Hiszpania/ Chaos w szpitalu w Barcelonie; ciało pacjenta znaleziono po kilku dniach
W jednym z największych szpitali Barcelony Vall d'Hebron odnaleziono zwłoki pacjenta, który kilka dni wcześniej wyszedł do toalety. Władze placówki tłumaczą, że zaniedbanie wynikło z chaosu powstałego wskutek protestów służby zdrowia oraz wzrostu liczby przypadków zachorowań na Covid-19.
Ciało zmarłego 90-latka, jak podaje w czwartek radio Cadena Ser, odnaleziono w jednej z toalet barcelońskiego szpitala. Poszukiwania, w których brała udział regionalna policja, ruszyły po zgłoszeniu ze strony rodziny zaniepokojonej nagłym zniknięciem seniora ze szpitalnej sali.
Według wstępnych ustaleń katalońskiej policji pacjent zmarł z przyczyn naturalnych. Śledczy twierdzą, że z sekcji zwłok wynika, iż mężczyzna znajdował się w jednej ze szpitalnych toalet od co najmniej dwóch dni.
Podziel się cytatem
Władze barcelońskiego szpitala zapowiedziały już uruchomienie wewnętrznego dochodzenia w sprawie ustalenia okoliczności zgonu. Szukają też odpowiedzi na pytanie dlaczego przez kilkadziesiąt godzin żaden z pracowników placówki medycznej nie zgłosił zaginięcia seniora.
Według wstępnych tłumaczeń kierownictwa szpitala zdarzenie jest wynikiem panującego w związku z nasileniem się epidemii chaosu w katalońskiej służbie zdrowia, której pracownicy od wtorku prowadzili strajk, domagając się poprawy warunków pracy.
Dodatkowym problemem dla prawidłowego funkcjonowania służby zdrowia w Katalonii jest szybko rosnąca liczba osób zainfekowanych koronawirusem. Tylko pomiędzy środą a czwartkiem potwierdzono tam 2200 nowych zakażeń oraz 26 zgonów.
W czwartek rano niemal wszystkie szpitale w Katalonii zasygnalizowały drastyczny wzrost liczby przyjmowanych pacjentów, zarówno na izbie przyjęć, jak też na oddziałach intensywnej terapii.
Marcin Zatyka (PAP)
zat/ kib/
2020-10-15 20:45
Ocena:0-1Podziel się:
Reklama
Wybrane dla Ciebie
Abp Hoser: szpital nie jest fabryką, a człowiek nie jest przedmiotem
Szpital nie jest fabryką a człowiek nie jest przedmiotem - podkreślił abp Henryk Hoser, apelując o podmiotowe podejście do pacjenta. Abp senior diecezji warszawsko-praskiej przewodniczył uroczystej mszy św. w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim na zakończenie nawiedzenia Kopii Jasnogórskiego Wizerunku. Na zakończenie liturgii kapelani, pacjenci oraz personel medyczny zawierzyli siebie Matce Bożej.
W homilii abp Hoser podkreśli, że chory nie jest numerem w systemie ale jednostką, która potrzebuje holistycznej pomocy. - Każdy pacjent ma swoje imię, nazwisko, swoją historię życia i przychodzi z całym bagażem doświadczeń licząc na naszą pomoc. W czasie diagnozy trzeba to wszystko uwzględnić - powiedział duchowny podkreślając, że szpital nie jest fabryką, a człowiek nie jest przedmiotem, ale najwyższej jakości i formy istotą żywą, podobną do Boga. Jest Jego dzieckiem i dziedzicem. Dlatego szpital powinien być miejscem głębokiego humanizmu oraz przestrzenią, gdzie człowiek będzie mógł doświadczyć leczącego Boga - podkreślił arcybiskup.
Papież opowiada o tym, że jego dziadkowie i ojciec mieli płynąć statkiem, który zatonął w drodze do Argentyny w 1927 roku. Ta katastrofa była określana jako włoski „Titanic”. Wiele osób wtedy zginęło. Dziadkowie i tata przyszłego Papieża wykupili bilety, ale nie odpłynęli tym statkiem, bo jeszcze nie sprzedali wszystkiego we Włoszech i musieli odłożyć podróż. „Dlatego tu teraz jestem” – skomentował Franciszek w swej autobiografii.
„Moi dziadkowie i ich jedyny syn, Mario, młody człowiek, który został moim ojcem, kupili bilet na tę długą przeprawę, na statek, który wypłynął z portu w Genui 11 października 1927 roku, zmierzając do Buenos Aires. Ale nie wzięli tego statku (...) Nie udało im się na czas sprzedać tego, co posiadali” – pisze Papież Franciszek w swej autobiografii. Dodaje, że wbrew sobie, rodzina Bergoglio była zmuszona w ten sposób do wymiany biletów i odłożenia wyjazdu do Argentyny. „Nie wyobrażacie sobie, ile razy dziękowałem Opatrzności Bożej. Dlatego tu teraz jestem” – pisze Ojciec Święty w swej autobiografii.
Mając złą wolę władza znajdzie wiele możliwości, aby zmanipulować wybory na różnych etapach liczenia głosów. Już przy zliczaniu w poszczególnych komisjach lokalnych ktoś może przecież „omyłkowo” wpisać złą liczbę albo zdarzy się tzw. czeski błąd. Albo gdzieś między komisją lokalną a centralą nie zadziała algorytm, ktoś może go zdalnie „zmodyfikować”… W centralnej bazie gromadzącej głosy z całego kraju też możliwe są manipulacje – to poważne ostrzeżenia przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w maju tego roku. Mówi o tym Barbara Nowak, koordynator Ruchu Kontroli Wyborów z ramienia PiS-u.
Półgodzinna rozmowa z Barbarą Nowak na kanale YouTube „Biały Kruk” otwiera oczy na możliwości manipulacyjne, jakie niesie co prawda tradycyjne liczenie głosów, ale nowoczesne, digitalne ich gromadzenie i przekazywanie. Przeciętny obywatel nie ma pojęcia, jak wiele sposobów istnieje w systemie wyborczym w Polsce (oczywiście nie tylko w Polsce), aby przekręcić głosowanie na stronę tego, który ma dostęp do gromadzenia i przesyłania danych, do algorytmów.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.