Reklama

„I wtedy przyszedł Jezus”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miałam wówczas 36 lat, pięcioro dzieci, męża alkoholika i sporo przykrych doświadczeń życiowych. Boga żywego nie znałam, jedynie przykazania, których starałam się przestrzegać. Głęboko w sercu pragnęłam, aby Pan Bóg był obecny teraz i tutaj, przy mnie, przy nas. Wyobrażałam sobie nieraz moje zgięte kolana, bardzo pokorne serce, oddanie i pragnienie pełnienia Jego woli, świętości. Nikomu o tym nie mówiłam, bo w moim domu o Bogu się nie mówiło. Moja mama powiedziała mi kiedyś, a miałam wtedy ok. 7 lat, że któregoś dnia umrzemy i wszystko się skończy, i nigdy niczego już się nie zobaczy. Przeżyłam wtedy szok i opłakiwałam to bardzo długo, ukrywając łzy przed innymi. Bałam się śmierci.
Kiedy miałam już męża i pięcioro dzieci, znalazłam się na granicy przepaści. Pamiętam, siedziałam przy stole, szlochając w nieporadności, czułam się jak ryba złapana w sieci. Choć wzywałam: „Boże, pomóż mi, bo sama sobie nie poradzę” - nie wierzyłam w ratunek. Jednak w pewnym momencie coś się stało. Nagle wszystko ucichło. Cisza, cisza, spokój. Jak to? Przecież moje życie właśnie się rozbiło. Skąd ten spokój? Czyżby zabrakło mi sił? Oszołomiona tym wszystkim, wyszłam na dwór. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam piękny, kolorowy świat, słońce, zieloną trawę, kwiaty, poczułam radość ogarniającą moje serce. Nagle, jakbym skrzydeł dostała i uniosła się... nad troskami. To takie niebywałe uczucie. Na twarzy pojawił się uśmiech. Boże, co się dzieje...? Nie dokończyłam pytania. Już znałam odpowiedź. To Jezus. On żyje! Wstrzymałam oddech. Był tak delikatnie wyczuwalny i zarazem taki silny... Tak mało o Nim wiedziałam. Przyszedł, usłyszał moje wołanie. Jezus i niewierząca. Co za spotkanie! Tak blisko mnie! Podaje rękę i prowadzi do kościoła. Posłusznie idę, choć nie ma Mszy św. Wchodzę, siadam w ławce w pustym kościele i nieco wystraszona patrzę na ołtarz. Po długiej chwili słyszę głos - to modlitwa. Zaczęłam Ojcze nasz, któryś jest w niebie... Jestem! Mocniej wyczułam obecność Bożą. Nie wiem, ile czasu tam siedziałam, ale wiem, ile nabrałam mocy.
Od tej pory nie rozstaję się z Bogiem. Wędruję z Nim osiem lat, cały czas dążę do świętości i jestem bardzo szczęśliwa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po informacjach medialnych ws. ks. Chmielewskiego prokuratura wszczęła śledztwo

Prokuratura Rejonowa w Słupcy prowadzi śledztwo ws. nadużycia stosunku zależności, które dotyczy ks. Dominika Chmielewskiego – przekazał PAP prok. Piotr Wrzesiński. Chodzi o informacje medialne dotyczące relacji pomiędzy salezjaninem a jedną z uczestniczek jego rekolekcji.

Jak przekazał PAP Wrzesiński, śledztwo prowadzone jest w kierunku art. 199 Kodeksu karnego, który mówi o doprowadzeniu innej osoby do obcowania płciowego, poddania się albo wykonania innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia. Za taki czyn grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
CZYTAJ DALEJ

Ołówek w ręku Boga

Niedziela Ogólnopolska 6/2022, str. 24-25

[ TEMATY ]

św. Matka Teresa z Kalkuty

Grzegorz Gałązka

Gdy mówiono ojej sukcesach, powtarzała skromnie, że jest tylko „ołówkiem w ręku Boga”.

Gdy mówiono ojej sukcesach, powtarzała skromnie, że jest tylko „ołówkiem w ręku Boga”.

Nie zabiegała o sławę. Chciała czynić dobro bez rozgłosu, ale stała się jedną z najbardziej znanych świętych w historii świata. Założyła Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości, uhonorowano ją Pokojową Nagrodą Nobla. Poniżej publikujemy fragment wywiadu z kard. Stanisławem Dziwiszem.

Krzysztof Tadej: Jaka była Matka Teresa z Kalkuty? Kard. Stanisław Dziwisz: Cechowała ją wielka prostota. Nigdy nie sprawiała żadnych trudności. Była zwyczajna i konkretna. Kiedy spotykała się z Janem Pawłem II, nie mówiła zbyt dużo. Przechodziła od razu do tego, co istotne.
CZYTAJ DALEJ

Mjr Krakowian pośmiertnie awansowany na stopień podpułkownika; otrzymał Lotniczy Krzyż Zasługi

2025-09-05 21:37

[ TEMATY ]

mjr Maciej „Slab” Krakowian

pixabay.com

Mjr Maciej „Slab” Krakowian, który zginął w katastrofie F-16 w trakcie ćwiczeń przed pokazami AirSHOW w Radomiu został pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika - podał SGWP. W piątek odbył się pogrzeb wojskowego, na prośbę rodziny uroczystość miała charakter prywatny. Pilot został pośmiertnie odznaczony Lotniczym Krzyżem Zasługi.

Sztab Generalny Wojska Polskiego powiadomił o pogrzebie Krakowiana we wpisie na X. „Dziś pożegnaliśmy naszego kolegę, mjr Macieja »Slaba« Krakowiana. Z ogromnym smutkiem wspominamy pilota, który całe swoje życie służył ojczyźnie — oddanego, pełnego pasji żołnierza, przyjaciela i mentora”- napisano Sztab Generalny. Poinformował przy tym, że pilot został pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję