Reklama

Randka na dachu

Już od trzech miesięcy jest w Warszawie możliwość pójścia na spacer na... dach. Ogrody Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego mieszczą się właśnie na jej dachu. To doskonałe miejsce na wypoczynek w środku miasta. Przy okazji można obejrzeć ciekawą roślinność oraz wspaniałe widoki Warszawy z góry.

Niedziela warszawska 39/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwotnie na dachu i obok budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Dobrej planowano urządzenie ogrodu botanicznego, z płatnym wejściem. Jednak trudności w doborze i pielęgnacji zieleni spowodowały zmianę koncepcji zagospodarowania tego terenu. Zdecydowano, że będzie to ogród uniwersytecki bezpłatnie dostępny dla wszystkich. Autorami ogrodu są architekci: Marek Budzyński i Zbigniew Badowski oraz architekt zieleni Irena Bajerska.
Wchodząc na teren kompleksu zieleni znajdziemy się najpierw w ogrodzie dolnym. Ma on 15 257 metrów kwadratowych powierzchni i obsadzony jest krzewami okrywowymi, pnącymi i kwitnącymi oraz bylinami. Są tu również stawy i kaskady wodne. W 1998 r. w ogrodzie dolnym posadzono kilkanaście starych drzew z terenu przyszłego Centrum Giełdowego, a w 1999 r. dziesięć innych z terenu budowy przy ul. Leszczyńskiej. W ten sposób od razu uzyskano fragment zadrzewionego ogrodu.
Następnie wchodząc przez tzw. pochylnię dotrzemy do ogrodu górnego, już na dachu Biblioteki. Tutaj ścieżki spacerowe są już znacznie węższe, ciężko się wyminąć ze współtowarzyszami spaceru. Na szczęście tu i ówdzie umieszczono ławeczki, można na nich przysiąść i odpocząć. Ogród górny ma powierzchnię 9 350 metrów kwadratowych. Znajdziemy w nim różniące się kolorem i nastrojem części: złotą, srebrną, karminowo-różową i zieloną. Poszczególne części ogrodu połączone są ścieżkami, mostkami oraz pergolami. Najdłuższy mostek ma aż 27 metrów i jest przerzucony nad wielkim świetlikiem tzw. holu informacji z katalogami bibliotecznymi. Przeprawa mostkiem może być bardzo emocjonująca, gdyż jest wąski i trochę się... kiwa.
Spacer warto rozpocząć od, chyba najładniejszego, ogrodu złotego w części północnej. Skomponowano go z żółto i pomarańczowo kwitnących rozchodników, rojników, jastrzębca, skalnicy i ozdobnych krzewów jałowca, kosodrzewiny i suchodrzewu. Dalej w ogrodzie srebrnym, od wschodu, zobaczymy srebrzystnolistne, kwitnące na biało byliny, liściaste i iglaste krzewy oraz ozdobne trawy. W tle niskie odmiany wierzb, jałowce i oliwniki. W ogrodzie karminowym, od południa, na szczególną uwagę zasługuje piękna kompozycja goździków, macierzanki, rojnika, skalnicy i rozchodnika.
Natomiast ogród zielony, od strony ul. Dobrej, skomponowany został m.in. z ozdobnych traw, pięciornika i irgi. W tej części ogrodu umieszczono również okrągły taras widokowy zwany "belwederkiem". Znakomicie prezentuje się stąd Most Świętokrzyski i Wisła. Miejsce to upodobały sobie szczególnie zakochane pary.
Zresztą pięknych widoków jest tutaj o wiele więcej. Ciekawie wygląda praska strona, z wieżami katedry św. Floriana. Ale chyba najciekawszy jest widok z ogrodu złotego. Widać stąd Zamek Królewski, dachy kościołów Starego Miasta, a w oddali nawet wieżowiec Intraco.
Architekt Marek Budzyński jest zachwycony ogrodami na dachu. - Bardzo się z nich cieszę, chociaż moim zamysłem był naturalny pejzaż mazowiecki przy Wiśle. Ale nie wyszło. Istniejący ogród, polegający na estetycznym zestawieniu roślin, jest jednak bardzo ważny, gdyż ma lansować prostą ideę współżycia natury i człowieka - mówił Budzyński w czerwcu br. w wywiadzie dla jednej z gazet.
Ogrody na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego otwarte są codziennie w godzinach 9.00-20.00. Od listopada do marca będzie można odwiedzać je w godzinach 9.00-15.00. Wstęp bezpłatny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Rokitnie uczczono NMP Królową Polski

2024-05-03 23:30

[ TEMATY ]

3 Maja

Zielona Góra

Rokitno

bp Bronakowski

Angelika Zamrzycka

Rokitno

Rokitno

W Uroczystość NMP Królowej Polski w Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie bp Tadeusz Bronakowski przewodniczył Mszy św. i modlitwie w intencji Ojczyzny oraz o trzeźwość rodzin.

Tego dnia odbyło się zakończenie pielgrzymki o trzeźwość w rodzinach, która zmierzała w ostatnich dniach ze Szczecina do Rokitna. Eucharystii, która odbyła się w bazylice rokitniańskiej, przewodniczył bp Tadeusz Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej, który jest przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. W koncelebrze był też biskup pomocniczy naszej diecezji – bp Adrian Put. Tradycyjnie na zakończenie uroczystości na wzgórzu rokitniańskim wystrzelono salwy armatnie ku czci Matki Bożej Królowej Polski.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję