Reklama

Zostań wolontariuszem

Rok 2011 obchodzony jest jako Europejski Rok Wolontariatu. To okazja do tego, by propagować ideę bezinteresownej pomocy bliźnim oraz zachęcać zarówno młodych, jak i starszych do włączenia się w łańcuch pomocy.

Niedziela legnicka 52/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgodnie z definicją zawartą w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, wolontariuszem jest osoba fizyczna, która ochotniczo, dobrowolnie i bez wynagrodzenia wykonuje świadczenia na zasadach określonych w ustawie, angażując się w pracę na rzecz m.in. organizacji pozarządowych, organizacji kościelnych czy administracji publicznej. Z wolontariuszami spotkaliśmy się z pewnością wiele razy przy różnych okazjach. Są obecni przy akcjach charytatywnych, podczas klęsk żywiołowych, poświęcają swój czas w hospicjach, domach opieki, szpitalach, schroniskach dla zwierząt. Współpracują z różnymi organizacjami pozarządowymi, fundacjami. Ich działalność ma charakter jednorazowej akcji lub stałej współpracy. Wolontariusze to ludzie, którzy chcą w życiu robić coś więcej dla innych, nie spodziewając się za to żadnej zapłaty. Biblijnym obrazem postawy współczesnego wolontariusza jest miłosierny Samarytanin z przypowieści Jezusa. Nie przez przypadek najbardziej zmotywowanymi i oddanymi wolontariuszami są osoby religijne.

Kim jest wolontariusz?

Jak podają badania CBOS z maja tego roku, wolontariusz to zazwyczaj osoba młoda, dobrze wykształcona i dobrze sytuowana, mieszkająca w dużym mieście, deklarująca praktyki religijne. Wynik badań pokazują, że w ciągu ostatniego roku 81 proc. respondentów podejmowało nieodpłatną pracę na rzecz innych. Najczęściej była to działalność na rzecz członków rodziny (69 proc.), znajomych i przyjaciół (67 proc.), sąsiadów (49 proc.), w mniejszym stopniu nieznajomych czy społeczności (odpowiednio 36 proc. i 20 proc.)
Największą kościelną organizacją charytatywną jest Caritas. Liczbę wszystkich wolontariuszy Caritas - młodzieży, dzieci i dorosłych - szacuje się na ok. 102 tys. W ostatnim czasie rozwijają się Szkolne Koła Caritas, które skupiają uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich. Członkowie SKC organizują zbiórki odzieży, żywności, odwiedzają chorych i samotnych w domach, szpitalach i hospicjach. Coraz więcej pojawia się Parafialnych Zespołów Caritas, w których dorośli wolontariusze organizują pomoc dla najuboższych i wymagających opieki z terenu swojej parafii. Oni najlepiej znają potrzeby swoich sąsiadów, dlatego ich pomoc może być bardzo skuteczna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Centrum Wolontariatu

W naszej diecezji istnieje Centrum Wolontariatu, którego celem jest koordynowanie prac wolontariuszy, formowanie nowych chętnych, troska o szkolne i parafialne zespoły wolontariuszy. Mieści się ono w Ośrodku Edukacyjno-Opiekuńczym Samarytanin przy ul. Poselskiej. To jest miejsce, gdzie nie tylko można uczyć się bycia wolontariuszem, ale sprawdzać swoje umiejętności w praktyce. Caritas prowadzi bowiem całodobowy zakład opieki leczniczej dla osób chorych, niepełnosprawnych. Oprócz personelu medycznego potrzebni są także wolontariusze.
Jak mówi ks. Paweł Adres, dyrektor Ośrodka - „w naszym domu koordynujemy pracę wolontariuszy ze szkolnych kół Caritas (w diecezji mamy takich kół 48) oraz parafialnych zespołów Caritas (jest ich 56). W ciągu roku mamy wiele akcji, wydarzeń i potrzebujemy rąk do pracy. W naszym ośrodku chętnie przyjmujemy wolontariuszy, którzy chcą opiekować się naszymi pensjonariuszami. Do południa przychodzą osoby starsze, renciści, emeryci, natomiast po południu, po zajęciach w szkole czy na uczelni także młodzież”.

Formacja

Wszyscy wolontariusze oprócz dobrych chęci i gotowych rąk do pracy potrzebują też formacji. I taką właśnie formację zdobywają w naszym Ośrodku, dodaje ks. Paweł. Tutaj chodzi zwłaszcza o formowanie wyobraźni miłosierdzia, o której wiele mówił bł. Jan Paweł II, o której mówił zwłaszcza sam Jezus. Zatem formacja duchowa jest konieczna. - W naszej kaplicy są odprawiane Msze św., nabożeństwa, jest adoracja Najświętszego Sakramentu, są wieczory biblijne. Prowadzimy także formację w postaci szkoleń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wolontariusze muszą dysponować wiedzą i umiejętnościami, np. z zakresu opieki, udzielania pierwszej pomocy. Pierwsze takie szkolenie odbyło się 17 grudnia. Z pewnością będą następne.

Jestem potrzebna

Alina Filipkowska jest emerytowaną pielęgniarką, która wiele lat przepracowała we Wrocławiu. Teraz mieszka i pomaga w Legnicy. Jej wiedza i doświadczenie bardzo się przydają w Ośrodku. Jest wiele osób chorych, niepełnosprawnych, którym trzeba pomóc. Pani Alina przychodzi do „Samarytanina” od rana. Najpierw pomaga przy śniadaniu, potem trzeba przygotować pacjentów na Mszę św. Trzeba ich zawieźć do kaplicy, potem z powrotem do pokoi. - Mamy też takie miejsce, świetlicę, gdzie gromadzimy się na herbatę, rozmawiamy sobie, opowiadamy, czytamy powieści. W lecie wywozimy naszych pacjentów do ogrodu. Potem jest obiad, niektórym trzeba pomóc przy jedzeniu. Ten kontakt z chorymi wiele mi daje. Nie wyobrażam sobie dnia bez mojej obecności tutaj. Póki Pan Bóg daje i siłę, będę to robiła - opowiada pani Alina.
Elżbieta Skupień jest emerytowana katechetką. Jest też babcią, która zajmuje się wnukami, ale znajduje czas na to, by pomagać też innym. Do „Samarytanina” przychodzi niemal codziennie na 2 godziny, czasem zabiera ze sobą wnuczki. Pomaga tam, gdzie jest to konieczne. - Tutaj czuję się, że jestem potrzebna innym. widzę to w oczach pacjentów, dlatego przychodzę” - mówi pani Elżbieta.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

O komiksach Juliusza Woźnego w szkole

2024-04-29 22:29

Marzena Cyfert

Juliusz Woźny w SP nr 17 we Wrocławiu

Juliusz Woźny w SP nr 17 we Wrocławiu

Uczniowie starszych klas SP nr 17 we Wrocławiu gościli Juliusza Woźnego, wrocławskiego historyka i autora komiksów. Usłyszeli o Edycie Stein, wrocławskich miejscach z nią związanych, ale też o pracy nad komiksami.

To pierwsze z planowanych spotkań, które zorganizowały nauczycielki Barbara Glamowska i Marta Kondracka. – Dlaczego postanowiłem robić komiksy? Otóż z myślą o takich młodych ludziach, jak Wy – mówił Juliusz Woźny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję