Reklama

Major i jego Marszałek

Major Stanisław Parlak ma 100 lat i wpisany w życiorys etos bojów Legionów Piłsudskiego. Był młodym podkomendnym Marszałka, ale nie to jest najistotniejsze. - Dla niego - dla Józefa Piłsudskiego - Polska była najważniejsza; dla niej uczył się, pracował i poświęcał, dla niej walczył. Dzisiaj nie ma już takich ludzi, a są oni Ojczyźnie wyjątkowo potrzebni - uważa sędziwy eksżołnierz wielu frontów I wojny światowej i zasłużony kielecki pedagog. Swoją aktywność po 1989 r. poświęcił na upamiętnianie związku Legionów i Józefa Piłsudskiego z Kielecczyzną. To, że mamy gdzie oddawać honory 11 Listopada - zawdzięczamy w ogromnej mierze - właśnie jemu

Niedziela kielecka 46/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Uczyłem się w szkole Marszałka”

- Jako podchorąży szkoły oficerskiej defilowałem w 1933 i 1934 r. przed Marszałkiem, w rok później - przed jego trumną - opowiada. Co prawda, podczas studiów w Warszawie bardziej myślało się o urodziwych córkach Piłsudskiego („czy też nasz wykładowca, a ich nauczyciel matematyki zdoła zaprosić je tego roku na bal…?”). Pogłębiona refleksja przyszła później, wykuwana w walkach, m.in. w Wielkiej Brytanii, w szkołach wojskowych, podczas uzupełnianych wytrwale studiów i w pracy pedagogicznej - już w trudnych realiach PRL. Czasy się zmieniły; Parlak dostrzegał tym bardziej brak takich entuzjastów silnej i niezależnej Polski, jakim był Marszałek. Poza tym to Legiony przyniosły jaskółkę wolności do jego rodzinnych Ksan.
- Jak to było z tym upamiętnianiem szlaku Legionów? - Najpierw były to moje Ksany w gminie Opatowiec. Tam, gdzie się wychowałam i po raz pierwszy zetknąłem z wojną i legionistami…
Jego ojciec - Jan Parlak jako kapral rezerwy armii rosyjskiej został powołany do wojska carskiego w Kielcach. W czasie ucieczki Rosjan przed „Kadrówką” zdezerterował i potajemnie dotarł do Ksan. Był początek I wojny światowej. Gospodarstwo Jana i Marianny - rodziców Stanisława - sąsiadowało ze szkołą powszechną, w której kwaterowała kompania legionowa, osłaniająca drogę do Opatowca. Mały Parlak kręcił się między strzelcami; trwały walki, wieś w potrzasku miedzy frontami została spalona. Parlakowie po powrocie w 1915 r. znaleźli tylko zgliszcza. W Ksanach Stanisław ukończył szkołę podstawową. Był zdolny i żądny wiedzy - już jako16-latek udzielał korepetycji z matematyki.
Zapewne wspomnienia tamtych czasów sprawiły, że emerytowany dyrektor kieleckich szkół Stanisław Parlak zapragnął pomnika Legionów w Ksanach.
A czasy niezbyt sprzyjały takiej inicjatywie, której realizacja zaczęła się jeszcze przed czerwcem 1989 r. Orzeł musi być w koronie, tylko jak to przeforsować? Właśnie w Ksanach nauczył się, jak stawiać pomniki i że absolutnie wszystkiego musi dopilnować sam: znaleźć kamień, artystów, projektantów, przygotować modele mundurów. Wciągnęła go ta praca. We wrześniu 1989 r. został odsłonięty pomnik ku czci Legionistów Polskich z 1914, żołnierzy września 1939, Armii Kraków, która toczyła boje pod Ksanami, oraz partyzantów gminy Opatowiec z lat 1939-45. - Byłem już wtedy na emeryturze, miałem więcej czasu, chciałem dobrze spożytkować moją wiedzę i doświadczenie organizacyjne - wyjaśnia Parlak.

Reklama

Pamięć w pomnikach

Od pomnika w Ksanach zaczęła się akcja upamiętniania miejsc martyrologii Legionów na Kielecczyźnie. Z funduszy społecznych i własnych wznosił pomniki i tablice pamiątkowe na szlaku pierwszych bojów Legionów Józefa Piłsudskiego. Oprócz Ksan są to: Czarkowy, Winiary, Opatowiec, Wiśniówka, Kielce.
I to właśnie mjr Parlak rozpoczął starania o odbudowę dobrze znanego mieszkańcom miasta i regionu Pomnika Niepodległości w Kielcach (wzniesionego w 1929 r., zniszczonego we wrześniu 1939). Tam prawie co roku my, kielczanie, spotykamy się 11 Listopada.
Ale po kolei. Po Ksanach - Czarkowy. Jest początek lat 90., zapada decyzja o odbudowie Pomnika Zwycięstwa Legionów z 1914 r. Ów pomnik na wzniesieniu, do którego dociera się wąwozem wśród pól, był zbudowany w 1928, a zburzony przez Armię Czerwoną w 1945 r. - Zapamiętałem ten pomnik z przedwojennych czasów - wspomina Parlak.
Marzeniem Majora było także nadanie imienia Marszałka pobliskiemu domowi dziecka. Zafundował tablicę, napisy - udało się.
Wielką sprawą, łączoną z dużą akcją społeczną było wzniesienie pomnika Józefa Piłsudskiego w Opatowcu nad Wisłą, na wprost ujścia Dunajca. Była to akurat 80. rocznica walk legionów na tej ziemi. W Opatowcu, wzorem lat przedwojennych, zawiązał się komitet budowy i w całym województwie ruszyła zbiórka pieniędzy. Docierano wszędzie, nie zawsze było się mile widzianym. Oprócz instytucji, stowarzyszeń, urzędów, zakładów pracy w inicjatywę włączyło się 8 gmin Kielecczyzny. Okazały pomnik Marszałka w brązie na cokole odsłonięto we wrześniu 1994 r. Stanisław Parlak zaangażował się także w powołanie liceum ogólnokształcącego w Kielcach, noszącego imię Józefa Piłsudskiego, oraz wmurowanie zrekonstruowanej tablicy pamiątkowej na dworcu PKP i na kieleckim Ratuszu. Trzeba było w archiwach odszukać treść napisów, uzyskać akceptację wojewódzkiego konserwatora zabytków, wreszcie, jak zawsze - znaleźć pieniądze. Dodatkowo: fundowanie sztandarów (m.in. dla Muzeum Narodowego w Kielcach i Szkoły Podstawowej nr 22 im. Generała St. Maczka).
Chciałby coś z tego etosu zachować dla kolejnych pokoleń - dlatego podejmował udane próby współpracy z młodzieżą. Każdy uczeń wie, że Piłsudski był żołnierzem i wodzem, ale nie każdy, że Marszałek szanował pracę i społeczne pieniądze. Żył bardzo skromnie, oddając swoje państwowe uposażenie na cele Uniwersytetu Wileńskiego, a rodzinę utrzymując z odczytów, wykładów, publikacji. Czy ktoś tak dzisiaj robi...? - pyta retorycznie stuletni weteran. I dodaje: - W szkole Marszałka nauczyłem się wielu rzeczy, w tym tego, że nie można pieniędzy brać za darmo.
Od 1992 r. Parlak jest członkiem Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Narodowego w Kielcach i Związku Strzeleckiego. Jan Dubaj pamiętając o starszym koledze i składając wizyty w jego domu, podkreśla to wciąż żywotne zainteresowanie regionem oraz estymę i miłość Majora dla Jana Pawła II.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skąd ich ród

Z Francji. Pierwszy Parlak przybył do Polski z orszakiem Walezjusza. Anna Jagiellonka po ucieczce Henryka Walezego osadziła owego Parlaka w Kocinie, niedaleko Ksan. A później, bo w XVII wieku ród Parlaków dostał w spuściźnie obowiązek służby społecznej, przekazany niejako wraz z urzędowym aktem nadania specjalnych przywilejów przez samego króla Jana III Sobieskiego - Szymonowi Parlakowi za udział w walkach z Turcją. Taka kilkusetletnia spuścizna patriotyczna zobowiązuje. Dlatego pracowite, uczciwe życie Stanisława Parlaka wypełniło kilka głównych etapów: zdobywanie wykształcenia (na kilku uczelniach), służba wojskowa, praca w oświacie i upamiętnianie miejsc pamięci narodowej. Oraz hobby - pszczelarstwo.
Jak to zrobić, aby w zdrowiu dożyć stu lat? Pan Major się zastanawia, hm, raczej nie pochodzi z rodziny długowiecznej… Zawsze lubił miód i orzechy, wiedzą o tym najbliżsi - jedyna córka, dwoje wnuków, zaprzyjaźniona z domem przyjaciółka córki, która regularnie dogląda pana Stanisława (nadal bardzo samodzielnego; potrafi przygotować sobie śniadanie i kolację czy odgrzać zupę, ma świetną pamięć i wciąż ujmującą prezencję). Sto lat, no cóż… Nie był nigdy raptusem i przestrzegał wsłuchiwania się w głos strony przeciwnej czy spornej. „Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz, co z tego wyniknie” - konkluduje płynnie. Po łacinie.

Reklama

W walce i w tułaczce

Lubił się uczyć i miał marzenia. Po ukończeniu Gimnazjum Staroklasycznego w Tarnowie wybór padł na Wydział Mechaniczny Politechniki Lwowskiej. W w tym czasie został powołany do Szkoły Podchorążych Inżynierii w Warszawie. Ukończył ją w 1936 r. Był oficerem technicznym 1. Baonu Mostów Kolejowych w Krakowie. We wrześniu 1939 r. Ośrodek Zapasowy Baonu (jednostka Parlaka) musiał ewakuować się do Stanisławowa, po drodze odbudowując pod ostrzałem wroga i bombardowaniem tory kolejowe w Tarnowie. Do momentu ewakuacji na Węgry, Parlak nadzorował naprawę mostów i torów w Stanisławowie. Po licznych perypetiach i przejściu przez węgierskie obozy internowania zbiegł do Francji, do ośrodka rekrutacyjnego Wojska Polskiego. Tam odbył kurs saperski. Ewakuowany w 1940 r. do Szkocji, został włączony do I Korpusu Polskiego. Z tamtego okresu wspomina m.in. wizytę gen. Sikorskiego oraz brytyjskiej pary królewskiej w ich obozie w lesie. W tamtym okresie organizował przeróżne kursy dla kierowców, by w 1943 r. powołać Szkołę Motorowo-Mechaniczną, będącą niejako zapleczem dla potrzeb I Dywizji Pancernej gen. Maczka. Parlak był komendantem tej szkoły na prawach dowódcy pułku. Do 1946 r. uzyskało w niej zawód ponad 3500 kierowców samochodowych i motocyklowych, ok. 700 mechaników i elektromechaników samochodowych i ponad 600 rzemieślników różnych specjalności. Organizował przy tej szkole kursy dla inwalidów oraz młodocianych, uzupełniających wykształcenie podstawowe. Chciał tę swoją szkołę - swoje dzieło przewieźć do Polski, gdy w 1947 r. zdecydował się na powrót. Pomimo zapewnień polskiego konsula, jego kwalifikacje i umiejętności nie były potrzebne w „nowym” wojsku polskim, nie mówiąc już o „przeniesieniu” szkoły. Dla „Anglika” z wyższym wykształceniem - pozostały jedynie zawody cywilne. Wybrał nauczycielski. I na długo, aż do emerytury w 1972 r., związał się ze szkołą.

Reklama

Nauczyciel i pedagog

Najpierw była to szkoła samochodowa w Krakowie, potem Gliwice, gdzie z wielką pasją organizował od podstaw przyzakładowy zespół szkół o różnych profilach. W 1947 r. poślubił Stanisławę Pociej - nauczycielkę fizyki. Małżonkowie początkowo zamieszkali w Gliwicach. Pomimo osiągnięć dydaktycznych i nagród ministerialnych, dyr. Parlak został odwołany ze stanowiska i w 1953 r. przeniesiony do Kielc, gdzie pracował w technikum mechanicznym, jako nauczyciel i jako dyrektor. Reorganizował zastany system kształcenia, wkrótce technikum było wysoko notowane w kraju. W 1963 r. pod naciskiem partii musiał zrezygnować z funkcji dyrektora, ale do emerytury pracował w różnych działach szkolnictwa zawodowego i technicznego w Kielcach.
- Byłem uczniem Technikum Mechanicznego przy ul. Szkolnej (obecnie Jagiellońskiej) w Kielcach - wspomina Andrzej Wiatkowski. - Szkoła kształciła kadry dla kieleckiego przemysłu, głównie dla KZWM, Iskry, Armatur. Wielu absolwentów Technikum Mechanicznego ukończyło studia wyższe. Zawdzięczać to należy w dużej mierze dyr. Stanisławowi Parlakowi. Wykładał nam również przedmioty zawodowe. Jego żona śp. mgr Stanisława Parlak w Technikum była nauczycielką fizyki oraz wychowawczynią mojej klasy. Wspominam ich jako wspaniałe małżeństwo, cudownych i serdecznych pedagogów. Nie pamiętam ich nigdy zdenerwowanych, zawsze byli wyrozumiali na uczniowskie wybryki, których było niemało - w czym i ja mam swoje „zasługi”. Śp. mgr Stanisława Parlak - dystyngowana, elegancka, nad wyraz spokojna, serdeczna, w sposób jasny i zrozumiały wykładała swój przedmiot. Wspominając Dyrektora, niepodobna nie wspomnieć jego żony. To ludzie, dla których jeden artykuł - to zbyt mało…
Trzeba dodać, że po zwolnieniu z wojska i zatrudnieniu w szkolnictwie, Stanisław Parlak musiał zdobyć kwalifikacje nauczycielskie. W 1955 r. uzyskał dyplom nauczyciela matematyki w WSP w Warszawie. W latach 1955-61 studiował - dla „własnej satysfakcji” (zaocznie) - na Politechnice Warszawskiej, uzyskując dyplom magistra inżyniera mechanika. Lata pracy w szkolnictwie były ściśle związane z licznymi pracami społecznymi.

* * *

Przytulne mieszkanko w Kielcach wypełniają pamiątki rodzinne, fotografie, popiersia, statuetki, szable na ścianie, odznaczenia i medale. Najnowsze pochodzą z bardzo bliskiej przeszłości - to np. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, wręczony przez wojewodę świętokrzyską 9 września 2011 r. - w 100. urodziny Majora. Tutaj, przy ul. Lecha, odwiedzili go gospodarze miasta i regionu. Tutaj nadal są marzenia i projekty. Najważniejsze? - Żeby planowany w Kielcach pomnik Józefa Piłsudskiego stanął przed miejskim Ratuszem lub przed Pałacem Biskupów Krakowskich, czyli w miejscach naznaczonych obecnością Marszałka. Proszę napisać, że pewien stary żołnierz poddaje taki projekt pod rozwagę…

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję