Serdeczne Bóg zapłać za refleksje s. Magdaleny, dominikanki
ze Świętej Anny, o Eugenii Picco, która pochodziła z ubogiej włoskiej
rodziny o niezbyt chlubnej przeszłości, a pomimo to została błogosławioną.
Eugenia czuła się samotna, opuszczona, niekochana, a
prawdziwego uczucia miłości doznała dopiero zbliżając się do Jezusa.
Myślę, że problem dzieci niekochanych, odrzuconych jest palącym problemem
także czasów obecnych. Świadczą o tym m.in. słowa wypowiedziane w
mojej obecności przez dwie dorosłe już osoby: "Nasi rodzice nigdy
nie powiedzieli nam, że nas kochają, nigdy nie powiedzieli, że się
nami cieszą!".
Jak bolesne muszą być to doznania, skoro mówią o nich
ludzie niemal 50-letni. Z wielu rozmów z młodzieżą i młodymi osobami
wiem, że niejednokrotnie także milcząco cierpią, bo czują się we
własnym domu, rodzinie jak bibelot lub całkiem niepotrzebny przedmiot.
Zaniechanie mówienia o swoich problemach, doznaniach,
zaniechanie dzielenia się nimi z bliskimi - to zaniechanie miłości.
A przecież rodzina to wspólnota życia i miłości. To w niej kształtują
się wszystkie cechy charakteru, a także postawy bycia człowiekiem
otwartym na potrzeby innych. Niesłychanie ważne jest, by dzieci często
słyszały od swoich rodziców słowa: "kocham cię". Będą wówczas czuły
się szczęśliwe nie tylko w danej chwili, lecz także w życiu dorosłym.
Będą także potrafiły to uczucie miłości przelać na innych, a w przyszłości
pozwoli im to na tworzenie zdrowej własnej rodziny, w której każdy
jej członek czuje się doceniony i kochany.
Jak to dobrze, że s. Magdalena czuwa i przypomina nam
o życiu miłością i potrzebie dzielenia się nią z innymi! Przebywając
za murami klasztornymi, nie traci z oczu problemów ludzkich, stara
się w nich uczestniczyć i nam pomagać! Niech Bóg obdarza ją za tę
otwartość serca zdrowiem i światłem Ducha Świętego, a jej refleksje
drukowane w poczytnej Niedzieli skłaniają nas do zadumy nad własnym
życiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu