Od 1 do 3 marca 2021 r. w diecezji ełckiej odbywają się Spotkania Rejonowe dla kapłanów. Konferencję pt. „Uzależnienie w życiu kapłana. Zagrożenia i pułapki” głosi mgr Marek Kamionowski, certyfikowany specjalista uzależnień. Swoim doświadczeniem wychodzenia z alkoholizmu dzieli się ks. Tomasz Sikorski, niepijący już od ponad 18 lat.
Ze względu na wymagania związane z pandemią spotkania odbywają się w kościołach, w pięciu miejscach diecezji. W poniedziałek z prelegentami spotkali się kapłani z rejonu Suwałk i Augustowa. Wtorkowe spotkania odbędą się w Piszu oraz Giżycku. W ostatnim dniu księża są zaproszeni do Ełku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak zauważył p. Marek Kamionowski, najwięcej osób uzależnionych jest w zawodach służebnych. „To są trudne zawody. Według francuskich statystyk najwięcej osób uzależnionych jest wśród lekarzy. Kapłaństwo też jest takim zawodem służebnym. Jak możemy zaobserwować, każdy zawód ma swój sposób picia. W sytuacji różnych chorób szukamy pomocy u różnych specjalistów i szanujemy ich zalecenia. A jak pojawia się problem alkoholizmu to nikt pomocy nie chce szukać. Nie traktujemy uzależnienia jak choroby i to jest też problem. A jak stracę kontrolę nad piciem, to stracę kontrolę nad życiem” - wyjaśniał prelegent.
Reklama
Specjalista od uzależnień w swoim wystąpieniu podkreślił, że nikt się nie rodzi uzależnionym. „Zaprzeczanie i tworzenie pewnych iluzji tworzy podstawę, żeby choroba alkoholowa się rozwijała. To nie jest tak, że każdy kto dużo pije jest alkoholikiem. To można zdiagnozować. Problemem jest to, że ludzie tkwiący w nałogu nie chcą pomocy. A jeśli chcą, to na swoich warunkach, według własnego pomysłu”.
„Wielu z was mówi językiem oderwanym od siebie: „człowiek poczuł...”, „człowiek zrobił...” Nie, to ja poczułem, ja zrobiłem, ja się napiłem.. Jeżeli nie wezmę odpowiedzialności za picie, nie wezmę odpowiedzialności za leczenie. Wyjście z nałogów jest proste, tylko trzeba zapomnieć o swoich pomysłach na leczenie. Dopóki będziemy targować się w przyjmowaniu i nie przyjmowaniu pomocy, nie da się przeprowadzić terapii” - tłumaczył Kamionowski.
Wśród problemów, które nie sprzyjają decyzji o leczeniu p. Kamionowski wymienia m.in. wstyd ujawnienia się, utrata korzyści materialnych, środowisko sprzyjające ukrywaniu. Alkoholizm jest bardzo poważną, śmiertelną chorobą. Dlatego też sięganie po fachową pomoc daje większe szanse na zatrzymanie choroby. Niestety nadal w naszym środowisku „źle widziane jest przebycie leczenia, za to dobrze widziane jest picie”.
Reklama
Te wszystkie mechanizmy działań osoby uzależnionej potwierdził w swoim wystąpieniu ks. Tomasz Sikorski, proboszcz parafii w Węgielsztynie. „O swoje kapłaństwo trzeba zawalczyć” - mówił kapłan. Pokrótce wspomniał o swoim apogeum upadku i upokorzeniu, którego doświadczył podczas pielgrzymki z maturzystami na Jasną Górę. Jak zauważył radykalna postawa biskupa i wyciągnięcie konsekwencji przyczyniła się do zmierzenia się z problemem. „W ośrodku leczenia uzależnień, dopiero podczas leczenia tak naprawdę narodziła się moja wiara, potrzebna do tego, żeby właściwie realizować się w kapłaństwie. Seminarium zaliczyłem, jak dzisiaj wielu młodych zalicza sakrament bierzmowania. Na terapii odpowiedziałem sobie na fundamentalne pytanie, czy chcę być księdzem. To był punkt wyjścia do całej pracy nad sobą, która trwa już ponad 18 lat” - mówił ks. Sikorski.
Przestrzegał kapłanów przed postawą życzliwej pomocy, która wiąże się tak naprawdę z ukrywaniem problemu, a nie doprowadzeniem do leczenia. Sam przyznał, że przez długi czas przyjmował pomoc kolegów stwarzając pozory. Dużym problemem, który dostrzega ks. Tomasz jest stygmatyzacja. „Gdybym miał wybór być alkoholikiem, czy nim nie być, to wolałbym nim nie być. Ale też jest drugi wariant: mogę być alkoholikiem i żyć godnie, mogę stawać w prawdzie. Kiedy piłem, trząsłem portkami jak tylko biskup do mnie dzwonił, bo bałem się czy moje pijaństwo się już wydało..., prowadziłem życie w stresie, nerwach. Dzisiaj jak biskup do mnie dzwoni to ja się cieszę, bo wiem, że za kołnierzem nic nie mam, żyję uczciwie. I to jest dobre. Odkryłem masę zajęć, zainteresowań. Jestem zaprzyjaźniony z wieloma ludźmi. Dzisiaj mam świadomość swojej wartości. Nie czuję się kimś gorszym, czy kapłanem drugiej kategorii, wręcz przeciwnie mam świadomość pewnej sumy dobra, które udało mi się przez te kilkanaście lat życia w trzeźwości wypracować. Przestałem obwiniać innych, szukać wrogów. Skupiłem się na pracy nad sobą” - dzieli się swoim doświadczeniem kapłan.
Bp Jerzy Mazur dziękując prelegentom za podjęcie tematu uzależnień i niesioną pomoc osobom uzależnionym w diecezji zachęcał kapłanów, aby nie trwali w chorobie, ale jak najszybciej szukali pomocy. „Często przywołuję taki obraz: kiedy mamy benzynę i zapałki, możemy położyć jedno obok drugiego i przez lata mogą tak sobie leżeć i nic złego się nie wydarzy. Natomiast, kiedy odpalimy przy benzynie zapałkę, to nastąpi wybuch. Nie mamy już nad tym panowania. Tak samo jest z alkoholem i innymi uzależnieniami. Kiedy czujemy, że jesteśmy już na jakimś etapie uzależnienia i udamy się o pomoc, to wtedy nie będzie tego wybuchu. Natomiast kiedy już jest wybuch – inne prawa już rządzą nami. Módlmy się nawzajem za siebie i pomagajmy sobie, nie wyśmiewając, nie wpędzając we wstyd, ale słowem kapłańskim umacniajmy się wzajemnie” - apelował biskup.
Spotkanie zakończyło się przedstawieniem komunikatów Ełckiej Kurii Biskupiej oraz omówieniem najbliższych wydarzeń.