Reklama

Piękne diamenty w dziejach kościoła w Polsce

W Krościenku nad Dunajcem - kolebce Ruchu Światło-Życie - 27 lutego odbyły się uroczystości związane z 25. rocznicą śmierci Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Rocznica ta zgromadziła przy ołtarzu i przy sarkofagu, w którym spoczywa Sługa Boży, wiele osób duchownych i świeckich związanych z tym kandydatem na ołtarze i z dziełem, które stworzył

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stałą troską Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego było doprowadzenie do stworzenia wspólnot żywego Kościoła w naszej Ojczyźnie i w całym Kościele. Przez całe swe życie zabiegał o to, aby Kościół był wspólnotą tak zjednoczoną i żywą, jak dobra rodzina. W tych zabiegach nie był sam. Towarzyszyło mu wielu ludzi duchownych i świeckich. Jest rzeczą znamienną, że wysiłek wprowadzania Soboru Watykańskiego II w życie postanowił podejmować w zgodzie z Urzędem Nauczycielskim Kościoła, choć musiał przełamywać wiele uprzedzeń i obaw.
W trudnej rzeczywistości powojennej w naszej Ojczyźnie, niczym w wielkiej szlifierni diamentów pojawiło się wiele cennych kamieni, które wydobywamy na światło dzienne, aby podziękować im za piękno w nich zawarte. Szczególnie pięknym diamentem jest Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Obok niego pojawiła się cała gama ludzi obecnych przy tworzeniu dzieła, jakim jest Ruch Światło-Życie. Analizując bogate dzieje Ruchu trzeba zgodzić się z wnioskiem jego moderatora generalnego ks. Adama Wodarczyka, który słusznie twierdzi, że „powszechnie wiadomym było, że Ruch Światło Życie i ks. Blachnicki cieszył się pełnym poparciem i zaufaniem dwóch biskupów: kard. Wojtyły i bp. Błaszkiewicza. Pierwszy z nich kard. Wojtyła, zadał sobie wiele trudu, aby poznać Ruch Światło Życie, odwiedzając oazowe grupy rekolekcyjne, oraz prowadząc wiele rozmów z ks. Blachnickim. Wspomniany bp Tadeusz Błaszkiewicz podczas homilii wygłoszonej podczas VIII Kongregacji Odpowiedzialnych powiedział niezmiernie ważną prawdę: «Jest znaną powszechnie prawdą, że człowiek, aby się rozwijał, musi mieć kontakt jak najserdeczniejszy z drugim człowiekiem». Słowa ówczesnego delegata KEP do spraw Ruchu Światło-Życie można odnieść do grona tych ludzi, którzy w ciągu życia pojawiają się obok nas po to, aby wspierać nas w trudzie wędrówki przez życie i w realizacji zamierzonych celów. W życiu sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego pojawiło się wielu ludzi. Niektórzy z nich wpisali się na trwałe w jego życiorys. Dziś, przy okazji 25-lecia śmierci sł. Bożego ks. Franciszka Blachnickiego spróbujmy popatrzeć na jedną z tych osób. Niech stanie przed nami śp. bp Tadeusz Błaszkiewicz. W latach 1973-86 był delegatem konferencji Episkopatu Polski ds Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej i Ruchu Światło-Życie. Bp Błaszkiewicz, jako opiekun Krajowego Duszpasterstwa Służby Liturgicznej i Ruchu Światło-Życie z ramienia KEP, niezwykle sumiennie spełniał swoje zadanie uczestnicząc we wszystkich spotkaniach moderatorów, wchodząc dogłębnie we wszystkie zagadnienia i problemy związane z pracą ks. Blachnickiego i Ruchu Światło-Życie” (A. Wodarczyk, Prorok żywego Kościoła, Katowice 2008, s. 475).
Bp Tadeusz Błaszkiewicz funkcję swoją pełnił z niezwykłym oddaniem ku pożytkowi Ruchu. Można powiedzieć, że między nim a Sługą Bożym ks. Blachnickim nawiązała się prawdziwa duchowa przyjaźń, której celem była służba Bogu prawdziwemu. Myśl tę ilustruje anegdota mówiąca o tym, że kiedyś bp Błaszkiewicz otrzymał prowokujące pytanie zadane mu podczas dyskusji związanej z działalnością ks. Blachnickiego: „To ksiądz biskup jest za ks. Blachnickim?”. Odpowiedź była prosta i bardzo błyskotliwa: „Tak, ja jestem za Panem Jezusem”.
Jak twierdzi Robert Derewenda, „bp Błaszkiewicz stał się łącznikiem między Episkopatem a Ruchem. Z jednej strony przedstawiał stanowisko biskupów wobec ruchu oazowego i KDSL, z drugiej na posiedzeniach Episkopatu prezentował zasady działania oaz” (R. Derewenda, Dzieło wiary, historia Ruchu Światło-Życie 1950-1985, s. 269).
Znamienne świadectwo o posłudze bp. Błaszkiewicza złożył sam ks. Franciszek pisząc: „Zawsze będę zachowywał wdzięczną pamięć o Jego (bp. Błaszkiewicza) wielkim poświęceniu i trudach poniesionych dla dzieła oaz rekolekcyjnych, o niestrudzonej i nieubłaganej walce z władzami administracyjnymi, o tylu staraniach na forum Konferencji Episkopatu i wobec poszczególnych Biskupów Ordynariuszy. Na wdzięczność zasługuje też ten ogrom taktu, delikatności, troski ukazanej na tylu konferencjach, kongregacjach i zjazdach” (List ks. Franciszka Blachnickiego z 24 listopada 1978 r.)
W miarę swoich możliwości bp Błaszkiewicz uczestniczył w ważniejszych wydarzeniach Ruchu, zjednując sobie sympatię oazowiczów, jak choćby wówczas, gdy podczas ostatniego turnusu rekolekcyjnego w 1974 r. włączył się do pielgrzymki grup oazowych do Tylmanowej, co było przyjęte z życzliwym zdziwieniem przez oazowiczów (Derewenda, s. 272).
Z uwagi na to, że Ruch Światło-Życie działał w warunkach niechętnej postawy władz państwowych i administracyjnych, bp Błaszkiewicz stawał w obronie Ruchu także wobec prób rozwiązywania rekolekcji wakacyjnych, sytuacja taka miała miejsce choćby w 1977 r. Czynił to zachęcając ich uczestników do trwania w rekolekcjach i pisał specjalne pisma do władz (Derewenda, s. 306-307).
Liczne działania bp. Błaszkiewicza zmierzającego nie tylko do skrupulatnego wykonania swej funkcji jako delegata KEP wynikały z osobistego przekonania o wielkości dzieła rozpoczętego przez ks. Blachnickiego.
Wzajemne relacje między Sługą Bożym ks. Franciszkiem a bp. Błaszkiewiczem miały także chwile trudne. Jedną z nich, powszechnie znaną, było powołanie komisji teologicznej przez Konferencję Episkopatu Polski. Pomyślana była w tym celu, aby rozwiać wątpliwości i zastrzeżenia wysuwane wobec Ruchu.
Obie postacie, Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki i bp Tadeusz Błaszkiewicz, włożyły duży wkład w to, by została zachowana „właściwa, harmonijna równowaga pomiędzy urzędem a charyzmatem”. Można paradoksalnie powiedzieć, że trudności, w jakich przyszło im żyć, zaowocowały pięknem ich życia. Stali się pięknymi diamentami w dziejach Kościoła w Polsce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Dobry Łotrze! Czy Ty naprawdę jesteś dobry?

Niedziela Ogólnopolska 13/2006, str. 16

pl.wikipedia.org

To - wbrew pozorom - bardzo trudne i poważne pytanie. Przecież w głowie się nie mieści zestawienie razem dwóch słów: „dobry” i „łotr”. Za życia byłem pospolitym kakoűrgos, czyli kryminalistą i recydywistą zarazem. Byłem po prostu ZŁOCZYŃCĄ (por. Łk 23,39-43). Wstyd mi za to. Naprawdę... Nie czyniłem dobra, lecz zło. Dlatego też do tej pory czuję się zażenowany, kiedy ludzie nazywają mnie Dobrym Łotrem... W moim życiu nie mam właściwie czym się pochwalić, więc wolę o nim w ogóle nie mówić. Nie byłem przykładem do naśladowania. Moje prawdziwe życie zaczęło się dopiero na krzyżu. Faktycznie zacząłem żyć na parę chwil przed śmiercią. Obok mnie wisiało Dobro Wcielone - Nauczyciel z Nazaretu, który przeszedł przez życie „dobrze czyniąc” (por. Dz 10,38). Zrozumiałem wtedy, że aby naprawdę ŻYĆ, to wpierw trzeba po prostu umrzeć! I ja umarłem! Naprawdę umarłem! Wtedy wreszcie dotarło do mnie, że totalnie przegrałem życie... Właśnie w tym momencie Jezus wyciągnął do mnie pomocną dłoń, choć ta nadal tkwiła przymocowana do poprzecznej belki krzyża. Właśnie w tej chwili poczułem na własnej skórze siłę miłości i przebaczenia. Poczułem moc, którą dać może tylko świadomość bycia potrzebnym i nadal wartościowym, nadal użytecznym - człowiekiem... W końcu poczułem, że ŻYJĘ naprawdę! Wcielona Miłość tchnęła we mnie ISTNIENIE! Może więc dlatego niektórzy uważają mnie za pierwszego wśród świętych. Osobiście sądzę, że to lekka przesada, lecz skoro tak myślą, to przecież nie będę się im sprzeciwiał. W tradycji kościelnej nadano mi nawet imię - Dyzma. Pochodzi ono z greki (dysme, czyli „zachód słońca”) i oznacza: „urodzony o zachodzie słońca”. Przyznam, iż jest coś szczególnego w znaczeniu tego imienia, bo rzeczywiście narodziłem się na nowo, właśnie o zachodzie słońca, konając po prawej stronie Dawcy Życia. Jestem patronem więźniów (również kapelanów więziennych), skazańców, umierających, pokutujących i nawróconych grzeszników. Oj! Sporo ludzi obrało mnie za orędownika. Ci pierwsi wydają nawet w Polsce specjalne pismo redagowane właśnie przez nich, które nosi tytuł... Dobry Łotr. Sztuka przedstawia mnie na wiele sposobów. Raz jestem młodzieńcem, innym razem dojrzałym mężczyzną. W końcu zaś mam wygląd zmęczonego życiem starca. Co artysta to inna wizja... Któż może nadążyć za sztuką?.. Na pewno nie ja! Zwykle moim jedynym strojem bywa opaska na biodrach lub tunika. Natomiast na ikonach jestem ubrany w czerwoną opończę. Krzyż, łańcuch, maczuga, miecz lub nóż stały się moimi atrybutami. Cóż takiego mogę jeszcze o sobie powiedzieć? Chyba tylko tyle, że Bóg każdemu daje szansę. KAŻDEMU! Skoro dał ją mnie, to może również dać ją i Tobie! Nikt nigdy przed Bogiem nie stoi na straconej pozycji! I tego się w życiu trzymajmy! Z wyrazami szacunku - św. Dobry Łotr
CZYTAJ DALEJ

Wielkość w małości, a moc w słabości

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Agata Kowalska

Rozważania do Ewangelii Mt 5, 17-19.

Środa, 26 marca. Wielki Post
CZYTAJ DALEJ

To szósta wdowa poświęcona Bogu w naszej diecezji

2025-03-26 12:33

[ TEMATY ]

Bp Adrian Put

Wdowieństwo poświęcone Bogu

Wilkanowo parafia

Karolina Krasowska

Decyzja pojawiła się w 2020 r. i od tamtego czasu nigdy nie miałam wątpliwości - mówi Zofia Biczyńska

Decyzja pojawiła się w 2020 r. i od tamtego czasu nigdy nie miałam wątpliwości - mówi Zofia Biczyńska

Pani Zofia Biczyńska z parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Wilkanowie k. Zielonej Góry została włączona do stanu wdów poświęconych Bogu. Jej włączenia do tego stanu dokonał bp Adrian Put w uroczystość Zwiastowania Pańskiego.

Wdowieństwo poświęcone Bogu to jedna z indywidualnych form życia konsekrowanego. – Pani Zofia przez 5 lat przygotowywała się do tego, by złożyć śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa i ofiarować się Bogu jako wdowa konsekrowana, służąc w Kościele poprzez działalność charytatywną, opiekując się kościołami przy parafii, a także współpracując z proboszczem w różnych innych dziełach - wyjaśnia ks. Grzegorz Słapek, delegat biskupa diecezjalnego ds. indywidualnych form życia konsekrowanego. Dodaje, że charakterystyczne dla obrzędu błogosławieństwa wdowy jest złożenie przyrzeczenia wierności Bogu oraz przyjęcie jako znaków konsekracji krzyża i księgi Liturgii Godzin, do odmawiania której pani Zofia jest zobowiązana, włączając się tym samym w modlitwę całego Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję