Na progu III Milenium wracamy na drogi Apostołów Jezusa Jana i Pawła. Nie zwiedzamy zabytków, ale wśród ruin z tamtych czasów widzimy niejako i słyszymy słowa, które Duch Święty nieustannie przedkłada Kościołowi: idźcie, chrześcijanie XXI wieku, na głębie wszystkich cywilizacji i kultur na całym świecie! Ewangelia Was potrzebuje! Potrzebują Was ludzie i narody! Chrystus dotrzyma słowa: Ja jestem z wami!
Kard. Franciszek Macharski (z Przedmowy do albumu)
TADEUSZ SZYMA: - Wydany niedawno przez krakowskie Wydawnictwo AA album fotograficzny poświęcony początkom chrześcijaństwa na terenie Azji Mniejszej to druga po "Ziemi Zbawiciela" pozycja z niezwykłego cyklu, prezentującego, by tak rzec, geografię Zbawienia w jej pierwotnym, źródłowym zakresie.
STANISŁAW MARKOWSKI: - Album ten poświęcony jest
pierwszemu etapowi misji św. Pawła i w pewnej mierze fragmentowi
życia św. Jana - z czasu pisania przezeń Apokalipsy, czyli obszarowi
dzisiejszej Turcji. W pierwszym, przygotowanym na jubileusz dwutysiąclecia
chrześcijaństwa albumie Ziemia Zbawiciela wędrowaliśmy od Egiptu
przez Synaj, pustynię Negew do miejsc związanych z życiem i działalnością
Chrystusa na terenie Palestyny, czyli od Ziemi Starego Przymierza
do Ziemi Nowej Obietnicy, nazywanej powszechnie Ziemią Świętą. Ale
dla mnie natakie miano zasługuje również ta, po której wędrowali
świadkowie życia Pana Jezusa, Jego uczniowie i pierwsi Apostołowie.
A więc nie tylko Palestyna, ale i Azja Mniejsza, Grecja,
Malta, o której zwykle się zapomina jako o wyspie pierwotnej
pracy apostolskiej, i wreszcie Rzym. Chciałbym swym obiektywem ogarnąć
cały ten fascynujący obszar i z pomocą znakomitych Autorów, piszących
teksty do moich albumów, odtworzyć niejako geografię początków chrześcijaństwa
i utrwalić przez wizualnie uchwytne ślady jego rdzenne ośrodki, wzruszające
pierwociny.
- Czy dla podjęcia tak zakrojonego wysiłku - poznawczego, artystycznego i w jakiejś mierze również apostolskiego w ramach nowej ewangelizacji - ma pewne znaczenie fakt, że z wykształcenia jesteś geografem po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim?
- Zapewne tak, ale to oddziaływanie rozgrywa się raczej w sferze podświadomości, a daje o sobie znać w nieoczekiwanych sytuacjach, na przykład przy poszukiwaniu trudnych do znalezienia obiektów, co wymaga pewnej wiedzy geomorfologicznej, archeologicznej czy innej. Czasem zaskakuje mnie mój trafny, niby intuicyjny wybór, w rzeczywistości jednak bazujący na akademickim wykształceniu.
- A kiedy jakiś szacowny relikt, archaiczny ślad zostanie szczęśliwie odnaleziony, jakie myśli towarzyszą pragnieniu utrwalenia go na zdjęciu i umieszczenia w albumie?
- Podstawowa motywacja nie jest tu inna, niż była przed dwudziestu laty, kiedy dokumentowałem tragiczne wydarzenia z okresu stanu wojennego - chodzi o to, żeby pokazać innym ludziom, którzy tego bezpośrednio nie widzą, że to wszystko po prostu JEST, że jest realne, stanowi element rzeczywistości. W przypadku fotografowania miejsc świętych pragnę zaświadczyć moim bliźnim, że to wszystko są realne, konkretne, a nie bajkowe miejsca, i że są związane z konkretnymi, żyjącymi dwa tysiące lat temu ludźmi. Dopiero w dalszej kolejności myślę o innych celach fotograficznej penetracji - przyglądaniu się temu, systematyzacji, porządkowaniu materiału zdjęciowego, zastanawianiu się, jak to wyglądało przedtem, a jak wygląda teraz. Wówczas uprzytamniam sobie różne sprawy, o których wcześniej nie miałem pojęcia, bo ich bezpośrednio nie doświadczyłem. Wędrówka po ziemiach świętych pozwala na przykład uświadomić sobie, jak wielkie odległości dzieliły poszczególne rejony apostolskiego trudu uczniów Pana Jezusa, jak bardzo byli oni ruchliwi.
- Próbując odtworzyć w albumie współczesnych fotografii rzeczywistość sprzed dwu tysięcy lat, musimy, oczywiście, uwzględniać przemiany, jakie dokonały się w ciągu wieków, przemiany cywilizacyjne, demograficzne, kulturowe, także religijne. Obszary narodzin i najwcześniejszej ekspansji chrześcijaństwa są - jak to często podkreślasz - terenami, na których ostało się bardzo niewielu wyznawców Chrystusa, a czasem w ogóle ich nie ma, sytuacja przypomina więc tę, w jakiej znaleźli się pierwsi Apostołowie. Czy tak złożoną problematykę można zarysować w albumie zdjęć rejestrującym tylko pewne ocalałe do dziś relikty?
- Można pobudzić ludzi do myślenia, dać im za pośrednictwem
zdjęć, ale i tekstów, które stanowią integralną część albumów, impuls
do refleksji - na przykład nad różnicą między czasem historycznym
a wiecznością, ludzkim przygodnym istnieniem a Boskim trwaniem poza
czasem, nad wejściem Boga w ludzkie dzieje przez tajemnicę Wcielenia
i Odkupienia... Możliwości zasugerowania zdjęciem tak złożonej problematyki
są, oczywiście, bardzo ograniczone, ale jeśli w jakiejś mierze możliwe,
to tylko w całym ciągu, w długich seriach zdjęć traktowanych jako
bodziec do poszukiwań poznawczych, przeżyć artystycznych i - najważniejsze
- również religijnych. Takie nastawienie zakłada traktowanie fotografowania,
podporządkowanego takim celom, jako długiego procesu. Zamiar wydania
nie jednego albumu, ale pełnego ich cyklu bierze się również stąd,
wyznacza go nie tylko geografia - rozległy obszar, nie tylko archeologia
- mnogość reliktów, lecz także traktowanie fotografii jako impulsu
do...
- otwierania się na inny wymiar rzeczywistości, ten
nadprzyrodzony, przyjęcie również takiego impulsu. To ciekawy paradoks
Twej twórczości: niesłychanie realistyczny punkt wyjścia i pozarealistyczny
cel dochodzenia. Te wszystkie zdjęcia - tak zmysłowo piękne, czasem
wręcz odurzające swym sensualnym bogactwem, tak mocno osadzone w
tym, co można dotknąć, przemierzyć stopami pielgrzyma, zobaczyć jako
nagrodę po znojnym trudzie pielgrzymowania, chcą jakby pokazać więcej
niż jest to możliwe. Zakotwiczone w realnym, postrzeganym zmysłowo
pięknie nieustannie "starają" się je przekroczyć, ciążąc ku Pięknu,
które jest jego źródłem, bytową osnową i ostatecznym celem.
- Jeśli w jakimś stopniu mi się to udaje, to chyba dlatego, że mam dotkliwą świadomość ograniczoności tego medium, jakim jest fotografia, i dochodząc stale do kresu, poruszając się ciągle na granicy możliwości, jakie stwarza nawet najwspanialsza technika, mam w sobie tyle pokory, by nie dać się zwieść pokusie podrabiania rzeczywistości dla uzyskania rzekomo lepszych efektów, daremnego zmagania się z barierami, które są niemożliwe do sforsowania, bo taka jest natura rzeczywistości, ludzkiego i ponadludzkiego świata. Dlatego też traktuję fotografię jako służebną wobec tego, co jest od niej i ode mnie większe. Wędrując z aparatem w towarzystwie ks. prof. Chrostowskiego i bp. Gądeckiego drogami Apostołów Pawła i Jana pragnę dać ludziom impuls do duchowego pielgrzymowania, do refleksji i głębokiego przeżycia religijnego. Tym, którzy jak Apostoł Tomasz mają problemy z niedostatkiem ufności i potrzebują sprawdzenia realności śladów Zbawienia, też chciałbym pomóc, zwłaszcza że sam niejednokrotnie doświadczam Tomaszowej potrzeby, że pragnąc pomagać, sam potrzebuję wsparcia i pomocy. Ciągle ją zresztą otrzymuję, nie tylko od innych ludzi, ale i w toku mej pracy, gdy doświadczam niezwykłych "przypadków", które okazują się wcale nieprzypadkowe... Moje doświadczenia poznawcze, artystyczne i religijne zobowiązują mnie do tego, by się nimi dzielić w swych albumach. Chciałbym na przykład przekazać w nich swoje zdumienie na drogach św. Pawła rolą jednostki w historii, olśnienie ogromem dokonań tego Apostoła i podziw dla jego postawy wobec niechrześcijańskiego świata starożytnej Azji Mniejszej. Pragnąłbym też, by odbiorcy moich albumów znaleźli w nich m.in. impuls do refleksji nad analogią między postaciami tamtego i współczesnego apostoła - Jana Pawła II.
- To jeszcze jeden ciekawy paradoks, że fotografia tak suwerenna artystycznie ma tak bardzo służebny charakter. Nie mógłby się on wszakże w całej pełni ujawnić, gdyby nie wyjątkowo ofiarna postawa Wydawcy tego i całego cyklu albumów. Godne podkreślenia jest zwłaszcza to, że dąży on przede wszystkim do tego, by albumy te były jak najszerzej dostępne, by ich relatywnie niska cena pozwoliła jak największej liczbie odbiorców doznać owych impulsów, o których rozmawialiśmy i włączyć się w proces takiej percepcji fotografii z wielu miejsc różnych ziem świętych, by służyło to ludzkim dążeniom do Boga, poszukiwaniu Go i odkrywaniu przez autentyczne ślady oraz odtworzenie pełnego zakresu pierwotnej geografii Zbawienia. Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu