Reklama

Królowo Polski, przepraszamy

Lustracja w obliczu jubileuszu Jasnogórskich Ślubów Narodu

Za tydzień, przed Obliczem Czarnej Madonny staniemy jako Naród wraz ze swoimi pasterzami i przedstawicielami wszystkich stanów, by świętować, jak wierzę, otwartym przez modlitwę sumieniem jubileusz Jasnogórskich Ślubów. Ten 350-letni i ten ponowiony przed 50 laty przez cały Kościół w Polsce.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

...tylko w akcie komunikowania
odkrywa się to, co jest wspólne
wszystkim ludziom
(Heraklit).

Trudne dziedzictwo - Polska

Przyjrzymy się na nowo w tej wielkiej narodowej wspólnocie kolejnym zawołaniom i spróbujemy zrobić rachunek, na ile wygłoszone zobowiązania zostały wprowadzone w czyn, a na ile roznoszą się echem wieków i imperatywem wezwania do ich spełnienia.
Kiedy myślę o tym przepełnionym nadzieją zmiany na lepsze czasie, nieodparcie powraca myśl, że to spotkanie winno być swoistego rodzaju dialogiem polskiego Kościoła - dialogiem dzieci z Matką o naszej miłości do Jej Syna. Wtedy, o ile szczery będzie ten dialog, spełnią się słowa przytoczone na wstępie, a wypowiedziane przez Heraklita, mówiące, że w takim właśnie pokornym dialogu ujawni się to, co jest nam wspólne, co jest owym przez Jana Pawła II przypomnianym trudnym dziedzictwem, któremu na imię Polska.

Oczyszczenie znakiem nowego życia

Chciałbym, uprzedzając niejako nadchodzący czas, pochylić się z Czytelnikami nad wezwaniem, którego nie ma w katalogu jasnogórskich ślubowań, a które zdominowało naszą współczesną, bardzo współczesną, rzeczywistość narodową - nad lustracją, którą dziś sztucznie spycha się do schematu ujawniania tajnie współpracujących z władzą komunistyczną duchownych.
Z pewną ciekawością sięgnąłem do ostatniego numeru Więzi i przeczytałem kilkudziesięciostronicowy materiał, będący swoistego rodzaju relacją analizy materiałów IPN na temat współpracy z organami bezpieczeństwa znanego księdza, naukowca i działacza. Przeczytałem i najpierw pojawiła się refleksja straconego czasu. Mimo żmudnych wysiłków wydelegowanych przez redakcję poważnych redaktorów i życzliwej współpracy pracowników IPN materiał nie wnosi niczego nowego do sformułowań znanych z przekazów medialnych. Odczułem nawet pewną irytację, że niepotrzebnie dałem się ponieść ciekawości, ale tu rodzi się jednak uzasadnione pytania: Czy wolno sprowadzać cały problem do ujawniania połamanych duchownych? Czy w ogóle obiektywny proces lustracyjny jest dziś możliwy, skoro w sytuacji solidnej analizy materiałów jednego człowieka nie udało się rozszyfrować personaliów aż kilku pracowników SB?
Wreszcie przyszła myśl, która napełniła mnie zgrozą: jak wielka była machina mająca za cel walkę z Bogiem. Ilu ludzi, ile środków materialnych, ile nieludzkiej pogardy dla drugiego człowieka skumulowano w departamentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wciągając w tę machinę nawet ludzi Kościoła?
W jakim celu? - kołacze się niespokojna myśl. Czyżby chodziło o skompromitowanie jednego czy drugiego księdza, profesora uczelni, lekarza, nauczyciela, kogokolwiek? Pewnie tak, ale po co taka wyrafinowana struktura, mająca swe ośrodki dysponenckie poza granicami kraju?
Różne jawiły się odpowiedzi na rodzące się pytania - że może tu chodzi o jakiś ciąg dalszy tamtej gry, tamtych działań, a może poprzez ten akt chce się wmówić, że każdy podejrzany ksiądz lub nagabywany współpracownik czynił podobnie, tylko nie stać go dziś na odwagę przyznania się, ujawnienia słabości i wolę naprawy zła, bo jednak złem była niegodna współpraca...
Jeszcze wiele innych myśli kłębi się po lekturze podobnych materiałów. To chyba zrozumiałe i niczym nie różnię się od wielu czytelników, którzy spotykają się z podobnymi tekstami. Wszystko to jest smutne, ale ważne.
Kościół z zatroskaniem patrzy nie tylko na dramaty duchownych, którzy dali się złamać, albo może nawet niezbyt świadomie ulegli łatwiźnie życiowej i poszli na współpracę z systemem kłamstwa, ale także na Naród, którego duża część uległa etycznej chorobie i dlatego - dziękując Bogu, że dał wielu kapłanom i świeckim łaskę heroicznego wytrwania - nie przestaje zachęcać i dziś do ujawnienia błędów i zadanych krzywd.
Zachęca wszystkich. Oczyszczenie w prawdzie jest warunkiem zerwania ze złymi przekonaniami i czynami i znakiem rozpoczęcia nowego życia.
I chyba tylko modlitwa może przynieść ukojenie i wewnętrzną ciszę. W ciszy słychać więcej, a w ciszy zrodzonej przez modlitwę także widać więcej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie wszyscy ulegli

I wtedy właśnie pojawił się ów obraz z życia, bohaterski opór rzeszy kapłanów i rzeszy świeckich męczenników, jak chociażby rotmistrz Pilecki. Przypomnijmy go, bo to niezwykły - szkoda, że zapomniany - polski patriota i heroicznej wiary człowiek. Sam dobrowolnie dał się zaaresztować i wysłać do Oświęcimia, aby osobiście zobaczyć i potwierdzić doniesienia o tragedii, która tam się rozgrywała. Udało mu się w tym miejscu zorganizować ruch oporu, uciec, aby następnie nagłośnić prawdę o obozie zagłady i ocalić wiele ludzkich istnień. Potem, już po wojnie, dobrowolnie wrócił z emigracji i podzielił los tysięcy patriotów - zginął z polskich rąk, które były przedłużeniem NKWD. I tu przypomina się scena pożegnania Pileckiego z żoną, która dowiedziawszy się, że nie musiał wracać z Anglii, czyni mu wyrzuty, że zamiast zadbać o rodzinę, połasił się na łatwe męczeństwo, pozostawiając ją we wstydzie i poniżeniu. Rotmistrz w milczeniu analizował słowa buntu, ale i miłości kochanej kobiety i po chwili odpowiedział:
„Tak musiało się stać, ktoś musiał dać świadectwo, że wolność jest ponad cenę i ludzkie kalkulacje. Pamiętaj o jednym - czytaj z dziećmi O naśladowaniu Jezusa Chrystusa Tomasza à Kempis. Ja to robiłem przez całe życie i to mi dawało siły w cierpieniach, to mi przynosiło podpowiedzi na trudne pytania, które niosło życie”.
To były ostatnie słowa rotmistrza skierowane do najbliższych. Potem była już tylko noc Getsemani i ostatni „dar” władz wolnego rzekomo kraju - pozwolenie na uczestnictwo więziennego kapelana w ostatnim akcie życia bohaterskiego Polaka. A nie wszyscy przecież otrzymywali zgodę na dar tej duchowej pociechy.

Reklama

To był nasz wspólny dramat

A może właśnie to było celem działania owej machiny: zabić Boga, dawcę prawdziwej wolności. Tego jednak nie da się zrealizować, bo Bóg jest duchem.
Próbowano zatem niszczyć świątynie, ale okazało się, że to też nie pomoże. Dlatego odkryto prawdę, teologicznie dawno znaną i potwierdzoną - zabić życie Boże w sercach ludzi.
I tak rozpętała się wojna z Bogiem w nas. W tej wojnie nie ma zwyciężonych i pokonanych. Zawsze, kiedy Bóg płacze, umiera świat. I tak powoli umiera świat wielkich polskich tradycji, których echo brzmi w słowach jasnogórskich ślubowań.
Zabito Boga w sercach tych, którzy ulegli naciskom i poszli na drogę współpracy, donosząc na znajomych i przyjaciół, a nawet swoich najbliższych. Ich cierpienie (czy potrafią cierpieć owocnie?) staje się dziś najpoczytniejszym materiałem na scenariusz kolejnego widowiska naigrawania się z Boga.
Zabito Boga w ludziach, którzy uwierzyli, że walka z Nim jest jedynie słuszną drogą, którą ściele przed ludźmi nowa powojenna ideologia. Wielu z tych ludzi już nie żyje, wielu umierało w przekonaniu, że ich oszukano, ale nie miał ich kto pocieszyć i dać nadziei, która zawiera się w tajemnicy przekazanej przez św. s. Faustynę.
Zabito sumienia - dar Boga w sercach ludzi, którzy do dziś, nie mając okazji oczyszczenia, żyją w pozornym dobrobycie dostatnich emerytur, które wypłaca się im jako tantiemy za tamte lata upodlenia. Oni dziś potrzebują szczególnej pomocy i opieki. Ich trzeba zanieść w ten dzień przed Oblicze Czarnej Madonny, bo sami już tam nie dojdą. Można to uczynić słowami modlitwy i zanieść ich pod XIII stację Drogi Krzyżowej, i złożyć w ramiona cierpiącej Matki martwego Syna Bożego.
Zabito wreszcie coś z wrażliwości w nas wszystkich, którzy uczestniczyliśmy w tym dramacie najnowszej polskiej historii i przyzwalaliśmy w różny sposób na to zabijanie Dobra, Miłości, Prawdy.

Reklama

Chrystus wzywa do nawrócenia

Wielką popularnością cieszy się ostatnio książka o Anneliese Michel, opętanej studentce z Klingenbergu w Niemczech. Wielu obejrzało film zrealizowany w oparciu o tę książkę. Korzystając z tej powszechnie znanej historii, warto przytoczyć słowa ks. Ernsta Alta, duchowego kierownika zmarłej studentki. Uważa on, że ta pobożna, czysta sercem i duszą studentka stała się ofiarą opętania, które miało zwrócić uwagę Niemcom, że nie do końca odżegnali się od wydarzeń II wojny światowej, które były nie tylko hekatombą ofiar, ale swoistym wyzwaniem szatana rzuconym Bogu. „Myśmy - mówi ks. Alt - nigdy do końca nie odżegnali się od tego demonicznego systemu. A przecież złe duchy działają przez człowieka, który oddaje się na służbę grzechowi i próbuje, na wszelkie możliwe sposoby, mącić wiarę lub ją niszczyć”.
Ksiądz Alt konkluduje: „Anneliese Michel przeżywała wszystko świadomie, jak żaden z nas. Nie była chora umysłowo. Nie tylko wszystko rozumiała, ale była szczególnie dojrzała w wierze. Dlatego usilnie prosiła Kościół o pomoc, o egzorcyzmy. Jej żywa wiara i prowadzenie nieba skłoniły ją wreszcie do znoszenia opętania jako ekspiacji za grzechy innych ludzi i na koniec do ofiarowania swojego życia za innych. Poważne potraktowanie konieczności nawrócenia się jest jednym z najważniejszych wezwań, jakie zostały skierowane do nas wszystkich podczas egzorcyzmów w Klingenbergu. Jest to nieustanne wezwanie Chrystusa i Jego Matki kierowane do wolności, rozumu i woli człowieka”.

Maryjo, pomóż!

Można przyjąć, że czasy powojenne w Polsce to był niekiedy ten sam chichot szatana, który wprawdzie przegrał wojnę militarnie, ale miał świadomość, że oto rozlewa się morze jadu, który udało mu się wpuścić w krwiobieg ludzkości. W Polsce jednym z owoców demoniczności nocy wojny był totalitaryzm ateistyczny i jego walka z Bogiem.
Ważniejsze jest jednak pytanie o jutro, o dziś: Czy buduję na skale ofiary i Chrystusowych wskazań, czy na chimerycznych obietnicach księcia kłamstwa?
Wszystko wskazuje na to, że lustracja będzie do nas wracać powiewem kolejnych medialnych newsów, bo nie do końca uśmiercone żądło demona będzie nas nadal kłuć. Leczenie zranień jest procesem długim, i dodajmy, niemożliwym do końca bez nadprzyrodzonej pomocy. Zanieśmy zatem w ten dzień szczególny wołanie do Królowej Polski - Matki Pana:
Maryjo, pomóż nam przebłagać Twojego Syna i Jego Ojca w prawdzie Ducha Świętego za czasy naszego niegodnego zmagania się z Bogiem, za uczestniczenie w różny sposób w walce o zwycięstwo idei śmierci dobra i prawdy w sercach polskiego Narodu. Nie potrafimy i nie chcemy rozsądzać, kto był bardziej czy mniej winny - wszyscyśmy zgrzeszyli i pogubili się. Chcemy w pokornym akcie powiedzieć o pragnieniu przyjęcia Dekalogu jako normy życia wielkiej polskiej rodziny, aby wrócić do zdrowych korzeni naszej polskiej tożsamości narodowej. Bardziej bowiem ufamy Twojej pomocy niż naszym talentom, pragnieniom i deklaracjom.
Mam cichą nadzieję, że myśl ta może zostanie w jakiś sposób podjęta przez duszpasterzy podczas tegorocznych spotkań ze Słowem Bożym w Adwencie w skupieniach i rekolekcjach.
Maryjna droga naszego Kościoła ma w sobie potencjał łaski zdolny poszerzyć świat, jest przy tym gwarancją nadziei zbawienia.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

[ TEMATY ]

Nakazane święta kościelne

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2024 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.

CZYTAJ DALEJ

Mistrz miłosierdzia

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

kapłan

miłosierdzie

kapłan

wikipedia.org

Św. Józef Benedykt Cottolengo, prezbiter

Św. Józef Benedykt
Cottolengo, prezbiter

Niósł pomoc tym cierpiącym, na których inni nawet nie chcieli spojrzeć.

Józef Benedykt Cottolengo od najmłodszych lat wyróżniał się wrażliwością na los ubogich. Z domu rodzinnego wyniósł zasady życia chrześcijańskiego oraz głębokie nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej. Do seminarium wstąpił w czasach, gdy po wybuchu rewolucji francuskiej wzmogły się represje przeciwko Kościołowi. Święcenia kapłańskie przyjął w 1811 r.

CZYTAJ DALEJ

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję