Reklama

Kościół

Bp Lechowicz: Ewangelia mówi, że mamy przyjmować obcokrajowców, ale nauczanie Jezusa nie jest naiwne

- Biskup polowy winien być człowiekiem propaństwowym, patriotą dbającym o polską rację stanu, liczącym się z decyzjami władz armii, ale przy tym wszystkim winien zachować neutralność polityczną, aby nie stać na służbie jakiejś partii czy strony politycznej – mówi w wywiadzie dla KAI bp Wiesław Lechowicz, obejmujący w sobotę zwierzchnictwo na Ordynariatem Polowym Wojska Polskiego. Dodaje, że „zadaniem kapelana wojskowego jest kształtowanie sumień zgodnie z Ewangelią, która nie nawołuje do wojny, ale do pokoju”.

[ TEMATY ]

bp Wiesław Lechowicz

Episkopat News

bp Wiesław Lechowicz

bp Wiesław Lechowicz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: W jakim sensie?

- W takim sensie, abym mógł bez żadnych ograniczeń mówić to, co głosi Kościół, a nie być ograniczonym żadnymi układami czy sporami o charakterze personalnym lub politycznym. W tej sferze przykładem dla mnie jest postawa abp. Guzdka, który zachowywał wobec polityki i różnych partii zdrowy dystans. Te same zasady dotyczą księży pracujących w wojsku. Jako kapłanom, musi nam towarzyszyć przekonanie, że jesteśmy posłani do wszystkich, a nie tylko do jakiejś jednej grupy czy partii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Oczywiście nie oznacza to braku lojalności do władzy państwowej. Prezydent RP jest przecież zwierzchnikiem sił zbrojnych, z ramienia rządu władzę sprawuje Minister Obrony Narodowej. Ale rozumiem to jako lojalność wobec polskiej racji stanu, a nie wobec określonego układu politycznego. Już na samym początku posługi biskupa polowego chciałbym wyrazić wdzięczność wobec władz Polski i Wojska Polskiego za umożliwienie nam, duchownym, prowadzenia duszpasterstwa wśród żołnierzy i funkcjonariuszy.

Reklama

KAI: Służba w armii przez wieki była uznawana za chwalebną posługę na rzecz ojczyzny. Dziś sprawa – od strony moralnej – nieco się skomplikowała, gdyż Kościół zrezygnował z teorii „wojny sprawiedliwej”. Jan Paweł II mówił, że wojen takich już nie ma, a każda z nich rodzi tylko narastającą spiralę przemocy. Współczesny żołnierz, jeśli ma sumienie uformowane w zgodzie z nauką Kościoła, to skazany jest na bardzo trudne wybory i poważne dylematy moralne. Jak Ksiądz Biskup i podlegli mu kapelani będą je rozwiązywać?

- Wspomniałem już, że kapelan idzie tam, gdzie jest żołnierz. Tu nie ma żadnego dylematu. Zadaniem kapelana jest kształtowanie sumień zgodnie z Ewangelią, która nie nawołuje do wojny, ale do pokoju. Nauczanie Jezusa nie jest jednak oderwane od życia i wbrew racjom rozumu. Jezus nie odbiera człowiekowi prawa do obrony, co w moim przekonaniu zawiera się w najważniejszym przykazaniu: miłuj bliźniego jak siebie samego. Człowiek ma prawo i obowiązek bronienia swojego życia, tak w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Chodzi o to, by nie być agresorem, a w walce obronnej stosować metody konieczne i proporcjonalne do niebezpieczeństwa. Nie chcę się jednak ani wymądrzać, ani moralizować. Wśród wielu zadań czekać mnie będzie i pogłębienie nauki Kościoła w zakresie, o który pan pyta.

KAI: Gdy pojawiają się dylematy moralne związane z używaniem przemocy, a w ekstremalnej formie z zabijaniem, kapelan musi zająć stanowisko, pokierować żołnierzem od strony duchowej i odpowiedzieć na jego wątpliwości.

Reklama

- Tak, to prawda. Stosunkowo łatwo podawać zasady i prawić pouczenia, ale w konkretnej sytuacji sprawy nie jawią się tak jednoznacznie. Będę i o tym chciał rozmawiać z kapelanami i żołnierzami. Z biegiem czasu mam nadzieję, że w tej dziedzinie będę mógł mieć coś więcej do powiedzenia. Nie trzeba być jednak wielce doświadczonym, by wiedzieć, że tego rodzaje sytuacje niosą mnóstwo wątpliwości i napięć.

KAI: No właśnie, i co wówczas? Jaka wtedy winna być rola kapelana wojskowego?

- Żołnierz, który idzie do wojska musi mieć świadomość, że czasami będzie stawał wobec takich moralnych dylematów. Pamiętam przykład ks. Jana Ziei, którzy – jeszcze podczas II wojny światowej - żołnierzom na froncie mówił, że strzelanie do przeciwnika winno być ostatnią rzeczą, jaką mogą zrobić. Nie wiem nawet, czy nie zakazywał im używania broni. Za to był nawet prześladowany przez swoich przełożonych, ale później za tę samą postawę bywał nagradzany. I zmarł w opinii świętości.

KAI: Czy Ksiądz Zieja może być wzorcem dla współczesnych kapelanów wojskowych?

- W tym znaczeniu, że zawsze winni oni mówić, że zabicie przeciwnika jest ostatecznością, a nie powinnością czy przedmiotem chwały. Trzeba mieć nadzieję, że do takich sytuacji nie będzie dochodzić, a jeżeli już, to władze wojskowe będą wydawać rozkazy nie łamiące sumień, służące obronie wolności i bezpieczeństwa państwa polskiego.

KAI: Ksiądz przyjął przed laty jako motto swego herbu biskupiego słowa: „In finem diligere” (Do końca umiłować). Jak to hasło można realizować w rzeczywistości wojskowej oraz na polu walki? A może herb zostanie teraz zmodyfikowany?

Reklama

- Nie widzę powodu, aby zmieniać hasło w herbie np. na „Czołem żołnierze”, bądź wstawiać tam Dawida wojującego z Goliatem lub św. Jerzego zabijającego smoka. Herb pozostanie w takiej formie w jakiej jest, z wizerunkiem Dobrego Pasterza z katakumb rzymskich. Niezależnie od tego, gdzie jest biskup, zawsze powinien być obrazem Jezusa, Dobrego Pasterza. Natomiast hasło: „In finem diligere” jest wyjęte z Ewangelii św. Jana i odnosi się do Jezusa. Stanowi dla mnie przypomnienie o tym, co jest najważniejsze. Miłość do końca w sensie chronologicznym i jakościowym, na wzór Jezusa! W kontekście biskupa polowego nabiera to jeszcze dodatkowego znaczenia. Trzeba być gotowym do końca. Kapelani wojskowi przygotowywani są również i do godziny „W”, czyli na wypadek wojny. I na tym polega również ta specyfika ich posługi, o której mówiliśmy na początku wywiadu.

KAI: Co się będzie działo z kapelanami wojskowymi, gdy zostanie ogłoszone godzina „W”?

- Opuszczą swe parafie i udadzą się tam, gdzie jest wojsko, i będą przemieszczać się wraz z nim. Nieustannie, dzień i noc, będą do dyspozycji żołnierzy. Przykładem sytuacji nadzwyczajnej, wojny hybrydowej, jest to co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej. 20 kapelanów wojskowych, w systemie rotacyjnym, towarzyszy żołnierzom stacjonującym przy granicy.

KAI: Ojciec Święty i Polski Episkopat wzywają do pomocy uchodźcom. Jak to wezwanie łączyć będzie Ksiądz Biskup z poszanowaniem rozkazów, które nakazują żołnierzom np. wypychanie tych, co przedarli się przez granicę, co często wiązać się musi z brakiem poszanowania praw człowieka, gwarantowanym przez międzynarodowe konwencje? Jak być obywatelem, chrześcijaninem i wiernym Kościoła, w takiej sytuacji?

- Każdy człowiek jest godnym szacunku. Jeśli ktoś znajdzie się – w ten czy inny sposób – w granicach polskiego terytorium i stajemy z nim twarzą w twarz, to należy tego człowieka potraktować humanitarnie, w zależności od osoby i kontekstu albo przyjąć albo umożliwić powrót do kraju. Co innego, kiedy mamy do czynienia z agresją, z atakiem na polskich żołnierzy, z prowokacją, z pogwałceniem prawa do suwerenności granic.

Reklama

Ewangelia mówi jasno: mamy przyjmować obcokrajowców, ale jak już wspomniałem nauczanie Jezusa nie jest naiwne. Dlatego papież Franciszek mówił choćby podczas spotkania z polskimi biskupami na Wawelu, że każdy rząd ma prawo do tego, żeby określić w jakiej formie i w jakiej ilości może przyjąć uchodźców.

Podziel się cytatem

KAI: Czy i jak realizowany jest ogłoszony przez papieża synod o synodalności w Ordynariacie Polowym?

- W ramach Ordynariatu została powołana specjalna grupa synodalna. Są księża i osoby świeckie odpowiedzialni za pracę synodalną, choć wydaje się to na pozór sprzeczne z regułami obowiązującymi w wojsku. Mimo że żołnierze kierują się rozkazami, to w moim przekonaniu nic nie stoi na przeszkodzie, aby włączać jak najwięcej osób w Ordynariacie Polowym do procesu budowania wspólnoty, wysłuchiwania oraz uczestniczenia w podejmowaniu decyzji. Skoro ten duch synodalny powinien być obecny w całym Kościele, to także w Ordynariacie Polowym. Jeśli papież Franciszek mówi o spotykaniu się, o wzajemnym słuchaniu i rozeznawaniu, to powinniśmy te wyzwania potraktować bardzo poważnie, także na polu duszpasterstwa wojskowego. I nie chodzi bynajmniej tylko o posłuszeństwo papieżowi. Chodzi o to, by kształtować Kościół w taki sposób, by miał jak najwięcej wspólnego z wizją, jaka towarzyszyła Jezusowi i apostołom. Oczywiście to wymaga zmiany mentalności i duchownych, i świeckich, a to z kolei wymaga czasu, cierpliwości, wytrwałości i odwagi zerwania z niektórymi dotychczasowymi postawami. W moim przekonaniu droga synodalna jest dużą szansą dla Kościoła. W tym duchu też chciałbym prowadzić duszpasterstwo w Ordynariacie Polowym.

KAI: Dziękuję za rozmowę.

2022-02-09 11:01

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp polowy Wojska Polskiego: prawda ma fundamentalne znaczenie dla naszej wolności

2025-09-17 11:48

[ TEMATY ]

bp Wiesław Lechowicz

PAP/Leszek Szymański

Prawda w każdym wymiarze i okolicznościach ma fundamentalne znaczenie dla naszej wolności - powiedział bp polowy Wojska Polskiego Wiesław Lechowicz w czasie pogrzebu szczątków ofiar zbrodni katyńskiej. W podziemiach Katedry Polowej WP zostanie złożonych 15 czaszek i materiał kostny ofiar.

W Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie z udziałem najwyższych władz państwowych trwają uroczystości pogrzebowe szczątków ofiar zbrodni katyńskiej. Uczestniczą w nich przedstawiciele najwyższych władz państwowych, cywilnych i wojskowych, m.in. prezydent RP Karol Nawrocki, wiceszef MON Stanisław Wziątek, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Lech Parell, władze Instytutu Pamięci Narodowej oraz zaproszeni goście.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Sędzia Piotr Andrzejewski: trwa batalia o prawo do uciekania się do Chrystusowej wizji świata

2025-10-01 10:23

[ TEMATY ]

Trybunał Stanu

sędzia

Piotr Andrzejewski

Chrystusowa wizja świata

youtube.com/@polsatnewsplofc

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Sędzia Piotr Andrzejewski, który podczas głośnego posiedzenia Trybunału Stanu w sprawie immunitetu przewodniczącej Małgorzaty Manowskiej dyscyplinował innych sędziów, w rozmowie z dziennikarzem portalu niedziela.pl powiedział, że obecnie trwa batalia o obecność światopoglądu tożsamościowego związanego z zakotwiczeniem polskiej kultury i cywilizacji w Kościele Katolickim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję