Cztery miesiące po eksplozji w bejruckim porcie, która spowodowała śmierć 220 osób, 6 tys. rannych, a 300 tys. ludzi pozbawiła dachu nad głową, Libańczycy nadal szukają odpowiedzi na pytanie, co się stało i odczuwają tragiczne konsekwencje wydarzenia, pogłębiane przez kryzys finansowy i pandemię koronawirusa.
Taki obraz sytuacji w tym kraju wyłania się z wideokonferencji zorganizowanej przez prezydenta Francji Emmanuela Macron’a w celu podsumowania dotychczasowej pomocy międzynarodowej dla Libanu. W konferencji wzięli udział przedstawiciele Unii Europejskiej oraz reprezentanci Stanów Zjednoczonych, Kanady i arabskich krajów Zatoki Perskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W spotkaniu uczestniczył także Sekretarz Generalny ONZ, który zaznaczył, że pandemia znacznie pogorszyła i tak już niestabilną sytuację gospodarczą i finansową Libanu. António Guterres podkreślił, że ubóstwo wciąż rośnie, a służba zdrowia i szkolnictwo są wyczerpane i niewydolne. Niewielu Libańczyków ma dostęp do wody pitnej i energii elektrycznej. Zdobycie jedzenia na każdy dzień stało się dla części z nich prawdziwym wyzwaniem. W związku z tym frustracja ludności narasta. Libańczycy oczekują na wyniki przejrzystego, bezstronnego i wiarygodnego dochodzenia w sprawie przyczyn eksplozji. „Ponadto Liban za długo czeka na utworzenie nowego rządu, który byłby zdolny do wdrożenia niezbędnych reform i poprowadzenia kraju w stronę odbudowy, nie tylko materialnej” – powiedział Sekretarz Generalny ONZ.
Sześć dni po wybuchach w Bejrucie rząd libański podał się do dymisji. Dyplomata Moustapha Adib, wezwany do utworzenia nowego rządu, nie osiągnął porozumienia w sprawie podziału tek ministerialnych. W związku z tym Saad Hariri, szef libańskiego rządu w latach 2016-2019, został ponownie mianowany na stanowisko premiera, ale jak dotąd nie udało mu się utworzyć gabinetu. Sekretarz Generalny ONZ wezwał zatem społeczność międzynarodową do zwrócenia się „jednym głosem, do libańskich przywódców, aby odłożyli na bok interesy polityczne i utworzyli rząd, który będzie odpowiadał potrzebom narodu”.
Bezpośrednio po wybuchu Papież Franciszek przekazał na rzecz zniszczonej stolicy Libanu pierwszą pomoc w wysokości 250 tys. euro. Również włoski episkopat zdecydował się na wsparcie Bejrutu i przeznaczył na ten cel milion euro. Z kolei brytyjski oddział papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie stworzył pakiet pomocowy w wysokości 5 mln euro na odbudowę zniszczonych budynków i kościołów w stolicy. To tylko kilka przykładów wsparcia udzielonego Libanowi przez Kościół. Ks. Elia Mouannes, proboszcz parafii św. Michała w Bejrucie, nazywa ten wkład cennym i budzącym nadzieję umęczonych mieszkańców Libanu.
Reklama
Do drzwi jego parafii codziennie pukają ludzie, którzy nie mogą poradzić sobie z rozwiązywaniem na bieżąco codziennych problemów. „Zwrócili się do mnie rodzice dziewczynki, którzy nie byli w stanie zapłacić za leczenie swojej córki rannej w sierpniowym wybuchu, opiekunowie chłopca z guzem mózgu, którzy nie mają na leczenie itd., bardzo wielu zdesperowanych ludzi” – opowiada ks. Elia.
Proboszcz zapewnia, że każdej z tych osób stara się pomagać, wielu z nich otrzymuje wsparcie od lokalnej Caritas, jednak przepaść między niewielką ilością środków, jakie ma do dyspozycji on i miejscowe organizacje pomocowe, a skalą potrzeb jest nieprawdopodobna. „Tym bardziej jeśli pomoc jest wypłacana w lokalnej walucie” – mówi kapłan i przypomina, że lir libański stracił 80 proc. swojej wartości w stosunku do dolara.
„Oczywiście byłoby dobrze, gdyby gdyby pieniądze zostały przeznaczone na potrzeby najbiedniejszych i pomogły im przetrwać najtrudniejszy okres. Chodzi przede wszystkim o wsparcie służby zdrowia i zapewnienie wszystkim dostępu do żywności. Ważnym aspektem jest także wsparcie szkolnictwa, które przeżywa w naszym kraju prawdziwą zapaść. Wiele rodzin decyduje się na życie razem, gdyż jedna rodzina często nie ma pieniędzy żeby sama opłacić czynsz – powiedział ks. Elia Mouannes. – Jednak nie można myśleć o problemach Libanu tylko w kategoriach zapotrzebowania na pieniądze. Ludzie są nieufni, mają złe doświadczenia ze skorumpowanymi rządzącymi, obawiają się, że środki, które zostaną wysłane dzięki obecnej wideokonferencji, mogą zostać zdefraudowane i nigdy nie dotrą do najbardziej potrzebujących. Dlatego to czego potrzebujemy to nie tylko wsparcie finansowe, ale prawdziwa odnowa polityczno-ekonomiczna, odnowa całego systemu.“