„Myślę, że wynik konklawe w dniu 16 października 1978 r. był zaskoczeniem nie tylko dla mnie! Bóg, który kieruje wydarzeniami, jakie dzieją się w wymiarze zewnętrznym,
jest jednak równocześnie Panem serc i wspiera je od wewnątrz, aby mogły sprostać wydarzeniom, które od zewnątrz, po ludzku, zaskakują nas i przerastają. Na tym polega tajemnica każdego
właściwie powołania. Powołanie zawsze oznacza, że mamy zobaczyć nowy projekt naszego własnego życia - inny niż ten, z jakim egzystowaliśmy dotąd. Jest rzeczą zdumiewającą, w jaki
sposób Pan Bóg pomaga nam od wewnątrz, w jaki sposób «na różnych długościach fali» naszego życia przygotowuje człowieka, ażeby w odpowiednim czasie umiał wejść w ten
nowy projekt, umiał utożsamić się z nim - umiał po prostu dostrzec wolę Ojca i przyjąć ją. I to pomimo całej swojej słabości i zakorzenienia we wszystkich
własnych «projektach».
Kiedy 16 października 1978 r., po wyborze na Stolicę Piotrową, zadano mi pytanie: «Czy przyjmujesz?», odpowiedziałem: «W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając
Matce Chrystusa i Kościoła - świadom wielkich trudności - przyjmuję» (Redemptor hominis, 2). Od tamtej pory staram się spełniać to zadanie, czerpiąc każdego dnia światło i siły
z wiary, która wiąże mnie z Chrystusem.
Przyjąłem również te same imiona, jakie wybrał mój umiłowany poprzednik Jan Paweł I. Już bowiem w dniu 26 sierpnia, kiedy wobec Świętego Kolegium ujawnił, że chce się nazywać Jan Paweł
- a ta dwoistość była bez precedensu w historii - dostrzegłem w tym jakby wymowny znak łaski na drodze nowego pontyfikatu. A ponieważ pontyfikat
ten trwał tylko trzydzieści trzy dni, wypada mi go nie tylko kontynuować, ale niejako podjąć w samym punkcie wyjścia, o którym świadczy naprzód wybór tych dwu właśnie imion”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu