowiedzi niż ta, która polega na wyjaśnieniu, zadośćuczynieniu, likwidacji struktur sprzyjających nadużyciom. I wreszcie, co nie mniej ważne, najwyższa troska we wszystkich dziedzinach życia społecznego. W samym tylko roku 2020 rząd federalny określił liczbę przypadków wykorzystywania małoletnich w Niemczech na 14 594. Odnotowano również 18 761 przypadków pornografii dziecięcej. Oczywiście od dawna jednym z ochydnych skutków ubocznych nadużyć jest ich instrumentalizacja. Relacje dziennikarzy specjalizujących się w

tematyce kościelnej, którzy nie wiedzą już, jak odróżnić informację od dezinformacji, przekształciły się w tolerowany skandal medialny. Przykładów na to można przytoczyć setki. Osoby zajmujące odpowiedzialne stanowiska w wyższych szczeblach władzy odwracają wzrok. Tolerują wszelkie manipulacje, gdy tylko pojawia się najmniejsza możliwość narażenia dziedzictwa Benedykta na szwank.

Sam papież-senior zrezygnował z prób obrony. To daremne - mówi na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń z "jakościowym dziennikarstwem" w kraju swojego pochodzenia. Kto chciałby się z nim nie zgodzić? Kiedy w styczniu trio prawników z Monachium przedstawiło swój raport ekspercki na temat nadużyć seksualnych w archidiecezji w latach 1945-2019, zapowiedź "specjalnego raportu eksperckiego" dotyczącego lat biskupich Ratzingera 1977 i 1982 (czyli tylko pięciu z 74 lat okresu sprawozdawczego) już sygnalizowała, co prawnicy mieli na myśli.

Reklama

Prezentację poprzedziła zgodna kampania medialna, prowadzona przez „Die Zeit”, której celem było jedynie uprzedzające potępienie. Kiedy błąd w oświadczeniu Ratzingera o jego obecności na pewnym spotkaniu został dostrzeżony, obowiązkiem prawników było zwrócenie na niego uwagi seniorowi. Nie zrobili tego. Tylko po to, by móc wywołać skandal.

Benedykt XVI zapewnił, że nie był zaangażowany w sprawę nadużyć księdza Piotra H... Nigdy nie spotkał kapłana, który podlegał diecezji Essen i który miał zostać w Monachium tylko na krótki czas, aby poddać się terapii. Natychmiast też wyjaśnił, skąd wzięło się błędne stwierdzenie o (nawiasem mówiąc nieistotnej) nieobecności na spotkaniu, ale każde jego słowo było interpretowane jako dalsze "wplątywanie się w sieć kłamstw". W radiu Deutschlandfunk redaktor Christiane Florin, zajmująca się polityką kościelną, poinformowała, że oskarżenie przeciwko Benedyktowi XVI dotyczyło tego, że "świadomie powiedział nieprawdę - tzn. skłamał - w swoim oświadczeniu w ekspertyzie monachijskiej". W rzeczywistości nawet prawnicy nie wysunęli takiego zarzutu.

Na odpowiednim posiedzeniu rady ordynariatu - kontynuowała Florin - "zdecydowano", że ksiądz H. "powinien zostać przejęty przez archidiecezję monachijską i przywrócony do pracy duszpasterskiej - mimo że w przeszłości molestował dzieci". Również ta relacja została dowolnie wymyślona przez dziennikarza. Nie ma tego nigdzie w raporcie. W rzeczywistości prawnicy mogli jedynie przedstawić przypuszczenia i "pogłoski" na poparcie swoich oskarżeń. Jednocześnie obalili zasadę domniemania niewinności w państwie prawa, aby oskarżyć papieża-seniora o "niewłaściwe postępowanie" w czterech przypadkach na podstawie poszlak - i to tylko "z dużym prawdopodobieństwem".

Reklama

Jeśli adwokat z Berlina naprawdę chciał bronić swojego klienta, powinien był skupić się na kardynałach: Wetterze i Marksie. To nie za kadencji Ratzingera, ale za kadencji jego następców sprawca nadużyć pozostał księdzem. Oczywiście musiałby przynajmniej raz w życiu zrezygnować z bycia w centrum uwagi.

Dla przypomnienia: po intensywnej analizie dokumentów przedstawionych przez kancelarię prawną Westpfahl, Spilker, Wastl zespół doradców prawnych papieża-seniora doszedł do następujących wniosków:

1. Joseph Ratzinger, jako biskup Monachium, nie wiedział, że ksiądz Peter H. "był sprawcą nadużyć, ani że był zatrudniony w duszpasterstwie. Z akt wynika, że na zebraniu ordynariatu w dniu 15 stycznia 1980 r. nie podjęto żadnej decyzji w sprawie pracy duszpasterskiej księdza Petera H.".

2. W odniesieniu do trzech pozostałych przypadków domniemanego niewłaściwego postępowania stwierdza się: "W żadnym z tych przypadków... Joseph Ratzinger nie miał wiedzy o czynach lub podejrzeniach dotyczących nadużyć seksualnych popełnianych przez księży. Ekspertyza nie zawiera żadnych dowodów wskazujących na to, że jest inaczej".

Papież Benedykt z pełnym przekonaniem przyjął i poparł dochodzenie w sprawie nadużyć w swojej byłej diecezji. Oświadczył, że w interesie ofiar jest "dobre, kompletne i skuteczne rozpatrzenie sprawy". Dziś trzeba dodać: także w interesie papieża Niemca. W tym świetle dobrze by było, gdyby sędziowie z Traunstein zajęli się tą sprawą. Oczywiście, nikt nie może poważnie wierzyć, że w ten sposób można zakończyć permanentną kampanię oszczerstw przeciwko Benedyktowi XVI.

2022-06-27 12:55

Ocena: +17 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy”

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

PAP/EPA/CLAUDIO ONORATI

Przedstawiamy fragment książki, w którym Benedykt XVI opowiada o śmierci

Papież Benedykt XVI: W pewnej mierze tak. Po pierwsze, chodzi o obawę, że będzie się ciężarem dla ludzi spowodowanym dłuższym czasem upośledzenia. To uważam za bardzo zasmucające. Mój ojciec też zawsze się tego obawiał, ale zostało mu to oszczędzone. Z drugiej strony, przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg mnie nie odrzuci, im bliżej jestem Jego oblicza, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów. Tym samym przygniata mnie ciężar winy, chociaż nie tracę fundamentalnej nadziei.

CZYTAJ DALEJ

Patron mądrych wyborów – św. Stanisław Biskup Męczennik

Niedziela Ogólnopolska 18/2015, str. 26

Figura św. Stanisława, Kraków Skałka/fot. Bożena Sztajner/Niedziela

Figura św. Stanisława, Kraków Skałka

Figura św. Stanisława, Kraków Skałka

Dobrze się stało, że tegoroczne obchody święta głównego patrona Polski – św. Stanisława Biskupa Męczennika odbywają się tuż przed ważnymi wyborami w Polsce. Wspomnienie krakowskiego biskupa pokazuje bowiem, że można być duchownym, mężem stanu, a jednocześnie nie kłaniać się żadnej ziemskiej władzy.

Święci są po to, by nas zawstydzać – tak kiedyś o ich posłannictwie powiedział Jan Paweł II. Ale na pewno są także po to, aby nas mobilizować, pokazywać szlaki czy wcześniej je dla nas przecierać. Z pewnością w czasach dzisiejszych zawirowań do takich osobowości należy święty z krakowskiej Skałki.

CZYTAJ DALEJ

Lata święte w Kościele katolickim – zarys dziejów

2024-05-08 10:24

[ TEMATY ]

rok jubileuszowy

Monika Książek

Zapowiedziane na 9 maja przedstawienie bulli Franciszka ogłaszającej rok 2025 w Kościele katolickim Rokiem Świętym Jubileuszowym jest dobrą okazją do uświadomienia sobie, co to jest i czym jest taki Rok. Mimo że ma on za sobą ponad 800-letnią przeszłość, a jego korzenie wyrastają jeszcze ze Starego Przymierza, to w sumie stosunkowo niewiele wiemy o tej instytucji. Jedną z głównych tego przyczyn jest rzadkość tego wydarzenia w życiu Kościoła, a zatem także w świadomości wiernych, rok ten przypada bowiem raz na 25 lat i nie zmieniają tego faktu nawet tzw. jubileusze nadzwyczajne, ogłaszane częściej, ale które - jak sama nazwa wskazuje - też są czymś wyjątkowym w życiu Kościoła.

Biblijne początki

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję