Żerowanie na nieszczęściu
W niemieckim tygodniku Der Spiegel z 20 marca przedrukowano
opublikowany przez amerykański dziennik Washington Post opis prób
wyłudzenia odszkodowań za śmierć osób, które utraciły życie wskutek
zamachu w Nowym Jorku i Waszyngtonie 11 września 2001 r. Policja
nowojorska wykryła, że pośród rzeczywistych członków rodzin ofiar
zamachu, którzy zgłosili się po stosunkowo wysokie kwoty wypłacanych
rekompensat (suma ich zbliża się do miliarda dolarów), znaleźli się
również oszuści, którzy postanowili wykorzystać nadarzającą się -
jak sądzili - okazję łatwego nieuczciwego zarobku. Przedstawiali
się oni jako krewni osób, które krytycznego dnia znajdowały się w
World Trade Center i w ten sposób usiłowali uzyskać wypłatę; niektórym
się to nawet udało. Policja ustaliła dotąd tożsamość kilkudziesięciorga
oszustów obojga płci; niektórych postawiono już przed sądem. Znaleźli
się między nimi nawet tacy, którzy stworzyli sobie nową tożsamość
za pomocą fałszywych zeznań i dokumentów. Byli i tacy, którzy stosowali
metody bardziej prymitywne.
W sumie wykryto dotąd fałszywe roszczenia do odszkodowań
na sumę około miliona dolarów. W porównaniu z ogólną kwotą przeznaczoną
do wypłaty może się to wydawać niewiele, świadczy jednak o tym, że
w każdym społeczeństwie można znaleźć ludzi pozbawionych zasad moralnych
i gotowych do zdobywania pieniędzy za wszelką cenę. Po ujawnieniu
opisanych oszustw wielkie amerykańskie organizacje charytatywne,
m.in. Amerykański Czerwony Krzyż, przystąpiły do sprawdzania, czy
już wypłacone odszkodowania rzeczywiście trafiły do osób uprawnionych
do ich otrzymania.
Niemcy nie będą walczyć w Iraku
Tego samego dnia - 16 marca - w którym pierwszy kontyngent
żołnierzy polskich odleciał ukraińskim samolotem z Wrocławia do Afganistanu,
kanclerz Gerhard Schroader oświadczył, że wszelkie dalsze uczestnictwo
żołnierzy niemieckich w operacjach antyterrorystycznych rząd Niemiec
uzależnia od podjęcia odpowiedniej uchwały przez Organizację Narodów
Zjednoczonych. Pisze o tym szczegółowo dziennik Berliner Zeitung
z tego dnia. Czytamy w nim także, iż rzeczniczka rządu RFN potwierdziła
oficjalnie treść powyższej wypowiedzi kanclerza, przedstawionej na
spotkaniu szefów rządów Unii Europejskiej w Barcelonie. W ten sposób
Schroader po raz pierwszy tak wyraźnie określił, gdzie ma swoje granice "
nieograniczona solidarność", o której mówił pół roku temu, po zamachach
z 11 września. Do tej pory zarówno sam kanclerz, jak i jego minister
spraw zagranicznych Joschka Fischer uchylali się od jednoznacznych
deklaracji w tej sprawie.
W swej barcelońskiej wypowiedzi cytowanej przez Berliner
Zeitung Schroader posunął się nawet dalej, mówiąc, że Stany Zjednoczone
przyrzekły konsultowanie się z sojusznikami na temat ewentualnych
przyszłych uderzeń. "To jednak nie nastąpiło, wobec czego nie mamy
powodów do prowadzenia teoretycznych debat" - powiedział kanclerz.
Tym samym oficjalnego charakteru nabrały słowa Schroadera wypowiedziane
nieco wcześniej, podczas spotkania z intelektualistami w Berlinie,
w którym brał udział m.in. niemiecki laureat Nagrody Nobla, pisarz
Guanter Grass. Kanclerz powiedział wtedy: "Jeżeli USA zaatakują na
własną rękę, Niemcy nie wezmą w tym udziału. Wszelkie dalsze angażowanie
się militarne RFN będzie mogło nastąpić tylko na podstawie mandatu
Organizacji Narodów Zjednoczonych".
Pomóż w rozwoju naszego portalu