Reklama

Szansa na miłosierdzie

Niedziela Miłosierdzia Bożego obchodzona jest w Kościele w Polsce od roku 1995, a w Kościele powszechnym od 2000 r. Już choćby to jest dobrym powodem, żeby zastanowić się, czym w istocie w naszym życiu jest miłosierdzie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ernest Bryll, poeta, pisarz i dyplomata, zainteresował się na nowo sprawą miłosierdzia Bożego po tym, gdy zobaczył, jak żywy jest kult Miłosierdzia i s. Faustyny wśród zwykłych ludzi, w Irlandii, gdzie w latach 90. ub. wieku był ambasadorem.
- Kiedyś, gdy dowiedzieli się przypadkowo, że jestem z Polski, chcieli, żebym im o tym opowiadał, bo przecież pewnie wiem najlepiej. W istocie niewiele wiedziałem. Zacząłem czytać na ten temat, także „Dzienniczek” Faustyny, który - przyznam - do łatwych lektur nie należy - przyznaje Ernest Bryll. Człowieczeństwo Boga i jego miłosierdzie, które istniały w myśli chrześcijańskiej już wcześniej, w dzisiejszych czasach, także za sprawą Faustyny, powróciły ze zdwojoną siłą. Miłosierdzie to inny sygnał niż te, które dawał nam ostatnio świat.
Dziś podkreśla, że szansa na miłosierdzie jest czymś, co do niego głęboko przemawia. - Jest to oksymoron, pozorna nielogiczność naszej wiary, że tak jak Nieskończony mógł się stać śmiertelnym, tak sprawiedliwość nie kończy się na sprawiedliwości, lecz jest wzbogacona o miłosierdzie - mówi.
Ks. prof. Stanisław Urbański, teolog duchowości, podkreśla, że Chrystus przypomniał przez s. Faustynę, że Jego miłość jest tak wielka, że każdemu jest w stanie przebaczyć, jeśli naprawdę będziemy pokutować i nawracać się do Niego. Przekaz na temat miłosierdzia Bożego dany św. Faustynie przez Chrystusa dotyczy trzech rzeczy.
- Mamy głosić miłosierdzie Boże poprzez czyny, jeżeli nie możemy przez nie, mamy głosić miłosierdzie dobrym słowem. Jeżeli i tym nie możemy, zostaje modlitwa do miłosierdzia Bożego - mówi ks. profesor. - Najczęściej wierni realizują miłosierdzie przez modlitwę. Natomiast pierwsze dwa wymiary są, niestety, zaniedbane, słabiej obecne w życiu.

Jest szansa

Z kultem Miłosierdzia Ernest Bryll spotyka się w różnych sytuacjach i miejscach, jak sądzi, nieprzypadkowo. - Miłosierdzie obecne jest w chrześcijaństwie od początku. Tak jak Bóg jest miłosierny wobec nas, tak my powinniśmy być tacy wobec innych. To oczywistość, choć często niewykonywana - zastrzega poeta. - To jednak, że ta sprawa znalazła się w centrum naszego zainteresowania, na nowo odrodzona i nagłośniona, za sprawą s. Faustyny, a potem Jana Pawła II, pokazuje, że sprawa jest o wiele szersza, niż mogłoby się wydawać. Stajemy oto przed zagadnieniem, że czysta, ludzka sprawiedliwość byłaby zbyt okrutnym sądem dla nas. Że jako ludzkość możemy liczyć na miłosierdzie, szczególnie wtedy, gdy sami to miłosierdzie innym i sobie okazujemy. I to jest chyba istota miłosierdzia Bożego.
Kto ma możliwość doświadczenia miłosierdzia Bożego? Jak sądzi ks. prof. Józef Naumowicz - grzesznik albo ten, kto ma większe poczucie grzechu. Jednak każdy z nas jest grzesznikiem, dlatego każdy może odczuć to miłosierdzie. - Miłosierdzie to przebaczenie albo obdarowanie. Często obdarowani przeżywamy przemianę, odmienia to nas, sami dzielimy się miłosierdziem. Warunek - musimy odpowiednio, dobrze, odebrać obdarowanie nas miłosierdziem - zwraca uwagę ks. prof. Naumowicz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na co dzień, nie od święta

Znamy przypadki odwrotne. Gdy powieściowy Jurand ze Spychowa wybaczył Zygfrydowi de Lowe, ten nie potrafił sobie z tym poradzić. Z dwóch postaci bibilijnych Piotra i Judasza, które wyparły się Chrystusa - zwraca uwagę ks. profesor - ten pierwszy potrafił otrząsnąć się, przyznać się, zapłakać i stać innym człowiekiem. Judasz doświadczył przebaczenia, ale nie potrafił go dobrze odebrać.
- Osoby, które doświadczyły przebaczenia, obdarowania, miłosierdzia, same na ogół potrafią przebaczyć, odbdarowywać i być miłosiernymi - mówi ks. prof. Naumowicz.
Jak katolik powinien przeżyć Niedzielę Miłosierdzia Bożego? - Wnosząc o dobro bliźniego i jego zbawienie, a w szczególności o dobro i zbawienie grzeszników. Jeśli nie możemy dla nich nic uczynić, np. zrobić dobrego uczynku w intencji o ich nawrócenie, powinniśmy wesprzeć ich modlitwą do miłosierdzia Bożego o ich nawrócenie i przebaczenie za dotychczasowe życie - tłumaczy ks. prof. Stanisław Urbański.
Ale - zwraca uwagę - takie zachowanie obowiązuje każdego chrześcijanina nie tylko raz w roku w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, lecz… na co dzień. - To zadanie wypływa z naszej wiary. Miłości Boga i bliźniego jako najwyższej formy świętości chrześcijanina - mówi.

Reklama

Nigdy nie zamknął drzwi

Antonina Krzysztoń, poetka, pieśniarka, nie ma wątpliwości, że miłosierdzia Bożego doświadczamy przez całe życie. - To miłosne światło Boga - tak przynajmniej ja to rozumiem - które oświetla naszą słabość. Nie dość, że oświetla, to jeszcze przyjmuje ze zrozumieniem, mimo że nam samym byłoby trudno przyjąć to, co czasem wyrabiamy w życiu - mówi Antonina Krzysztoń. - Sama też robiłam rzeczy, z którymi przez lata trudno mi było się pogodzić. A jednak miłosierdzie Boże - wiem to na pewno - pozwoliło mi na miłosierdzie w stosunku do siebie.
Bo miłosierdzie, uważa pieśniarka, trzeba zacząć od siebie, a potem można stosować je do innych. - Żeby poradzić sobie z życiem, musiałam spojrzeć na siebie z miłosierdziem - dodaje. - Sama z siebie tak nie potrafiłabym spojrzeć. Musiała to być łaska Boska. Pozwala ona nam może nie tyle wciąż zaczynać od nowa, lecz przyjąć to, co było, wyciągnąć wnioski i iść dalej.

* * *

ERNEST BRYLL
Czysta, ludzka sprawiedliwość byłaby zbyt okrutnym sądem dla nas. Możemy liczyć na miłosierdzie, szczególnie wtedy, gdy sami to miłosierdzie innym i sobie okazujemy. I to jest chyba istota miłosierdzia Bożego.
(wd)

* * *

ANTONINA KRZYSZTOŃ
Tematyka miłosierdzia była i jest obecna w twórczości Antoniny Krzysztoń. Na wydanej w ostatnich tygodniach płycie „Turkusowy stół” mówi o tym piosenka „Wyznania”, w słowach skierowanych do Pana Boga: „Ty nigdy nie zamknąłeś drzwi,/Nigdy nie powiedziałeś żegnaj./Zawsze nosiłeś w sercu swym/Teraz mi mówisz - witaj”.
(wd)

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Boże dzieło na dwóch kołach

2024-04-29 23:47

Mateusz Góra

    W niedzielę 28 kwietnia przy Ołtarzu Papieskim w Starym Sączu motocykliści z rejonu nowosądeckiego i nie tylko rozpoczęli sezon.

Pasjonaci podróży jednośladami rozpoczęli sezon na wyprawy. Motocykliści wyruszyli w trasę z Zawady do Starego Sącza, gdzie na Ołtarzu Papieskim została odprawiona Msza św. w ich intencji. Po niej poświęcono pojazdy uczestników.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję