W dniu 5 listopada, w kościele Nawrócenia św. Pawła w Lublinie została odprawiona Msza św. żałobna w intencji śp. ks. mjr. Zbigniewa Staszkiewicza. Żałobnej Liturgii przewodniczył abp Stanisław Budzik. W homilii podkreślił, że wokół nas jest wielu ludzi żyjących według ośmiu błogosławieństw. O nich mówi św. Paweł: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana”. Metropolita powiedział, że te słowa można odnieść do zmarłego kapłana, gdyż stanowią streszczenie jego życia i posługi.
Nagroda w niebie
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Ksiądz Zbigniew nie żył dla siebie, nie pracował dla siebie, nie zamykał się w kręgu swoich własnych spraw. Żył dla parafian, dla Kościoła, dla ojczyzny, a nade wszystko dla Boga - podkreślił abp Budzik, prezentując bogate życie i działalność zmarłego. - Kiedy czytałem akta personalne śp. ks. Staszkiewicza, zwróciłem uwagę, że na każdym kroku jego powołania spotykał się z dobrą, życzliwą opinią ludzi. Wszyscy doceniali jego pracowitość, życie duchowe, jego otwieranie się na ludzkie potrzeby. Tylu ludziom wyświadczył dobro, tylu wprowadził przez chrzest do Kościoła, tylu pojednał z Bogiem w sakramencie miłosierdzia, tylu nakarmił Ciałem Chrystusa, związał węzłem sakramentu małżeństwa, wspierał na drodze powołania. Należał do tych, których Chrystus w dzisiejszej Ewangelii nazwał błogosławionymi. Niech więc w progu Ojcowskiego domu przywita go słowo Chrystusa, które i my pragnęlibyśmy usłyszeć, kiedy przejdziemy przez bramę wieczności: Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie - powiedział pasterz.
Duszpasterz i ojciec
Na zakończenie uroczystości pożegnano zmarłego kapłana. Zdzisław Niedbała, przedstawiciel prezydenta miasta Lublin, podziękował za jego zaangażowanie w działalność środowiska 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. W ten sposób służył swojej ziemi urodzenia i rodakom, którzy osiedli na Ziemi Lubelskiej. Mówił o jego kapłańskiej posłudze dla niepełnosprawnych, dla parafian i grup modlitewnych. - Jesteśmy mu za to ogromnie wdzięczni; także za to, że w okresie stanu wojennego współpracował w działalności charytatywnej z NSZZ „Solidarność” - przypomniał. Przedstawiciel lubelskiego środowiska 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK wspominał wspaniałą pracę ks. Staszkiewicza i podziękował za opiekę duszpasterską. W przesłanym liście ks. Łukasz Pasuto, krajowy duszpasterz niesłyszących, przypomniał, że ks. Zbigniew od 1957 r. przez 30 lat sprawował opiekę nad osobami niesłyszącymi. Później, mimo złego stanu zdrowia, nie pozostawił ich bez opieki sakramentalnej. - Księże Zbigniewie, byłeś dla mnie jak ojciec i przyjaciel. To ty mnie prowadziłeś na drodze powołania kapłańskiego - powiedział ks. Tomasz Zgórka.
Reklama
Wdzięczna pamięć
Proboszcz parafii Nawrócenia św. Pawła ks. Cezary Kowalski przypomniał, że ks. Staszkiewicz w 1976 r. zorganizował rozpoczęcie etapu parafialnego Tygodnia Biblijnego. Mszy św. przewodniczył wtedy kard. Karol Wojtyła, kolega seminaryjny ks. Zbigniewa. Proboszcz podkreślił, że warto spopularyzować te fakty i fotografie, a także wspomnienia zmarłego, nagrane podczas rozmowy w Domu Księży Emerytów. - Nie spodziewałem się tak jasnego umysłu, tak precyzyjnych wypowiedzi i humoru. Będziemy pamiętać o tobie, bo pamięć jest także termometrem miłości - powiedział ks. Kowalski. Po mszy św. śp. ks. Zbigniew Staszkiewicz został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
Żołnierz Armii Krajowej
Ks. mjr Zbigniew Staszkiewicz, kanonik honorowy Kapituły Katedralnej Lubelskiej oraz Kapituły Katedralnej Zamojskiej, urodził się 11 października 1924 r. w Kowlu na Wołyniu (diecezja łucka). Od 1942 r. należał do Armii Krajowej. Zajmował się m.in. przerzutem broni, lekarstw, środków opatrunkowych i innego wyposażenia dla konspiracji i oddziałów wchodzących w skład 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Uniknął deportacji na roboty przymusowe do Niemiec, gdyż władze podziemne ułatwiły mu zdobycie pracy technika dentystycznego w Poliklinice Kolejowej w Kowlu. Z apteki udawało mu się przekazywać lekarstwa dla partyzantów. W maju 1944 r. został aresztowany przez Niemców. Na szczęście uciekł z transportu kolejowego na Majdanek. Znalazł się w Chełmie, gdzie kontynuował pracę konspiracyjną. Nieoczekiwanie trafił pod opiekę lekarza dentysty w Rabce Zdroju. Tam poznał księcia kardynała Adama Sapiehę, który wyczuł powołanie Zbigniewa i zaproponował mu tajne seminarium w Krakowie. Tu spotkał starszego o cztery lata alumna Karola Wojtyłę.
Reklama
Uzdrowiony kapłan
Na prośbę rodziny Zbigniew przeniósł się do seminarium duchownego w Lublinie. Święcenia diakonatu przyjął w 1949 r. z rąk bp. Stefana Wyszyńskiego. Rok później bp Piotr Kałwa udzielił mu święceń prezbiteratu. Pracował jako wikariusz w Opolu Lubelskim, Czułczycach, Józefowie-Rybitwach oraz w lubelskich parafiach św. Michała Archanioła, św. Jana Chrzciciela i Nawrócenia św. Pawła. Był proboszczem w parafii pw. św. Józefa w Puławach - Włostowicach i jednocześnie przez trzy lata administratorem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Puławach. Po otrzymaniu prawa do odprawiania Mszy św. w rycie bizantyjsko-słowiańskim, przez kilka lat często dojeżdżał z pomocą do parafii neounickiej w Kostomłotach. W 1973 r. doznał naczyniowego uszkodzenia rdzenia kręgowego. Lekarze uważali, że nie będzie już chodził. Jednak za wstawiennictwem św. o. Pio doświadczył od Boga łaski uzdrowienia. Od 1976 r. był administratorem, a następnie proboszczem parafii pw. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie. Od 1997 r. mieszkał w Domu Księży Emerytów w Lublinie.
Reklama
Przyjaciel niepełnosprawnych
Jako młody kapłan ks. Staszkiewicz studiował filozofię. Po studiach zajął się duszpasterstwem głuchoniemych. Był pedagogiem i specjalistą w porozumiewaniu się językiem migowym. Pracował m.in. w Specjalnym Ośrodku Szkolno–Wychowawczym w Lublinie. Przez 30 lat pełnił obowiązki diecezjalnego duszpasterza głuchoniemych i przez pewien czas niewidomych. W latach 1997-2005 był kapelanem lubelskiego środowiska 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. We wspomnieniach ludzi, którzy go znali, zachował się obraz człowieka dobrego, pogodnego i uczynnego, potrafiącego łagodzić napięcia, rozwiązującego problemy wielu osób. Do końca życia był stałym spowiednikiem osób niesłyszących.