Reklama

Kultura

Teatr Rapsodyczny

Do dziś mam w pamięci wspaniałe wykonanie owego monologu przez 21-letniego Karola Wojtyłę. Już w czasie prób słuchaliśmy go z podziwem i dreszczem grozy

Niedziela Ogólnopolska 43/2006, str. 32-33

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

teatr

Archiwum Danuty Michałowskiej

Karol Wojtyła, Danuta Michałowska

Karol Wojtyła, Danuta Michałowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kraków, lata okupacji. Po aresztowaniu i wywiezieniu do obozów koncentracyjnych wszystkich profesorów Uniwersytet Jagielloński i inne wyższe uczelnie w naszym mieście są zamknięte. Teatr im. J. Słowackiego działa jako Staatstheater z czysto niemiecką obsadą aktorską. Wykonywanie muzyki Chopina jest zakazane, Filharmonia daje koncerty „nur für Deutsche”, polskie życie artystyczne schodzi do podziemia.
W okupowanym Krakowie już w listopadzie 1939 r. organizuje się tajne nauczanie na szczeblu licealnym, potem uniwersyteckim - na wielu wydziałach. Zawiązują się też małe, działające oczywiście w podziemiu, grupy o zainteresowaniach muzycznych, literackich, a także teatralnych. Znalazłam się w jednej z nich - tej samej, do której należał Karol Wojtyła.
W lecie 1941 r. przybywa do Krakowa bardzo bliski przyjaciel Karola, wadowiczanin, polonista i fanatyk sztuki teatru - dr Mieczysław Kotlarczyk. Wnosi on do naszego środowiska ideę późniejszego Teatru Rapsodycznego, teatru, który w tym trudnym czasie ma zająć się artystycznym mówieniem arcydzieł polskiej poezji.
Ze względu na konieczność posiadania tzw. Arbeitskarte pracowałam wtedy jako maszynistka w centrali „Społem”. Był początek sierpnia 1941 r., właśnie wróciłam z urlopu, kiedy niespodzianie przyszedł do mnie do biura Karol. Wzbudził pewną sensację wśród moich biurowych koleżanek, miał bowiem na sobie drelich roboczy, zapewne wracał z pracy w podkrakowskim kamieniołomie. Od razu zrozumiałam, że przynosi jakąś ważną wiadomość. Wyszliśmy na korytarz i wtedy usłyszałam: „Przeczytaj «Króla-Ducha» i przyjdź w środę na Komorowskiego. - To był adres naszej koleżanki, gdzie często się zbieraliśmy. - Przyjechał Mietek Kotlarczyk. Zaczynamy robotę”.
Można by powiedzieć, że tymi słowami Karol ustawił mój dalszy los artystyczny. Natychmiast po pracy poszłam do znanego antykwariatu Stefana Kamińskiego przy ul. Podwale i tam udało mi się kupić jedyny egzemplarz najlepszego, pełnego wydania „Króla-Ducha”, w opracowaniu Jana Gwalberta Pawlikowskiego. To właśnie ta książka miała być pod ręką na wszelki wypadek, jako sufler, stąd wmontowane w oprawę kolorowe zakładki, wskazujące poszczególne fragmenty. Książka leżała na pianinie obok świecznika i w prapremierowym przedstawieniu zagrała jako znak plastyczny, obok umieszczonej na tle ciemnej kotary białej maski Słowackiego i wiązanki chryzantem. Bowiem już 1 listopada, w dzień Wszystkich Świętych, nasza pięcioosobowa grupa wystąpiła z pokazem opracowanych przez Kotlarczyka fragmentów epopei Słowackiego. Owa uroczysta premiera, inaugurująca ponad 20-letnią, niepozbawioną wielorakich klęsk, działalność Teatru Rapsodycznego, była niejednokrotnie opisywana. Ja skupię się wyłącznie na osobie Karola Wojtyły, na jego znamiennym udziale w tym pierwszym rapsodycznym przedstawieniu.
Kotlarczyk powierzył mu m.in. kończący spektakl monolog Bolesława Śmiałego. Monolog ten stanowi naczelny wątek Rapsodu V. Jest przywołaniem pamięci o dramacie, jaki rozegrał się pod koniec XI stulecia między Wawelem a Skałką - między królem a biskupem Stanisławem.
Do dziś mam w pamięci wspaniałe wykonanie owego monologu przez 21-letniego Karola Wojtyłę. Już w czasie prób słuchaliśmy go z podziwem i dreszczem grozy, ale owego pierwszolistopadowego wieczoru osiągnął najwyższy stopień ekspresji artystycznej. Było to wykonanie pełne napięć, dynamiki, niezatracające jednego odcienia znaczeniowego. Przedstawiał te dramatyczne zdarzenia z tak pełnym zaangażowaniem, że wierzyło się każdemu słowu, a szczególny urok osobowości samego Karola jednał sympatię dla nieszczęsnego monarchy.
Po dwóch tygodniach powtarzamy „Króla-Ducha” w innym mieszkaniu, dla innej publiczności. Wszystko szło normalnym, szczegółowo wypracowanym torem. Czekaliśmy w napięciu na finalny, tchnący dramatyzmem Rapsod V, ten o Bolesławie Śmiałym. I oto dzieje się coś niebywałego! Karol przedstawia całkiem odmienną wersję tego samego przecież tekstu - mówi cicho, monotonnie, w sposób zupełnie pozbawiony owych przejmujących tonów namiętności, pychy, buntowniczej pasji, także rozpaczy wobec zarysowującego się upadku państwa, nad którym zaciążyła klątwa króla. Byliśmy zaskoczeni, rozczarowani i po prawdzie oburzeni. Zasypaliśmy Karola pytaniami, zarzutami: - Co się stało? Jak mogłeś? Dlaczego? Pamiętam dobrze zdumiewający sens jego odpowiedzi: „Przemyślałem sprawę, to jest spowiedź, tego chciał Słowacki”.
Długo nie mogłam się pogodzić ze stratą tamtej interpretacji. Ale później też przemyślałam sprawę i przypomniałam sobie, co mówi poeta w pierwszym Rapsodzie - „a któżby to śmiał w księgi ludzkie włożyć, dla sławy marnej, a nie dla spowiedzi”. Ośmielam się przypuszczać, że w czasie tych dwóch tygodni dzielących pierwszą i drugą interpretację Rapsodu o Bolesławie Śmiałym doszło do głosu najgłębsze istotne powołanie już nie artysty, lecz kapłana. Wyraziło się przez zmianę punktu widzenia. Postawa obrońcy racji króla, dominująca w pierwszym wykonaniu, przemieniła się w postawę grzesznika, który po wiekach pokuty dociera do tragicznej prawdy o sobie samym.
Juliuszowi Słowackiemu nie starczyło życia, aby dokończyć Rapsod V „Króla-Ducha”, zrobił to pół wieku później Stanisław Wyspiański. Ale tak naprawdę ostatnie słowo w tej sprawie wypowiedział kard. Wojtyła, nie tylko przez ów niezwykły akt modlitwy w Osjaku za duszę zabójcy swojego poprzednika na stolicy biskupiej w Krakowie - św. Stanisława. Sądzę, że pośmiertny los wyklętego ze społeczności Kościoła, wygnanego i zmarłego czy może zamordowanego króla - okoliczności nie są znane - musiał już w młodości niepokoić wykonawcę monologu Bolesława. Nie jest chyba bowiem przypadkiem, że ostatnim utworem przyszłego papieża, który powstał przed 16 października 1978 r., jest poemat jakby podsumowujący tysiącletnią historię Kościoła w naszej Ojczyźnie, a odnoszący się do tego samego dramatu. Utwór ten nosi tytuł „Stanisław”.

W „Kalendarium życia Karola Wojtyły” pod datą 7 lipca 1967 r. znajdujemy powtórzoną za „Tygodnikiem Powszechnym” informację, że Metropolita Krakowski, wracając z Rzymu po nominacji kardynalskiej, zatrzymał się w Osjaku w południowej Austrii i tam odprawił Mszę św. za spokój duszy króla Bolesława przy jego domniemanym grobie. Chodzi, oczywiście, o obłożonego klątwą i wygnanego z kraju Bolesława Śmiałego - zabójcę Biskupa Stanisława. Nie wiem, ile osób zwróciło uwagę na notatkę zamieszczoną w „Tygodniku Powszechnym” wówczas, kiedy zdarzenie miało miejsce, w owym 1967 r. Ja byłam nią bardzo poruszona. Dlaczego? Otóż wiele lat temu uczestniczyłam w niezwykłym i pamiętnym dla mnie zdarzeniu artystycznym, które, jak się okazało po latach, wykraczało znacznie poza krąg sztuki. O tym właśnie wydarzeniu chciałabym opowiedzieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uzdrowiona przez św. Jana Pawła II od 2 maja w Polsce!

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

cuda

ARCHIWUM PRYWATNE

2 maja o godz. 16.45 na warszawskie lotnisko Okęcie przylatuje bohaterka książki Elżbiety Ruman "Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II". Jej wizyta w Polsce potrwa półtora miesiąca, do 17 czerwca. Floribeth odwiedzi m.in. Dom Jana Pawła II w Wadowicach, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach i Obóz Koncentracyjny w Oświęcimiu. Będzie gościem zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach.

Floribeth Moraz Diaz odwiedzi prawie 40 polskich miast i miasteczek. Choć pobyt w Ojczyźnie Jana Pawła II będzie intensywny, poza spotkaniami zaplanowano także czas na wypoczynek. Rodzina Diaz kilka dni spędzi m.in. w Krościenku, Zakopanem i Krynicy Morskiej. Po przylocie do Warszawy kostarykanka wraz ze swoją rodziną - mężem i dwoma synami, pojedzie do Wadowic. Tam 4 maja, w bazylice podczas niedzielnych Mszy św. będzie mówić o swoim uzdrowieniu. O godz. 17.00 odwiedzi Dom Jana Pawła II. W poniedziałek, 5 maja, rodzina Diaz pojedzie do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Następnego dnia w Krakowie o godz. 18.00 Floribeth odwiedzi Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się". Z kolei 7 maja o godz. 11.00 zaplanowano spotkanie z kard. Stanisławem Dziwiszem w krakowskiej kurii, a o godz. 18.00 "Uzdrowiona" spotka się z czytelnikami w księgarni Matras na Rynku Głównym. Kolejne spotkania w sieci księgarń Matras zaplanowano na 10 maja w Częstochowie (godz. 13.30) i 16 maja w Warszawie (godz. 18.00, al. Solidarności 113) Będąc na Jasnej Górze Floribeth weźmie także udział w IX Czuwaniu Rodziny Arnoldowej. W kolejnych dniach, między 11 a 18 maja zaplanowano spotkania w mniejszych miejscowościach, m.in. w Stalowej Woli, Zamościu, Miejscu Pistowym, Krynicy Morskiej i Pienieżnie, gdzie w niedzielę, 18 maja, Moraz Diaz będzie uczestniczyć w uroczystości święceń kapłańskich. Kolejne miejscowości na planie podróży po Polsce to Ełk, Kleosin, Toruń, Rybnik i Bytom. 8 i 9 maja rodzina Diaz będzie wypoczywać w Krościenku, 14-16 maja w Krynicy Morskiej a od 27 maja w Zakopanem. Tam, 28 maja o godz. 18.00 Floribeth odwiedzi sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Od 29 maja rozpocznie podróż po Podkarpaciu, odwiedzając m.in. Mielec, Krosno, Husów, Kraczkowa, Łańcut, Sanok i Przeworsk. 7 czerwca odwiedzi Obóz Koncentracyjny w Oświęcimiu. Następnie "Uzdrowiona" będzie się dzielić swoim świadectwem w Nysie, Nadolicach, Zawadzkiem, Dobrodzieniu, Żyrardowie i Niepokalanowie - tam, 13 czerwca, weźmie udział w spotkaniu z cyklu "Świadkowie wiary". Od 14 do 17 czerwca będzie w Warszawie. Najpierw w par. Dobrego Pasterza, przy ul. Szczecińskiego 5, będzie uczestniczyła w Mszach św., a w niedzielę spotka się z mieszkańcami Stolicy w katedrze warszawsko-praskiej. W poniedziałek, 16 czerwca zaplanowano spotkanie z czytelnikami w księgarni "Matras" przy al. Solidarności. 17 czerwca rodzina Diaz zakończy swój pobyt w kraju św. Jana Pawła II. Floribeth Moraz Diaz historię swojego uzdrowienia opowiedziała Elżbiecie Ruman w książce "Uzdrowiona. Kostarykański cud Jana Pawła II". Prawniczka z Kostaryki, w kwietniu 2011 zaczęła się uskarżać na silny ból głowy. W tym samym miesiącu doznała intensywnego, krwotocznego udaru mózgu. Po natychmiastowym przewiezieniu do szpitala i intensywnym, trzygodzinnym zabiegu lekarze stwierdzili u niej nowotwór - tętniaka mózgu. Jednocześnie zakomunikowali Floribeth, że nowotwór usadowił się w bardzo wrażliwej części mózgu i nie sposób go usunąć. W trakcie zabiegu obok łóżka Floribeth stał obrazek z podobizną Jana Pawła II. Lekarze poinformowali rodzinę, że Floribeth pozostał miesiąc życia i dalsza terapia nie ma sensu. Wówczas kostarykanka poprosiła męża i rodzinę, by zaczęli się modlić. Od Wielkiej Soboty mąż Edwin oraz reszta rodziny codziennie odmawiali różaniec przed dużym zdjęciem Jana Pawła II prosząc o jej uzdrowienie. Wkrótce potem Floribeth wróciła do domu. Była już wówczas sparaliżowana. 1 maja 2011 obejrzała telewizyjną transmisję z beatyfikacji Jana Pawła II. Niedługo potem zasnęła, a gdy się obudziła, usłyszała głos: „Podnieś się. Nie lękaj się”. Ujrzała też ręce wysuwające się do niej z wiszącego na ścianie obrazu Jana Pawła II. Odpowiedziała: „Tak, Panie”. Stwierdziła natychmiast, że czuje się znacznie lepiej, a ból głowy już jej tak nie dokucza. Mogła nawet o własnych siłach wstać z łóżka. Wkrótce Floribeth poddała się ponownym badaniom rezonansem magnetycznym. Po przejrzeniu wyników jeden z lekarzy długo nie mógł wydusić z siebie słowa. Wykazywały one całkowite wyleczenie z nowotworu. „Powiem panu, co jest nie tak. Ja wiem, że zostałam wyleczona za wstawiennictwem Jana Pawła II” – powiedziała Floribeth Diaz. Do całkowitego zdrowia Kostarykanka wróciła po siedmiu miesiącach, w listopadzie 2011, gdy poddano ją ostatnim badaniom. O swoim uzdrowieniu Floribeth zaczęła oficjalnie mówić w lutym 2012 r. 5 lipca 2013 ukazał się dekret papieża Franciszka w sprawie uznania tego cudu.
CZYTAJ DALEJ

Bp Krywicki: Papież naprawdę zna naszą sytuację

2025-10-25 18:12

[ TEMATY ]

Bp Krywicki

Vatican Media

Słowo Ojca Świętego to podtrzymanie jedności; słowo, które mogę przekazać dla narodu ukraińskiego, naszego Kościoła, diecezji, wspólnot - wskazał bp Witalij Krywicki, który dziś spotkał się z Leonem XIV. Za pośrednictwem mediów watykańskich podziękował za wsparcie udzielane przez Polaków. „Chcę powiedzieć, że ta modlitwa i pomoc ratuje dzisiaj ludzi” – dodał biskup kijowsko-żytomierski.

Ksiądz biskup przebywa w Rzymie w związku z zaproszeniem przez Wspólnotę Sant’Egidio. Podczas jednego z paneli dyskusyjnych ma wygłosić przemówienie; będzie to także czas wspólnej modlitwy o pokój. Wydarzenie modlitewne zaplanowane jest w Koloseum. Dziś Papież przyjął bpa Krywickiego na audiencji. „Dla mnie osobiście to bardzo ważne spotkanie; mogłem poczuć jego ojcowską troskę i zainteresowanie” - wskazał hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości

2025-10-26 18:06

Vatican Media

Święcenia biskupie ks. Mirosława Wachowskiego

Święcenia biskupie ks. Mirosława Wachowskiego

Bądź zawsze człowiekiem wspólnoty i ciszy, słuchania i dialogu. W swoim słowie nieś łagodność, która buduje, a w swoim spojrzeniu pokój, który pociesza. W Iraku ludzie będą Cię rozpoznawać nie po tym, co powiesz, ale po tym, jak będziesz kochał – powiedział Leon XIV do ks. Mirosława Wachowskiego w homilii podczas jego święceń biskupich w Watykanie 26 października - informuje Vatican News.

„Dzisiaj Kościół rzymski raduje się wraz z Kościołem powszechnym, ciesząc się z daru nowego biskupa: Księdza Prałata Mirosława Stanisława Wachowskiego, syna ziemi polskiej, Arcybiskupa tytularnego elekta Villamagna di Proconsolare i Nuncjusza Apostolskiego wśród drogiego ludu Iraku” –powiedział Papież Leon XIV na rozpoczęcie homilii podczas święceń biskupich.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję