Reklama

Sercem pisane

„Marysiu, pisz...” Wspomnienie o Rodzicach

Ciągle słyszę od moich przyjaciół, od bliższych i dalszych znajomych: „Pisz, dlaczego przestałaś pisać? Czytaliśmy Twoje teksty w tygodniku «Niedziela» i nagle - cisza. Prosimy Cię, pisz dalej”. W Dniu Matki zadzwonił do mnie z Australii o. Joachim, serdeczny przyjaciel, który złożył mi życzenia i również namawiał: „Pisz dalej”. Zorientowałam się, że czyta „Niedzielę” i poczułam się trochę niezręcznie. Jego konfratrzy w Polsce też mi to niejednokrotnie mówili, widać, że wszyscy czytają „Niedzielę”. Te głosy z różnych stron, zwłaszcza ten z Australii, zrobiły swoje. A zatem usiadłam i piszę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niedawno świętowaliśmy Dzień Matki. Dziś chciałabym wspomnieć o mojej Mamie, która już od wielu lat jest „po tamtej stronie”. Odeszła do Pana nagle, w kościele, w czasie Mszy św., w pierwszy dzień Bożego Narodzenia - 25 grudnia 1971 r.
Od dawna mówiła o pragnieniu i modlitwie, aby mogła umrzeć nagle, bo „nie chciałaby sprawiać kłopotu swoim dzieciom: Włodziowi - kapłanowi i Marysi, która też już poszła drogą swojego powołania («Ósemka»)”. Dobry Bóg spełnił to pragnienie. Jej śmierć była absolutnie nagła; w momencie, gdy kapłan ofiarował Hostię, po prostu odeszła do Pana.
Mama skończyła pensję pani Tymińskiej i wróciła do domu, do swego ojca, który był już wdowcem. Wtedy właśnie zjawił się Ludwik Okoński. Szukał Orła Białego i dużego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej na uroczystość wyzwolenia Warszawy Pragi. Był to 1916 r. Ksiądz Proboszcz skierował Ludwika do mojego dziadka, twierdząc, że ten gorący patriota na pewno ma poszukiwane przedmioty.
Rzeczywiście, dziadek je posiadał. Pożyczył je, oczywiście, i jeszcze zaproponował, że jego córka Jadwiga (miała wtedy 17 lat i była po maturze) pomoże w urządzaniu sali na uroczystość wolnościową, która miała się odbyć następnego dnia. Moi przyszli Rodzice pracowali całą noc z 2 na 3 maja. I tak się zaczęło... Było to niezwykle patriotyczne małżeństwo. Oboje kochali Polskę ponad życie.
Już dość długo po ślubie Mama podobno często się myliła i zwracała się do Tatusia: „Panie Ludwiku”. Gdy kiedyś Tatuś z żalu się rozpłakał i zapytał: „Jak Ty do mnie mówisz?” - Mamusia odpowiedziała: „Wybacz, ale tak często jesteś poza domem, że nie zdążyłam się przyzwyczaić”. (Tatuś konspirował dniami i nocami, za co dostał „wilczy bilet”, uniemożliwiający mu pójście na wyższe studia).
Nadszedł rok 1920. Bolszewicy byli pod Warszawą. Tworzyły się oddziały ochotnicze, głównie z młodej polskiej inteligencji męskiej. Włodzio, mój brat, pierwszy syn Rodziców, miał dwa i pół roku. Ja i moja bliźniacza siostrzyczka jeszcze byłyśmy bezpieczne - pod sercem Mamy. Bolszewicy - coraz bliżej Warszawy. I wtedy Tatuś nie wytrzymał... Na kolanach błagał Mamusię, aby mimo jej stanu mógł iść i bić się za Polskę. „Idź, broń Polski. Dam sobie radę” - odpowiedziała. Poszedł. Wziął ze sobą 17 ochotników z Syndykatu Rolnego, w którym pracował. Wszyscy wrócili. Jeden Tatuś nie wrócił. Z frontu przyszła do Mamy wiadomość: „Ludwik Okoński zaginął 16 października 1920 r. pod Dietitinem (Galicja Wschodnia)”.
Do mojej matury Mama szukała Tatusia po wszystkich ambasadach, wierząc, że żyje (przecież „zaginął”, a nie „zginął”). Ja także czekałam i tęskniłam. Aż wreszcie doczekałam się Ojca, choć w innej osobie - najlepszego Ojca, Prymasa Tysiąclecia.
Minęły lata. Mój brat Włodek klęknął u stóp Mamy i zapytał: „Czy pozwolisz mi pójść na służbę samemu Bogu, drogą kapłańską? Marysia już poszła za swym powołaniem «Ósemki», masz prawo powiedzieć: nie”. Moja bohaterska Mama odpowiedziała: „Nigdy nie stanę między Tobą a wolą Bożą. Idź, dam sobie radę. Błogosławię Ci”.
I Włodzio poszedł. Wziął ze sobą, jak kiedyś nasz Tatuś, 17 kolegów. Wstąpili do Księży Marianów.
Po śmierci Mamusi znalazłam przy niej karteczkę pisaną jej ręką: „Mój Dobry, Najlepszy Jezu! Oddaję Ci dobrowolnie moje życie za moje Dzieci, za Marysię i Włodzia, aby jak najlepiej służyli Tobie i naszemu Ojcu - Prymasowi”.
Bóg przyjął jej ofiarę, a my, jej dzieci, mogliśmy mocą tej ofiary całe życie oddać na służbę samemu Bogu.
Dziękuję Ci, Mamusiu, za Twoje ofiarne życie...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan Chrzciciel

Pół roku przed narodzeniem Chrystusa czcimy narodzenie św. Jana Chrzciciela, który zapowiadał przyjście Chrystusa i wskazał Go ludowi. Jan Chrzciciel urodził się jako syn kapłana Zachariasza i Elżbiety (por. Łk 1, 5-80) prawdopodobnie w Ain Karim leżącym w Judei, ok. 7 km na zachód od Jerozolimy. Pędził żywot anachorety – pustelnika. Gdy miał 30 lat, zaczął występować publicznie i nauczać. Podjął to dzieło nad Jordanem. Było to w 15. roku panowania cesarza Tyberiusza (por. Łk 3, 1), czyli w 30 r. naszej ery. Nad Jordanem Jan udzielił chrztu Chrystusowi.

CZYTAJ DALEJ

Prymas Polski: Kościół trzeba budować na Chrystusie i z Chrystusem

2024-06-24 09:29

[ TEMATY ]

abp Wojciech Polak

Parafia pw. bł. Michała Kozala w Wągrowcu/Archidiecezja Gnieźnieńska

„Kościół trzeba zawsze budować na Chrystusie i z Chrystusem. Nie dajcie się zwieść tym, którzy także i dziś chcą przeciwstawić Chrystusa Kościołowi!” - mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak w Wągrowcu, gdzie w niedzielę 23 czerwca poświęcił kościół parafialny pw. bł. Michała Kozala.

Przywołując w homilii słowa papieża Benedykta XVI metropolita gnieźnieński podkreślił wagę jedności wspólnoty Kościoła, której fundamentem jest Jezus Chrystus.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: Karetka od papieża dla szpitala na Ukrainie, zawiezie ją kardynał Krajewski

2024-06-24 12:00

[ TEMATY ]

Ukraina

kard. Krajewski

papież Franciszek

Karol Porwich/Niedziela

Po raz ósmy papieski jałmużnik, kardynał Konrad Krajewski przemierzy trzy tysiące kilometrów z Rzymu do rejonu zborowskiego obwodu tarnopolskiego, aby dostarczyć do tamtejszego Szpitala Centralnego karetkę pogotowia wyposażoną w mobilne centrum resuscytacji podarowane przez papieża Franciszka.

Prefekt Dykasterii do spraw Posługi Miłosierdzia zawiezie również dużą ilość niezbędnych i ratujących życie leków z Apteki Watykańskiej i kliniki Agostino Gemelli. „Do regionu tarnopolskiego, ze względu na trwającą wojnę, codziennie przybywają liczne konwoje przewożące cywilów i żołnierzy zmuszonych do ucieczki z obszaru przygranicznego z Rosją, gdzie działania wojenne są najbardziej krwawe. Ambulans ten będzie również cennym narzędziem wspierającym ratowników i osoby ranne” - czytamy w watykańskim komunikacie.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję