Jezus umarł. Jego uczniowie są razem, ale smutkiem i niepokojem
jakby sparaliżowani. "Co będzie z nami?...". Tak pyta każdy z nich.
A może niektórzy myślą: Teraz kolej na każdego z nas, przecież byliśmy
Jego uczniami... Ciężki kamień przygniata ich serca. I oto w te smutne
nastroje wdziera się nagle Wielkie Spotkanie.
Sam Jezus odrzuca ten ciężki kamień z ich serc, kiedy
mówi: "Pokój wam!". Ale upłynęło trochę czasu, zanim opadło z nich
zwątpienie, lęk, ciemności. Jak nieoczekiwany przypływ morza radość
zalewa ich serca, rodzi się świadomość, że oni nie mogą pozostać
za tymi zamkniętymi drzwiami, że muszą iść, głosić!... Ale przychodzi
Tomasz. Jego reakcja na to radosne "Alleluja!" jest pełna zwątpienia.
On wchodzi w ten radosny nastrój Wieczernika, ale pozostaje zamknięty
w sobie. To tak, jakby ktoś głuchy nagle znalazł się w sali koncertowej,
gdzie wszyscy są zasłuchani, a on nie słyszy nic. To dla niego odbywa
się drugie Wielkie Spotkanie. W naszym liturgicznym kalendarzu ta
dzisiejsza niedziela ma także nazwę "Niedzieli Miłosierdzia Bożego". To nie tylko dlatego, że Pan Jezus ustanawia sakrament Miłosierdzia
Bożego, czyli spowiedź świętą. To swoje miłosierdzie okazuje Pan
Jezus także swojemu uczniowi, kiedy mówi do niego: "Podnieś palec,
podnieś rękę... dotknij, zobacz!". Z pewnością wielu z nas z pewną
melancholią, ale i sympatią patrzy na św. Tomasza, Apostoła - "niedowiarka"... To właśnie on, kiedy Pan Jezus powiedział: "Znacie drogę, dokąd
Ja idę", odezwał się: "Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc
możemy znać drogę?" (J 14, 4-5). I po tym pytaniu otrzymaliśmy
Jezusowe pouczenie, że to On jest "i drogą, i prawdą, i
życiem" i że On jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. I my czasem, jak małe
dzieci, lubimy dopytywać się bez końca. Więcej: chcemy dotknąć tego,
co niedotykalne. W dniu Zwiastowania także Najświętsza Maryja Panna
postawiła Archaniołowi pytanie... Dlatego Boski Mistrz nie gani Tomasza.
Pozwala mu dotknąć się i włożyć rękę w swój bok... Wielka musiała
być ta rana w boku Pana Jezusa, skoro Tomasz mógł włożyć w nią swoją
rękę. Św. Jan podkreśla, że "uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana". Może Tomasz - "niedowiarek" był jeszcze bardziej uradowany, bo
to Jezusowe drugie przybycie było tylko dla niego. Ale i dla nas,
dla każdego człowieka ma Pan Jezus owo cudowne dotknięcie łaską swojego
miłosierdzia w tych słowach: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone". Być może uczniowie Pana nie mogli wtedy pojąć, jak niepojętą władzę
otrzymują od Pana Jezusa - oni i ich następcy, aż do skończenia świata.
Oni wtedy nie mogli widzieć naszych konfesjonałów, ale Jezus je widział
- te miliony we wszystkich kościołach świata, także i te "improwizowane",
gdy ktoś pokornie klęka przed zwyczajnym krzesełkiem, na którym siedzi
kapłan, ażeby spowiadać i rozgrzeszać.
Słowa zakończenia dzisiejszej, niedzielnej Ewangelii
mogłyby być zakończeniem całej Ewangelii Janowej. Bo czegoż więcej
może życzyć i nam, swoim współbraciom w wierze, niż wyrażona w tych
słowach miłość: "Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest
Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego".
Pomóż w rozwoju naszego portalu