Panika w SLD
W SLD coraz więcej objawów paniki i przygnębienia. Narasta poczucie grożącej klęski. Wymownym przejawem tych nastrojów był publikowany na 1. stronie postkomunistycznej Trybuny (nr z 28 marca) tekst Krzysztofa Pilawskiego Sto słów. Czytamy tam: "SLD traci. Na sprawie Rywina. Na wojnie. Na biedzie i bezrobociu. Na niespełnieniu obietnicy «Przywrócimy normalność». Nawet we własnych szeregach topnieje wiara, że coś się jeszcze uda zrobić. Po szulerce głosami lewicowych posłów ręce opadają. Czego wymagać od terenowych struktur, skoro ryba gnije od głowy. Partia szykuje się do kongresu. Jak tak dalej pójdzie, po nim będzie tylko zjazd".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
L. Miller i baronowie
Reklama
Podobny ton goryczy przebija z najnowszego numeru postkomunistycznego Przeglądu (nr 14 z 6 kwietnia). Co się stało z SLD - pyta już w tytule bardzo krytycznego tekstu o partii Millera Robert Walenciak.
Zdaniem Walenciaka: "Zjazdy wojewódzkie (SLD - J. R. N.) są przy okazji znakomitą okazją do zbadania nastrojów w Sojuszu.
A nastroje są podobne do tych w klubie: góra rządzi źle, ale Kwaśniewski, zamiast pomagać, przeszkadza. - W ogóle jest olbrzymia pretensja do liderów - opowiada jeden z szeregowych posłów. - O wszystko.
A sprawa Rywina to pogłębia. No bo tak: Michnik pisze: «Zatrzymać SLD», tymczasem Miller chodzi z nim na grilla, a Urban na wódeczkę. Przecież czujemy się oszukani.
Poseł dopija szklankę piwa. - A z drugiej strony, chyba nigdy nie było tak, żebyśmy tak tłukli się na oczach wszystkich. Miller z Kwaśniewskim... Trybuna obraźliwie nazywa Rakowskiego, Urbana i Rolickiego
trzema starszymi panami. I co mam z tym robić?
Pretensje kierowane są także w drugą stronę. System wojewódzkich «baronów» - widać to gołym okiem - jest dla SLD zabójczy.
«Baronowie» mają siłę wymuszać na Millerze rozmaite ustępstwa i stanowiska, tymczasem rządu nie wzmacniają. Przeciwnie, należą do jego najsłabszych ogniw.
- Miller został przez nich wyprowadzony w pole - mówi Sierakowska. - Dał im władzę i ani się obejrzał, jak ta władza została wykorzystana przeciwko niemu»".
Sierakowska spuściła głowę
Tuż obok tekstu Walenciaka smętne wyznanie Sierakowskiej: Chodzę ze spuszczoną głową. Tak arogancka niegdyś w afirmowaniu racji postkomunistycznych "czerwona Iza" dziś mówi z wyraźnym poczuciem przegranej
jej partii:
"Musimy też siebie zapytać, czy nas ktoś chce. Czy wyborcy zechcą na nas głosować? Nie chciałabym więcej słyszeć słów «Więcej na was głosować nie będę, zawiodłem się na was». A je słyszę.
I mam moralnego kaca. Czasami łapię się na tym, że chodzę ze spuszczoną głową. Albo w czapce, żeby nikt mnie nie poznał. W tej partii czuję się fatalnie. Uciekam od tego wszystkiego. Ludzie występują
z SLD. Ja jestem najlepszym przykładem wycofywania się z aktywności politycznej".
Obok tekstu Sierakowskiej równie smętne wyznanie b. postkomunistycznego premiera Józefa Oleksego: Gaśnie duch w SLD.
Wojna Kwaśniewskiego z Millerem
Reklama
Najnowszy Newsweek (nr z 3 kwietnia) szeroko komentuje ostre zwarcie między postkomunistycznym prezydentem Kwaśniewskim a liderem SLD - premierem Millerem (tekst M. Karnowskiego i in.) Polska w potrzasku.
Zdaniem autorów Newsweeka: "Ruszyła lawina, która nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzi, ale na pewno zmieni scenę polityczną. Albo odejdzie premier, albo skończy się czas silnego Kwaśniewskiego. (...) Ostatnie
tygodnie pokazały, że lewica i Leszek Miller mają w parlamencie większość wystarczającą, by trwać. Wyraźnie też widać, że władza stała się dla nich celem samym w sobie: Polska przesypia kolejne miesiące.
Znów wraca pytanie, jak bardzo źle musi być w kraju, by polityk, któremu się nie udało, oddał władzę?
Oto wykładnia polskiej polityki na najbliższe miesiące: prezydent jest zbyt słaby, by obalić rząd, choć będzie robił wszystko, by Miller odszedł. Sparaliżowany premier nie może skutecznie rządzić,
ale starczy mu sił, by trwać w bezwładzie. Konflikt potrwa długo. To będzie brudna wojna na wyniszczenie".
Dalsze niszczące podatki
Postkomunistyczna Polityka tym razem nie oszczędza rządu SLD-UP. Joanna Solska w tekście Obniżam, czyli podnoszę" (nr 13 z 29 marca) zapowiada dalszy niszczący dla społeczeństwa wzrost podatków. Według
J. Solskiej: "Wicepremier Grzegorz Kołodko chce przeprowadzić reformę finansów publicznych. Reforma jest naprawdę konieczna. Ale uwaga! To, co ma szansę pozostać z Pakietu Kołodki, to ogromna podwyżka
podatków - dla kilku milionów podatników nawet o 200-300 proc.! (...) W myśl pakietu Grzegorza Kołodki za wszystkie grzechy zaniechania SLD i jego poprzedników zapłacić mają teraz podatnicy. (...)
Jest jeszcze coś, co może się zemścić na nas wszystkich. Zawarta w pakiecie drastyczna podwyżka podatków może przez dotknięte nią społeczeństwo zostać zrozumiana - opacznie - że tak wielkie ciężary
musimy ponieść tylko dlatego, że państwu brakuje pieniędzy na unijną składkę. Jeśli przekonanie to (fałszywe, bo pieniędzy brakuje na wszystko, m.in. na rozwój) miałoby się przełożyć na wynik referendum,
to katastrofa jest nieunikniona".
Obłuda SLD
Reklama
Uważna lektura postkomunistycznej prasy pokazuje całą obłudę SLD. Z jednej strony postkomunistyczny prezydent Kwaśniewski i postkoministyczny premier starając się maksymalnie przypochlebić Amerykanom
wybiegli daleko przed orkiestrę ze swym poparciem interwencji w Iraku. Równocześnie zaś w postkomunistycznej Trybunie reaguje się z wyraźną Schadenfreude na każdy przejaw amerykańskich kłopotów w Iraku.
Co więcej, w różnych komentarzach Trybuny najbardziej uproszczone i jadowite antyamerykańskie stereotypy z doby PRL-u. Nader typowy pod tym względem był publikowany 29 marca w Trybunie tekst Jacka Zychowicza
pod jakże wymownym tytułem: Koniec pax Americana. Zwolennikom imperializmu do głębokiego namysłu. Autor Trybuny gromi Amerykanów dosłownie za wszystko w ogromniastym tekście od maccartyzmu i imperializmu
po "ubóstwo" milionów obywateli. Według Zychowicza: "Nie przypadkiem supermocarstwo, które ochoczo inwestuje w zbrojne interwencje na odległych kontynentach, nie widzi niczego nagannego w tym, że miliony
jego obywateli nie korzystają z opieki medycznej w żadnej postaci, bowiem nie stać ich ani na honoraria dla lekarzy, ani na stawki ubezpieczeniowe".
Warto dodać, że w Trybunie, związanej z rządem tak mocno popierającym wojnę USA z Irakiem, wciąż publikuje się głównie listy czytelników gromko piętnujących Amerykanów za tę wojnę. Schizofrenia mała
taka...
Klika Łapińskiego
Autor Super Expressu Jan Osiecki pisze w tekście Klika Łapińskiego triumfuje (nr z 2 kwietnia): "Mariusz Łapiński stracił pracę w Ministerstwie Zdrowia. Teraz rządzą tam znów jego zastępcy. Wczoraj po niespełna trzech miesiącach pracy podał się do dymisji minister Marek Balicki. Zastąpi go bliska współpracowniczka Łapińskiego, Ewa Kralkowska (...)". Osiecki przypomina, że minister Łapiński powszechnie krytykowany "po spięciu z premierem został zdymisjonowany i odszedł w cień. Ale tylko na chwilę... Niedawno został bowiem jednym z «baronów» - SLD, szefem organizacji partyjnej w woj. mazowieckim. Czyli osobą bardzo wpływową. Zaraz potem zaczął forsować kandydaturę Naumana na szefa nowo powstałego Narodowego Funduszu Zdrowia. Temu ostro sprzeciwiał się Balicki".
Czego chciał MiLler
Komentatorka Życia Warszawy (nr z 2 kwietnia) Ewa Szadkowska wyjaśnia w tekście Układanka Millera, dlaczego premier poparł forowanego przez Łapińskiego Naumana przeciwko Balickiemu. Stwierdzono: "Leszek Miller - stawiając na Kralkowską i Naumana - myślał zapewne o zbliżającym się kongresie SLD i głosach delegatów, jakie może zapewnić nowy mazowiecki baron Sojuszu Mariusz Łapiński. Nie powinno to dziwić - ewentualna utrata funkcji lidera formacji dla obecnego premiera oznaczałaby polityczną śmierć. Tymczasem gromadzenie tak potrzebnych «szabel» odbywa się w sytuacji, w której rząd się sypie, zeznania świadków przed sejmową komisją śledczą uderzają w kolejnych ministrów, terenowi działacze się burzą, a wewnątrzpartyjna opozycja rośnie w siłę".