Reklama

Kościół

4 kwietnia 2022 r.

Ks. Marek Dziewiecki: Cierpienie zaczyna się wtedy, gdy ktoś nie słucha Boga

Skoro Bóg pragnie, byśmy byli szczęśliwi i by już na ziemi Jego radość była w nas i by była pełna, skoro chce, żebyśmy nie cierpieli i dlatego właśnie zachęca nas do postępowania według Dekalogu i przykazań miłości, skoro wymaga od nas dyscypliny i mierzenia się z radosnym ciężarem trwania w świętości, a przestrzega przed alternatywnymi stylami życia, to pojawia się pytanie: Skąd w takim razie tyle cierpienia w nas i wokół nas?

[ TEMATY ]

wiara

wielkipost

©dizfoto1973 - stock.adobe.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czemu nie wszyscy jesteśmy szczęśliwymi ludźmi, skoro wszyscy szczerze tego pragniemy i skoro jest to także pragnienie Boga? Kto lub co przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi? Dlaczego nie wszystkie drogi życia są równie dobrymi alternatywami?

Skąd się bierze zło, czyli takie sposoby postępowania oraz takie sposoby bycia razem między ludźmi, które sprawiają, że smutniejemy i że niektórzy odbierają sobie życie lub na inne sposoby usiłują od niego uciekać? Tego typu pytania są zadawane chyba już od czasów Adama i Ewy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Księga Hioba jest dramatyczną ilustracją rozterek ludzkości na temat niedostatku radości i nadmiaru cierpienia. Skąd tyle zła, które oddala człowieka od szczęścia? Skąd w nas i wokół nas tyle bólu? Dlaczego każdy z nas czasami cierpi, a niekiedy cierpi wręcz nieznośnie, i to całymi miesiącami, latami, dziesiątkami lat?

Skąd bierze się ogrom zła i cierpienia, skoro wolą Boga jest nasza radość i skoro Bóg umieścił pierwszych ludzi w raju? Wbrew oczekiwaniom wielu z Was odpowiedź na tego typu pytania jest dosyć prosta.

Jeśli miałbym wskazać zasadę podstawową w tym względzie, to jest nią oczywiste chyba stwierdzenie, że CIERPIENIE ZACZYNA SIĘ WTEDY, GDY KTOŚ Z LUDZI NIE SŁUCHA BOGA.

To najprostsza i podstawowa reguła, gdy chodzi o wskazanie na główne źródło cierpienia. To, co bolesne, zaczyna się wtedy, gdy ktoś z ludzi przestaje słuchać Boga lub gdy niemal od początku swojego życia Go nie słuchał, a w konsekwencji współpracował ze złym duchem, czyli z kimś, kto jest nieszczęśliwy i kto czyni wszystko, byśmy i my utracili radość, z którą Bóg do nas przychodzi.

To właśnie w oddalaniu się od Boga, źródła miłości i radości, tkwi główna przyczyna smutku, cierpienia, krzywd, chorób, uzależnień, osobistych dramatów, nieszczęść małżeńskich i rodzicielskich, wojen i kataklizmów.

Człowiek, który nie słucha Boga, zaczyna – jak Adam i Ewa – działać wbrew Niemu, a przez to występuje przeciwko samemu sobie. W rezultacie dochodzi do autodestrukcji, która pociąga za sobą różne formy rozczarowania i cierpienia. To, co bolesne, zaczyna się od nieposłuszeństwa człowieka wobec Boga. Taka jest zasada podstawowa.

Reklama

Przejdźmy teraz do szczegółowych analiz w tym względzie. Warto zacząć od pytania, czy da się w miarę precyzyjnie wyodrębnić i nazwać konkretne źródło cierpienia, które na nas spada, czy które – z naszej lub bez naszej winy – spada na innych ludzi. Otóż jest to możliwe i warto to uczynić. Kiedy bowiem precyzyjnie identyfikujemy poszczególne przyczyny cierpienia, wtedy mamy szansę zrozumieć, co czynić, by zapobiegać temu, co boli i co oddala nas od radości.

Niektórzy ludzie mówią do mnie: „Księże Marku, zgadzam się z tym, że Bóg, który nas kocha, nie chce naszego cierpienia. Do mojej świadomości dociera już myśl, że Stwórca pragnie, aby Jego radość była w nas i była pełna. Nie mam zamiaru negować słów Jezusa.

Z drugiej strony, proszę Księdza, czasami bywa i tak, że cierpienie staje się wręcz błogosławieństwem, bo ktoś na przykład nawraca się na skutek choroby, wypadku samochodowego czy jakiegoś nieszczęścia w rodzinie. Jak to rozumieć? Bo chyba takie cierpienie, które wydaje dobre owoce, pochodzi wprost od Boga?”.

Oczywiście, zdarza się tak. Sam znam takie przypadki. Daj Boże, żeby jak najczęściej na skutek cierpienia ludzie się nawracali, wzrastali duchowo. Sam się o to modlę. Tak właśnie było w życiu wielu świętych. Niektórzy z nich musieli konfrontować się z ogromnym cierpieniem. Czasem aż do męczeństwa. Jednak również w odniesieniu do tego typu sytuacji musimy być bardzo uważni i precyzyjni!

Fakt, że niektórzy ludzie mądrze wykorzystują spadające na nich cierpienie w taki sposób, że owo cierpienie pomaga im nawracać się, wzrastać duchowo, odróżniać dobro od zła i uwalniać się od grzesznej przeszłości, nie znaczy jeszcze, że to cierpienie pochodzi od Boga!

Reklama

Gdy ktoś mi mówi: „ Proszę Księdza, miałem sąsiada ateistę. W którejś fazie życia on tak strasznie się nacierpiał, na przykład na skutek choroby czy innego nieszczęścia, że się nawrócił”, to ja wtedy z pewną dozą ironii odpowiadam: „ A ja mam dwóch sąsiadów, którzy wskutek cierpienia stali się ateistami, a trzeci popełnił samobójstwo”. No i co? Trzy do jednego w przykładach dla mnie?

To oczywiste, że także w obliczu cierpienia nie jesteśmy skazani na rozpacz, bunt przeciwko Bogu czy utratę sensu życia. To oczywiste, że mądrze przeżyte cierpienie staje się dla nas punktem wyjścia do duchowego wzrostu, pomaga się jednoczyć z ukrzyżowanym Jezusem, uwrażliwia na bliźnich, a zwłaszcza na tych, którzy cierpią bardziej niż my.

Z tego wszystkiego nie wynika jednak, że owo mądrze wykorzystane przez nas cierpienie zesłał nam Bóg. On pragnie, byśmy wzrastali duchowo i uczyli się kochać na drodze radości i błogosławieństwa, a nie na drodze bólu, cierpienia czy krzyża.

WTEDY, GDY CIERPIMY, OTRZYMUJEMY OD BOGA POMOC W ROZTROPNYM WYKORZYSTANIU TRUDNEJ FAZY ŻYCIA, ALE TO NIE OD BOGA POCHODZI TA TRUDNA FAZA NASZEGO ŻYCIA.

Bóg nie jest gorszy od kochających rodziców. Żaden rodzic nie ześle dziecku świadomie i dobrowolnie cierpienia nawet wtedy, gdyby ów rodzic był całkiem pewny, że owo cierpienie pozwoli dziecku wzrastać duchowo.

Każdy kochający rodzic czyni wszystko, by dziecko rosło w łasce i mądrości radośnie, bez potrzeby konfrontowania się z bolesnym cierpieniem. W tym pragnieniu, by kochane przez nich dziecko wzrastało w radości, rodzice naśladują pedagogikę Boga.

Z pomocą Boga jesteśmy w stanie nie załamać się nawet w obliczu wyjątkowo dramatycznego cierpienia, jak zdrada ze strony małżonka czy niespodziewana śmierć kogoś bliskiego. To jednak, że niektórzy ludzie nawet cierpienie wykorzystują do dobra, nie wynika z samej natury cierpienia, lecz zależy od tego, czy trwamy przy Bogu i czy współpracujemy z Jego łaską.

Reklama

Powtórzmy raz jeszcze podstawową prawdę, która wynika z faktu, że Bóg jest miłością i że zsyła nam jedynie swojego Syna, czyli wcieloną prawdę, miłość i radość. Otóż z tego faktu wynika wniosek, że ŻADNE CIERPIENIE, NAWET TO, Z KTÓREGO MĄDRZE KORZYSTAMY, NIE POCHODZI OD BOGA.

_______________________________________

Artykuł zawiera treści z książki Ks. Marek Dziewiecki "Bóg vs Cierpienie" wyd. RTCK. Więcej o książce: Zobacz

MODLITWA O POKÓJ ŚW. JANA PAWŁA II

Promuj akcję na swojej stronie internetowej

Wklej kod na swojej stronie internetowej (750px x 200px)

#SztafetaWielkopostna
<a href="https://www.niedziela.pl/sztafetawielkopostna"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-niezbednik-sztafetawielkopostna-750x200.jpg" alt="niedziela.pl - #SztafetaWielkopostna" /></a>

Wklej kod na swojej stronie internetowej (300px x 300px)

#SztafetaWielkopostna
<a href="https://www.niedziela.pl/sztafetawielkopostna"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-niezbednik-sztafetawielkopostna-300x300.jpg" alt="niedziela.pl - #SztafetaWielkopostna" /></a>

Jeżeli potrzebujesz banera o innym rozmiarze lub umieściłeś baner, napisz do nas: internet@niedziela.pl

2022-04-03 21:45

Ocena: +19 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Wiara bez uczynków martwa jest” (Jk 2, 26)

Niedziela częstochowska 42/2012, str. 1, 8

[ TEMATY ]

wiara

BOŻENA SZTAJNER

To bardzo ważki temat pastoralny, podkreślający, że aby nasza wiara coś znaczyła, żeby odgrywała jakąś społeczną rolę, powinna być poparta świadectwem. Za człowiekiem wierzącym powinny zatem iść dobre czyny, dokonywane z miłości do Boga i człowieka. Jeżeli tych czynów nie ma, to taki człowiek może być tylko teoretykiem wiary, niewiele wnoszącym do budowy królestwa Bożego. Ten, który ma być „solą ziemi”, jest minerałem niepełnowartościowym i bezużytecznym.
Jednocześnie musimy wiedzieć, że wiara jest też łaską. Nawet imienia Jezus nie można wypowiedzieć bez Bożej łaski i cały świat naszego życia duchowego obraca się wokół problemu łaski. Zbawienie też nią jest. O łaskę Bożą trzeba wciąż prosić, na tę łaskę trzeba się otwierać. Dotykamy tu także wielkiego przymiotu Boga - Jego miłosierdzia. Mówimy o Bogu jako Miłości miłosiernej. Czym jest ta Boża łaska? Otóż, daje ona grzesznikowi odpuszczenie grzechów i w konsekwencji zbawienie. To wszystko pochodzi od Boga. Natomiast nasze uczynki są bardzo potrzebne, bo z nich będziemy sądzeni. Pamiętamy słowa Jezusa: „...Bo byłem w więzieniu..., byłem chory...” (por. Mt 25, 35n).
Bóg bowiem z miłości do ludzi posyła im swojego Syna, aby ich zbawił. On przede wszystkim i pomimo wszystko kocha, choć nie znaczy to, że nieważne są nasze reakcje na Boże zaproszenia. Pamiętamy przypowieść o robotnikach w winnicy czy choćby tę o synu marnotrawnym - miłość Boża przezwycięża jednak sprawiedliwość.
Nawiązując do rzeczywistości Kościoła, stwierdzamy, że w jego łonie spotkać można ludzi, którym w kategorii „dobry czyn” nie wiedzielibyśmy, co wpisać, a są bardzo potrzebni. Tacy np. pustelnicy - i dziś przecież spotykani: czy ich odosobnienie, a nawet izolację od ludzi, ich modlitwę i pracę nad sobą zaliczyć można do czynów społecznych? A przecież ich życie ma wielką wartość w oczach Pana oraz ludzi wierzących. Albo zakony kontemplacyjne - np. zakon karmelitański, który omadla świat i ludzkie potrzeby. Czasem wydaje się, że siostry żyją z jakimś znamieniem, iż nie pracują. Jakże niesłuszna to opinia. Owszem, ich praca jest trochę inna - ich praca jest modlitwą. Nie przymnaża im to materialnych korzyści i dlatego spotkamy się czasem z apelem kapłanów czy księży biskupów o pomoc siostrom karmelitankom. Ich modlitwa jest nie do przecenienia. Sam nieraz jej doświadczyłem, niedawno prosząc siostry o pomoc modlitewną w intencji bardzo chorej dziewczynki. Skuteczność ich modlitwy była zaskakująca: dziecko szybko odzyskiwało zdrowie, a w nas wzrastała wiara i wdzięczność Panu Bogu i siostrom.
Ale wróćmy do naszych uczynków wiary. Na pewno uczynek wypływający z wiary, zakotwiczony w Bogu ma swój wymiar nadprzyrodzony. Wszystko, cokolwiek czyni się z wiarą, z sercem przepełnionym miłością do Pana Boga, ma swoje nadprzyrodzone przeniesienia. Oczywiście, są też ludzie, którzy mówią, że nie wierzą w Boga, którzy nie odnoszą swojego życia do Niego, a pełnią dobre czyny. Te czyny mają wartość tylko ludzką. Ale Dobry Bóg patrzy jednak także na czystość serca człowieka, nie zawsze też ten, który oświadcza, że jest niewierzący, jest taki naprawdę. Czasem mówi tak tylko z pewnych względów, np. politycznych. Jednak zdecydowanie bardziej skuteczne i dynamiczne odniesienie do życia ma człowiek wiary, bo daje mu ona dodatkową, nadprzyrodzoną motywację.
Stąd pointą naszego życia winno być postanowienie: czyńmy dobre uczynki w łączności z Panem Bogiem - według zacytowanej w tytule tego tekstu - uwagi św. Jakuba. Wiara, która nie ma przełożenia na czyn miłości Boga i bliźniego, jest czymś dziwnym, jest karykaturą wiary. Pan Jezus wyraźnie powiedział, że jeżeli kiedykolwiek znajdziemy się obok człowieka potrzebującego pomocy: chorego, biednego, uwięzionego - to trzeba wiedzieć, że to On w tych ludziach prosi nas o pomoc. Pięknie więc Chrystus przekłada nam naszą wiarę na miłość.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: 17 maja prezentacja dokumentu o objawieniach

2024-05-07 13:48

[ TEMATY ]

Watykan

objawienia

Monika Książek

W piątek 17 maja 2024 r. o godz. 12.00 w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej odbędzie się konferencja prasowa poświęcona nowym normom Dykasterii Nauki Wiary dotyczącym rozeznawania objawień i innych zjawisk nadprzyrodzonych - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Dokument zaprezentują Prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kard. Víctor Manuel Fernández oraz sekretarz Sekcji Doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary ks. prał. Armando Matteo. Dotychczas nie ujawniono żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: 17 maja prezentacja dokumentu o objawieniach

2024-05-07 13:48

[ TEMATY ]

Watykan

objawienia

Monika Książek

W piątek 17 maja 2024 r. o godz. 12.00 w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej odbędzie się konferencja prasowa poświęcona nowym normom Dykasterii Nauki Wiary dotyczącym rozeznawania objawień i innych zjawisk nadprzyrodzonych - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Dokument zaprezentują Prefekt Dykasterii Nauki Wiary, kard. Víctor Manuel Fernández oraz sekretarz Sekcji Doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary ks. prał. Armando Matteo. Dotychczas nie ujawniono żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję