Reklama

Co w Warszawie piszczy

O najtrudniejszych problemach, z jakimi boryka się stolica rozmawiamy z Julią Piterą, radną, przewodniczącą Transparency International Polska, organizacji przeciwdziałającej korupcji.

Niedziela warszawska 39/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Zanim warszawiacy przejechali Mostem Siekierkowskim już mówi się o jego rozbiórce. Co Pani sądzi o tej sprawie?

JULIA PITERA: Sposób przeprowadzania tej inwestycji od początku budził wiele kontrowersji. Wiem, w jakiej atmosferze to się odbywało, ponieważ byłam obserwatorem pierwszego przetargu na budowę mostu na początku 1999 r. Dążyłam do tego, aby radni mogli uczestniczyć w przetargu tylko jako obserwatorzy. Wcześniej mieli prawo głosu i jak się to skończyło wiemy po sprawie z Waparkiem czy zakupem wagoników metra. W przetargu na budowę mostu startowało 8 czy 9 firm. Jednym z warunków, jakie musiały spełnić to posiadanie dodatniego bilansu przez ostatnie 3 lata. Zapytałam komisję, czy firmy ten warunek spełniają. Odpowiedziano, że na razie nie ma to znaczenia. Byłam zaskoczona odpowiedzią. Na kolejnych spotkaniach zadawałam to samo pytanie. I nadal nie uzyskałam odpowiedzi.
Podczas ostatniego posiedzenia przetargowego, skarbnik gminy Centrum Piotr Nogaj oznajmił, że warunek dodatniego bilansu za ostatnie 3 lata spełnia tylko jedna firma, wobec czego przetarg zostaje unieważniony. Drugi przetarg wygrał Mostostal. Dowiedziałam się potem, że właśnie ta firma miała wygrać przetarg. Jestem przekonana, że pierwszy przetarg miał służyć tylko rozeznaniu, jakie warunki przedstawią inne firmy. Mówiłam o tym wtedy w jednej ze stacji telewizyjnych. Nikt na tę informację nie zareagował. Odnośnie Mostostalu zagadkowa jest jeszcze inna kwestia. Pomimo zapisu o zasadach niezmienności kontraktu, Mostostal wystąpił o podniesienie jego wartości. Podobno przychylono się do tej prośby.
Budowa Mostu Siekierkowskiego wiąże się jeszcze z innymi kontrowersyjnymi posunięciami. Okazało się, że jeden z członków komisji przetargowej jest tam bezprawnie, bo wcześniej był ekspertem jednej z firm biorących udział w przetargu przy remoncie Mostu Gdańskiego. Zdziwiło mnie, dlaczego nie zwrócono na to uwagi przy doborze członków. Przy jakich inwestycjach kandydat pracował wcześniej to jedna z podstawowych informacji. Alarmowałam o innych nieprawidłowościach nie tylko przy postępowaniu administracyjnym, ale też przy sposobie odbierania działek ich właścicielom.

- Sprawa Mostu to wyjątkowy przypadek "nieprzejrzystości" funkcjonowania władzy publicznej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W Warszawie ogólnie nieprzejrzyste jest funkcjonowanie administracji publicznej. Wystarczy wspomnieć choćby ostatnią skandaliczną sprawę remontu Urzędu Śródmiejskiego. Miasto ma duże dziury budżetowe. Tymczasem przeznacza się ciężkie miliony na wyremontowanie budynku, bo takie jest widzimisię dyrektora dzielnicy. To dość ryzykowany powód podejmowania decyzji.
Koszty tych pomysłów mają odbicie w naszych kieszeniach, np. ludzie dostają zawyżone wyceny mieszkań kwaterunkowych czy podwyższone opłaty czynszów dzierżawnych za grunty. Niedawno pomagałam wykupić mieszkania osobom z Nowego Miasta. Najpierw utrudniano im wykup pod pretekstem roszczeń spadkobierców gruntów, potem wynikły trudności z geodezyjnym podziałem nieruchomości. Kiedy nie udało się już dłużej zwodzić tymi argumentami, zawyżono cenę mieszkań. W budynku nie remontowanym od czasu budowy, zagrzybione 40-metrowe mieszkanie wyceniono na ok. 200 tys. zł. Dla samotnego starszego człowieka wykup za 40 tys. (po zastosowaniu bonifikaty) jest nierealny. Zażądano od niego więcej niż jeden z dyrektorów warszawskich dzielnic zapłacił gminie za wykup 140-metrowego mieszkania.
Inne nadużycia to np. 7- czy 10-krotne podwyższanie stawek za dzierżawienie gruntów. Zdumiewają takie posunięcia. Wysokie ceny nieruchomości w Warszawie to lata 1995-96, kiedy był bum inwestycyjny. Od 2000 r. na rynku obrotu nieruchomościami jest recesja.

- Jaka jest bezpośrednia przyczyna takich sytuacji?

- Trudno powiedzieć, czy jest to kompletna nieumiejętność rządzenia czy głównie ludzka nieuczciwość. Słyszymy różne komentarze na ten temat. Ale dla mnie jako mieszkańca Warszawy najważniejsze są skutki tych decyzji, którymi jesteśmy obciążani. Resztą powinny zająć się powołane do tego instytucje, prokuratura, policja.

Reklama

- Jak Pani ocenia stan bezpieczeństwa w stolicy?

- Chciałabym widzieć więcej policjantów na ulicach. Przestępczość ma wysoki wskaźnik. Ale trzeba pamiętać o tym, że bywa spowodowana sytuacjami, które do niej zachęcają. O tym mówi nauka dotycząca przyczyn zachowań kryminogennych. Przez dwa tygodnie dzwoniłam do straży miejskiej i policji prosząc o zajęcie się porzuconym samochodem. Obserwowałam co się z nim dzieje. Najpierw wybito jedną szybę, potem kolejne, wyłamano drzwi, a w końcu z samochodu pozostał szkielet.
Nie można dopuszczać do sytuacji, w których chuligani będą czuli się bezkarnie.

- Czy dysponując tymi środkami, które miasto ma, bezpieczeństwo mogłoby wyglądać lepiej?

- Ależ straż miejska ma 70 mln budżetu rocznie! To są olbrzymie sumy, dwa razy większe od tych, które otrzymuje powiatowa straż pożarna. Trzeba doprowadzić do tego, aby straż miejska zaczęła wypełniać obowiązki wynikające z ustawy. Mają pilnować porządku publicznego, zaś o nieprawidłowościach sygnalizować właściwe służby. Jeśli widzą, że gdzieś gromadzi się grupa chuliganów, to należy wezwać policję. Niestety, brakuje w Warszawie współpracy tych dwóch służb.

- Taki brak koordynacji musi również mieć swoje przyczyny...

- Sztuka rządzenia jest rzeczą trudną. Polega na podejmowanie decyzji, z pełną świadomością, że skutki decyzji mogą być bardzo dobre lub tragiczne. Każdy sprawujący władzę musi mieć świadomość, że jego "etat" może skończyć się za dwa miesiące. A za konsekwencję złych decyzji trzeba będzie zapłacić. Ponieważ brakuje takiego stosunku do sprawowanych funkcji obserwujemy negatywne efekty.
Jednym z nich jest nieustanny brak szybkich i jednoznacznych decyzji władz Warszawy. Całą kadencję bezskutecznie Miasto Stołeczne Warszawa zajmuje się sprawą schroniska na Paluchu dla bezdomnych zwierząt. Jeśli Schronisko na Paluchu stanowi tak duży problem dla Warszawy, to nie dziwmy się, że Trasa Siekierkowska będzie stanowiła ogromny problem dla miasta. Decyzja o monitoringu ulic, to sprawa nie do rozwiązania. Zainstalowano kamery, tylko nie wiadomo kto je będzie obsługiwał. Kiedyś już kamery na ulicach były, ale wszystkie zostały zdewastowane. Obawiam się, że teraz będzie to samo.
Tego rodzaju sytuacje to również skutek złej organizacji administracji, brak nad nią nadzoru i dobieranie urzędników według klucza politycznego. Utarło się już powiedzenie, że nawet sprzątaczką w urzędzie publicznym nie można być bez właściwego namaszczenia politycznego.
Nie oznacza to, że cała administracja jest skorumpowana. Urzędnicy średniego szczebla mają już dosyć tych sytuacji. Podpisując pewne dokumenty, wiedzą, że jeśli tego nie zrobią to stracą pracę. Jeśli zaś z nakazu zwierzchnika podpiszą, a dokument jest niezgodny z prawem, to sami stają się kozłami ofiarnymi. Ci ludzie chcieliby być niezależni od układów politycznych. Chcą być nagradzani bądź karani tylko na podstawie tego jak, pracują.

- Po najbliższych wyborach samorządowych w rękach prezydenta Warszawy skumuluje się władza i pieniądze. Czy nie grozi to większymi malwersacjami i korupcją?

- Nie sądzę. W nowym ustroju prezydent będzie odpowiadał przed wyborcami za sposób rządzenia i dobór współpracowników.
Dotychczas kolejni prezydenci byli bardzo krytykowani. Tym razem na szczęście to wyborcy będą odpowiadać za wybór swojego prezydenta miasta, nie radni. Dotąd zawsze był to człowiek nadany przez partię polityczną, a sprawowanie władzy było skutkiem konsensusu podyktowanego interesem partii politycznych, nie mieszkańców. Efekt tego to gry, która partia zdobędzie smakowitszy kąsek: przetargi, inwestycje, wydawanie pozwoleń na budowę czy sprawy społeczne. Każda partia miała inny "sektor", za który odpowiadała. A każda chciała pokazać, że bardzo dba o miasto. Dlatego budżet był konstruowany politycznie, a nie zadaniowo.

- Można mieć nadzieję, że najbliższe wybory samorządowe zmienią sytuację?

- Cieszę się, że doszło w końcu do bezpośrednich wyborów na prezydentów, wójtów i burmistrzów. To pierwszy krok do zmiany sytuacji. Wreszcie szefowie miast będą poddani rozliczeniu przez wyborców. Ludzie docenią to co robią, albo w drodze referendum odwołają przed czasem lub nie wybiorą na następną kadencję. To samo powinno stać się z wyborami radnych.

- Czego można życzyć wyborcom?

- Aby wybierali rozsądnie. Trzeba chodzić na spotkania z kandydatami, pytać kim są, co zrobili dotychczas i co zamierzają zrobić dalej. Zacznijmy głosować indywidualnie, a nie "stadnie". Od tego, kto będzie rządził zależy nasze życie w mieście.

- Dziękuję za rozmowę.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – pasjonująca historia

[ TEMATY ]

Maryja

NAjświętsza Maryja Panna

Karol Porwich/Niedziela

Kościół w Polsce 3 maja obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, która została ustanowiona przez papieża Benedykta XV w 1920 r. na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości. Uroczystość ta – głęboko zakorzeniona w naszej historii - nawiązuje do Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza z 1656 r., Konstytucji 3 maja oraz oddania Polski pod opiekę Maryi po uzyskaniu niepodległości.

Geneza, śluby lwowskie króla Jana Kazimierza

CZYTAJ DALEJ

Odpustowy weekend u franciszkanów [zaproszenie]

2024-05-04 08:48

ks. Łukasz Romańczuk

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

Franciszkanie Konwentualni z ul. Kruczej we Wrocławiu zapraszają na dwa wydarzenia, które będą miały miejsce w kościele pw. św. Karola Boromeusza. W sobotni wieczór będzie można posłuchać koncertu organowego, a w niedzielę sumie odpustowej będzie przewodniczył bp Maciej Małyga.

4 maja o godz. 19:00 rusza cykl koncertów organowych „Franciszkańskie Wieczory Muzyczne: Mater Familiae” w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Jest to okazja do promocji muzyki sakralnej, a także kultu maryjnego. Pierwszy koncert zagra Tadeusz Barylski, który przez wiele lat posługiwał jako organista w kościele na Kruczej, a także w sanktuarium św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej. Podczas koncertu zagra m.in utwory: Johanna Sebastiana Bacha – Fantazja G-dur, Improwizację: Fantazja Regina Coeli czy Bogurodzicę. Koncert rozpocznie obchody odpustu ku czci Matki Bożej

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję